Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pregrana żona

Rozwód po 20 latach. Jak długo podnosiłyście się z kolan?

Polecane posty

Gość gość
"Bardzo dobre wnioski nasunęły się z okazji omawiania Twojej sytuacji,zatrzymałaś całe emocje w sobie, szkodząc swojej psychice i zdrowiu,nie wiem chciałaś być taka kulturalna? Rozwód za porozumieniem, chciałaś mu ułatwić sprawę? Jednak dla swojego zdrowia psychicznego należało ścierce wyrwać kudły ,a męża zdzielić patelnią i podać o wysokie alimenty. To są normalne ludzkie reakcje,a nie żadne poniżenie. Przyznaj się sama przed sobą,że jesteś tchórzem i stąd takie zachowanie i zobacz jak to się na Tobie najbardziej odbiło. Ta Twoja niby obojętność kiedyś cię udusi, zadławi,bo tak naprawdę Ty nigdy nie odreagowałaś tego stresu,który Ci mężuś zafundował. Daj sobie czas i nie bój się reakcji na które w głębi duszy masz ochotę,to by było na początek....daj sobie prawo do odreagowania na świństwo które Wam zrobił, nie bądź jak marionetka w jego teatrzyku. A później zacznij żyć życiem towarzyskim jak mawia Dorin w "Spadkobiercach". Jestem kobietą po przejściach, również odkryłam romans męża z mężatką. Nasze małżeństwo uchodziło za bardzo szczęśliwe i też tak się w nim czułam. Miałam mnóstwo pasji w życiu, które realizowałam z mężem, na pewno nie było w tym małżeństwie nudy i rutyny. Owszem wiadomo, że trzeba sprzątać, prać, gotować itp. itd. Puściłam męża wolno JA mu spakowałam walizki, nie było żadnych scen filmowych i darcia kudeł kochance, bo ona nic mi nie była winna, to mój wiarołomny ex mąż mnie zdradził, ona mnie nie interesowała. Ex mąż chciał zostać moim przyjacielem, mąż, który wsadził mi nóż w serce i zranił moją psychikę na całe życie. Nawet potem mi zarzucił, że o niego NIE WALCZYŁAM!! Podziękowałam za takiego przyjaciela. Zero kontaktów z mojej strony, nie odbierałam telefonów, zablokowałam gdzie się da. Dzieci były już nastoletnie, więc mógł sam się z nimi komunikować. Po pewnym czasie dzieci też przestały się z nim spotykać ( chociaż on dalej do nich dzwoni i prosi o kontakt), nigdy nie nastawiałam dzieci przeciwko niemu, nigdy nie mówię o nim źle. Dziś dzieci już dorosłe, studiują. A zapomniałam dodać, że ex mąż chciał wrócić, nie zgodziłam się. Żyć, żyć swoim życiem i dobrze żyć, mieć przyjaciół, znajomych, marzenia i je realizować. Ja mimo, że miałam dużo propozycji ze stron facetów, nigdy nie weszłam w nic, bo dla mnie już każdy facet to kanalia. Ja mam czas na wszystko i przede wszystkim dla siebie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po 16 latach jak z bajki
ja mam 35 lat , 16 lat byłam mężatką , przez te wszystkie lata to była miłość jak z bajki, aż do czasu pewnego weekendu, kiedy to pojawiła się ona.....niesądziłam że to potoczy się tak szybko, że będziemy walczyć, próbować, przecież się kochaliśmy......od dwóch miesiący jestem rozwódką. pierwszy miesiąc płaczu, krzyku .walenia głową w ściane, olbrzymiego doła, chodzenia w piżamie , niemycia zębów, z tłustą głową, ciągle pijana,niechciałam bez niego żyć, w końcu z wyczerpania organizmu trafiłam do szpitala (bo kto by zrobił zakupy żeby coś zjeść) na izbie przyjęć poznałam chłopaka którem obcięło nogi i to wcale niebył dla niego koniec świata, zaraził mnie takim optymizmem i wiarą w lepsze jutro.......poszłam do fryzjera, wymieniłam całą garderobę (łącznie z bielizną- nie zostało mi nic co mogłabym z nim kojarzyć), zapisałam się na zumbę, basen, zmieniłam numer telefonu, i zafundowałam sobie wakacje w tropikach (lece już za dwa tyg), mam czas dla siebie, dla nowych i paru starych przyjaciół. z mężem się nie kontaktuje, nie wypytuje w zasadzie to nawet już nie jestem na niego zła, niech sobie robi co chce, życie jest zbyt kr***e, i zbyt piękne żeby je marnować na tłumieniu negatywnych emocji, Zacznij żyć i uśmiechać się do ludzi ...bo nie jesteś sama. ogarnij się, wyjdz z synem do kina, albo wyjedzcie gdzieś choć na tydzień, popatrz w lustro i uśmiechnij się do siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .autorka wątku .
Malwinko po pierwsze zmieniłam nick masz rację- już nie jestem zona to po pierwsze:-) Dziękuję CI za wsparcie , musisz być wspaniała córką Twoja Mama na pewno jest z Ciebie dumna:) " po 16 latach jak z bajki"- przeszłaś piekło, nie piszesz czy mieliscie dzieci z byłym - cieszę się że już masz swój dramat za sobą. Widzę, że wielu osobom pomógł ruch , sport. Spróbuję wiec od tego zacząć choć nie ukrywam że nigdy wielkim sportowcem nie byłam-) Nawet nie wiecie jak te opowieści są budujące dla mnie. Jeszcze raz dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po 16 latach jak z bajki
mam 10 letniego syna, który dzięki Bogu wyjechał na 4 mce do stanów, na taką zaplanowaną wymianę uczniowską, bo chodzi do obcojęzycznej szkoły, w usa mieszkają moi rodzice więc nim się opiekują. całe piekło przeszłam sama bez rodziny, syna, większości przyjaciół bo byli "wspólni", niedługo młody wraca mogę go powitać na lotnisku pachnąca, uśmiechnięta i w dobrej formie. Ustaliłam z byłym (jakoś dziwnie to się pisze wciąż mam ochote napisać mężem) że w co drugi weekend młody jest u niego, wam też tak radze ustalić tzw widzenia. Dasz rade kobieto! powodzenia i pamiętaj, patrz w lustro jesteś piękna uśmiechnij się do siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam wypowiedzi i rozumiem jakie to wszystko trudne. Moje małżeństwo po 30 latach rozpadło się i nic już tego nie zmieni. Jest mi źle ale nie chcę już się starać a mój mąż już od dawna jest na nie. Najgorsza jest dla mnie ta przeraźliwa samotność. Nie umiem nawiązywać kontaktów , nie mam koleżanek, znajomych. Siedzę sama w pustym domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna.,
To wyjdź chociaż na spcer - kobieto! Najgorsze jest siedzenie w domu! Albo kup psa czy kota, zawsze będzie do kogo gębę otworzyć :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w Twoim wieku
mój związek też się niedawno rozpadł. Co prawda nie było to małżeństwo, ale to akurat nic nie zmienia. Miałam po tym ciężką depresję i cos mi się wydaje, że też tak masz, jeżeli stałaś się emocjonalnym zombie. Na to pomaga terapia, czasem po prostu przynosi ulgę powiedzenie drugiej uważnej osobie o swoim cierpieniu. Zastanawia mnie, że nie stawiasz byłemu żadnych granic choć masz wyraźne sygnały, że to Cię krzywdzi. Czy zawsze byłaś taka bezwolna? Nie trzeba robić awantury, jeżeli boisz się konfrontacji. Możesz napisać mu maila, w którym ustalasz zasady jego kontaktów z dzieckiem. Piszesz, że jest majętny, czyli ma za co i gdzie się nim zajmować, nie musi włazić do Twojego domu i angażować Ciebie. Nie musi doi Ciebie dzwonić, niech umawia się z synem. Nie broń go i nie wybielaj przy dziecku, jeżeli to nieprawda. Z siebie robisz kłamcę, a dzieci to widza od razu i tracą zaufanie. Nie musisz go oczerniać, niech syn po prostu wie, jaka jest prawda. Sama przed sobą też zobacz prawdę. Wydaje mi się, że przed soba udajesz coś, czego nie ma. Bądź szczera wobec siebie, to da Ci siłę. Ja już wychodze na prostą, zaczynam normalnie żyć i cieszyć się każdym dniem, ale chwilę mi to zajęło. Dobrym r****m było zakończenie wszelkich kontaktów (na szczęście nie mielismy dzieci). Mój ex też chciał się przyjaźnić, mimo że odszedł do innej kobiety i widział, jak mnie tym zranił, dzwonił do mnie kiedy tylko chcial, ale gdy ja się kontaktowałam, dawał mi odczuć że "zabieram mu przestrzeń". Uszanowałam jego "przestrzeń", obiecałam że nie będę sie kontaktować i spokojnie poprosiłam go o wzajemność. Tego się nie spodziewał. Zna mnie, wiec wiedział, że konsekwentnie tego dopilnuję, więc nie próbował tego złamać. Od tej pory ja czuję się lepiej, mam coraz więcej sił na regeneracje a trauma powoli puszcza. Będziesz potrzebować dużo sił, by sie wyzbierać, nie marnuj ją na toksyczny kontakt. Utnij tą relację w taki sposób, by ograniczyła się tylko do spraw związanych z dzieckiem. Twoja prywatność jest Twoją świętością, a ten człowiek jest juz teraz dla Ciebie obcy i tak samo nie ma prawa do Twojego terenu, jak przypadkowy przechodzień z ulicy. Gdy uszanujesz siebie i postawisz granice, po pierwsze Ty poczujesz się lepiej, po drugie Twój ex też zacznie Cię szanować - być może po raz pierwszy w życiu. Może wtedy chcieć wrócić (ja mam takie doświadczenie), ale nie kupuj tego, bo znów zrobiłby później ten sam numer. Niech ponosi konsekwencje swojej decyzji, a Ty zacznij żyć dla siebie, także po to, by dziecko miało dobry wzorzec. Niedługo poczujesz, jak dobrze, że się rozstaliście. Daj temu ok miesiąc, po tym czasie zaczniesz się uzdrawiać, o ile nie będziesz kurczowo trzymać się przeszłości i rozdrapywać ran.Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w Twoim wieku
ciekawa korekta - co jest nie tak w słowie "r u c h e m"??? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobra rada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest takie zdjecie w necie
co robi po rozstaniu kobieta i mezczyzna. Dzien po: kobieta placze, mezczyzna sie cieszy; tydzien po: kobieta wciaga ciastka, facet pije browary z dosc nietega mina; miesiac po: kobieta tanczy ze szczescia, facet zalewa sie lzami. Cos w tym jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi to zajęło kilka tygodni
Ale wcześniej przeryczałam półtora roku mając nadzieję, że się naprawi. Gdy nie ma nadziei, paradoksalnie jest łatwiej, zaczynasz działać w innym kierunku i ratować siebie, a nie martwy związek. Jak tylko zdałam sobie sprawę, że muszę odejść, bo on nadal bedzie zdradzał i nic z tym nie zdrobię, zdecydowałam że walcze o siebie i stałam się mocniejsza. Nie mam też dla niego tej słabości, która mnie niszczyła. Jest mi coraz bardziej obcy, na szczęście dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jwiettta..37
Witam dziewczyny, u mnie podobnie po pietnastu latach zycie rozsypalo sie jak domek z kart.Jeszcze maz romansuje z dwoma kobietami z czego z jedna domyslam sie ze to cos powazniejszego. Nie daje rady sama z soba, zycie prywatne bo ruina, zycie zawodowe ruina bo zostalam zwolniona z pracy, w prawdzie od nastepnego poniedzialku zaczynam nowa ale w tej dziedzinie nie mam zadnego wyksztalcenia i pewnie nie podolam. Nie mam pieniedzy by zajac sie jakims hobby bo:silownia, basen czy chocby kosmetyczka kosztuje czuje sie jakbym sie znalazla w pulapce bez wyjscia. Mam dni ze nie robie nic bo kazda czynnosc sprawia mi nemal fizyczny bol a potem jestem na siebie wsciekla ze jestem cholernym smierdzacym leniem, taka kwadratura kola. W moim zyciu dzieje sie zle ale nie mam pojecia jak sie z tego uwolnic, jak wysc na prosta.Nawet chyba nie przeraza mnie fakt ze zostalam porzucona tylko, przeraza mnie to jak dam sobie z normalnym zyciem rade. Nie umien, byc moze nie chce sie podniesc, jak z tego wyjsc,jak przestac sie bac o jutro, przestac sie bac samotnosci to wszystko kotluje sie w mojej glowie bez odpowiedzi. Przepraszam ze zanudzam ale chociaz tak moge sie wygadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanie dasz rade
ja jestem starsza o 10 lat, spotkalo mnie to samo (tylko 1 kochanka, ale reszta podobnie, praca sie posypala, gleboka depresja, chcialam tylko umrzec), a teraz jestem w terapii, zbieram sily i jest coraz lepiej, ucze sie radosci od nowa i powoli zaczynam sie cieszyc, ze zycie uwolnilo mnie od tego faceta (naprawde!). Czasem warto poszukac dobrego psychologa i odnalezc swoich przyjaciol. Wtedy szybciej sie leczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a najlepiej to znaleźć sobie dobrego kochanka i depresji nie będzie :-D :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko tego tematu! Pokazałaś klasę swoim zachowaniem, której byłemu brakło mimo dyrektorowania. Obecnie rozwód zmienił Waszą sytuację, załatwiacie to, co jeszcze Was łączy, kulturalnie, ale na Twoich warunkach. Bo to on skrewił. 1. Wasz syn jest chyba na tyle duży, żeby mógł sam ustalać, kiedy znajdzie czas dla "tatusia" (pytając Ciebie o zgodę na dany termin) - unikniesz niechcianej, sztucznie grzecznej rozmowy z byłym 2. Wychowanie dziecka to nie tylko $, to czas, emocje itp. Niech tatuś stanie na wysokości zadania i mają jakieś wspólne hobby, najlepiej u niego w domu - nowa mamusia niech gotuje i sprząta po nich, niech poczuje, co to znaczy "facet z przeszłością". 3. Miej czas i przestrzeń absolutnie dla siebie, np. w czwartek wieczorem - basen, w sobotę po południu kawka w kafejce, z laptopem ustawionym na portal randkowy ;-) 4. Dbaj o siebie jeszcze bardziej, niż zwykle, bez przesady typu "faszyn from Raszyn", ale po prostu jakieś zalotne kolczyki, jeden guziczek więcej odpięty przy bluzce, niz zazwyczaj itp. 5. Statystyka jest przeciwko kobietom po 40. Ale życie potrafi zaskakiwać, pozytywnie też. Aaaa, jeszcze humorystycznie: 6. Wyślij nowej partnerce kurierem czekoladki (duże pudełko) - urosnie jej ( ) ), a do czekoladek dołącz liścik, jakie leki "Romeo" ma zażywać, do czego przywykł (np. tatar ze świeżej polędwicy 3 razy w tygodniu), czego absolutnie nie znosi (np. zupy pomidorowej, śledzi, wykonywania prania i sprzątania podczas jego obecności, co tam Ci jeszcze slina pod pióro przyniesie, im więcej, tym lepiej). Zakończ słowem "BEREK". Trzymaj się, nie Ty pierwsza, nie Ty ostatnia. Jesteśmy z Tobą. Na pohybel d*pkom, nawet utytułowanym i z koneksjami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam tą twoją historię autorko i innych tutaj kobiet i słabo mi się robi, bo ja już 5 lat powinnam takiego knura wywalić ze swego życia. Wkrecałam się jednak w ten toksyczny związek, cos chciałam ratowac, jakiejś miłości było mi żal. a to wielkie G byłoo i jest. Taki koorwiarz sie nie zmienia, w doopsku ma twą krzywdę, a gdy następnym razem odkryjesz prawdę, że nadal cię zdradza to bedziesz umierać na raty. Taki typ nawet do konca swego żywota będzie nastoletnim, okrutnym gówniarzem i do konca swych zasranych dni, nie będzie miał wyrzutów, a tylko żal, bo się wydało, a tak dobrze mu żarło się z tego koryta. Ogarniesz się i dasz radę, na początku musisz się zmuszać do wyjścia i aktywności, ale potem sama będziesz chciała żyć dla siebie. I wtedy zobaczysz z całą ostroscia w jakim paskudnym i upakarzajacym zwiazku tkwiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc K
Autorko tego watku. Brawo za klase. Minus ...... tez za klase. Syn ma telefon? Na pewno. Wiec tata nich dzwoni bezposrednio do syna. Jesli nie ma to gdy na wyswietlaczy zobaczysz numer ex - od razu oddajesz telefon dziecku. Dziecka nie ma w domu? Odrzucasz polaczenie i piszesz grzecznego sms-a: "nie ma X w domu. Oddzwoni jak wroci". Masz znajomych, przyjaciol, sasiadow? Na pewno wszyscy sa "wspolni" z ex, ale pogrzeb w pamieci, na pewno znajdzie sie ktos kogo zaniedbals, przez malzenstwo, bo ex nie lubil, nie tolerowal, nie podtrzymywal kontaktow. Serniczek i wpros sie na kawe. Zorganizuj sobie weekend - u znajomych, rodziny, ciotki. Zawsze znajdzie sie jakis temat. Jeszcze wszystko rozgrzebujesz w sobie, bo go kochasz, ale przyjdzie taki dzien, ze nie pomyslisz o tym co by bylo gdyby..... Obiecuje Ci to. Zes sie dala bez orzekania!!! Na poczatku twierdza, ze beda pomagali, lozyli, utrzymywali. Niestety "ta druga" musi sobie zycie zorganizowac od poczatku. A to bardzo kosztowne. I tez twierdze ze wroci. Jak emocje opadna, dojdzie do wniosku, ze nudzic to sie wolal z Toba. Z nia sie na razie nie nudzi, ale to kwestia czasu. z synem rozmawiaj, nie tylko wymieniaj uwagi, opowiedz mu o swoich emocjach, odczuciach, obawach. To wyjdzie Wam na dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc K
Ja chyba zrobie to z tymi czekoladkami i "BEREK".... Dolacze jeszcze opis dolegliwosci ....... hmmmmm zoladkowych... :D Wiecie, nie, nie wiecie, ile sily mozna stad dostac !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc K
dolegliwosci mojego ex a jej obecnego ma sie rozumiec..... Iwetta (przepraszam jak pomylilam), zle zaczynasz: w pracy na pewno nie dam rady. A WLASNIE ZE DASZ RADE! Zacznij w ten sposob myslec! Znasz to "kazdemu wedle jego wiary"? Zacznij tylko od tego "dam rade w nowej pracy". Na przekor wszystkim i wszystkiemu! W najgorszych momentach praca najbardziej mi pomagala: trzeba zwlec sie z lozka, umyc zeby, ubrac sie i wyjsc. 8 godz wysilku umyslowego bylo dla mnie zbawieniem. Po wielu miesiacach zauwazylam, ze nadchodacy weekend i czas wolny to juz nie tragedia, a chwile.... przyjemnosci. Tez tak zauwazysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .Autorka wątku .
To prawda, praca póki co ratuje mnie bo myśli sie o zadaniach do zrobienia. weekend koszmarny po prostu po raz kolejny przekonałam sie ze przebywanie z BYŁYM mężem działa na mnie destrukcyjnie... Skończyło sie moim wieczornych ryczeniem do poduszki i połowa butelki wina. A to wszystko mam na własne życzenie ... Postaram sie wiecej napisać wieczorem ale bardzo jeszcze raz dziękuje wam za to, co piszecie bo dajecie nadzieje ze da sie z tego wyjść...ja wiem ze popełniamy wciąż błąd za błędem ale mam nadzieje ze w końcu zrozumiemy co jest dla mnie dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .Autorka wątku .
Popełniam i zrozumiem oczywiście miało byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brawo autorko, jak juz
widzisz co robisz nie tak, to krok do naprawy. Bierz dobre rady do serca, bo sa dobre. Szczegolnie te z ucieciem kontaktow z ex i postawieniem bardzo wyraznych granic. Zadnych telefonow i wizyt z jego strony, nie jestes jego kolezaneczka tylko osoba, ktora powaznie skrzywdzil! Jeszcze jak widac tego nie kuma, ale jak bedziesz go przyjmowac i rozmawiac z nim jakby nic sie nie stalo, to skad ma sie tego dowiedziec?? List do jego kobiety napiszesz jak bedziesz miala na to ochote, ale nie jest to konieczne, a moim zdaniem niepotrzebne. Nie ma sensu wysylac zadnej energii w ich kierunku, mscic sie czy biadolic. To juz NIE TWOJE zycie. Ty masz siebie i dziecko poki co, teraz Wy potrzebujecie uwagi i energii, nie Twoj ex i jego przyjaciolki. Im mniej o nim myslisz, tym lepiej. Dlatego uciecie kontaktu jest ze wszech miar wskazane. Dalas ciala z tym rozwodem bez orzekania winy, ale nie podkladaj sie wiecej. Teraz Ty postaw warunki, byc moze po raz pierwszy w zyciu. Dasz rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jak ma uciąc kontakt jak mają wspólnie dziecko???? nie piszcie bzdur że nie będzie go widywać, bo będzie! jej były jest ojcem dziecka... potem będą wnuki, więc chrzciny , roczki, komunia, itd. to jest nieuniknione..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po 25 latach mam rozwód z wyłącznej jego winy, on siedzi w moim mieszkaniu ,które otrzymałam w trakcie trwania naszego związku i juz mija 9 lat od rozwodu , a on nie ma zamiaru się wynieść , wykańcza mnie psychicznie, ostatnio mnie pobił...Zgłosiłam na POLICJI ...ma być sprawa karna ,ale wątpie ,żeby dostał wyrok bo mnie nie poćwiartował , mam tylko pare siniaków. Wg.prawa musze go spłacić ,a nie ma z czego bo jestem juz na emeryturze...po sprzedaży mieszkania nie zostanie mi nawet na kawalerkę jak mu oddam połowę kasy...I co ....!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daramdaram
moja sasiadke maz zostawil 6 lat temu po 17 latach malzenstwa,2 synow-studenci,zostawil dla kolezanki z pracy starszej od sasiadki,on 57 lat ona 55kochanka 60,wyprowadzil sie i zabezpieczyl fin.synow,mieszka na tym samym osiedlu z tamta,ozenil sie i sa szczesliwi,widuje ichna nartach,na rowerach,w gorach...a sasiadka ...widac ze nie doszla do siebie,nigdzie nie wychodzi,mowi ze nic dobrego juz jej nie spotka,a wczesniej ciagle jezdzili tylko na zagraniczne wczasy...bardzo postarzala i choc ja pocieszam i czasem wyciagam na dancing to nie chce sie dac namowic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daramdaram
moja sasiadke maz zostawil 6 lat temu po 17 latach malzenstwa,2 synow-studenci,zostawil dla kolezanki z pracy starszej od sasiadki,on 57 lat ona 55kochanka 60,wyprowadzil sie i zabezpieczyl fin.synow,mieszka na tym samym osiedlu z tamta,ozenil sie i sa szczesliwi,widuje ichna nartach,na rowerach,w gorach...a sasiadka ...widac ze nie doszla do siebie,nigdzie nie wychodzi,mowi ze nic dobrego juz jej nie spotka,a wczesniej ciagle jezdzili tylko na zagraniczne wczasy...bardzo postarzala i choc ja pocieszam i czasem wyciagam na dancing to nie chce sie dac namowic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .Autorka wątku.
Właśnie tego bym chciała uniknąć ... Takiego oglądania sie na cudze szczęście lub czekania na powrót który nie nastąpi. Jak widzę z jaka werwą załatwia notarialne kwestie to wiem , jak bardzo mu zależy na wymiksowaniu sie z wszelkich relacji. Ja chce spokojnie żyć po prostu.... Na razie jest mnóstwo spraw do załatwienia ale zastanawiam sie jak to będę znosić gdy podanie bitewny kurz . Mam nadzieje ze nie jak ta sąsiadka o której piszesz..... Chce byc szczęśliwa ......:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .Autorka wątku.
Opadnie*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tam bym aż tak nie płakała po stracie faceta. Ja mam okropną sytuację, mąż mnie nie zdradza, ale całe życie oszukuje odnośnie pracy. Ciągła niestabilność finansowa totalnie mnie zrujnowała pod względem psychicznym. Ja sama dwa razy straciłam pracę i nie mogę się nijak ustabilizować. Wciąż pracuję dorywczo np za 800 zł i znów to tracę i tak w koło. Mąż jak zobaczy, że ja pracuje rzuca swoją pracę i siedzi w domu. Jego praca jest bez umowy, pracuje kiedy chce, czasami 5 dni miesięcznie. To ciągnie się z 15 lat. Wysiadam powoli bo sam czynsz wynosi ponad 400 zł. Jest dziecko i nic przez tyle lat się nie zmienia. Mam jedno marzenie, stabilizacja finansowa i normalna praca. Mi facet nie jest potrzebny, ja potrzebuję własnych pieniędzy i tego aby się nie bać kolejnego dnia. Mam traumę po tym jak mąż mnie zostawił bez grosza z malutkim dzieckiem, a w chlebaku była kromka chleba sucha. Ogólnie moim marzeniem jest żyć bez faceta, mieć stałą, pewną pracę i już nigdy więcej się nie bać. Moje życie głównie polega na strachu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chcę dodać, że jestem wykształcona, ale ogólnie mam jakiegoś pecha do wszystkiego i wszędzie jestem wykorzystywana maksymalnie. Prace jakie mi się trafiają są mało wartościowe, no i mąż swoje dokłada. Mam prawie 40 lat i czasami mam ochotę ot tak wyjść i nie wrócić :(. Może któraś z Was dziewczyny wie gdzie w Polsce potrzebują nauczycieli do świetlicy lub pomocy kuchennej, bo mam doświadczenie w tych zawodach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×