Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pola1233211

Związek z mężatką

Polecane posty

Gość Pola1233211

Proszę forumowiczów o wsparcie i radę, nie wiem co i jak robić. Mam 19 lat, ona 23, poznaliśmy się przez internet jakieś 7 miesięcy temu. Oboje pochodzimy z rodzin dysfunkcyjnych - alkohol, kłótnie i inne problemy. Ona w wieku 17 lat urodziła dziecko, rok później wzięła ślub, po 2 latach wszystko zaczęło się sypać, jej mąż (również z rodziny dysfunkcyjnej) zaczął się nad nią znęcać, popadł w alkoholizm, zaczął ją bić, Ona od roku nie jest z nim. Ja kiedy ją poznałem byłem w trakcie wyprowadzki od rodziców, po miesiącu mieszkania samemu rzuciłem technikum i przyjechałem do niej (wcześniej spotkaliśmy się raz). Na początku ona wynajęła kawalerkę, ja byłem bez pracy, oboje byliśmy nastawieni na rodzinę, wcześniej byłem już "ojcem" dla swojej siostry, więc bycie ojcem dla jej dziecka nie przerażało mnie i starałem się jak mogłem, jej dziecko jest jednak bardzo rozwydrzone więc było bardzo trudno, w między czasie ja szukałem pracy i szkoły. Po 2 miesiącach znalazłem pracę, było to pod koniec miesiąca więc wypłata przyszła mi licha - wtedy ona postanowiła że nie będziemy mieszkać razem. Doszły do tego nasze problemy psychiczne, ja siedząc cały czas w domu (nie miałem pracy ani znajomych, była zima) popadałem w depresję, ona ma nerwicę po poprzednim związku, do tego oboje jesteśmy DDA, ja dodatkowo chyba jestem uzależniony od miłości (przesadnie reaguję, na początku strasznie mnie bolało ze Ona zasypia gdy ja chcę porozmawiać, że odwraca się w łóżku i też kilka razy zbyt przesadnie na takie kumulujące się pierdoły reagowałem). Ona miała wyprowadzić się do swojego domu, który był już prawie skończony, na czas jego wykańczania postanowiła jednak zamieszkać u rodziców. Ja wynająłem pokój. Mieszkanie u rodziców nie służy jej, jej ojciec co prawda już nie pije ale już drugi raz zaistniała sytuacja gdy powiedział jej że może wypierdalać z domu, bo miała pretensje do matki że wpuszcza do domu jej teścia i rozmawia z nim jak ze znajomym (również na temat Jej i jej męża). Mieszkanie u Jej rodziców nie służy też dziecku, to właśnie tam to dziecko się tak rozwydrzyło, większość życia tam spędziło, a dziadkowie nie myśleli nawet o wychowaniu - dać wszystko, zrobić wszystko (Przez pierwsze dni gdy mieszkaliśmy razem, tej 6 letniej dziewczynce trzeba było wycierać tyłek). Oczywiście jakieś moje ojcowskie odczucia upadły, dziecka właściwie nie znam, a teraz właściwie nie mam z nim kontaktu, kiedy już spotykam się z Nią, chcę spędzać przede wszystkim z Nią czas, czasami zdarza się że oglądam z Jej córką jakąś kreskówkę lub gdzieś razem się przejdziemy/pojedziemy. Często czepiam się różnych rzeczy związanych z wychowaniem które bardzo mnie rażą, myślę że sprawia jej to przykrość, bo czuje się za to odpowiedzialna. Ona jest w trakcie rozwodu, wcześniej jej mąż nie miał brać udziału w naszym życiu, tak samo jej rodzina. Jakiś czas temu zapytała mnie czy mam coś przeciwko spotkaniu jej męża z jej córką - odpowiedziałem że nie w nadziei że przekona się że to nie wypali i przestanie sobie robić wieczne nadzieje co do kontaktów między jej mężem, a jej córką (swoją drogą, wcześniej nie było takiego tematu prawie w ogóle, to ja miałem być "ojcem", były mąż właściwie nie istniał w tym temacie). Jej mąż spotkał się z córką (Spotkali się w 3, 20-30 min. rozmawiali, później jej mąż wraz z córką odjechał), z relacji dziecka wynika że większość spotkania przespał, a dziecko jadło słodycze i bawiło się z jego młodszą siostrą. Ona, mimo iż nie spodobał jej się scenariusz tego spotkania, wciąż robiła sobie nadzieje co do tych ojcowskich kontaktów. Nie dawno miało dojść do kolejnego spotkania, w pierwszy dzień mąż odwołał spotkanie, w drugi dzień spotkali się razem pod szkołą żeby odebrać dziecko, mąż zaproponował że pojadą razem do restauracji żeby dziecko widziało że wszystko między nimi ok, Ona zgodziła się. W restauracji płakała i rozmawiała z nim, po spotkaniu mąż stwierdził że jednak nie ma dzisiaj czasu. W ten sam dzień Ona spotkała się ze mną, powiedziała mi że w tej restauracji mąż chciał ją przytulić ale ona odmówiła - później wieczorem, skorygowała to i powiedziała że przytuliła się do niego. Dzień później zadzwoniła do mnie zapłakana żebym przyjechał do XXXX, akurat byłem po pracy, pojechałem prosto do niej. Była po kłótni z rodzicami, pokłóciła się z matką o to że nie chce widzieć swojego teścia w ich domu, ojciec powiedział jej że może spierdalać. Chciała żebym pojechał z nią po fotelik którego jej mąż nie chce jej oddać, wiedziałem że może być nieciekawie więc troszeczkę stwardniałem - ona w tym czasie płakała, a ja po tych historiach z przytulaniem do byłego męża i nadchodzącą niebezpieczną sytuacją jakoś nie mogłem jej pocieszyć. Kiedy odbieraliśmy fotelik chciała uderzyć męża w twarz, chybiła jednak. Później byliśmy w mc, Ona chciała się uspokoić i pomyśleć co zrobić - nie wiedziała czy wrócić do domu, czy jechać do niewykończonego mieszkania (jest tam łóżko, prysznic, toaleta). Ja milczałem, było za dużo tych emocji, pytała mnie co ma zrobić, czułem lekką frustrację bo mówiłem jej już żeby nie wracała do rodziców, żeby nie odpuściła sobie byłego męża. Wspomniałem tylko że próba uderzenia męża w twarz była głupia, że sama mogła oberwać za nim ja zdążył bym znaleźć się bliżej niej - odebrała to jako atak, krytykę, oczekiwała pocieszenia. Potem pojechaliśmy do supermarketu, po drodze powiedziała mi że ja zawiodłem i że chce być sama, byłem tym bardzo zawiedziony, bo ja nie chciałem być sam ani zostawiać jej samej, było mi też przykro że ją "zawiodłem" najpierw powiedziałem że jeżeli chce to mogę wyjść, potem jednak potulnie spytałem czy mógł bym jednak zostać. Na koniec dnia chciała pojechać do rodziców sama, wysadziła mnie pod domem, mi było bardzo przykro, nie odzywałem się całą drogę i nawet się z nią nie pożegnałem. Był jeszcze wątek kolegi jej ojca z którym wdała się w znajomość o zabarwieniu erotycznym, kilka miesięcy przed tym jak się poznaliśmy, od kiedy jesteśmy razem oczywiście nie spotyka się z nim, wcześniej również robiła to niechętnie, podobno czuła się strasznie (aczkolwiek coś ją tam ciągnęło). Ten facet jest jednak znajomym jej ojca, ona nie chce nic ojcu powiedzieć, a z nim mieszka więc bywały takie sytuacje że jeździliśmy samochodem w koło domu jej rodziców żeby tylko nie być tam kiedy był tam ten gość, ten gość robił też elektrykę w jej domu "po znajomości" i była taka sytuacja kiedy ona, nieświadoma tego że w jej mieszkaniu jest ten gość, przyjechała tam na prośbę jej ojca, a ten typ gdzieś na boku próbował się do niej dobierać. Po tej sytuacji poprosiłem ją o numer do tego gościa, oczywiście odmówiła, chciałem też powiedzieć jej ojcu o wszystkim - powiedziała że jeżeli to zrobię to z nami koniec. W zasadzie nigdy nie myślałem że będę korzystał z plotkarskiego forum dla kobiet, nie mam jednak tutaj żadnych znajomych żeby to przedyskutować, sam się w tym gubię, oboje mamy mocno zryte czerepy, nie wiem co mam robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola1233211
Bardzo was proszę, wiem że tekst jest długi ale spróbujcie go pokrótce przeczytać i napisać cokolwiek, bardzo potrzebuję jakiejś rady, opinii, czegokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolka prawdziwa
jak szukasz porad na takich forach idź do szpitala i oddaj swoje organy dla potrzebujących

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola1233211
Kiedyś o tym myślałem i gdyby to było legalne to w zasadzie czemu nie - taka szlachetna śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolka prawdziwa
pola nie wysilaj się na faceta bo żaden samiec tak nie pisze :D:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drappina
Dwa mocno zryte czerepy... A czy myslałeś o terapii dla DDA? Jesteś młodym człowiekiem, życie przed Tobą - radziłabym skorzystać z terapii (terapia jest za darmo w ośrodkach leczenia uzależnień). Żyję z człowiekiem "kochającym za bardzo" (uzyłes podobnego sformułowania - czyżbyś już miał do czynienia z terapeutą?) i ciężko się nieraz z nim zyje. Cos nie tak powiem, nie usmiechnę się, zapomnę się przytulić czy rano pocałować i juz facet ma doła. A jak się zejdą dwie osoby z problemami to ... raczej na dłuższą metę nie dacie rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kÓgel FoN tzFancisH
.....wiesz ,QÓrwa przeczytałem tę tragedię del arte ,nie wiem śmiać się czy płakać ,cz ty musisz mieć problemy żeby czuć że żyjesz? jebnij tą babe i znajdż sobie jakaś normalna bez dziecka ..... ..masz tu linka do -http://wreszciezyc.files.wordpress.com/2012/0 3/forward-susan-toksyczni-rodzice1.pdf ..poczytaj izastosuj i ulecz się ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola1233211
drappina - myślałem o terapii, niestety trudno jest teraz znaleźć coś pod nfz, byłem na jednej wizycie u psychologa ale jak się mnie ta kobieta zaczęła pytać co ze mną nie tak i mi powiedziała że tak właściwie to wszystko ze mną w porządku, to darowałem sobie współpracę z nią. Temat trochę znam bo się interesuję trochę psychologią i staram się analizować sam siebie, jednak to bardzo trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolka prawdziwa
:D buhahahaha dalej stara ruo wpisuj niech te głodne pelikany łykają :D;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolka prawdziwa
i takie pytanko sama nawalona siedzisz i wymyślasz czy grupa ze skrzynką ci towarzyszy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiełł-
To gimbaza jeszcze nie spi? Jolcia - do łózka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola1233211
drappina - mogła byś napisać coś więcej, jak to jest z twojej perspektywy? Jak to jest być z kimś takim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolka prawdziwa
:D gimbaza :D:D:D 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola1233211
Jolu kochana, proszę cię, jeżeli nie chcesz wnosić nic sensownego do tematu, to nie pisz nic, jeżeli odczuwasz niepohamowaną potrzebę spamowania, to może wysyłaj po prostu puste posty... To co napisałem nie jest wymyślone, nie nudzę się aż tak bardzo żeby pisać tak długie teksty tylko po to żeby pośmiać się z ludzi, a co do tego czy faceci tak piszą... nie wiem jak piszą faceci, pewnie tak jak ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×