Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chodzicie do kościoła?

Polecane posty

Gość gość

Wiem, że to prywatna sprawa ale ja chciałabym się dowiedzieć czy to bardzo źle jeśli ja nie? W dzisiejszych czasach kiedy prym wiedzie nauka i każdy jest "oświecony" wiara ma sens? Wiem, głupie pytanie, bo i tak każdy zrobi według swojego sumienia. Ale chciałabym poznać wasze opinie. Wiem jedno, że parę lat wstecz kiedy jeszcze trwała moja bajka i życie w "śnie" czułam się naprawdę dobrze, natomiast kiedy jestem zdana sama na siebie, w końcu wzięłam to na swoje barki, to czuję się przytłoczona i sponiewierana. Mam nadzieję, że mnie zrozumienie choć po części. Wiem, że nie każdy się ineteresuje może religiami, albo też doskonaleniem siebie samym w sobie, nie tylko pod wzlędem duszy i zbawienia, dlatego ludzi którzy będą chcieli mnie opluć, proszę by od razu wcześniej wyszli nie tracąc czasu. :) Nie chodzi o nienawiść wobec wiary, tylko pytanie z czego cierpiecie siłę, jeśli odeszliście od niej. Szukam też wsparcia, nie wiem co jest dobre, czy taka bajka w nieświadomości i jedynie służeniu Bogu, czy życie świadome, że wszystko zależy od nas.. itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja przez długi czas nie chodziłem lub chodziłem bardzo rzadko w święta a teraz chodzę ostatnio co niedziela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale wszystko zależy od nas. nie wiem, czemu rozdzielasz te kwestie. Bóg pomaga, nie wyczarowuje szczęścia. nauka i wiara to dwie odrębne kwestie. 2 poziomy naszej rzeczywistości, głupotą jest tłumaczenie jednej drugą, jak często lubią to robić ateiści, by sie uspokoić (?) nie wiem dlaczego poza tym fajny temat, szkoda, że zostanie z******y, bo kafe uwielbia sie mieszać z błotem gdy w grę wchodą kwestie religijne (też nie wiem dlaczego).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a dlaczego zmieniłeś swoje podejście? broken - nie mieszam... być może tak to wygląda, no bo świadome życie to życie oparte na obserwacji i wiedzy prawda? a nie na wierze w coś niewyobrażalnego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chodzi o chodzenie do kościoła bo nawet chodząc tam codziennie nie stajesz sie wierząca w Boga . Chodzi raczej o to czy wierzysz w Boga , czy jest On dla ciebie pomocą i pokrzepieniem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
allium - właśnie mi chodzi o to, że ja, kiedyś chodząc do kościoła po prostu dobrze się czułam, czy moja wiara była głęboka, nie wiem, uważam że dosyć, ale poszukiwałam.. poszukiwałam i doszło do tego, że liczy się życie obecne, a nie szukanie sobie lepszego po nim. owszem, dawał i pokrzepienie. ale moim problemem było pytanie, czy to ma sens? czy życie staje się inne kiedy się wierzy a kiedy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale moja wiedza, poznawanie świata i obserwacja potwierdza istnienie Boga w moim przypadku. jest wiele rzeczy niewyobrażalnych, a jednak się dzieją. np. jak wyszłam z kryzysu w depresji bez leków i bez pomocy ludzi? jak pojechałam za granicę i przeżyłam tam parę miesięcy mając obajwy nerwicy lękowej i fobii? to są dla mnie rzeczy niewyobrażalne, niekoniecznie twierdzę, że sprawił to Bóg, ale wytłumacznia nie zajduję, a się zdarzyły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście ,że daje i to dużo :) ale ile można szukać ? i czego ? Czy ciągłe poszukiwanie nie jest w istocie ciągłym trwaniem w niepewności ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak że wiara to nie jest mój wybór. nie jestem w stanie sobie powiedzieć: od jutra nie wierzę, tak będzie lepiej, albo od jutra jestem islamistką, tak będzie lepiej, tak samo nie mogę sobie powiedzieć: od jutra tej osoby nie lubię, albo kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziś byłam, po kilku latach, bo miałam chrzest w rodzinie i wysiliłam sie na ten gest "solidarności" zamiast kazania ksiądz czytał jakiś list o tolerancji, poza tym jakby bez zmian nie wierzę w boga, odkąd zaczęłam myśleć samodzielnie, czyli może w połowie podstawówki (wierzyłam żarliwie, kiedy szłam do I komunii św.) skąd czerpię siłe? nie wiem... z natury jestem silna, niewiele rzeczy może mnie złamać, a nawet jak - to wcześniej czy później sie podnoszę wiara w cokolwiek nie jest mi do szczęścia potrzebna, ufam nauce i własnemu zdrowemu rozsądkowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frau Piepke
chodzenie do kościoła mija się z celem. Lepiej oglądać w tv w niedzielę rano, takiego teatru nie zobaczysz nigdzie indziej, Szczególnie jak kamerzysta pokazuje wiernych, tak znudzonych mord na jednym spędzie, jest bezcenne. Nie dziwie się wcale, że tylu alkoholików jest wśród księży, każdy by nie wytrzymał tylu znudzonych mord na raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dobre samopoczucie z powodu przebywania w kościele - w sensie budynku - minie wraz z wyjściem z niego i co dalej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zmieniłem zdanie bo jakiś czas temu zerwałem z jednym nałogiem, byłem u generalnej spowiedzi i postanowiłem się poprawić jeśli chodzi o grzeszenie a opuszczanie mszy w niedziele to grzech z tego poza tym modlitwa mi pomaga ale najbardziej różaniec w domu no i nawet trochę polubiłem chodzenie do kościoła ale traktuje to też jako obowiązek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Finsternis
Ja, kiedy nie chodzę do kościoła czuję wewnętrznie, że oddalam się od Boga. A bycie blisko z Nim jest dla mnie ważne, bo kiedy w życiu mi coś nie idzie, kiedy dzieją się rzeczy, na które nie mam wpływu, to mówię Bogu, że zostawiam je w Jego rękach, zawsze mnie to uspokaja i sprawa po jakimś czasie sama się rozwiązuje. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frau Piepke
najlepsze są świętoyebliwe miny zakonnic, w Krakowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Allium - no jest trwaniem w niepewności, ale skąd pewność że dany wybór jest trafny? Dzięki za odpowiedzi, szczere i niekrytykujące mnie. Rozumiem wasz pogląd. Ewa - to bardzo wcześnie, ja w szkole średniej... I nie wiem co jest dobre... Osobiście nie wierzę w piekło w sensie wiadomym i przerysowanym, być może będzie jakiś niedosyt, błąkanie się, ale może to jest i tak, że każdy idzie tam, gdzie był przed śmiercią? Poza tym tęsknię za tym poczuciem bezpieczeństwa, ale być może to się wiąże z dzieciństwem, kiedy żyłam beztrosko i byłam bombardowana dobrem od rodziców, nieświadomością.. Stąd teraz te wspomnienia o kościele, że to było dobre niż niewiara. No ale w końcu czemu chcemy tego Boga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
samo chodzenie do kościoła nic nie znaczy , natomiast spotykanie sie z kościołem w sensie z ludzimi wierzącymi podobnie jest pożyteczne i na dłuższą metę umacnia wiarę . Bo wspólnota ludzi moze więcej niż pojedynczy człowiek , tam ty możesz pomóc komuś ale ktoś może pomóc tobie , ty możesz sie modlić z kimś ale i ktoś z toba , możesz wiele sie dowiedzieć o Bogu od ludzi bardziej utwierdzonych w wierze . I tylko taki jest sens w " chodzeniu do kościoła " :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcemy Boga bo chcemy czuć się kochani i akceptowani - zawsze . Chcemy czuć ,ze komuś na nas zależy - zawsze i że zawsze Bóg jest po naszej stronie . Chcemy poznać Boga , bo On nas zna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frau Piepke
allium, tyś pewno zakonnica, niedoszła, albo doszła mein Gott, jakaś ty świętoyebliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jaka ty wulgarna , pewnie następna oświecona nowomodna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja mam taką niezależną naturę, więc zaczełam główkować wcześnie ;) a co do umocnienia przez wspólnotę... no tak, człowiek jest z natury zwierzęciem stadnym i przynalezność do jakiejkolwiek grupy jest dla niego dobra, bo stanowi wsparcie czy to kółko różańcowe, czy koło wędkarskie czy też klub jeździecki ;) (choć to zajęcie w miarę indywidualne) - jest dla człowieka pożyteczne w sensie psychicznym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem wierzaca, ale do Kosciola nie chodze od lat...Kosciol to instytucja jak kazda inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie i trafiłaś w sedno. Po prostu ta wiara w to że On jest, jak nas uczono od dziecka sprawiła że czuliśmy że był i że spływa od Niego dobro. I nie wiem czy to iluzja. Dlatego ja tęsknię za tym właśnie poczuciem bezpieczeństwa. A co do kościoła, nie chodzi właśnie o budynek, tylko o pójście na mszę, niekoniecznie do ludzi, tylko żeby się z Nim spotkać... W końcu chodzi o tę nić z Bogiem. Ale pytam właśnie czy to nie jest wymysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja zaczęłam " główkować " jak byłam już dorosła i doszłam do wniosków przeciwnych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla jednych wymysł , dla innych prawda . Sama musisz zdecydować komu zaufasz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tam nie chodzę do kościoła uważam że to siedlisko neopogaństwa na czele z luckiem który się śmieje z głupich ludzi Ja wierzę w Boga i w Jezusa Chrystusa moim zdaniem każdy sam po swojemu na własną rękę powinien szukać Boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×