Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

-jagoda-

On wyjeżdża ja zostaje :(

Polecane posty

Witajcie jestem na tym forum dzisiaj po raz pierwszy, wiec jesli zrobie cos nie tak to z góry przepraszam. Zajrzalam tutaj bo moj narzeczony wyjezdża za granice ( niestety, bo takie sa realia naszego okropnego kraju ) , a ja nie potrafie sobie z tym poradzic, chcialam pogadac z kims obcym kto spojrzy na to z boku. Sytuacja jest to dla mnie tym trudniejsza ze od 4 lat mieszkamy razem i poprostu ja nie wyobrazam sobie kilku dni bez Niego a co dopiero wyjadu na kilka miesiecy albo życia tak na stałe ;(. On powiedział mi wczoraj że to musi byc nasza decyzja, że On chce jechac skoro ma taka okazje, bo w przeciwnym razie nigdy nie wezmiemy slubu ( na finansowa pomoc rodziców raczej nie mozemy liczyc a w polskich realiach utrzymując sie we 2 i do tego samochód, nie jestesmy w stanie odłozyc 30 tysięcy od tak ). Ja wiem że to dla Niego szansa, że On chce to zrobic tylko dla nas, ale ja nie potrafie zniesc mysli ze będzie tak daleko ze będę go widziala zaledwie kilka dni raz na jakis czas. 4 lata temu jak zamieszkalismy razem ( przeprowadziłam sie dla Niego prawie 400km od domu, tam zostawilam rodzine, przyjacioł znajomych, jezdze do siebie raz w miesiacu lecz wiekszosc znajomych ma juz swoje zycie, nawet jesli po Jego wyjezdzie był wróciła w swoje rodzinne strony to raczej nie mam co liczyc na wsparcie kogokolwiek z tamtad, tutaj gdzie mieszkamy obecnie tez mam kilkoro znajomych ale to raczej znajomi na impreze, na piwo itp ale nie przyjaciele którzy pocieszą i dodadza sił gdy zostane sama. Dopiero za kilka miesiecy koncze tutaj studia, wiec nawet jak On wyjedzie do tych głupich niemiec ja zostane tutaj na Jego terenie sama ze wzglądu na szkolę, w jego mieszkaniu i poprostu boje sie własnych mysli na ten temat, do tej pory nasze życie było stabilne i poukladane, codziennie rano pilismy wspolnie kawe On jechał do pracy ja mialam swoje zajecia, praktyki, prace na zlecenie itp ale wiedzialam ze po południu od progu zawola "jestem kochanie" ze mnie przytuli, pocałuje, opowiemy sobie jak nam minął dzień, zjemy obiad, pójdziemy razem na siłownie, albo na zakupy. My poprostu odkąd zamieszkalismy razem rozstawalismy sie jedynie na 3-5 dni jak jechalam do siebie do domu, a i to codziennie rozmawialismy wieczorem przez tel. , jestesmy tak zżyci ze soba, że przeraza mnie mysl ze nadejdzie dzien gdy obudze sie rano a Jego nie bedzie obok, że nie wroci po południu, że gdy będzie mi źle nie będę mogła Mu nawet o tym powiedziec bo telefony za granicę sa drogie My praktycznie nigdy sie nie kłócimy, a jesli juz to kazde z nas powie co mu lezy na sercu, przedyskutujemy to i jest OK bo nie potrafimy sie na siebie gniewac. On jakis czas temu próbował juz takiego wyjazdu, gdy wsiadał do samochodu starałam sie trzymac żeby Go nie smucic ale gdy zobaczyłam ze swiatła auta znikają z pola mojego widzenia łzy same zaczeły płynąc strumieniami, wróciłam do pustego mieszkania, gdzie wszystko przypominalo mi o Nim, i wyłam jak głupia, (szczęście w nieszczęsciu) okazało sie pozniej ze został oszukany przez człowieka który zalatwił Mu tam tą prace i po tygodniu wrócił do kraju, ale to był najtrudniejszy tydzien mojego życia, niemal cały czas chodzilam z podpuchnietymi oczami, nie mogłam jesc nie mogłam spac, a i Jemu tez nie było łatwo ale przyznał mi sie do tego dopiero gdy wrócil po tym jak powiedzialam Mu zeby nie dał sie wykorzystywac ( praca po kilkanascie godzin dziennie w akordzie jak sie okazalo bez umowy i za połowe mniejsze pieniądze niz obiecywano, do tego niby pierwsze 2 tygonie miał pracowac na próbę za darmo :/) , gdy przyjechał nie mógł ruszac rękami z bólu ale powiedział że nie to było najgorsze, że jak bym powiedziala żeby tam został to by zostal, lecz przyznał sie że przez cała drogę do granicy nie mógł wydusic z siebie słowa, miał taka gule w gardle że jak by sie odezwał do kolegi z którym jechał to by sie poprostu rozplakał, gdy zadzwonił do mnie na granicy usłyszał mój głos i sie rozlączył bo nie był w stanie mówic ,wysłał jedynie smsa jak dotarli na miejsce, zadzwonił potem dopiero po kilku dniach i zamienilismy kilka słów To byla tortura i dla mnie i dla Niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co zrobic w tej sytuacji On mowi ze nie zrobi nic wbrew mojej woli, lecz ja jestem rozdarta, z jednej strony wiem ze to szansa, bo pojechał by tam z bratem który pracuje tak od dawna, wiec żadne oszustwa nie wchodza w grę, i tam w ciągu miesiąca zarobił by 4 razy tyle ile w polsce albo jeszcze wiecej, poza tym było by Mu napewno razniej z bratem, lecz z drugiej strony boje sie że jak wyjedzie, jak przezyjemy jakos ta rozłąkę to potem On nie bedzie chcial juz wrocic na stale do pracy w Polsce, spróbuje innego zycia innych pieniędzy i nie bedzie chcial z tego zrezygnowac a wtedy podzielimy los wielu osób z naszego otoczenia, które tworza związki na odleglośc widzą sie kilka dni raz na kilka miesięcy, ale dla mnie to nie jest zycie, to taka wegetacja, bo po jakims czasie okazuje sie ze dwoje ludzi którzy sie bardzo kochali nie ma ze sobą o czym rozmawiac bo On ma swoje zycie za granica a Ona w kraju i wszystko sie wypala. Lecz jak to mowią pieniądze szczęscia nie daja ale bez nich tez człowiek jest nieszczęsliwy Nie wiem moze ktoś z Was był w podobnej sytuacji moze jest w stanie mi cos podpowiedziec doradzic bo ja naprawde odkąd sie dowiedzialam nie jestem w stanie o niczym innym myslec. Boje sie zostac sama ze sobie nie poradze ze swoja psychika, że zawale ostatni semestr bo nie bede w stanie wstac rano z łóżka, ze spakuje sie i pojade do siebie do domu bo nie bede w stanie wytrzymac w Jego mieszkaniu bez Niego, ale w domu tez raczej nie poczuje sie lepiej, bo jedyne bliskie osoby które mam to mlodsza siostra i dziadkowie ale Oni tez nie wiem czy beda w stanie mi pomoc Nie mam stalej pracy tak abym mogła sie zmotywowac ze musze wstac rano i iśc pracowac. Boje sie tez o Jego psychikę, wiem ze gdy dowiedzial sie o tej mozliwosci to w pierwszej chwili byl na nie, i z ogromnym bólem przyznał ze cholernie by mu mnie brakowalo ale potem powiedział że jak nie pojedzie to nigdy nie zrealizujemy swoich marzen i koło sie zamkneło Prosze może ktos sie wypowie co sądzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdbsedhe
Zostawia Cię na 4 miesiące żeby zarobic na wesele? To chore!!!! To nie róbcie wesela, tylko obiad dla gości i cześć, przeciez jak nie macie kasy,. to nie musicie wydurniać się z weselem hucznym!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chce mi sie tego wszytskei
czytać, przeczytałam parę pierwszych zdań i powiem ci..nie pzresadzaj. weź sie troche za swoje życie, a nie ciągle się musisz na kimś uwiescić, teraz wisisz na chłopaku, a jak on wyjedzie to juz szukasz na kim by sie tu uwiesić...moze wrócisz do rodziny, moze znajomi,mozę moze... zajmij sie sobą. ty sie nie boisz, ze on wyjeżdza i będzie tam pracował, ty się boisz zostać sama, bo jesteś pusta w środku i nijaka i tego się boisz, ze nie będziesz wiedziała co ze sobą zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chce mi sie tego wszytskei
My praktycznie nigdy sie nie kłócimy, a jesli juz to kazde z nas powie co mu lezy na sercu, przedyskutujemy to i jest OK bo nie potrafimy sie na siebie gniewac. POWIEDZ, CO TO ZDANIE MA WSPÓLNEGO Z TEMATEM. jesteś strasznie głupia i infantylna jak dziecko. problem jest w samym tytule tematu, nie musiałaś juz pisac tego wszytskeigo, bo wszystko jest nie na temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdbsedhe
nic nie rozumiem, jesteście tak chytrzy, że postawicie na szali Wasz związek, który po takiej akcji się rozpadnie na 100 %. Ty myślisz, że on samotnie bez seksu itd wytrzyma tyle czasu? W najlepszym wypadku będzie chodziła na prostytutki albo szukał lasek w necie, a Ty będziesz mu sie wydawała coraz bardziej obca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozstania nigdy nie były łatwe... Współczuję Ci, bo wiem co przechodzisz... Jeśli On nie ma pracy to chyba nie macie innego wyjścia jak rozłąka, w zależności od tego jakie bedziecie mieć plany różnie to sie może potoczyć. Ale nie załamuj się... obojetnie czy był by Ci mężem czy tylko zaręczonym życie płynie dalej i czas pokaże co z tego wyjdzie, co warta jest Wasza miłość... trzymam kciuki... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość operkoper
Żona mi to samo mówiła, że jak ją zostawię to się rzuci pod samochód albo sobie coś zrobi, bo beze mnie nie da sobie rady. I co? Rozstaliśmy się już dawno temu, dzieli nas 2 tys. km i wciąż żyje, lepiej sobie radzi niż ja :D Nie dramatyzuj, dziecko, facet kiedyś odejdzie, wiecznie nie będziecie razem. Przychodzi czas, że bliscy w końcu odchodzą i trzeba z tym żyć... tzn. nie trzeba, można się wieszać, skakać z mostu, ale to tym bardziej nie sprawi, że do siebie wrócicie. Życie to nie-je-bajka i nie film ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znudzona.....
ale to trzeba miec w glowce nasrane, debil jedzie za granice bo jego dziwka musi miec slub za uwaga 30 tysiace!!! jakby nie mogla wziąc skromnego slubu za tysiac zl 🖐️ hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość operkoper
Aaa, no właśnie, widać żeście jeszcze dzieci, bo wolałbym zostać z kobietą i wziąć skromny i cichy ślub, najlepiej tylko cywilny. Jednak wy, jak reszta tego chorego społeczeństwa musi się pokazać i wywalić 30 tys. zł!!! W ten sposób ryzykując własną przyszłość. No cóż, wasz wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez jestem takiego zdania nie róbcie wesela tylko małe przyjecie pieniądze wam się przydadzą. Teraz naprawdę szkoda na to wydawać pieniądze. A tak po za tym czy ty nie możesz do niego pojechać jak skończysz ta szkolę? Niemcy nie są tak daleko 5-8 godzin zależy z jakiego i do jakiego miejsca. i jesteś na miejscu więc możecie się odwiedzać w miarę możliwości skoro będzie więcej zarabiał będziecie sobie mogli pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yaniemogi88
""i tam w ciągu miesiąca zarobił by 4 razy tyle ile w polsce albo jeszcze wiecej"" hahahahahahahah! i tam przez te cztery miesiące nie będzie jadł, będzie mieszkał pod mostem, mył się w Tamizie i chodził do roboty na pieszo - wtedy może zarobi na wesele w 4 miesiące!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówicie cywilny slub owszem my taki byśmy może i wzieli bo juz niejednokrotnie o tym myslelismy, ale to niestety takie proste nie jest, pierwszy problem to rodzina która naciska na wesele "takie jak sie nalezy" po 2 to małe miasteczko a ludzie potrafia byc naprawde okropni i bogobojni przynajmniej w teorii, bo w praktyce czesto maja za skóra diabła, po 3 podam Wam przykład z zycia z niedalekiej przeszłosci mojej znajomej Ona wzieła taki skromn cichy slub cywilny ludzie obsmarowali im tyłki tak ze az zal ale to wszystko idzie przezyc, lecz teraz sa 2 lata po slubie i przyjeli ksiedza chodzacego po koledzie który to potrafił im prosto w twarz powiedziec ze moja kolezanka po slubie cywilnym jest tylko "legalna prostytutką" i inkubatorem dla dziecka które nosi, i on nie wyda zgody na chrzest tego dziecka z punktu widzenia koscioła "nieslubnego łoża". My tak nie chcemy, nie chce zebysmy potem byli wytykani palcami a nasze dzieci wysmiewane. Dlatego wlasnie chcemy slub koscielny, i naprawde nie duze wesele tylko najblizsza rodzina która niestety jest duza :/ i kilkoro dobrych znajomych ale to i tak ok 100 osób a w dzisiejszych czasach to kosztuje i to duzo samo przyjecie ok 16tysiecy zł + alkohol + nasze ubrania + ksiądz + wszystkie wymagane dokunmenty + kwiatki + muzyka to naprawde duze pieniądze. I niech sobie nikt nie mysli ze ja chce Bóg wie co, chce poprostu normalne skromne wesele takie o którym marzy chyba kazdy. Ale to ze mój narzeczony mysli o wyjezdzie nie jest tyko podyktowane checia organizacji wesela, ale patrzeniem w dłuzszej perspektywie na przyszlosc, bo w Polsce nie jest łatwo a juz napewno nie młodym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość operkoper
Jak rodzice nie zamierzają wam zafundować wesela, to niech się nie wpieprzają w wasze życie osobiste. Całą pozostałą resztę łącznie z księdzem i całą parafią ma się w dupie! Wy powinniście się wyprowadzić do dużego miasta, wynająć sobie mieszkanie i wziąć ślub cywilny. Jak za kilka lat facet cię kopnie w dupę, to nie będziesz żałować zmarnowanych 30 tys., a dwa, że weźmiesz rozwód i będziesz mieć "czystą kartę" w życiorysie. Kościelny nie ucieknie, dorobicie się i wtedy zrobicie wielka imprezę, jak już was tak ciśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yaniemogi88
"mój narzeczony mysli o wyjezdzie nie jest tyko podyktowane checia organizacji wesela, ale patrzeniem w dłuzszej perspektywie na przyszlosc" jaka przyszłość? przecież nie macie zamiaru wyjeżdżać na stałe tylko on jedzie zarobić na to głupie, hipokryckie wesele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fererooo
Jak czytam twoje wypociny to mam wrazenie ze pisze to 16 latka. Nie masz swojego życia a twoja egzystencja opiera się na uwieszaniu się na innych ludziach bo jestes zbyt pusta by samodzielnie myslec. "to był najtrudniejszy tydzien mojego życia, niemal cały czas chodzilam z podpuchnietymi oczami, nie mogłam jesc nie mogłam spac" :D:D:D Jestem kobietą ale wspolczuje temu facetowi bo zycie z infantylnym bluszczem pustym jak torba po cukierkach to musi byc koszmar. Ogarnij się dziewczyno i zacznij zachowywac się jak dorosły człowiek bo jak twoj facet spotka kiedys na swojej drodze rozgarniętą i dojrzałą emocjonalnie dziewczyne to nie wróże ci szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc jest nadzieja, że jak Twój nie zaprowadzi Cie do ołtarza to Go klechy żywcem zjedzą :) Czyli wróci i wszystko będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yr73ijfndf967yuf;pj/;
Ja byłam w podobnej sytuacji. Kiedy dowiedziałam się że mój facet dostał propozycje pracy za granicą myślałam że żartuje. kiedy okazało się że nic z tych rzeczy oboje byliśmy na nie. W pierwszym odruchy było dla mnie oczywiste że zostajemy razem w Polsce bo co nam po rozłące. Musiałam dopuścić do głosu rozum i uciszyć serce. Ostatecznie decyzję podjęłam ja za nas oboje i powiedziałam że ma jechać. Sytuację w kraju mieliśmy ok, nie jakaś rewelacja ale było mieszkanie, mój facet pracował wtedy u ojca a ja akurat skończyłam szkołę i szukałam zatrudnienia. Nie wiedzieliśmy na ile jedzie i jak się to wszystko potoczy. Ostatecznie ja dostałam pracę gdy on wyjeżdżał. Świetnie się wtedy złożyło bo dzięki temu czas mi szybciej leciał, nie myślałam tyle, zdobywałam doświasczenie. Mieliśmy często się widzieć ale życie zweryfikowało nasze plany. Wyszło tak że w ciągu pół roku widzieliśmy się dwa razy. Pierwszy ja poleciałam do niego jak udało mi się uzbierać wolnego na 10 dni a potem on był w Polsce na uwaga 2 dni, nie wiedziałam wtedy czy mam się z czego cieszyć. Koniec końców wqygląda to tak że jak po przeszło roku straciłam pracę w Polsce (była redukcja mojego etatu) i poleciałam do niego. Wcześniej on wrócił na kilka miesięcy do Polski ale ponownie dostał propozycję wyjazdu, z której skorzystał. Dziś mieszkamy razem na obczyźnie od 1,5 roku. My nie potrzebowaliśmy pieniędzy na ślub bo go nie chcemy ale wydawało mi się że to wspaniało okazja która może się więcej nie powtórzyć i nie ma co się oglądać tylko korzystać. Poza tym ja od początku obstawiałam że jeśli mamy być w związku to w grę wchodzi tylko albo wspólny wyjazd albo pozostanie w kraju ale razem. Wcześniej nie mogłam wyjechać nawet nie dlatego że miałam pracę ale ponieważ musiał nam zoorganizować jakieś wspólne lokum bo pomieszkiwał u rodziny. Co mogę Ci powiedzieć? Ciężko mi było przez ten czas samej w Polsce. Miałam ciężką psychicznie pracę w której panował jawny mobbing i nikt z tym nic nie mógł zrobić. Czułam się jak śmieć z wyższym wykształceniem i znajomością języka bo też tak mnie traktowano. Ale przetrwałam. Uwierz mi człowiek jest taką istotą ktora potrafi się bradzo dobrze dostosowywać do sytuacji. Ja zauważyłam to sama po sobie. Myślę że powinnaś mu dać wyjechać bo czasy są ciężkie a za granicą pieniądze mimo wszystko są lepsze niż w Polsce. Dodatkowo sprawdzisz swój związek, jest to wielka próba i zobaczysz czy umiewcie wyjść z tego zwycięsko. Oddalenie? Jest przez cały czas. Dzielące was kilometry to jest nic w porównaniu z oddalenie w związku. My żyliśmy w dwóch światach. On był zmęczony fizycznie, ja psychicznie. Kiedy się pierwszy raz zobaczyliśmy. Był dla mnie obcy, ja byłam jakaś nieobecna. Musiałam sobie przypomnieć jego zapach, dotyk. Rozmawialiśmy codziennie przez skypa godzinę albo i dłużej. Ile razy mu powiedziałam żeby wracał, że mam dość to nie zliczę ale wynikało to przede wszystkim z bezsilności w związku z pracą. Nie wiem jaki będzie finał waszej historii bo zakończenia naszej nawet nie znam ale może warto na parę miesięcy się rozstać żeby się odkuć. Jeśli jesteś pewn aswojego faceta to nic nie powinno się stać. Mi pomimo że mam zaufanie do swojego mężczyzny przechodzily przez głowę różne myśli ale wszystko przetrwaliśmy. Żyje nam sie tu dobrze tylko jak to na emigracji dobija rozłąką z rodziną i tęsknota za ludźmi i miejscami, choć i tu poszukujemy swoich nowych. Życzę Wam powodzenia i przemyślanych decyzji. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam nie czytać, ale początek tak mnie zafascynował, że postanowiłam pociągnąć do końca. Dziewczyno! Twoja historia jest niesamowita! To się nadaje na scenariusz do jakiegoś dramatu, sama go przed chwilą przeżyłam czytając Twoje wypociny. Do tego w tle z radia leciała: Paulla "od dziś" i mówię Wam łzy płynęły jak oszalałe, myślę, że teraz nie tylko autorka będzie chodzić z podpuchniętymi oczami, ale ja również. To jest tak przykre, że przykrze już być nie może. Jestem z Tobą ciałem i duchem. Ale nie martw się, zorganizuję u siebie w kościele zbiórkę na Wasze wesele i Twój narzeczony, nie będzie musiał ryzykować własnym i Twoim życiem. Bądź dzielna, daj mi parę niedziel a załatwię Ci tą kasę tylko nie becz dziewczyno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do fererooo Nie nie jestem pusta i nie uwieszam sie ludzi, On sam podjal decyzje ze tak wyglada nasze zycie, to On chcial zebym sie tu przeprowadzila i to dla Niego zostawilam swoe wczesniejsze zycie nie ogladajac sie za siebie i faktycznie masz racje nie mam dzis wlasnego zycia, tylko nasze wspólne, nie ma mnie i Jego jestesmy My i dobrze nam z tym bylo jak do tej pory. A jest mi cholernie ciezko bo ja procz Niego nie mam bliskich, rodzice zgineli jak byłam dziewczynką, gdy pierwszy raz w zyciu sie zakochalam z moim chłopakiem było podobnie, zginąl w wypadku i po raz kolejny zostalam sama i zagubiona lecz byłam silniejsza niz teraz. Przy moim obecnym partnerze odzyskalam dopiero ewnosc siebie, nauczylam sie zyc na nowo, poczułam sie bezpiecznie. Ja poprostu panicznie boje sie zostac znów sama to prawda. Jesli chodzi o wasze drwiny wzgledam naszego wesela i tego ze On chce zapewnic nam lepsza przyszlosc to musze wyjasnic ze nie chodzi o samo wesele ale ogolnie o zycie, bo w polsce jest bardzo ciezko, tam sa duzo lepsze pieniądze i On rozwaza taka propozycje na stale, nie tylko do chwili az bedziemy miec kase na slub. Ktos napisał ze On bedzie tam mieszkał pod mostem, nie nie bedzie firma z której jedzie zapewnia wszystkie swiadczenia i mieszkanie, On jedynie musiał by zadbac o jedzenie. Wiec powiem Wam tak myslalam ze znajdzie sie tu ktos kto postara sie mnie zrozumiec i cos doradzi ale jak widze wiekszosc potrafi tylko drwic, ale ciekawa jestem jak by sie te osoby zachowały w mojej sytuacji, zostając samemu na niewiadomo jak długi czas bez perspektyw i pomyslu na własne zycie, bez bliskiej osoby z która mozna pogadac i gdy jest dobrze i gdy zle. Bo nie zycze nikomu tego zeby przeszedł to co ja zostając na świecie samemu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Proste jak budowa cepa
Jedz z nim szybciej zarobicie na wesele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fifirififi
""Ktos napisał ze On bedzie tam mieszkał pod mostem, nie nie bedzie firma z której jedzie zapewnia wszystkie swiadczenia i mieszkanie, On jedynie musiał by zadbac o jedzenie."" ooooooooooooooooooo owszem kochanie - firma zapewni mu świadczenia i mieszkanie, ale on będzie musiał za to zapłacić - nie ma nic za darmo - widać od razu, że nie macie pojęcia o pracy za granicą - gówno przywiezie, ledwo mu tam na jedzenie starczy - o weselu możesz zapomnieć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Proste jak budowa cepa
Zgadzam się z przedmówca. Może oni maja po 16 lat???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że nie jesteś samodzielna i twój związek jest specyficzny. Zatraciłaś gdzieś siebie i jesteś bardzo uzależniona od swojego faceta. To nic zlego kochać kogos. Tylko kiedy jesteś tak przywiązana ze rozstanie na kilka msc jest tragedią, to nie jesteś gotowa na coś takiego. Z tego co piszesz, będzie ci bardzo ciężko. Jednak z drugiej strony chcesz mieć piękny ślub. Wybór jest taki - kasa (wesele) czy rozłąka. Czego się obawiasz? Dlaczego (pomimo 4 lat mieszkania razem) jest tak ci ciężko? Obawiasz się że co się stanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelly
My wyjeżdżamy razem w lipcu, chociaż zostawałam już sama nie raz, najdłużej pół roku i jakoś nasz związek przetrwał po jego powrocie były zaręczyny :) nie słuchaj nawiedzonych babek, jeśli się kochacie to dacie radę. A wegetacja to jest w tym chorym kraju za marne 1200 zł !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krwawo
Aha, Czyli 4 lata na kocią łapę jest ok, pod warunkiem że będzie duży ślub? :D Reszty nie komentuje bo nieźle się ubawiłam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Limonka23851
Przestańcie już tak łaskawie jechać po tej dziewczynie - jej facet nie jest pierwszym, który wyjeżdża za granicę, aby zarobić na wesele czy mieszkanie. Przecież tu nie chodzi o kasę na wesele, ale o zupełnie inne pieniądze niż w Polsce - w Euro, a nie w złotówkach. Jeżeli będzie miał w miarę przystępne w cenie mieszkanie to spokojnie odłoży pieniądze, bo życie w Niemczech nie jest drogie w porównaniu do zarobków. Wiem co mówię, bo mój facet też wyjechał dwa miesiące temu i codziennie się zastanawia, czemu w Polsce płacimy tak dużo za jedzenie, a zarabiamy tak mało? Pensje nijak się mają do wygórowanych cen. Kiedy dowiedziałam się, że mój chłopak zarobił w pierwsze 4 dni pracy tyle, ile ja zarabiam w miesiąc (pensja państwowa) to cholernie mnie to zdemotywowało. Odkłada kasę, ale nie żyje przesadnie oszczędnie - nigdy nie wydawał na siebie dużo pieniędzy. Oprócz tego wysyła pieniądze do rodziny, spłaca kredyt ratalny w Polsce, w Niemczech płaci za mieszkanie wynajmowane wspólnie ze znajomymi, za bilety i księgową - plus jedzenie na dobrym poziomie. Więc nie pierdolcie, że nie da się odłożyć pieniędzy, bo Niemcy to nie Polska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fifirififi
po tych czterech miesiącach roboty przez agencję, za najniższą krajową, bez języka i kwalifikacji na pewno przywiezie tyle, ze starczy na wesele na 300 osób!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×