Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bardzo_smutna

Trudna decyzja - rozwód?

Polecane posty

Gość gość
Mam nadzieję, że będziesz miała odwagę i siłę faktycznie tutaj jutro wrócić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę po rozwodzie
Daj sobie spokój z tym człowiekiem, uciekaj od niego. On ma najwyrażniej problem z alkoholem, prawdopodobnie jest uzależniony.tylko że niektórzy uzależnieni są chociaż spokojni a twój mąż to ten gorszy typ- czyli agresywny po wypiciu. Ja nie wierzę w zmianę takich ludzi.Musiałby bardzo chcieć. A i tak nie wiadomo na jak długo by mu starczyło zapału. Mój były też pił ale był bardzo spokojny, dopiero na samym końcu zaczął robić się agresywny. Raz zaczął mnie szarpać i to był ten moment kiedy zdecydowałam się na rozwód. I nie żałuję.Wiedziałam że będzie ciężko bo mamy dwoje dzieci, zarabiałam najniższą krajową, nikt mi nie pomagał. Ale pomału jakoś wszystko się ułożyło. Były mąż mimo ciągłego gadania o wielkiej miłości do mnie i dzieci nie zrobił nic aby wyjść z nałogu.Taka to ta jego miłość, same słowa bez pokrycia. Ja stanęłam na nogi, finansowo i w ogóle, radzę sobie całkiem dobrze. A on jest bezdomnym alkoholikiem. Pamiętaj- pieniądze są ważne ale to nie wszystko, spokój w domu i poczucie bezpieczeństwa twoje i synka jest na prawdę dużo ważniejsze. Poradzisz sobie z całą pewnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Straszna noc za mną, ale obudziłam się z poczuciem, że muszę działać. Na pewno separacja, jeśli będą z jego strony chęci, to niech w tym czasie idzie na terapię i za jakiś czas zobaczę, co z tego wynikło. Nawet gdybym teraz nie podjęła takiej decyzji, to pewnie stanęłabym w tym samym miejscu za tydzień, miesiąc, kiedy znów dojdzie do czegoś podobnego. Nie ma sensu czekać, on sam z siebie się nie zmieni. Może nie jest złym człowiekiem, może to wina choroby i nie ma na to wpływu, ale to nie jest powód do tego, żeby fundować piekło małemu i sobie. Bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc przy podjęciu tej decyzji. Rodzina (z obu stron) zawsze jakoś bagatelizowała to wszystko. Że najłatwiej się rozstać, a przecież nie zawsze jest źle, że przecież się kochamy, że na co dzień to taki dobry człowiek. Dziękuję, że ktoś wreszcie mną potrząsnął i powiedział to, co powinnam była sama wiedzieć. Nie mam pojęcia, jak doszłam do takiego punktu. Przecież niewiele granic zostało tu przez niego do przekroczenia, nie wiem, na co ja czekałam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Kochana @trochę po rozwodzie, pamiętasz, w jaki sposób radziłaś sobie w pierwszych dniach? Jak to przetrwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Mąż się odezwał, że po pracy chce przyjechać po rzeczy, ustalić, kiedy będzie mógł zabierać syna i jakiej wysokości alimenty ma płacić. Czuję taką straszliwą pustkę... Tyle złego stanęło już między nami, że tego nie da się przeskoczyć, zapomnieć. Miałam jednak nadzieję, że podda się terapii, że może kiedyś będzie jeszcze dla nas jakaś szansa. Czytałam dziś, że ta patologiczna agresja to nie cecha charakteru, tylko jeden z objawów nerwicy, że leczy się ją farmakologicznie. Pewnie gdybym tego nie wyczytała, miałabym mniejszą nadzieję i nie zabolałoby mnie tak to całkowite odtrącenie. Jeśli faktycznie na tym moje małżeństwo się zakończy, to pewnie zawsze będę się zastanawiać, czy gdyby poszedł na tę terapię nasze życie mogłoby wyglądać inaczej. Tak mi smutno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo smutna niech w tym czasie kiedy on przyjedzie oprócz Ciebie będzie też ktoś jeszcze w domu ( mama,tata, przyjaciółka, ktoś z rodzeństwa- ktokolwiek) - bo nie wiadomo co może Ci zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Tak, napisałam mu, że wpuszczę go tylko jeśli będzie z nim ktoś z rodziny. Zdaję sobie sprawę z tego, że a tym etapie mógłby mi coś zrobić. Mama doradziła mi też szybkie złożenie papierów o separację - na wypadek, gdyby narobił jakichś długów itp. Straszne to wszystko, tak z dnia na dzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tego co pisałaś to on pierwszy postanowił odejść więc puść go niech idzie, Boże Ty naprawdę jesteś zaślepiona , on albo jest chory psychicznie albo po prostu jest złym człowiekiem bo wielu takich jest na świecie nie wiem jak możesz chcieć być z człowiekiem przy którym nie czujesz się bezpiecznie dziewczyno ty jesteś ofiarą ty nie on pamiętaj wiadomo że nie zawsze jest kolorowo ale w normalnej rodzinie nie ma przemocy, ratuj się puki nie zrobił cię kaleką wiem że ci ciężko bo nie da się przestać tak nagle kochać ale tylko twoja miłość nie wystarczy a jak wyglądają wasze inne sprawy bo pisałaś tylko że dzieckiem się zajmuje normalnie a co z wami a czy on w ogóle robi cos dla ciebie cokolwiek bo normalna rodzina to taka w której jedno o drugim pamięta nawet w sprawie drobiazgów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja mama ma rację. I lepiej będzie dla Ciebie jak jej posłuchać. Domyślam się,że teraz jest to dla Ciebie straszna tragedia,ale zobaczysz za chwilę odżyjesz i spojrzysz na to inaczej. A i lepiej dla Ciebie było by ,żeby to był ktoś z Twojej rodziny lub znajomych na wypadek gdyby potem trzeba było coś potwierdzić w sądzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
W wielu wypadkach te drastyczne sceny pomiędzy małżonkami pojawiają się dzięki wtrącania się osób trzecich. Cały nawarstwiony problem można załatwić zawsze poprzez rozmowę. Najtrudniej doprowadzi do takiej mediacji. Wszystko zależy od formy i sposobu swojej argumentacji. Sama separacja raczej nie wniesie nic dobrego w naprawę stosunków pomiędzy wami. Zawsze znajdzie się ktoś kto wrzuci jakiś element zapalny i spowoduje zaognienie tym samym powodując dalszy rozpad związku. Czy jest się w stanie trafić dobrym i ciepłym słowem do drugiego człowieka którego podobno darzy się ciepłym uczuciem ? Nie wiem i trudno mi odpowiedzieć. Autorka nie zwarła w swych postach całości sporu, kłótni czy wymiany zdań. Brak podłoża i początku całej sytuacji. Przedstawienie topiku jest niczym innym jak wyrwaniem z kontekstu tylko samego spiętrzenia problemu. A więc my jako widz mamy tylko obraz po burzy. Dla mnie cała sprawa powinna się rozpocząć dużo wcześniej. Zabrakło komuś odwagi by otwarcie porozmawiać o tym całym problemie. I tak z dwóch kochających się osób zrobiło się dwoje ludzi którzy skaczą sobie do gardeł. Więc autorko moje zdanie jest takie. Zrobisz to co pisze ci większość ludzi nie potrafiących sobie radzić z problemami rodzinnymi. Doprowadzisz do rozwodu. A więc rozwalisz to o czym kiedyś marzyłaś. Pozostaniecie sobie wrogami do grobowej deski. v\ v Zawsze jest szansa na naprawę tego co się samemu spieprzyło. Wiadomo że czasem potrzebna jest pomoc kogoś z zewnątrz. Ty stosujesz metodę oportunisty. Idziesz po najniższej linii oporu. Brak ci samozaparcia i determinacji w naprawę tego w czym masz ewidentny udział. Nie oszukuj się. Ty również dołożyłaś swoją cegiełkę w tę sytuację. Kto na tym ucierpi najwięcej ? Dziecko. Dziecko będzie już miało zakorzenione że rodzina to gnój, śmieciowisko i same rzygowiny. Separacja bywa też tylko finansowa, którą można przeprowadzić jednym zapiskiem u notariusza. Przy separacji rodzinnej, a więc partnerzy powinni się rozstać i zamieszkać oddzielnie. Taki układ powoduje raczej oddalanie sie od siebie,, a nie zbliżanie. W perspektywie jest też poznanie kogoś nowego i w efekcie dziecko będzie mogło mieć przyszywanego tatusia lub przyszywaną mamę. A wiadomo to już jest ktoś obcy. Ktoś kto nie pokocha jak rodzony. Ale to TWÓJ CYRK I TWOJE MAŁPY NA TEJ ARENIE. Mnie to nie dotyczy. Pozdrawiam i życzę rozsądku i rozwagi w podejmowaniu decyzji. p.s. Szansa należy się każdemu. Tobie, mężowi, a przede wszystkim waszemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Laska, ty wyżej, co ty pieprzysz. Facet jest zaburzonym psychopatą który jak wszyscy popaprańcy nie jest w stanie przyznać, że ma problem, tylko idzie w zaparte, że wszystko jest ok, a on ma po prostu no taki trochę choleryczny charakter. Żaden problem przecież przy jego rozlicznych zaletach. Tu nie ma o czym rozmawiać bo to tak jak próba uświadomienia alkoholikowi że jest alkoholikiem. Poki nie sięgnie dna, póty sam tego nie przyzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, bardzo dobrze, że dojrzałaś do podjęcia działania. To będzie trudne, to będzie bolesne, ale robisz jedyną właściwą rzecz. Ratujesz własne życie i życie dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i proszę jakie wyważone i dojrzałe propozycje. Wszyscy są dyplomowanymi psychoterapeutami, psychologami. Wszyscy znają obydwoje małżonków z dokładnej obserwacji. :) I na takich ocenach autorka ma się opierać. Jasne. Facet to PSYCHOPATA, ALKOHOLIK, PEDOFIL, HOMOSEKSUALISTA, NOSICIEL HIV, ZESPÓŁ ADHD.:P No i co sobie jeszcze życzycie. Prawie jak u wróżki. Połóż kochaniutka jeszcze pieniążek a cyganka prawdę ci powie. Połóż jeszcze banknocik a cyganka powie ci to co chcesz usłyszeć.:) Ludzie opamiętajcie się. Ani nie znacie autorki, ani jej męża. Nie wiecie od czego wszystko się zaczęło. Ale wy święte krowy już ferujecie diagnozę. Ściąć facetowi głowę, obciąć jaja i powiesić na suchym drzewie a potem podpalić. Kobieta ma się z nim rozwieść i znaleźć innego faceta. Dziecko oddać do domu opieki, bo to będzie balast na jej nowej drodze życia. ALE PUSTAKI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Gościu, ja na pewno nie traktuję siebie jako żony idealnej, ale nie wydaje mi się, żeby to, że kiepsko gotuję albo nie lubię jakiegoś jego kolegi było powodem do rozwalania drzwi. A to są właśnie takie rzeczy, które rozjuszają mojego męża. Nie coś wielkiego, jakieś totalne bzdury, o które kłóci się każdy. A jeśli nadal szukasz winy we mnie, która usprawiedliwia takie zachowanie, to napiszę jeszcze, że ze swoim poprzednim partnerem byłam siedem lat i nigdy nie podniósł na mnie ręki, nigdy nie wyzwał. Czyli to chyba jednak nie ja jestem tutaj zapalnikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Odnoszę sie do wpisu autorki jako tej która temat założyła. Inne wpisy traktuję jako tendencyjne i stronnicze. Własne przykre doświadczenia nie należy odnosić do innych osób. Nie można dwóch związków uznać za identyczne pomimo problemów które w nich występują. Każdy patrzy na wszystko poprzez pryzmat własnego doświadczenia i ułomności. Brak w takim podejściu bezstronności. Dlatego uważam, że mediacji powinny się podjąć osoby z pewnym doświadczeniem zawodowym, choć i one mają pewnego rodzaju skrzywienie, które często jest wywołane lawiną podobnych objawów. Poza tym, nie ma tak idealnego układu że jedna osoba jest nadpobudliwa i agresywna, a druga ze stoickim spokojem przyjmuje gromy na głowę. Każdemu nerwy puszczają i potrafi dolać oliwy do ognia zamiast zażegnać spór w odpowiednim momencie. Dochodzi wtedy do szkód i jedynym wyjściem wydaje się rozwód. Błąd podstawowy. Jeżeli mnie zależy na twej drugiej osobie, i mam świadomość o jej ułomnościach, wtedy muszę postarać się wykazać dużą dozę zdrowego rozsądku i opanowania. Doprowadzić do przeprowadzenia SPOKOJNEJ ROZMOWY, a nie kłótni. Nic nie doprowadza do stanu wrzenia jak słowa " USPOKÓJ SIĘ" Takie coś działa jak płachta na byka. Czasem uśmiech, ciepłe słowo czy pocałunek sprawiają cuda. Zawsze wszystko ma jakiś początek. Tak jak uczucie miłości pomiędzy dwojgiem ludzi, tak i wroga atmosfera. Ale przyznać się do tego że w którymś miejscu popełniło się błąd to już nie ja. Ja jestem niewinna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiele osob przynaje ze wychowywalo sie w domu np. ojca alkoholika a potem sie dziwia ze sa dziecmi DDA i nie mogą ułożyć sobie życia... dzieciństwo ma wpływ na całe dalsze życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchaj pretensjonalna pipo, przestań używac enteru po każdym zdaniu bo nie piszesz poezją. Jak chcesz, zeby ktoś traktował poważnie twoje sentymentalne wypociny naucz się normalnie pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Założę się, że ta pani sama żyje w małżeństwie w którym zrywa regularnie po gębie, ale potrafi "zrozumieć drugiego człowieka", bo zupa, którą zrobiła, była faktycznie za słona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Laska, co ty pieprzysz o wtrącaniu się osób trzecich? Ten furiat demoluje dom bez tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Jednym słowem. Skutki się leczy. Przyczyny zwalcza. A tu większość chce na odwrót. Zwalczać skutki a leczyć przyczynę. To tak jakby leczyć umarłego a zdrowego pogrzebać. A wystarczy chwilę pomyśleć zanim się zrobi następny krok nad przepaścią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech ktoś zrobi coś z tą paniusią, bo tych poematów nie da się czytać, nie mówiąc, że treść absolutnie szkodliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"12.06.13 [zgłoś do usunięcia] gość Słuchaj pretensjonalna pipo, przestań używac enteru po każdym zdaniu bo nie piszesz poezją. Jak chcesz, zeby ktoś traktował poważnie twoje sentymentalne wypociny naucz się normalnie pisać. " v v To jest najlepszy przykład spokojnego traktowania drugiej osoby. Komuś przeszkadzają czyjeś blond włosy, u drugiego nie podoba się krzywy zgryz. Nie każdy sika równo jak po sznurku. Są tacy jakby to robili przez sitko.:) Więc wyrwać chwasta bo go nie lubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań tępoto uzywać ENTERU, na litość!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pojmujesz debilko, że to się źle czyta? I tylko świadczy o tobie jako o pieprzniętej, pretensjonalnej debilce, pod 50-tkę założę się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znam tę panią. Sama się męczy w beznadziejnym małżeństwie i propaguje to samo. I zawsze tak idiotycznie pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziarga.
Widać większość pań nie potrafi sobie poradzić z problemami swojej głupoty i obwiniają innych o cichy chód, albo że zawsze mają uśmiech na twarzy. Kobietki bądźcie bardziej tolerancyjne dla swoich partnerów a nie będzie ucieczki faceta w alkohol. Ale każda głupia potrafi unieść się honorem i rozpieprzy każde swoje małżeństwo. Dumną można być ze swojej pociechy, ze swojej przyzwoitości. Ale z męża tylko do momentu jak zgodzi się na ślub. Potem to można na niego wylewać pomyje. No innym to się udało. Mają kasiastego męża, jeżdżą drogimi furami, na kosmetyczkę wywala więcej niż niejedna na życie. No to takie pomiotło co chla można wyśmiać przed ludźmi. Jak można szanować takie kobiety co brudzą do własnego grajdołka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jest kobietki słuchajcie swoich mężów, usługujcie im, przynoście pantofle, nadstawiajcie tyłka i gęby do bicia. Taka przecież jej rola żonki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
No i brawo panie psychodebilki. Jestem facetem. 34 lata. 186 cm wzrostu. 94 kg waga. Blondyn. Niepijący w nadmiarze. Niepalący. Mam żonę 31 lat. Dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Nie jestem pantoflarzem. Nie kłócę się c 5 minut z żoną. Mamy swoje również ciche dni i noce.:P Nie zaliczam się do "brzydali". Żona jest podobno bardzo atrakcyjną kobietą. No i tyle w skróconym CV. Wiec wasze opinie świadczą o totalnej głupocie. Jak w ogóle udało wam się wyjść za mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no proszę jaki wysoki poziom dyskusji :-D :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Weszłam na świeżo po wyjściu męża, wszystkie jego rzeczy zabrane, a tu takie rzeczy czytam... Szkoda, że musiał się wtrącić troll, ten wątek bardzo mi pomagał. I świadomość, że ktoś mnie słucha i w jakiś sposób wspiera. Jest tu jeszcze ktoś normalny? Pokrzepi? W piątek składam wniosek o separację, w sobotę ma wziąć synka do siebie. Nie zamierzam się do niego odzywać sama z siebie, tylko ustalenia dotyczące dziecka i kwestii prawnych. Tylko cały czas myślę, że to jest kwestia przetrzymania - że jak już w końcu poczuje, że to się dzieje naprawdę, poczuje potrzebę zmiany. Zgodzi się na terapię, może pójdziemy też do poradni małżeńskiej i jakoś się to naprostuje. Czy to naprawdę głupie z mojej strony? Prowokator pisze w większości bzdury, ale wydaje mi się, że akurat w kwestii odpuszczania ma rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×