Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość życie pod presją

żyję pod jednym dachem z rodzicami których bodzie to że nie chodzę do kościoła i

Polecane posty

Gość życie pod presją

którzy mnie za to nie akceptują... zupełnie nie wiem co robić. wyprowadzić się, ale najpierw trzeba mieć pieniądze. z pracą u mnie też nie najlepiej ponieważ jestem osobą bojaźliwą, boję się że sobie nie poradzę, że będę sama, w dodatku skoro rodzice tak we mnie łądują swoją "miłość" to już w ogóle nie mam na nic ochoty, siedzę całe dnie w domu, czasem gdzieś wyjdę. ale nie o to chodzi. chciałabym wiedzieć co mam zrobić, moi rodzice traktują mnie inaczej odkąd zaprzestałam tego chodzenia do kościoła, ale nie jestem złą osobą, naprawdę. najgorsze jest to, że ja widzę ich smutek i zawód w ich oczach, przez to, przez tylko ten kościół. bardzo to przeżywam, a jednocześnie oni nie mają racji, nie mają prawa mi niczego narzucać, bo jestem pełnoletnia, ale to nieważne, po prostu oni są tak w tym zakorzenieni, że osoba która jest inna lub się wyłamie jest zła, jest wręcz satanistką. mam dosyć ciągłych tematów religijnych w domu... ciągle są kłótnie. ja już mam chyba nerwicę układu pokarmowego, wszystko jest źle, źle się czuję, słabo, nie wierzę w siebie. mam uciekać? w sensie nie że bez słowa, ale że wyprowadzić się? ale czy to coś rozwiąże? ciągle będę myśleć o tym, jak ich zawiodłam, jak jestem złą córką, jak oni cierpią.. jakie jest wyjście z tej sytuacji? proszę doradźcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że to zabrzmi brutalnie, ale nie ma siły - MUSISZ się usamodzielnić, znaleźć pracę i wyprowadzić. Żyć swoim życiem. Nie ma innego wyjścia. Też przechodziłam przez depresję i nerwicę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poranna żółć
Skoro jesteś pełnoletnia, to weź swoje życie w swoje ręce. Całe życie będziesz rodziców obwiniać za swoje lebiegowstwo? Nie dziwię, że się, że rodzice są smutni mając w domu taką ofiarę losu. Widać tylko w Bogu nadzieja, bo na ciebie nie ma co liczyć, że się zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie pod presją
lebiegowstwo?? o nic ich nie obwiniam, jedynie o to, że są nietolerancyjni. I skoro widzisz, że to ja mówię, iż widzę ich smutek, znaczy że chyba nie jestem tak zepsuta, jak Ty ze swoim słownictwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie pod presją
no dobrze, dajmy na to, że już się usamodzielniłam, mam pracę i mieszkam gdzieś dalej od domu, ale przecież nadal jest to poczucie, że oni mają do mnie żal, że jak tam wrócę w odwiedziny to nie będą się cieszyć, strasznie mnie to boli, a przecież to oni robią błąd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no chyba sobie zartujesz, ze teraz bedziesz biadolic o tym, czego nei ma.... dziewczyno! Ty na serio porzebujesz, zeby ci ktos tyłek przetrzepał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie pod presją
chyba nie bardzo rozumiem? możesz jaśniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko robisz dużą krzywdę swoim rodzicom. Powinnaś chodzić do kościoła, bo to jest tradycja. Nie rozumiem czemu nie chcesz tego robić? Doskonale rozumiem twoich rodziców. Sama musisz zmienić się bo dalej mieszkasz z rodzicami i puki z nimi jesteś musisz ich słychać. Będziesz na swoim to będziesz robić co ci się podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie pod presją
jaką krzywdę? czemu nikt o mnie nie pomyśli? nie jestem kamieniem. poza tym najpierw mówisz, że trzeba chodzić, a potem, że na swoim będę sobie wyrabiać co chcę. gdzie tu logika? to oszukiwanie, a ja przynajmniej i przede wszystkim nie oszukuję ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co? to wiadac, ze jestes w samej siebie rozbita.. ale teraz pomysl czy slusznie? ja Ciebie doskonale rozumiem, kiedys przezywalem cos podobnego ze swoimi rodzicami (ale nie chodzi o kosciol). Wiem, ze jestes pelnoletnia i nam nie ma prawa nikt niczego narzucac... ALE TO SA RODZICE.. moze kazdy kiedys z nas to doceni jak ich braknie. Nie rozumiem skad Twoja nienawisc do kosciola, skoro rodzice Cie wychowywali na pobozna osobe.. powiedziec Ci cos ze swojej strony? wierz mi, ze wiem co pisze..fajnie, ze Bog jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie pod presją
to nie jest nienawiść tylko u mnie w domu zawsze były różne naciski... byłam nieśmiałą osobą, a jak jeszcze rodzice na mnie krzyczeli czemu nie wyjdę gdzieś to czułam się winna, a oni mnie nie wspierali... wracając do kościoła, to po prostu od jakiegoś czasu przestałam chodzić no i to wzmogło ich nacisk, oni są już dosyć starzy, stąd rozumiem dlaczego chcą być tak doskonali pod tym względem, ale jak obrzucają mnie mięsem i innymi złymi wróżbami na życie, to naprawdę nie mam ochoty tam wracać. poza tym czy ja wiem czy jest Bóg? to kwestia osobna na osobny temat, po prostu rzygam już tym doskonaleniem się, chciałabym żeby dbali o nasze relacje, ale nie pod kątem religijnym, bo sami skreślili mnie przez to i nie chcą znać. jest milion problemów w domu i dostrzegam wiele rzeczy które mnie bolą a których nie umiem zmienić chociaż chcę, bo jeśli coś dla mnie jest ważne inny członek rodziny to olewa. jest wiele złożonych problemów. mnie tylko chodzi o to, jak ich nakłonić do tego, by przestali ingerować w moje sprawy, ponieważ mają bzika na punkcie religijności. byłam zawsze wierzącą i praktykującą osobą. więc chyba mam poukładane w głowie mimo że teraz chcę iść bez tego, nie jestem diabłem wcielonym. chcę tylko wsparcia od nich i żeby było jak dawniej, bo jestem tą samą osobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Reakcja Twoich rodziców na sprawy wiary odniosła skutek odwrotny od zakładanego przez nich. Nikt przez samo chodzenie do kościoła, dlatego że mu tak każą , świętym nie będzie. Twoi rodzice poprzez swoją nadgorliwość nie zauważyli ,że tracą córkę. Wierzyć w Boga tzn. rozumieć samemu potęgę Stwórcy. Poprawić relacje możesz tylko przez spokojną i merytoryczną rozmowę z rodzicami,powiedz o Swoim stanie zdrowia,obawach,że nikogo nie chcesz krzywdzić ,jak to sugeruje jedna pisząca tutaj. Będzie to trudne , ale możliwe. To że przestałaś chodzić do kościoła jest wynikiem buntu ,że nie możesz decydować sama o swoich sprawach. WIARY nie straciłaś, a takie doświadczenia pozwolą w przyszłości umocnić Twoją psychikę. Pozdrawiam Arion bioenergoterapeuta-jasnowidz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie pod presją
no nie jestem pewna, czy moja psychika będzie taka umocniona, jak ja już teraz wysiadam... a rozmowy przeprowadzić się nie da, jedno z rodziców jest w stanie mnie zrozumieć po części, drugie wcale, a później znów to pierwsze zapomina o czym rozmawialiśmy i wszystko zaczyna się od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie pod presją
sama jesteś głupia, wcale nie żyję według tej zasady, staram sama sobie radzić z problemami, ciekawe że wszyscy ludzie są tacy pyskaci w tym internecie, a w życiu sami niedojdami są. prawdziwe problemy... doświadczona się odezwała, jak się nie znasz, to się nie odzywaj, nie masz o niczym pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CaMilla ma rację.Najlepszym wyjściem jest rozpoczęcie życia na własny rachunek,bez rodziców.Chcąc nie chcąc musimy wychodzić do ludzi bo takie to jest zycie w społeczeństwie.Jak wchodziłam w tzw dorosłe życie też miałąm obawy czy sobie poradzę,wydawało mi się,że nie poradzę sobie załatwiając różnego rodzju sprawy.Ale trzeba.Raz,drugi,trzeci i zobaczysz,że nagle wszystko wyda Ci sie łatwiejsze.Mniej będziesz myśleć o podejściu rodziców do Twojego życia bo będziesz zajęta tym życiem właśnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×