Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CzekoladowaPani

Po 4 latach koniec związku z powodu ślubu...faceci...

Polecane posty

Gość gość
do czasu aż kobieta się zniecierpliwi i zażąda małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"jakby mówili, nie mieliby co r****ć. ja sama jestem tak czy owak, różnicy mi to żadnej nie robi, ściemniaczowi - owszem" Skoro nie odczuwasz popędu płciowego, to nic dziwnego że jesteś sama. Facet musiałby cię namawiać na seks, a później r****ć kłodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moi rodzice zaliczyli wpadkę, a bardziej zżytej i szczęśliwej pary nie widziałam. Moja prababcia autentycznie mówiła do pradziadka "panie mężu", bo poznali się dopiero tuż przed ślubem, a małżeństwo było ustawione. Uważam się za osobę rozsądną, dlatego nie pojmuję - jak można zdecydować się na życie z daną osobą nic o niej nie wiedząc? Bo randkowanie, nie sypianie i nie mieszkanie ze sobą przed ślubem to potworna niewiadoma. Zgoda, seks nie jest najważniejszy, ale jest istotną częścią związku - co, jeśli nie będziemy pod tym względem dopasowani? Czeka nas życie w seksualnej frustracji. Co, jesli okaże się, że podział obowiązków wg mojego męża jest inny niż wg mnie - przed ślubem i zamieszkaniem razem nie wiem tego. Co, jeśli nie wiem tego, a mój przyszły mąż nocami woli przesiadywać z kumplami lub oglądac pornosy albo gra w gry sieciowe godzinami? Nie wiem tego, bo z nim nie mieszkałam. Uważam, że znacznie bardziej trwały jest związek, który przed sakramentalnym "tak" ma okazję się wypróbować na wszelkie możliwe sposoby. Bo jeśli się wypróbuje i ludzie nadal chcą ze sobą być - to właśnie jest miłość. Znam mnóstwo par, które poleciały najpierw do ołtarza, a potem zamieszkali i zaczęli tak naprawdę być ze sobą - większość jest już po rozwodach, bo nie mieli czasu się poznać. Decyzja o wyborze partnera na całe życie jest najważniejsza w życiu - więc decydowanie pochopne byleby mieć tą obrączkę i chwalić się przed rodziną i znajomymi uważam za skrajną głupotę. I gratuluję tym, co chcą wieść życie naszych babć i prababć - przypominam, że czasy się trochę zmieniły, a szacunek mężczyzny da się uzyskać inaczej niż żebrając o pierścionek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedno mnie dziwi, nie interesuje cię konkubinat, to po cholerę w niego weszłaś? Jakbyś nigdy w niego nie weszła ta miłość prędzej by się skończyła, szkoda straconych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co w tym takiegodziwnego? Przedtem konkubinat ją interesował, a teraz już nie. Zmieniła zdfanie, tak jak zmienia zdanie 40% rozwodzących się małżonków. Powiedzieli "i nie opuszczę cię aż do śmierci", a po pewnym czasie mówią, że już nie chcą trwać w małżeństwie i żądają rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawda jest inna
Ja zrobiłam to samo, ale jestem ciut starsza. Też nie żałuję. Minęło 5 miesięcy i jestem przekonana, że to była dobra decyzja. Staram się nie patrzeć na to jako na stracony czas, uważam, że sporo się nauczyłam. O życiu, o sobie i tym czego na prawdę chcę i oczekuję. I z tej wiedzy na pewno skorzystam w przyszłości, żeby tym razem doprowadzić do szczęśliwego zakończenia. Nie łam się kochana! Ja ten czas po rozstaniu maksymalnie o siebie zadbałam i czuję się świetnie. Tryskam energią i wszyscy zauważyli różnicę na ogromny plus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama jak Ty a jednak inna
masakra!!! co wy pieprzycie ludzie jak by nie mieszkali przed slubem to nie 40 % a 90 by sie rozwodzilo ja tez mieszkam z facetem bez slubu ale jak malżenstwo jestesmy ze sobą dlugo mamy corkę 6 lat i kredyt na 30 lat mieszkaniowy to że on nie chcial sie z toba żenić i mieć dziecka to tylko to że byłaś darmową kuchta dziwka i sprzataczka dużo facetów ma takie podejscie do sprawy "zyć wygodnie" moj facet jest ode mnie 16 lat starszy jest kierowca a ja mam salon fryzjerski...nie mamy wspolnego konta w banku itd mamy wspolne dlugi heheh oddaje mi zawsze taka sama sumę przy wypłacie reszte nie wiem czy odkłada czy co z tym robie ja swoje tez mam itd nie chce sie żenic bo skoro przez tyle czasu tego nie zrobiliśmy to widocznie coś nie pasuje i nic na siłe moj facet tez jest materialista i twierdzi ze nie ma na pierscionek ale ja tam nie wnikam wierze w przeznaczenie co ma być to bedzie nic na sile po co?? zeby zaraz sie rozwodzić? czasami mam ochotę rzucić to wszystko w piz***du ale patrze na dziecko dlatego sie ciesz ze nie mialas z nim dzieci bo teraz zakonczylas to szybko i zostalas sama a tak byś zostala z dzieckiem i nie raz bys go widzial i było by jeszcze cieżej po prostu nie był ciebie wart!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo się temat rozkręcił...I chciałabym przywitać się ze wszystkimi. Ubawiły mnie szczególnie te negatywne komentarze. Nasze babcie, prababcie żyły w czasach w których kobiety mogły tylko marzyć o szkole czy realizacji zawodowej. A jak dostały po gębie to nikt nie pytał się czy boli, ale za co. Miało się też jedną parę butów, która wkładało się przed wejściem do kościoła. Takie były czasy. Dzisiaj kobiety osiągają sukces, uczą się języków, mają własne zdanie i z uśmiechem na ustach mogą mówić mężczyźnie, że nie dorasta jej do pięt. Nie jestem płaczliwą kobietą, która będzie błagać faceta o przebaczenie, o powroty, o łaskę bycia z nim. Mam podejście jeśli Ci się coś nie podoba to tam są drzwi. "W******ć", "z******ć" czy "wyd*pczyć" to można sobie panienkę z baru, ale nie można mówić o jakimś wykorzystywaniu kiedy ludzie są ze sobą kilka lat, szanują się i nie zdradzają. Ja z wielką sympatią mówię o moim byłym już chłopaku, ale nie zalewam się łzami. Jeśli ktoś myśli, że on mnie wykorzystał finansowo to jest w błędzie. W naszym związku płacił ten kto aktualnie miał pieniądze, a bywały też okresy, że to on mnie utrzymywał, bo ja uczyłam się po 16h. Często też ja płaciłam za wakacje, ale nigdy sobie tego nie wypominaliśmy. Mój były partner był wspaniałym człowiekiem, ale miał niewątpliwy temperament co uniemożliwiało spokojną rozmowę. On bardzo często wybuchał. Raz próbował mnie uderzyć, dostał ode mnie taki łomot, że łzy mu w oczach stały i nigdy więcej tego nie zrobił. Nie jestem kobietą, która płacze w rękaw jak jej źle. Mieszkanie ze sobą ma sens, ponieważ można zauważyć jak bardzo ciężko nauczyć mężczyzny tak prostych rzeczy jak wrzucanie brudnych ciuchów do kosza. Dam Wam dobrą radę. Po wielu próbach nauczenia tego mojego eks stwierdziłam, że nie ma sensu, więc wszystkie jego rzeczy które nadawały się do prania wyrzucałam do kosza na śmieci. To moim zdaniem lepszy sposób od proszenia się. A tak na marginesie. Całą noc do mnie wydzwaniał. Dziś z nim gadałam. Przepraszał, chciał wrócić. Powiedziałam mu jedno: skoro po 4 latach nie wiedziałeś czy jestem kobietą Twojego życia to nie będziesz wiedział tego nigdy. Zadzwoń wcześniej jak będziesz chciał zabrać rzeczy. Po czym on jęczał, że się musi zastanowić. Ucięłam rozmowę szybko brakiem czasu i tym, że muszę się uczyć. Ja nie mam do niego żalu i mieć chyba nigdy nie będę. Chcę się nawet z nim przyjaźnić, bo zawsze jak było trzeba mi pomagał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak na marginesie: -sprzątam, bo jestem cholerną pedantką -gotuję, bo można sporo zaoszczędzić, a poza tym, to moja pasja -w moim związku było równouprawnienie-on robi rzeczy których ja nie lubię-mył podłogi, okna, wieszał firanki, to ja byłam ta od układania w kosteczkę Tak sobie myślę, że pewnie nie będę miała okazji mieć dziecka już. Trochę mnie to irytuję. Niestety większość czasu poświęcam na naukę i pracę i niestety wyjście na miasto to dla mnie wielki moment raz na 100 lat. Jestem na aplikacji radcowskiej i do tego po egzaminie na doradcę podatkowego. Robię ambitną rzecz, jednak kosztem rodziny. Może kiedyś powiem sobie, że sporo osiągnęłam i pewnie będę coś zarabiać, ale nie wiem po co??? Ech, za bardzo to rozkładam. A i jeszcze coś-kto normalny po pierwszych paru randkach mówi facetowi o związku, ślubie, dzieciach??? A ja dopiero obecnie zaczęłam o tym myśleć, bo zawsze inwestowałam w inne rzeczy. Jak miałam 24 lata, to zamiast myśleć o ślubie pochowałam mamę i musiałam zdać 6 egzaminów. Jakoś nie byłam w nastroju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obecnie moje życie jest bardziej poukładane, stabilne...więc dlatego pomyślałam, że może ślub to nie jest głupi pomysł. Dobra nagadałam się, wracam niestety do nauki. Mam jeszcze parę pisemek do napisania, a o 8 muszę być w pracy...Więc dobranoc. Zachęcam do podpisywania się nickami, miło mi będzie odpowiadać do konkretnych osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obecnie moje życie jest bardziej poukładane, stabilne...więc dlatego pomyślałam, że może ślub to nie jest głupi pomysł. Dobra nagadałam się, wracam niestety do nauki. Mam jeszcze parę pisemek do napisania, a o 8 muszę być w pracy...Więc dobranoc. Zachęcam do podpisywania się nickami, miło mi będzie odpowiadać do konkretnych osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nauką się zajmij lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wydajesz sie rozsadna kobieta, po co ci facet,ktory , jak piszesz, przezywa glownie swoja urode i to, gdzie wpiac kolczyk, chyba cie szkoda dla niego, swiat jest pelen innych- chyba 4 lata zmarnowane, ale ciesz sie,ze nie wiecej. Ja bym sie z nim milo pozegnala i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie...dobrze zrobiłaś. Co prawda o samym podejściu do kwestii ślubu, bez konkretnych planów, mogliście porozmawiać dużo wcześniej, ale nie jest powiedziane, że to by coś zmieniło. Co prawda nie jesteś do końca fair - sama długo o tym nie myślałaś, nagle "poukładałaś" sobie życie i oczekiwałaś, że on nagle wskoczy na dokładnie ten sam poziom. Skoro Ty dopiero po 4 latach stwierdziłaś, że jesteś gotowa to czy on nie zasługiwał na przynajmniej przeanalizowanie tej nowinki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mazswojejzony
Witam, slusznie postapilas autorko zostawiajac tego "chlopca", bo mezczyzna go nazwac nie sposob... dla nas facetow - skadinad prostych istot - niemal od poczatku zwiazku jest jasne czy kobieta, z ktora jestesmy, to ta, ktorej chcemy przysiegac, czy z nia chcemy miec dzieci, nie potrzebujemy na to np. 4 lat! my nie jestesmy tak skomplikowani jak plec piekna, poznajemy kobiete, jej charakter, przyzwyczajenia itd. przez okolo rok, max. 2 lata i juz wiemy co robic - czy przetrzymac ja jako 'bezpieczna przystan' do czasu gdy pojawi sie ciekawsza, czy gnac przed oltarz wiedzac, ze odpowiedniejszej kobiety nie bedzie :) ja oswiadczylem sie mojej zonie po pol roku zwiazku (1,5 roku znajomosci), ale pierscionek kupilem juz po 3 msc, i zarowno wowczas bylem przekonany, jak i dzis jestem, ze byla to najlepsza decyzja mojego zycia, i mimo ze razem zamieszkalismy dopiero po slubie to mamy to szczescie, ze pasujemy do siebie, ale musze przyznac, ze z tym zamieszkaniem po slubie to juz roznie bywa ;) Podsumowujac chcialem Ci uswiadomic autorko, ze zaden mezczyzna, ktory z wlasnej woli nie oswiadczyl sie badz chociaz nie wspomnial o checi zareczyn w ciagu 3 lat trwania zwiazku, to na 90% pozniej tez tego nie zrobi, wiec szkoda czasu na takiego goscia. Zycze Ci powodzenia, z czasem trafisz na takiego mezczyzne, ktory bedzie sie chcial z Toba ozenic jak najszybciej wiedzac jaki skarb ma kolo siebie:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic na to się nie poradzi. Zawsze jest problem jak jedna osoba chce ślubu a druga nie chce. Ja jestem ze swoim facetem 5,5 roku, mamy po 24 lata i na razie nie myślimy o ślubie. Mówiliśmy sobie, że kiedyś na pewno i mi to wystarcza, bo na razie nie czuję potrzeby brania ślubu. Ale właśnie my mamy pod tym względem takie samo zdanie. Gdybym jednak zmieniła zdanie a on nie, to nie naciskałabym, bo nie chciałabym doprowadzić do sytuacji gdy bierze ślub ze mną bo odczuwał presję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×