Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Macie tak ze kochacie jedno dziecko mocniej?

Polecane posty

Gość KOLOROWA...
A jak Tój syn nigdy sie nie ożeni i nie zwiąże się z nikim, to co? Zostanie sam jak palec i chyba umrze głodu, bo nie bedzie umiał nic ugotować i zarośnie syfem, bo nie bedzie umiał nawet po sobie posprzątać. Bessensu masz myślenie kobieto. Myślisz, że jak się nawet ożeni, to kobieta będzie wszystkoi za niego robiła? No tak- a jak nie bedzie, to bedzie złą synową, bo przeciez nie rozpieszcza go tak jak Ty Wychowujesz go na maminsynka i robisz z niego życiową kalekę. Idź po romum do głowy. Żyjemy w XXi wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KOLOROWA...
A jak Tój syn nigdy sie nie ożeni i nie zwiąże się z nikim, to co? Zostanie sam jak palec i chyba umrze głodu, bo nie bedzie umiał nic ugotować i zarośnie syfem, bo nie bedzie umiał nawet po sobie posprzątać. Bessensu masz myślenie kobieto. Myślisz, że jak się nawet ożeni, to kobieta będzie wszystkoi za niego robiła? No tak- a jak nie bedzie, to bedzie złą synową, bo przeciez nie rozpieszcza go tak jak Ty Wychowujesz go na maminsynka i robisz z niego życiową kalekę. Idź po romum do głowy. Żyjemy w XXi wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D :D No to przeciez pisalam ,ze gruszka zmienia wiek dzieci , tym razem na poprzedniej stronie w ostatnim wpisie ochrzcila sie jako gosc, echhhh, jakzesz trudno trolcie zdemaskowac hahaha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam dwójke i kocham oboje bardzo ,bardzo za każde z nich dałabym się pokroić. kiedyś tak patrząc na nich przyszła mi do głowy taka durna myśl: gdyby ktoś mi kazał wybrać pomiędzy dziećmi, że mogę mieć jedno albo drugie...... nie umiałabym, nie potrafiłabym...... przez gardło by mi nie przeszło imię jednego kosztem drugiego, sama bym wolała umrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"mam corke i syna i u nas jest tak ,ze corke wychowuje bardziej "praktycznie" tzn chce,zeby w przyszlosci cos umiala-ugotowac,posprzatac,wyprasowac.Ma 4 lata i sama sobie robi sniadania,sama sie myje,ubiera,wybiera ubrania,wiesza ze mna pranie." xxxxxxxxxxxxxxxxx dla mnie to bez sensu.... 4 latka robi te rzeczy bo traktuje to jako zabawę, na tym etapie to nie ma nic wspólnego z obowiązkami. jak jej przestanie to sprawiać przyjemność zbuntuje sie zastanawiam sie tylko na twoim tokiem rozumowania, jest dziwny, chcesz wychować kurę domową???? twój syn rośnie w przekonaniu że to dziewczyny mają sprzątać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocha sie tak samo,tylko mozna kogos bardziej lubic. lubienie to powierzchowna sympatia okazywana jednej z wielu stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie też najbardziej cieszy jak widzę ogromną więź między dziećmi, jak sobie pomagają, troszczą sie o siebie, jak ktoś jedno czestuje cukierkiem to zawsze bierze też dla brata, jak ktoś dokucza staje starsza staje w obronie itp uwielbiam ich wspólne śmieszne rozmowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do mamy 5- latka co uwaza że nie powinień sprzatac .Robisz krzywde dzieciom bo taki duzy chłopak i nie sprzata masakra , zle robisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no widzicie jakie tu jesteście mądre- dostrzegacie, że każdy to indywidualnośc i każdego się kocha/lubi na swój własny sposón. widzicie, że spośród dwojga dzieci można je kochac inaczej (u mnie tak było w domu, mama kochała nas inaczej każdą, chociaż tata bardziej mnie od siostry- wyraźnie i niepsrawieldiwe, z którego to powodu obie mamy przerąbane obecnie) ale nie jesteście już takie mądre, gdy poszezyć to grono o inne osoby: mądra uwaga- każdego inaczej, bo każdy jest inny. więc czemu to nie działa, gdy dodać do tego oosbe jaką jest mąż? dlaczego tam zawodzi zasada- każdego inaczej? mąż to też osobna osoba, indywidualność, którą kocha się swoim sposobem. Ale tu już tego nie widzice, tu już porównujecie, kogo bardziej bez wstydu. A ja uważam, że jak sie kogoś bardziej kocha (jedno dziecko od drugiego, dziecko od meża lub na odwrót) to należy zrobić sobie małą psychoanalize- d;aczego tak jest, z czego to wynika? i nadrobić relację z drugą mniej kochaną osobą, pracowac nad tym, bo to ważne, rodzina jest wazna. ale tu niestety kończy się wasza madrość życiowa, spostrezgawczośc i inteligencja emocjonalna. TOKSYCZNA- pzdr- zabawnel-) własnie napisałam Ci maila;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmm znajoma mi sytuacja .Ja wychowywalam sie w podobnej rodzinie tzn mialam ojczyma ,mame i brata z siostre.Zawsze bylam gorzej traktowana przez ojczyma ,ale jestem mu wdzieczna za to ,ze mnie wychowal i zdaje sobie sprawe ,ze wlasne dzieci sie kocha bardziej.Ale dorastanie w takiej rodzinie jest ciezkie pomimo tego ,ze nie bylo patologii,afer,i bicia.Mysle ,ze psychicznie ciezko zawsze zazdroscilam bratu i siostrze.Wyszlam mlodo zamaz ,bo w wieku 21 lat i wyjechalam zagranice by uciec od tego wszystkiego.W danym momencie dziekuje Bogu,ze trafilam na wspanialego meza i zycie mi sie ulorzylo wspaniale(kochalam meza ,ale slub byl tez droga ucieczki z domu rodzinnego).Teraz rodzice sponsoruja siostrze studia w dobrej szkole zagranica i bratu zapewnili najlepsze studia.Wlasnie gadalam z mama i dowiedzialam sie ,ze wykupuja wycieczki mojemu rodzenstwu na 2 tyg ,zeby odpoczeli latem (dali im 6 tys zlotych).Ja juz nie wspomne ,ze mi nawet wycieczki szkolnej nie fundowali i brat jest tylko pare lat mlodszy ode mnie :) Dodam ,ze duzo pomagam siostrze zawiez ,przywiez,i mieszkaj jak masz wolne w szkole.Wtedy jestem rodzina i siostra a w innym przypadku juz do rodziny nie naleze.Powiem szczeze ,ze juz mam tak dosc tej roznicy (pomimo tego ,ze jestem naprawde wdzieczna za wszystko) ,ze mam ochote urwac kontakt calkowicie z rodzinom ,by juz tego nie widziec.Mam niechec do siostry choc wiem ,ze to nie jej wina i zazdrosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z rodzina*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gościu- rozumiem, moja siostra trochę się wyżywała na mnie z zazdrości. Takie podziały to dla mnie patologia i osobiście zaliczam do tego też rozgraniczenie na meża i dzieci i ustawianie hierarchii. kluczem do szczęścia w rodzinie jest zrozumienie, że każdy jest inny i każdego kocha się indywidualnie, ale bolesne są ustawiania kogoś wyżej w sercu. Tak to odczytuję. faworyzacja jest dla mnie formą dysfunkcji rodzinnej i zaliczam też do tego wyznania i wszelki przekaz jakoby dziecko było kochańsze od wspólmałzonka lub na odwrot. Ta sytuacja jest szczególnie kuriozalna, gdyż to dwie różne kategorie miłości. O ile dzieci należą do tej samej kategorii miłości (miłość do dzicka), to tam jeszcze jest pole do porównania, tyle, że jak się odkrywa mniejszą zazyłość z jednym dzieckiem, to nalezy nad tymm sie zastanowic, popracować. ale porownywanie dwóch miłości z różnych kategorii jest szczególnie absurdalne, szczegolnie na linii- wspólmalzonke- dziecko. Gdyz jednego bez drugiego nie ma. jedno wynika z drugiego i tak tworzy się rodzina. więc temat bardziej kochania jest śmiechowy, alarmujący i szczególnie mi bliski i bolesny, gdyż ja jestem dzieckiem kochanym bardziej przez ojca w stosunku do mojej siotsry i, co jeszcze mocniej absurdalne, w stosunku do moejej matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to chyba mocno was musze zaginać moimi mądrościami, skoro zawsze na moim wpisie się kończy....;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteś pewna ,ze to śa mądrości ? Czytam troche to co piszesz i coś mi sie wydaje ,ze zakręcasz sie coraz bardziej . Czasmi sie nawet zastanawiam czy tego nie zmyślasz bo zaczynasz już wplątywać wątki prawie kazirodcze a co najmniej kontakty niewłaściwe pomiędzy ojcem a dzieckiem . Małżeństwo twoich rodziców to ich małżeństwo ,nie twoje i nie tobie je oceniać. Wypisujesz głupoty sugerujące , ze pogoniłabyś męża jakby bardziej interesował się dzieckiem niż tobą ,że byłabyś w stanie sie rozwieść . TY masz dobrze w głowie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie z Toba zgadzam, heloiza. Najgorzej, to miec jedynaka i cale swoje zycie podporzadkowac jemu. Potem za starosc rodzic nie wie co ze soba zrobic, a jedynak ma glupie poczucie winy, ze musi sie nimi zajmowac. Zgadzasz sie ze mna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzice mojego meza mu powiedzieli, ze nie maja wiecej dzieci przez niego, bo tesciowa miala ciezki porod i dal im popalic jako dziecko! No jakim idiota trzeba byc, zeby tak myslec, a przede wszystkim powiedziec tak dziecku/doroslemu. Ja jestem taka zla na tesciowa, ze nie potrafie jej tego wybaczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestes, heloiza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już jestem no dość ciężki temat, że tak powiedzieli dziecku... nie zmyślam nic. podtrzymuję- nie chcę, by mąż się bardziej intersował dzieckiejm, bo co to znaczy, to jest coś innego. niech się interesuje dzieckiem, niech sie interesuje żoną. oczywiście, że dziecko jest przez kilka lat bardziej energochłonne, ale ludzie zdradzają się i szukają pociechy w necie, gdy współmałżonek nie interesuje się nim/nią. wiec podtrzymuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój tata opalał się kiedyś ze mną i wyznal, że jest takie powiedzenie, że kobieta jest nieprzyjemnym dodatkiem do c*pki i dlatego im związek nie wychodzi. jak miałam 16 lat to doradzał się mnie, (skoro już jestem taka duża), czy ma się rozwieść czy nie. postanowili, że dzieci będą sie radzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllsklekkddkerfo
Heloiza przeraża mnie Twoja historia. I te rozmowy ale nie o tym. Rozwalają mnie te ograniczone matki, które chcę mieć córkę tylko po to żeby miał kto pomóc sprzątać w domu i usługiwać mężczyznom. Mam kilka takich przykładów wśród moich znajomych i napawa mnie obrzydzenie do tych dziewczyn, że szykują swoje córki na kury domowe, a syn - no cóż wymagać. Ja sama mam syna zaraz skończy 2 lata, teraz 36tc też będzie syn i ani przez ułamek sekundy nie pomyślałam o córce. I teksty ów znajomych, "do trzech razy sztuka" przyprawiają mnie o ciśnienie 220. Już dzisiaj wiem, że moi synowie będą umieli po sobie posprzątać, coś przygotować do zjedzenia, będą wiedzieć gdzie się wrzuca skarpety (że się ich nie rozrzuca ;) bo nie pozwolę ustawić się w roli sprzątaczki, kucharki usługującej trzem mężczyznom w domu :D Tym bardziej, że mój mąż potrafi posprzatać, ugotować i zrobić zakupy więc chłopaki też będą potrafili. Co do troli - gruszki i gościa to wiem jedno - takie kobiety istnieją naprawdę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja chrzestna mówiła, że też zna taką rodzinę. syna przytulała, a córce powiedziała, a Ty gdzie tu, pomagaj przy ogórkach kiedyś czytalam wywiad z jednym socjologiem, który powiedział- kobiety narzekają na los kobiecy, ale same go tworza, albowiem to one wychowują synów. mój tata też mówił nam kiedyś, jak nie posprzątałysmy- dziewczynki, tak się z mamusią cieszyliśmy, że będziemy mieć dwei pannice, boże, ile pomocy w domu, a wy co? ja już wtedy czułam, że coś jest nie tak. albo moja ciocia jak poróbowała kuzynów wdrażać w obowiązki domowe, to słyszala od wujka- ty mi nie będziesz z nich bab robiła. czyli jednym słowem, podejście do kobiet jest jakies takie feudalne....w takich sytuacjach wychodzi od razu podejście do kobiet, podświadomy stosunek do nich. makabra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kuzwa,wy to chyba na innej planecie zyjecie,z tymi pozostalosciami "feudalizmu"...:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gruszka089235 "Nie da się kochac tak samo, to przecież dwie różne istoty. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że bardziej kocham młodszego synka niż córkę. Synek ma 5 lat, córka 9 i odkąd malutki się urodził stała się nieznośna. Kocham ją oczywiście, ale jednak w głębi serca wiem, że synek był wyczekany, wymuskany, jest rozpieszczany. Od córki wymagam już jakiejś dojrzałości, a ona mam wrażenie tylko dziecinnieje. Oczywiście staram się traktować dzieci jednakowo, poza tym, że córka ma juz obowiązki a synuś nie, bo za mały. Może za 2-3 lata wdrożymy sprzątanie zabawek na próbę. " a jak ma nie "dziecinnieć", skoro jesj matka jest mentalna gowniara? 5 letni synalek nie moze posprzatac po sobie zabawek?! no zenada. wspolczuje twojej corce, ale synkowi tez,. bo wychowasz go na zyciowa ciote

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo jak się rodzi małe dziecko, to nie tylko mężą już się kocha mniej od tego dziecka, ale dodatkowo jak widać, starsze dzieci tez w sercu schodzą na drugi plan. czyli jednym słowem urodzenie małego dziecka oznacza degradację wszelkich pzoostałych uczuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety coś takiego zauważyłam że młodszego kocham bardziej ,jest moim skarbem a zanim sie urodził to nie byłam pewna czy mogę pokochać drugie dziecko ,starszego też kocham ale jakoś nie mniej i źle mi z tym .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×