Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Stary Niedźwiedź

żenująca sytuacja w sklepie :/

Polecane posty

Gość mały książe ze sosnowca
"robię za kieliszek" idź stąd:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały książe ze sosnowca
poszedł:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sklepy nie maja mniejszych wyplat jezeli cos ktos popsuje bo odliczaja na tzw.straty ale to tylko w niektorych sklepach i w iekszych miastach :) byłam kiedyś z bratem ciotecznym w sklepie kosmetycznym u nas w malym miasteczku, wybieralam dlugo perfumy (jak to ja :P ) a on juz z tych nudow zaczal zasypiac na stojaco, rozmawiamy sobie z pania sprzedawczynia a tu nagle JEBUDU :P spadlo iles tam szminek, podkladow, cieni do oczu i pudrów w kamieniu. Cienie sie i pudry sie rozsypaly i połamały, takze ciocia dostala w prezencie :P a jak idziemy tam to zawsze pani sie pyta czy sie młody dziś wyspal :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościuwa ;
byłam u lekarza ,ten sie pyta o date urodzin ...pustka ,czarna dziura , nawet przemknęła mi myśl podać fikcyjna date ,ten po chwili zajrzałam w karte i "to juz znamy date urodzin " komunia chrześniaka ,ja oczywiscie odstawiona , szpilki itp... wychodząc z bloku , a maz juz czekal w samochodzie na księżniczkę ;),patrze przed klatka stoi karetka ,ja taka zapatrzona nie zauważyłam dwoch schodków i jebut leze , a kierowca z karetki -podać nosze ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedyś w sklepie w przymierzalni stalam w staniku, aż tu nagle jakaś baba otworzyła drzwiczki :/ przymierzalnia byla na wprost tłumu ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olqa polqa
Ha ja pamiętam jak kiedyś z mama i małym bratem weszłysmy do apteki.Przed nami stał jakis koleś cichutko coś mamrocząc...Aptekarka wyszła na zaplecze.Przez ten czas duzo ludzi sie uzbierało:P Aptekarka wróciła i z usmieszkeim na twarzy i satysfakcja mówi te perezerwatywy śa takie i takie(tu zaczeła wymieniac gumki które przyniosła z zaplecza) i dodała a tu sa takie z samochodzikiem.Mój młodszy brat to usłyszał i na całe gardło powtórzył ,,z samochodzikiem?! mamo co pan tam kupuje ,tu są zabawki? hahahah Mina kolesia,mojej mamy,mnie i innych bezcenna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorheh
podbijam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dużo zadrutowanego drutu
Otóż, moi drodzy państwo, mój kuzyn, gdy miał lat, no nie wiem, 12 był w kościele z mamusią, celem odbycia spowiedzi. Były to mroczne lata 80, gdy poziom kultury osobistej dzieci i młodzieży, także dorosłych, był nieco wyższy niż obecnie. Do jednego konfesjonału duża kolejka. Do drugiego prawie nikogo, bo ksiądz miał opinie srogiego. Mama siedzi w ławce i czeka. Synek nie wie czy do tego, czy do tamtego, wreszcie pyta mamę, przez pół kościoła, czy może do tego srogiego, mama kiwa mu, że tak, niech idzie. Ten w ostatnim porywie wątpliwości, na cały głos: mamo, a on mnie nie op******i?! Cały kościół na niego. Mama wyszła ze spuszczoną głową. Co było dalej, nie pamiętam, ale chyba go op*******ł. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w podstawówce siedząc w ławce intensywnie o czymś myślałam całkowicie odpływając. Po chwili chciałam się zwrócić do nauczycielki z jakimś pytaniem więc krzyknęłam na całą klasę "mamooooo!" minę miałam bezcenną jak się "wybudziłam" z tego zamyślenia. A ostatnio miałam podobną sytuację gdzie zapukałam do drzwi pewnej pani i zamiast powiedzieć "dzień dobry ..." to powiedziałam "dziękuję" :P Ona na mnie, ja nią i się już całkiem zamotałam. A też się mocno nad czymś wtedy zastanawiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
graliśmy raz w karty. gra nazywała się "kent" i polegała na współpracy w parach. zbierało się 4 kolory lub figury i jak się zebrało to pokazywało się partnerowi tajny znak, wtedy on mówił "kent" zdobywając punkt dla drużyny. I tak w trakcie zachciało mi się purtnąć, więc w skupienia (ze wzrokiem skierowanym na partnera) starałam się zrobić to cichaczem (będąc w licznym gronie na podwórku miałam nadzieję że się uda) w tym czasie partner pokazywał mi "znak" a ja zamiast powiedzieć "kent" głośno pierdnęłam!! chyba nie muszę mówić co było później :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrugnij do mnie - mrugacz
Mnie sie kiedys taka sytuacja przytrafila. Postanowilysmy z kolezanką wybrac sie na lody, podjechalysmy rowerami. Lody kupione, no to jedziemy, jedną nogą zesmy sie odbijaly a druga noga byla na pedale. Zjezdzamy z kraweznika, a lody galki łubud*p na ziemie hahaha :D mnie i mojej kolezance :D :D :D :D :D :D :D To dobrze ze ze chociaz raz zesmy sobie polizaly, zaraz po wyjsciu ze sklepu :) i tyle bylo z naszej wyprawy na lody hahaha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też w to grałam :) noo znaki tajniejsze mieliśmy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nknkjijijojioj
mnrugnij do mnie - mrugacz ---------------- dobre :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrówka wpatrywaczka
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mrówka! nie ładnie podglądowywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up bo temat wymiata!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mam taka anegdotke
chciałam kiedyś kupić w kosmetycznym sztuczne rzęsy. Czekam w kolejce, same stare baby, myśle o czymś innym i kiedy ekspendientka spytała w czym pomóc, ja jej na to- poprosze sztuczne zeby :o Wszystkie starowiny spojrzały jakby chciały mnie zabić i dopiero chwile potem sie poprawiłam :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciesz się że nie zabiły :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedawno po dość ostro zakrapianej imprezie wybrałam się do mamy na obiad, umówiłam się,więc nie wypadało nie przyjść. Nieprzytomna i na maksymalnym kacu przejechałam pół miasta z workiem na śmieci wypełnionym puszkami i butelkami :D Innym razem poprosiłam w aptece o papierosy. Potłukłam po pijaku piwa w sklepie i jak chciałam szybko wyjśc,to wpadłam w bramką, która otwierała sie tylko w odwrotna strone, probowałam sie przecisnac,ale torba mi sie zaklinowała. To było w majówkę i póki co się tam nie pokazuje. Juz nie wspomnę ile razy zdarzyło mi sie zasnąc w tramwaju,autobusie,a dwa razy na boisku szkolnym :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj widzę że się wypaliliście jak narazie :D. Co do zasypiania w autobusie-coś o tym wiem:o, mam chorobę lokomocyjną, więc muszę brać tabletki, niestety usypiają mnie już po 20 min. :o Żeby zapobiec zgubieniu się na jakimś obcym mi przystanku (co bardzo często mi się zdarza :D) nastawiam sobie budzik w tel. 10 min przed moim przystankiem. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościnnie ;)
Piszcie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dorabiałam sobie kiedyś w restauracji obsługiwałam różne imprezy, kiedyś przy obsłudze wesele roznosiłam na tacy desery lodowe, chodząć między gośćmi (przy stole) podchodzę do 2 facetów i myśląc zupełnie o czym innym wyskakuję z tekstem "loda może?". Zorientowałam się dopiero co palnęłam jak oni wpadli w śmiech:) Pominę fakt, że z zażenowania ostatni deser jaki miałam na tacy przewróciłam sobie na biust:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja pamiętam jedną historię, która co prawda bardziej dotyczy mojego męża niż mnie. Bylismy razem na zakupach w supermarkecie i nagle on do mnie dość głośno, tak że inni mogli to usłyszeć " no nie ! stanął mi!" Dopiero widząc moje zdziwienie, dodał :" no zegarek mi stanął". Ale on to czasem potrafi coś palnąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgorzatka22
up,poprawa humoru na wieczór :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najbardziej żenujące, chociaż nikt nie wiedział- jak synek jeździł jeszcze w głębokim wózku, na leżąco, to będąc w sklepie zakupy wrzucałam zawsze do koszyka na dole, potem przy kasie wyjmowałam i płaciłam. Weszłam kiedyś do Kefirka po kaszkę dla dziecka, po drodze zobaczyłam podkolanówki- właśnie mi brakowało więc wrzuciłam do wózka. Później doszłam do żywności dla dzieci, kaszki nie było więc wyszłam. W domu zobaczyłam dopiero te nieszczęsne podkolanówki... Było mi tym bardziej wstyd że czytałam kiedyś instrukcję dla ochroniarzy, żeby właśnie zwracać uwagę na matki z wózkami bo są częste kradzieże. Inna sytuacja- na wakacjach z rodziną. Codziennie rano przejeżdżaliśmy koło piekarni, tata się zatrzymywał, a ja wyskakiwałam kupić chleb i szybko wracałam. Po kilku schodkach i drzwi zawsze otwarte były, takie szerokie. Pewnego dnia jak zwykle wyleciałam z samochodu, wbiegłam po schodach, i... z całym impetem wpadłam twarzą w szklane drzwi, idealnie czyste, tym razem zamknięte. Aż gr***nęło, sprzedawca na szczęście na zapleczu był, ale od razu wyjrzał i patrzył się na mnie podejrzliwie, bo lekko zamroczona byłam i nie mogłam zdania złożyć. Jakby inni klienci byli to bym pewnie zrobiła w tył zwrot od razu. Tak czy inaczej, sama sytuacja komiczna, i jak tylko lekko ochłonęłam i wyszłam to mnie już skręcało ze śmiechu. Weszłam do samochodu, a tam cisza i pełna powaga, ja siadam i zaczynam chichotać aż miałam łzy w oczach. Dopiero wtedy się roześmieli. Poprzedniego wieczora i tego ranka chodziłam wściekła jak osa, nie bez powodu, i jak się okazało oni taktownie pośmiali się jak mnie nie było a przy mnie się bali żeby mnie dodatkowo nie wkurzać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy byłam mała mama wysłała mnie po płyn do mycia naczyń do osiedlowego sklepiku. I tak stałam, stałam w tej kolejce, która była nadzwyczaj długa. Zamyśliłam się i naglę słyszę: "Słucham?" ... a ja, wyrwana z bujania w obłokach zaczęłam:"P-p-pop - prosze p-p-p-płyn do M-M-MŁYCIA(!) n-n-naczyń" :O ... w kolejce, która nadal była długa, zrobiła się cisza, ja zaliczyłam buraka, a pani ekspedientka, która cierpliwie wysłuchała mojego jąkania, z dobrotliwym i pełnym wyrozumienia spojrzeniem podała mi go.. Od tamtej pory zawsze gdy musiałam kupować coś w tym sklepie, starałam się mówić głośno wyraźnie i bez kompletnie jednego zająknięcia, ale pani ekspedientka, do końca swojej sklepowej kariery traktowała mnie jak jąkające się dziecko, któremu nagle się poprawiło :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×