Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość heloiza999

w tym temacie wpisuja się kobiety, które nie wspominaja porodu jako masakry

Polecane posty

Gość heloiza999
tyle, że to o czym piszecie to miara odpowiedzialności raczej niż miara miłości.;-) a skoro macie tak małe dzieci to biologicznie, fizycznie jesteście z nimi tak związane po karmieniu, oksy i innych cudach, że tak gadacie, potem człowiek się uspokaja i dostrzega więcej wartości. często czytam temat wdów, jak sie kochane kobietki pocieszają i też mają dzieci i dobrze, że je maja. ale czytając je przestaję wierzyć w powagę stwierdzeń o większej lub mniejszej miłości;-) one cierpią i jeżeli to jest jakas mniejsza miłość, to ja dziękuje, a kiedyś byłam nietaktowna i spytałam wprost czy kochały mężów mniej niż dzieci i odpowiedziałay mi, że skąd wiedzieć, skoro to inne relacje i inne oczekiwania? i opłakują nawet 10 lat po śmierci. odpowiedzialność da się jeszcze jakoś zmierzyć, ale miłości juz nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzymam za was kciuki
mnie zszywanie nie bolalo,mialam synka na piersiach..ktory patrzyl swoimi wielkimi brazowymi oczetami i nic sie nie liczylo. po porodzie przyniesli mi tosty i poszlam sie wykapac, partner poszedl ze mna a synek zostal z moja mama(oboje towarzyszyli mi caly porod), moj partner wycieral mi krew cieknaca po nogach gdy sie szyjka skracala, masowal plecy, trzymal aparat tlenowy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzymam za was kciuki
jedyne co mnie dziwi to do szpitala rodzic pojechalam o 9.00 rano i w domu sie wysikalam, caly dzien pilam a pommo tego nie moglam sie wysikac i dopieo od rana wysikalam sie po porodzie, po 20.00

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do uja
A fakt.. łożysko... nie mogłam go urodzić, też miałam skrobane i było to niezbyt przyjemne;/ Za słabo parłam, i może częsciowo nie obchodziło mnie to.. Jedyne co chciałam to już mieć to za sobą i najlepiej jeszcze tego samego dnia wyjść ze szpitala:P. A co do miłości? Chyba to tak nie działa... tzn. za wszelką cene chce się bronić swojego dziecka( no przynajmniej na tym etapie póki nie może się samo obronić), jest się za nie odpowiedzialnym, chce się jak najlepiej, by było zadbane, nakarmione, uśmiechnięte, zdrowe..ale przecież to owoc miłości partnerskiej. Kocha się je inaczej niż męża. Czasami mam takie myśli że fajnie by było na jakieś 3 dni podrzucić syna mojej mamie( gdyby nie ta myśl, że pewnie taki malec czułby się bez rodziców niepewnie), gdyby to mój mąż miał gdzieś na 3 dni wybyć zatęskniłabym się na śmierć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaKraka
Ja nie wspominam porodu jako masakry... po poszło ekspresowo :) Fakt, miałam bóle ostre, krzyżowe, ale tak jak po fakcie wspominam- gorsza była duża kontuzja stawu skokowego :P Skurcze miałam od razu co 5 min, w karcie wpisali mi: pierwsza faza- 2 godz, druga faza- 10 min. W czasie skurczów czułam się fatalnie i na pewno gdyby było to dłużej, to by mnie wymęczyło nieźle- a tak w sumie tyle ile zdązyłam się dodzwonić do męża, zaraz przybiegł, zmienił mi spodnie, pojechaliśmy do szpitala, usg, ktg i na fotel porodowy. Jak już szłam na ostatnią fazę z przedporodowej, to czułam tylko niesamowitą ulgę że to już koniec. Skurcze parte nie bolały w ogóle, do szycia miała znieczulenie więc co najwyżej było nieprzyjemnie, szyta byłam ale po porodzie, mimo że osłabiona, i tak lepiej się czułam niż w ciąży która mną nieżle sponiewierała. Miałam zielone wody, ale nikt mi nie mówił o tym, nawet mąż (i bardzo dobrze- niepotrzebne nerwy), miałam tak fajną położną że lepszej bym nie opłaciła... Serio, tak bym mogła rodzić za każdym razem :) A co do miłości- kurcze, durne pytanie... a bardziej kochasz mamę czy brata? A bardziej lubisz pomidorową czy czekoladę? Miłość do dziecka jest podszyta potrzebą zapewnienia mu opieki i poczuciem odpowiedzialności, związek polega na wychowywaniu drugiego, malutkiego człowieka do dorosłego życia. Związek z mężem jest oparty na współpracy, partnerstwie i pociągu fizycznym, i układamy sobie razem życie "do końca".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lakalatan
macie racje dziewczyny z tym ze moja milosc to juz nie taka swiezynka znowu bo ponad 5 lat minelo od porodu a ciagle wspominam to z rozrzewnieniem... ja ndziecka nie mialam od razu po porodzie bo walczyli o jego zycie:( nogi drzaly mi tak bardzo ze slychac bylob trzaski paskow ktorymi sie przypina nogi do fotela zeby unieruchomic. nie tylko ja bylam zszokowana ale lekarze i polozna rowniez tym ze juz po a mnie dopiero wzielo:) przyszli z porodowki obok bo stwierdzili ze moze poytzrbna jest tu pomoc bo taka cisza jak makiem zasial ze az nadzwyczajne;). poi porodzie lezalam czekajac az krwawienie ustapi bo z powodu przyklejenia lozyska i tej skrobanki chcieli mi transfuzje robic, urodzilam o 12 w poludnie i jak ppojechalam na sale swoja juz to pamietam widom meza z dzieciatkiem na reku jak sie obudzilam byla 19 a on ciagle w tej samej pozycji ze wzrokiem wpatrzonym w dzidzie:). bylam strasznie wyczerpana. pod prysznic poszlam dopiero kolejnego dnia ok 11 i pamietam ze jak wracalam na sale bylo mi juz tak bardzo slabo zobaczylam tylko swojego slubnego i pielegniarke i jej wzrok i slowa co pani tu robi pani miala lezec! .... i padlam:/ pozniej przyszla moja lekarka z pogadanka ze jak sie tyle krwi traci to sie lezy a myje pielegniarka bylo mi strasznie glupio ale czulam sie taka nieswieza:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza999
cieszę się, że aż tyle wypowiada się, że poród nie taki okropny, chociaż nie każdy opis mnie do tego przekonuje;-)) ale wole być świadoma, by np. lepiej wybrać szpital co do miłości, to dziękuję za te dwa wpisy na tej stronie bo odzwierciedlają dopkładnie to, co sama myslę. Czyli mam jednak jakąś dobrą intuicję, skoro udaje mi się wyobrazić na czym to tak naprawdę polega.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuu91
Niektórzy mówią, ze jestem nienormalna, ale uważam poród za najpiękniejsze przeżycie w moim życiu :) rodzilam z mężem. Uważam, ze cc pozbawia wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lakalatan
popieram! to najpiękniejsze z przeżyć jakiego doswiadczylam, a kazde kolejne tzn pierwsze mama. kocham cie i te tulące rączki to utwierdzają:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tetiankaaaaa 34
A dla mnie byl to najwiekszy koszmar,bol pamietam do dzis,nie chce wiecej dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×