Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ddddddominisia

spotkania rodzinne

Polecane posty

Gość Izabelka......... ...:)
autorko mam tak samo - oj to przepraszam, pomylilam wypowiedzi. sadziłam juz że autorka krytykuje cała rodzine męża :) Tylko, że autorka niby szuka pomocy, opinii ale żadnej opinni innej niz swojej nie rpzyjmuje do wiaodmości. Denerwujące to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
"Czy nigdy nie pojechał w jakieś miejsce, lub do kogoś kogo nie lubi, tylko dlatego, że Ty chciałaś? Nie poszliście do kina np na romantyczny film, który Ty uwielbiasz a on woli filmy akcji?? " Wiesz co? Pewnie tak robił nie raz. Ja zresztą też. Ale nigdy nie była to decyzja w 100% przeciwko niemu samemu. Akurat w danej chwili bardziej zależało mu (na przykładzie tego kina omówię, chociaż tak chyba nigdy nie było u nas) na tym, żebym ja obejrzała swój wymarzony film i miała dobry nastrój, bo to mu gwarantuje korzyści, na których zależy mu bardziej - czyli np seks. Nie było t ostraszne poświęcenie z jego strony. Oczywiście to sytuacja hipotetyczna. Ja za to wiążę siedzenie z obcymi z dość dużą traumą i dla mnie to ogromne poświęcenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izabelka......... ...:)
mireczkowata - jakbys mi te wypowiedz z ust wyjela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
"Natomiast jeśli to dla Twojego meza ważne to nie wiem czemu masz taki problem...." No okej, mireczkowata. Niech będzie - jestem bardzo bardzo zła i egoistka. Ale mimo to ciekawią mnie osoby takie jak mój mąż, jak ty. Dlaczego dla niego czy innych mężów ma to jakiekolwiek znaczenie czy ja tam pojade czy nie? Co za różnica. Jedzie tam spotkać się ze swoją rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
a dlaczego dla was ma to znaczenie, czy mąż jeździ z wami do waszej rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
już ustaliliśmy, że jestem zła, egoistka i dzikuska. Wytłumaczcie dzikusce swoje stanowisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie sa rozni, ale wazne zeby sie dobrze dobrac. Tez mialam w rodzinie podobny przypadek tylko w tym przypadku to on byl samotnikiem a ona dusza towarzystwa i jednak nie dali rady. Ona miala dosyc ze nie da sie go nigdzie wyciagnac a on ze ona probuje. Tobie zycze autorko zebyscie sie dogadali, przypomnij mezowi ze zawsze taka bylas i jestes, ale meza tez rozumiem, moze czasami pojdz na kompromis i pojedz z nim gdzies nawet na godzine. Oczywiscie nie musisz, nikt Cie nie zmusi ale po prostu zrobilabys mezowi tym przyjemosc. On chyba tez czasami robi cos aby sprawic Tobie przyjemnosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izabelka......... ...:)
"a dlaczego dla was ma to znaczenie, czy mąż jeździ z wami do waszej rodziny?" a dlaczego wychodziłas za maż? dlaczego miało to dla Ciebie znaczenie? jak piszesz o wszytskim to wydajesz się taka bezuczuciowa, bez emocji podchodzisz do spraw waszego małżeństwa. Jeżeli mąż ma do Ciebie pretensje to po prostu poswięć się czasem i jedz do jego rodziny i nie pytaj "po co, dlaczego" itp itd jeżeli spotkania z innymi ludźmi to dla Ciebie taka trauma to może warto odiwedzic jakiegos psychologa, psychoterapeutę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
kluska serowa, może ty mi to powiesz - dlaczego jemu sprawiloby to przyjemnosc? Upieklabym mu tort - to rozumiem, ma z tego przyjemnosc. Ale jak sie zmusze na spotkanie ktorego nei lubie - to jemu bedzie przyjemnie? Dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
wychodziłam za mąż, żeby sobie żyć razem z nim. Nie dlatego, żeby spotykać się z ludźmi. Nigdy mu nie zabraniałam nigdzie wychodzić, czy jeździć. Sama bardzo często wychodzę z domu. a psychologa nie wykluczam, jednak do tej pory nie był to nigdy problem. Dopiero wczoraj mężowi się chyba priorytety poprzestawiały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
jak ktoś jest inny, to musi się leczyć... jak zwykle. Nie mozna byc po prostu innym? Przecież pisało tu wiele osób, że mnie rozumie, że ma podoby problem. Jest sporo innych... Pustelników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izabelka......... ...:)
może nie poprzestawiały sie priorytety tylko z miłości do kogos jest sie w stanie ługo cos znosić, ale po jakimś czasie złość musi gdzieś ujśc i każdy predzej czy póxniej wybuchnie. Może dlatego mąż miał pretensje. może Twoj maz wolałby aby żona była przy nim gdy odiwedza rodiznę i to by mu sprawiło większa przyjemność niż to że mu tort upieczesz...to że Ty tego nie rozjmiesz to nie znaczy, że mąż musi myśleć tak jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to widze tak. Mam meza i lubie spedzac z nim czas, chce robic z nim rozne rzeczy i jezdzic w rozne miejsca. Chce tez spedzac czas z innymi ludzmi, rodzina, znajomymi. Nie zawsze musze jechac z mezem ale fajnie jest tez razem pojechac, pogadac, powyglupiac sie. Tylko moj maz tez lubi ludzi i spedzamy milo czas z innymi ludzmi. Twoj maz moze chce aby jego znajomi i rodzina tez Cie polubili, aby zobaczyli w Tobie to cos co on widzi. Moze meczy go juz to ze zawsze jedzie sam, a chcialby abys byla tez czescia tego jego swiata, poza domem. Moze mial nadzieje ze z czasem otworzysz sie bardziej na ludzi, ze poznasz jego rodzine i znajomych, polubisz i chetniej bedziesz do nich jezdzic. Moze uwaza ze nie poznalas ich wcale przez to ze ograniczasz kontakty i dazy do tego abys sprobowala ich lepiej poznac i moze polubic. Moze nie zrozumiesz tego tak do konca bo Tobie kontakty z innymi ludzmi sa zbedne. Tak jak moze Twoj maz nie potrafi tak do konca zrozumiec dlaczego Ciebie to nie bawi. Tak jak pisalam kwestia dobrania sie. Mozecie byc razem ale potrzeba kompromisow i checi. Podejrzewam ze Twoj maz chcialby abys zawsze z nim jezdzila wiec dla niego to tez jakis kompromis ze nie zmusza Cie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mrs. Elitte
tez nie przepadam za spotkaniami z rodzina męża(konkretnie siostry), ale jeżdżę, bo On jeździ do mojej rodziny, choć tez niektórych nie znosi... mam świetny kontakt z jego ciotecznym rodzeństwem, ale z siostrami...bez komentarza, jest czasem zły na mnie,ze zapraszam jego cioteczne rodzeństwo z rodzinami, a rodzone od święta, bo tak by wypadało... nic nie poradzę na to,że nie chce mi się ciagle rozmawiac o dzieciach , z dalszą jego rodzina mam duzo wiecej tematow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
no to może jego błąd, że wziął mnie za żonę bezmyślnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
kluska, dziękuję za twojego ostatniego posta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
Tylko, że ja byłam już takim dzieckiem.... Teraz po 25 latach mam się nagle zmienić dla niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko sama
A może tak pustelnia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jej, autorko, dokąłdnie jak kluska pisze. Maż Cie kocha, widzi widocznie w Tobie to "cos" i chciałby zebys stała sie częscią tej jego "pierwszej" rodziny. A zeby tak sie stało ci ludzie, przecież wazni dla niego, muszą Cie poznać. Inaczej, jak spotykając nie da się tego zrobic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddominisia
a mojemu mężowi to się keidyś podobało właśnie, że godzinami siedziałam w domu i na przykład grałam na pianinie. Albo jeździłam sobie na samotne wycieczki rowerowe w nieznane, albo pociągami. Wtedy się cieszył, że może wejść do mojego świata. Ale nigdy nie umawialiśmy się, że zaproszę do niego też rodzinę. Dlatego mi tak trudno. Będę się zmuszała do tych spotkań. Nie chcę, żeby było mu przykro, ale na prawdę nie wiem w jaki sposób dzieje mu się tu coś złego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj dominisia - nie przesadzaj, to nie jest powód do rozwodu. :-) wyjaśnij mu, że po prostu jesteś pustelniczką - przecież zawsze taka byłaś i zaznacz, że to nie dotyczy tylko jego rodziny, ale Twojej również i nie wynika to z żadnej niechęci czy uprzedzeń, a z faktu, że naturalnie nie odczuwasz potrzeby kontaktu z ludźmi, a on i Twoje dwie przyjaciółki w zupełności zapewniają Ci Twoje potrzeby socjalizowania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie myślę, że jednak mam trochę szczęścia, bo moje chłopię chociaż nazywa mnie czasem dzikusem, to sam za swoją rodziną nie przepada i dzięki temu jest święty spokój :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko sama
Ale tu nie chodzi tylko o jego rodzinę. Ona z nikim spotkań nie lubi. Po co w takim wypadku zakładać rodzinę? Z dziećmi też nigdzie nie wychodzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominisia - rozmawiaj z nim, niech co jakis czas ma zapewnienie ze to nie o jego rodzine chodzi. Ale czasami moze rzeczywiscie sie zmus i wybierz z nim, usmiechnij sie do ludzi, zagadaj ( nie masz o czym to o pogodzie, o wyborze nowego Papieza, o panujacej grypie, o czyms co uslyszalas w wiadomosciach). Niech on zobaczy ze probujesz. Nie mowie zebys sie co tydzien zmuszala do spotkan ale raz na miesiac czy na dwa. Rozumiem ze moze Ci byc ciezko bo tego nie lubisz. Ja nie lubie kilku programow ktore moj maz oglada ale usiade z nim czasami i popatrze bo wiem ze jego to cieszy. Dzwonie do jego mamy i jezdze sama czesto nawet jak nie mam z nia o czym rozmawiac bo wiem ze ona sie cieszy ze widzi wnuka przez to moj maz sie cieszy ze nie olewam jego mamy. On lubi moja mame ale nie przepada za jezdzeniwm do niej bo oni maja psa a on ma alergie i albo potem spi po proszkach albo lapie alergie, kicha, prycha i ciezko mu oddychac ( ma tez astme), mimo wszystko jezdzi ze mna bo wie ze mnie to sprawia przyjemnosc. Jak jestesmy w Pl to on chcialby zwiedzac caly czas a ja najchetniej spedzilabym ten czas z rodzina i znajomymi ktorych widuje tylko jak jestem w Pl tym bardziej ze ja to wszystko tam juz zwiedzalam. Podzielilismy wiec ze kilka dni spotkania, kilka dni zwiedzanie. I wiele podobnych sytuacji. Czasami trzeba sie troche poswiecic i nusi to dzialac z obu stron. Ja mysle ze Twoj maz tak naprawde liczyl ze Ty sie jednak troche bardziej otworzysz na ludzi. Nie Twoja wina, taka po prostu jestes. Jemu pewnie ciezko zrozumiec ze Ty w ogole nie lubisz sie z ludzmi spotykac, tak jak Tobie ciezko zrozumiec ze on to lubi i ze jeszcze nJchetniej chcialby abys Ty w tym uczestniczyla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zreszta pewnie sie tez naslucha od innych ze Ty nigdy nie chcesz ich odwiedzac, ze nie rozmawiasz z nikim jak przyjedziesz i ze pewnie ich nie lubisz. Mojej kuzynki babcia zawsze jej cos mowila ze jej maz nigdzie z nia nie chodzi, ze olewa imieniny w rodzinie, ze jak pojdzie z nia na chrzciny to siedzi sam, z nikim nie zagada, taki jakby naburmuszony, ze ona musi sie sama umawiac ze znajomymi bo on z nia nie pojdzie i ze nawet na dyskoteke jak idzie to z innymi ludzmi ale bez niego. Tez moja kuzynka miala dosyc slychania tego i tlumaczenia ze on po prostu taki jest. Ludzie nie przepadali za nim bo kazdemu sie wydawalo ze on nikogo nie lubi. Ja akurat go troche blizej poznalam i fajny facet ale wychodzic nigdzie nie chcial bo nie lubil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zenada........p
Ja pierdole, na chuj do czegos sie zmuszać? Nienawidzę tych tepych szmat i do nich nie jezdze, a jakby mojemu partnerowi to by przeszkadzało, to niech wypierdala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pustelniczka z Lasu
Ja też jestem samotnikiem/egoistką/dzikuską - nazywajcie to jak chcecie. Mój świat, to mój mąż i ledwo garstka przyjaciół. Reszta może nie istnieć. Nie lubię gadać o dupie z obcymi ludźmi, męczy mnie to, odbiera całą energię, nie znoszę rodzinnym spotkań i tyle. Nie zmuszam się, nie chcę, to nie jadę. Mój mąż odwiedza swoją rodzinę sam. Jak mam dobry humor, to jadę z nim, jak czuję, że brakuje mi tchu, to zostaję sama w domu i się "regeneruję". Jestem introwertyczką, bardzo, bardzo zamkniętą w sobie. Uwielbiam rozmowy przez neta. Mogłabym tak godzinami. Ale głupie plotki przy kawce z teściową po prostu mnie męczą. Zresztą i tak w większości kończą się kłótnią. Bo ja i mój mąż mamy swój świat, żyjemy po swojemu, a naszej tradycyjnej katolickiej rodzinie to nie odpowiada. Więc mąż jak musi, to jeździ sam. Jak nie musi, to nie jeździ wcale. Też tego nie lubi, unika jak się da. Mamy siebie i mi to wystarcza. Jemu chyba też, w końcu w maju stuknie nam 13 lat razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×