Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ElizaOrzeszkowa

rodzina męża utrapieniem

Polecane posty

Gość ElizaOrzeszkowa

Muszę się wygadać..:) Nie znoszę rodziny przyszłego męża, po prostu ich wszystkich nie trawię. Niestety organizujemy wesele i jestem zmuszona ich zaprosić na mój ślub.. dokładnie, zmuszam się do tego. Tak naprawdę gdyby to zależało tylko ode mnie nikogo z jego rodziny na weselu by nie byłoJ Znamy się z moim narzeczonym trzy lata, oboje mamy ponad 30 lat, także jesteśmy dojrzali i świadomi, początkowe relacje z jego rodziną były nawet nawet ok., tzn. dwa pierwsze spotkania gdzie już zauważyłam, że z mamusią coś „niehalo”, ale wiadomo, każdy jakiś tam sobie jest, więc myślałam, że będziemy jakoś współistnieć, spotykać się od czasu do czasu i wszystko będzie dobrze. Niestety, jakże się myliłam.. Spotkania „od czasu do czasu” im nie wystarczały, zaczęli nas nachodzić w naszym domu ( dodam, że nic nikomu nie zawdzięczamy, mamy „nasz dom”, za nasze pieniądze, zarówno ja jak i przyszły mąż mocno stoimy od lat na ziemi, zarabiamy całkiem całkiem, więc jesteśmy całkowicie niezależni od naszych rodzin). Nachodzenie nie było by takie złe, gdyby dało się z nimi porozumieć, niestety przyszła teściowa potrafiła wpaść bez zapowiedzi, łazić po całym domu, zaglądać dosłownie do myszej dziury, komentować, że np. „okna brudne”, dlaczego ich jeszcze nie umyłaś? ..zawsze pytania do mnie, jej syn tak jakby nie miał żadnych obowiązków.. itd. Itd.. Ja nie zwykłam wchodzić w tego typu dyskusje, więc najczęściej grzecznie starałam się zmieniać temat, potem już ostentacyjnie wychodziłam przy kolejnych wizytach .. Dalej nie rozumieli… wizyty siostry narzeczonego ze szwagrem pijakiem, który pozwalał sobie na niewybredne seksistowskie żarty w moim kierunku itd. itd.. drugi braciszek narzeczonego z żoną, początkowo „neutralni”, jak się okazało nie do końca.. przyjeżdżali głownie żeby pożyczyć pieniądze od narzeczonego, jak się pózniej okazałoL .. To wszystko jeszcze nie takie straszne było.. ale jak powolutku ograniczyłam wizyty do minimum, zaczęły się obgadywania poza plecami, jaka to „pani ze mnie”, jak to nie chcę być częścią rodziny.. dodam iż wszyscy razem wzięci to zawodówka, ewentualnie liceum, kobity nie pracują, nie mają zajęcia, więc po prostu z nudów uprzykrzają życie innym.. Doszło do tego, iż na jednym ze spotkań świątecznych siostrunia rzuciła do narzeczonego, że gdyby był z jego poprzednią dziewczyną, na pewno by ich odwiedzała.. mnie na tym spotkaniu nie było.. I od tego momentu we mnie się coś złamało, przekazałam wszystkim iż nie życzę sobie więcej kontaktów.. Dodam, że na historię pt „ była mojego narzeczonego” mam uczulenie do tego stopnia, że chciałam kilkakrotnie z nim zerwać. Powód..była to kompletna zdzira, mająca opinię zwykłej k… narzeczony podobno tego nie wiedział, nie widział itd. itp.. nie wiem, dyskusji między nami na ten temat było co nie miara, patrzyłam na niego przez pryzmat jego przeszłości, zresztą do dziś trochę patrzę, i jak sobie przypominam jak mógł z kimś takim mieszkać, żyć… brr mam ochotę zerwać zaręczyny, odwołać ślub i uciec… no ale postanowiłam że przeszłość zostawiamy za sobą, nie wracamy do niej i idziemy naprzód.. i właśnie rodzinka wyrządziła tu najwięcej krzywdy przypominając ciągle te historie, oni sami nie do końca byli świadomi kim była była narzeczonego, a może są świadomi, a przypominając ją chcą mi dopiec… nie wiem, wiem na pewno, że bardzo bardzo mnie zranili właśnie tym i że nigdy przenigdy siostrze narzeczonego tego nie wybaczę, mogę jedynie udawać .. Często narzekacie na rodziny chłopaków, narzeczonych, mężów w kontekście wywyższania się rodziny.. a ja mam odwrotny problem..To ja powinnam się wywyższać, brzydko tak w ogóle pisać, ale to ja mam urodę, kasę, wykształcenie, znam kilka języków płynnie, pochodzę z bogatej rodziny.. ale nigdy, przenigdy nie pokazywałam tej swojej „wyższości”, chciałam aby relacje z rodziną narzeczonego były ok., pomimo ich ewidentnego prostactwa, niskiego poziomu edukacji etc… kurdę, no nawet takie przyziemnie sprawy jak gotowanie..moja teściowa nigdy pół ciasta nie upiekła, ale dyskusji na ten temat co nie miara.. to ja tak naprawdę piorę, gotuję, sprzątam, do tego zarabiam, dbam o dom, narzeczonego i siebie..zresztą vice versa, narzeczony tak samo uczestniczy w życiu domowym, bierze na siebie połowę obowiązków, ale też broni mnie przed nimi… i to ich boli..nie potrafili mi tak naprawdę nic zarzucić to wracali co jakiś czas do starych historii mojego narzeczonego.. i to mnie najbardziej zabolało.. A teraz muszę tam iść i ich na swój własny ślub zapraszać… patrzeć na te gęby, aż się boję, że znów ktoś coś rzuci do narzeczonego o jego byłej.. to takie niezręczne, niemiłe, stresujące.. Nie chcę im nadać, ubliżyć, to, że napisałam im, że nie życzę sobie kontaków było dla mnie najlepszym rozwiązaniem, ale wesele musi być udziałem obu rodzin niestety L .. nie wiem jak ja to przeżyję…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×