Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość a tak sobie czytam...

Czemu mniej zamoznym osobom przeszkadza, ze ktos na wakacjach nie chce gotowac?

Polecane posty

Gość gość
"a tak sobie czytam... oczywiscie o piwku moglismy zapomiec, bo oni w knajpie nie kupia, jak grilla robilismy to nakupowala najtanszej kielbasy, wegiel, musztarde, sosy, inne miesa i przyprawy my kupilismy, bo oni pieniedzy nie maja" x "przepraszam bardzo, ale z jakiej racji ja mialam kupowac obiady? czy oni byli w skrajnej biedzie? Nie. Po prostu zalowali sobie kupic glupi obiad raz z nami na miescie." x x Zdecyduj sie w końcu, czy nie mieli pieniedzy czy sobie załowali... :p Wydaje mi sie , ze jestes b niemiła, toksyczna osoba, nie wiem na co w ogóle z nimi jechałas, jak ich az tak nie lubisz? Zal mi cie tez, jak potrafisz postawic obiad znajomemu tylko w skarnej biedzie... :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tak sobie czytam...
to z tym, ze nie maja na przyprawy czy lepsze mieso to bylo wlasnie z ironia, bo ich wymowka na wszystko bylo pieniedzy nie maja. Jak tacy biedni to niech by zrezygnowal z 2-3 piw wieczorami i fajek i kupil dziecku loda za 3zl:O Nic mi do tego na co wydaja kase, ale strasznie biedni tez jacys nie sa. Jesli dla nich priorytetem jest kupno co wieczor czteropaka i paczki papierosow to z jakiej racji mam im stawiac obiady? Jakbym ja nie miala kasy to juz bym zrezygnowala z tych piw codziennie i papierosow, a poszla na obiad czy dziecku kupila loda. Ale na pewno do nikogo pretensji bym nie miala. A czy ich lubilam to kwestia dosc dziwna, bo nie mialam z nia kontaktu dlugo, przypadkiem sie spotkalismy i tak mi suszyla glowe tymi wczasami, ze uleglam. Niepotrzebnie jak widac:O Wczesniej fajnie mi sie z nia rozmawialo, ale tez czasem ponarzekala, ze nie pracuje itd. Na wczasach jednak wyszlo szydlo z worka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tak sobie czytam...
aha i obiad postawic potrafie kazdemu, ale jak juz tak ktos mnie przepytuje to: samochod my pozyczylismy duzy by sie wszyscy pomiescili, paliwo oplacilismy my, prowadzic mielismy na zmiane, ale oni po piwku juz wsiedli:O na miejscu okazalo sie, ze zaplacili tylko za swoj pobyt na 5 dni, a mielismy byc na 10 i musielismy im dolozyc, a i tak 2 ostatnie dni i 1 noc spali u nas, bo rezerwacja byla Dlatego napisalam, ze juz po pierwszym ich podejsciu mialam dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Totalne wieśniaki, ci twoi znajomi. Jak dziady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie zdaje ze to osoby mniej zamozne sa krytykowane ze czasem gotuja na wakacjach, jesli kogos nie stac na obiad w jadlodajni to go ugotuje czy to cos zlego, my z mezem bylismy nad morzem w majowke sniadania i kolecje jedlismy w domku a obiady w jadlidajni bo byly domowe i spore, ( np, zestaw ryba + ziemniaki lub frytki i trzy surowki po 11-13 zl, byc moze niektorzy nie znaja miejsc tanich i dobrych a nie chca ryzykowac i jesc hod - doga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie jestem ,,bogata'',ale nie wyobrażam sobie abym gotowała na wakacjach :) Tak śniadanie przygotuję,czy kolację. Obiad przeważnie na mieście,czy grill. No ale rozumiem,że niektórzy spędzają wakacje inaczej,i okay ich wola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale z drugiej strony jakbym nie miała sporo gotówki,to wolałabym gotować obiad,ale wyjechać ! Wyjechac na wakacje i gotować coś szybkiego. Na szczęście ja nie miałam potrzeby stania i gotowania.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ich wola, owszem, tylko po co pchali się na przyczepkę do rodziny autorki skoro wiedzieli, że oni dziadować nie bedą? Głupie to, oczekiwać, że ktoś się podporządkuje tylko dlatego, że im jest drogo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak my chcemy jechać na jakiś wypoczynek, to mimo, że nie jesteśmy zamożni, to na wczasach nie dziadujemy. Oprócz kasy na kwaterę , zabieramy tysiąc złotych (2 dorosłe osoby). aby zjeść codziennie obiad "na mieście", bo urlop jest od tego aby odpocząć, a nie stać przy garach. Owszem , wzięliśmy ze sobą trochę paczkowanych serów i wędlin, aby było na śniadania i kolację. No i wiadomo kawa, herbata, cukier. Aha , no i jeszcze mieliśmy osobne pieniądze na paliwo do samochodu. Gdybyśmy nie mieli odpowiedniej kwoty pieniędzy, to na pewno byśmy nie wyjeżdżali. Jechać, żeby jechać, to żaden interes, a jeszcze innym urlop psuć to już w ogóle żenada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie o to chodzi czy się gotuje czy nie, bo ludzie maja różne podejście. ja sama wolałabym jechać i gotować niż siedzieć w domu, kto inny wolałby inaczej. Chodzi o to, aby zaakceptować inne pogląd, nie sępić na kimś i nie obrażać się, że znajomi mają inny styl życia i inne priorytety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę, że takie rzeczy trzeba ustalać przed wyjazdem. Szczerze mówiąc trochę lipa jak wychodzicie gdzieś ze znajomymi i jedni idą jeść do restauracją a drudzy pod tą restauracją czekają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu znajomi autorki wyjechali już z zamiarem sępienia. Tak samo chciała zrobić siostra mojego męża, tzn oni pojadą z nami naszym samochodem, bo po co marnować benzynę. Od razu powiedziałam, że jedziemy moim (malutki), bo łatwiej go wszędzie zaparkować, więc niestety, ale oni się nie zmieszczą, bo nas jest troje i ich troje. Mieliśmy wspólnie (po połowie) wynająć mieszkanie, płatne od osoby, to wymyślili, że oni zapłacą za 2 osoby, bo nikt się nie doliczy ich syna (nastolatka) i że chłopcy mogą przecież spać razem. To znalazłam inne mieszkanko (kawalerkę i powiedziałam, że jednak będziemy mieszkali osobno, bo "takie wspólne mieszkanie jest jednak krępujące". Ciągle chcieli nas naciągnąć choć na cokolwiek, ale my sobie postawiliśmy za punkt honoru, że się nie damy i nie daliśmy się (bo już nas w poprzednim roku tak wykorzystywali). Jakie były cyrki, to nie macie pojęcia, nawet awantury próbowali nam robić, ale nie daliśmy się, nie wydaliśmy na nich ani grosza, nie daliśmy się naciągnąć na pożyczkę, więc z bólem serca płacili sami za siebie i jeszcze w dodatku mamy pretekst, żeby już z nimi nigdy nie jechać (bo mamy różne wizje spędzania urlopu). :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jeździmy zazwyczaj sami. Rzadko z kimś, ale to sprawdzone osoby, gdzie sposób spędzania czasu i rozliczenia są jasne. Na wakacjach gotować nie będę. Nie wnikam jak ktoś chce sam gotować, ale nie dam sobie narzucac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a w ogole to kto gotuje zupy na wakackach jakie wiesniaki www.youtube.com/watch?v=V1uNg_GeUsM&t=170s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lubię gotować i takie wakacyjne gotowanie dla mojej rodziny sprawia mi wielką przyjemność. Nie wiem co znaczy stanie przy garach, to kwestia 30 min przeważnie. Potem degustacja na tarasie z widokiem na morze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam 2 lata temu na wakacjach z siostrą, jej mężem i dzieckiem. My jechaliśmy w trójkę czyli ja, mąż i córka. I nigdy więcej. Rezerwacje mieszkania, które wynajmowalismy zrobiłam na siebie i miałyśmy się z siostrą rozliczyć, bo tak ustaliliśmy. Do dzisiaj się nie udało, bo siostra stwierdziła, że rezerwacja była na mnie. My jedliśmy na mieście, ona gotowała. Ok, jej sprawa. Tylko później ja musiałam po nich sprzątać. Po 3 dniach miałam serdecznie dość więc zadzwoniłam do mężczyzny od, którego wynajęłam mieszkanie i zwrócił koszty za pozostałe 7 dni. I tak jak staliśmy tak się spakowaliśmy i na szybko znaleźliśmy coś innego. A siostra? Obrażona, bo jak nie mogli tam zostać. No ale sama stwierdziła, że rezerwacja była na mnie. I tak się skończył ich wyjazd, wrócili do domu, a my bawiliśmy się świetnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy mozna sie zapytac w jakiej chacie mieszkalicie? i co to za "miasto" bylo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ich dziecku loda nie moglas kupic sucz? przecie jemu przykro! poiwnnas kupic a nastepnym razem nie idz z nim na miasto czy gdziekolwiek jestescie sucz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie zastanawiam co maja w glowie takie osoby, ktore chca pasozytowac na innych? I jeszcze maja pretensje, ze ktos ich nie chce sponsorowac? Boze, dorosli ludzie, majacy rodziny, dzieci, prace a chca za darmo na czyims grzbiecie i za czyis portfel spedzic wakacje?! W glowie mi sie to nie miesci. Tupet straszny, roszczeniowosc ogromną, i jeszcze potem pretensje? Im to sie chyba jakas choroba psychiczna przypaletala, bo zaden rozumny człowiek nie strzelalby fochow, ze ktos nie chce zostac jego sponsorem. Gdybym miala kiedykolwiek jechac z jakimis innymi ludzmi oprocz mojej rodziny (maz i dzieci) to na samym poczatku,bym jasno okreslila zasady, jedziemy dwoma autami, tzn oni swoim my swoim, a to dlatego zeby nikt od nikogo nie byl zalezny, bo moze jak jedni chca lezec na plazy lub plywac to drudzy zwiedzać okolice, kazdy ma tez swoje pory posilkow, kazdy inny upodobania kulinarne, wiec rozne bary, restauracje lyb gotowanie w domu. Wspolny domek lyb mieszkanie? Odpada, nie po to tam jade zeby krepowac sie wieczorem latac w gaciach czy koszuli nocnej, tylko wlasnie wrzucic na luz i czuc sie komfortowo, a tak czuje sie tylko przy mezu i przy dzieciach. Wspólne wakacje? Moze i tak, ale przy spełnieniu powyzszego, wiec w sumie wypadalyby niezobowiazujace do niczego spotkania na plazy, lub te ustalone np plywanie statkiem, zwiedzanie, co tez nie obliguje do lazenia wszedzie razem, bo jedni chca obejrzec wszystko i wszedz ie kupoc bilet, drudzy po lebkach i uwalic tylki w restauracji. Pasozytow wyczuwam z,daleka wiec nie ma opcji zebym z takimi pojechala gdziekolwiek. A nawet gdyby sprytnie mnie oszukali, np ze wspolna jazda autem i nie dolozyli sie do paliwa, to juz na miejscu nawet nie pchalabym sie pod jeden dach tylko na szybko poszukala sobie innego lokum, a im dala mozliwosc, przeniesienie rezerwacji na nich lub odwolanie jej i radzcie sobie sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy jest coś czego mniej zamożni nie zazdroszcza bogatym? Po co jedziesz na wakacje z ludźmi ktorzy nie są ci bliscy podglądami? Kto normalny jedzie na wakacje po to by gotować codziennie obiad typu mielone? Normalnie jak w pamietniakch z wakacji buractwo. Rzeczywiście mało w tym przesady co widać wszędzie. Najlepsze jeśli chodzi o wakacje i januszy były parawany na plaży :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jasan w restauracjach bo nie lubie gotowac. Ale nie czulabym sie komfortowo jadac na wakacje z ludzmi ktorzy maja tyle kasy, ze jak juz ida do knajpy to zawsze najdrozszej. Ogolnie lepiej by wam sie razem wypoczywalo jakbyscie ustalili od razu ze nie jecie razem co do zasady. Ale takie wyjazdy przy razacych dysproporcjach w zarobkach zawsze sa trudne. I wydaje mi sie ze trudniejsze dla tych mniej zarabiajacych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Akurat autorka wyraznie napisala, ze jeszcze przed wyjazdem zaznaczyla ze jadac bedzie na miescie. To ta druga nie przyjela tego do wiadomości i ubzdurala sobie w myslach ze autorka zmieni zdanie na miejscu jak zobaczy ceny i zacznie z nia gotowac. Wiec zasady byly jasno ustalone i zakomunikowane jedynie problem z przyjeciem tego do wiadomosci miala tamta rodzina. Skad autorka miala wiedzieć co ta druga kobieta uroila sobie w glowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ogolnie jechanie ze znajomymi na wakacje to poroniony pomysl. Ja byłam raz i nigdy wiecej.Kazdy chce coś innego robic, cos innego zjesc, jeden chce zjesc w knajpie, drugi w apartamencie bo taniej, jeden chce nad morzem siedziec, drugi obrazony bo nuda itp itd ile mnie nerwow kosztował ten wyjazd, nic nie odpoczelam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
glupota! Zawsze biore opcje all i mam wszytsko a ja mogę lezec****achniec ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dlatego jezdzi sie z ludźmi, ktorzy nie robia problemow i szanuja wasze wybory tak jak wy ich (inne pory posiłków, inne restauracje, inny sposob jedzenia - na miescie/w apartamencie, inny sposob spedzania czasu - leżenie plackiem na plaży/basen/rower/spacery/wycieczki). A wspólny czas mozna sobie ustalic tak samo jak wizyty, np przez caly tydzien pobytu 4 razy gdzies razem i starczy. Absolutnie zadnego wspolnego auta ani apartamentu. Ale to trzeba miec normalnych znajomych a nie pasozytow albo dyktatorow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie jestem zamozna, ale na wakacjach unikam gotowania. W 2017 bylismy na poludniu Hiszpanii I mielismy wynajety maly "apartament" dla nas troja - taki duuuzy pokoj ktory laczyl w sobie salonik z malym stolikiem I rozkladana kanpa - na tej kanapie spal syn, za odzielona scianka wysokosci 1,5 metra bylo nasze duze lozko, obok lozek wyjscie na duzy balkon; byla tam tez mini wneka kuchenna zl odowka mikrofala I kuchenka I zlewem, no I w pokoju ale oczywiscie zamykana na drziw, spora lazienka. OK nie wazne, ale co do gotowania, mielsimy naczynia itd czyli mozliwosc gotowac, ale tego nie robilismy. Owszem, kupowalsimy sobie pieczywo, rogaliki, dzemy, ser jogurty, duzo bananow, jakies pomidory itd kawe mielona mleko wode - I takie jedlismy snaidania w pokoju tzn na balkonie. ale w cisagu dnia jedlismy duzo bananow, tzw zdrowe batoniki, rogaliki, a ok 19stej-20steej kolacja, w dzien nie chvialo sie jesc w upaly. ewentualnei to wlasnie banan, orzechy, no I lody. za kazda obiado-kolacje (danie glowne plus po piwie/lampce wina I sok dla dziecka) placilismy od ok 60 euro za nas 3, to nie jest duzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo jak bierzesz za pieprzenie się i rozmnażanie 500+ to nie musisz gotować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No widzisz. Kazdy spedza urlop jak chce. My tez wolimy wynajac albo domek albo apartament z kuchnia/aneksem, bo lubimy leniwie i w pizamach/gaciach zjesc sniadanie lub kolacje, bez spiny, obcych ludzi, makijazu,a dzieci jak marudza to tylko nam a nie wszystkim w restauracji. Natomiast obiady jadamy juz na mieście, bo ani mi ani mezowi nie chce sie gotowac, to robimy obydwoje przez caly rok, wiec urlop to dla nas takze wypoczynek od garow. I kazdy robi jak chce, a innym nic do tego, nie wyobrazam sobie, zeby ekipa z ktora jade zmuszala mnie do stania przy garach albo zakazywala kupowania gofrow lub lodow na miescie bo oni wola ze sklepu, a co mnie obchodzi co oni wola, gdzie chca i jak chca jesc? Niech kazdy spedza urlop jak chce, i nikomu niczego nie narzuca. Ani ja sie hamowac nie bede bo ktos ma inne priorytety i woli zamiast kupic obiad i dziecku lody to palic fajki i pic co wieczór browar, ani ja nie bede chodzic do super drogich restauracji ą ę, bo inni chodzą. A w duupie, wystarczy sie umowic "to idziemy zjesc, wy pewnie tam, a my tam, to umowmy sie za dwie godziny na plazy". I juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polecam zmienić znajomych, którzy mentalnie ledwo do 5-latka dorównują "obraza bo my nie jemy w restauracji"... To tak nie działa, nie należę do specjalnie zamożnych osób, na wyjeździe na wakacje nie jadam w knajpach codziennie żeby mieć więcej pieniędzy na inne atrakcje. Ale nie mam problemu jeśli moi znajomi zamiast samodzielnie zrobionej sałatki na obiad wolą pójść do restauracji...takie zachowanie jest DZIECINNE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja gdybym miała przy garach stać na wakacjach to wolałabym na samych kanapkach żyć... Jak jadę na tydzień czy 2 to na kanapkach nie umarłabym z głodu :P Zresztą zdarzają się dni, że jem tylko śniadanie i kolację, ew. jakiegoś kebaba po drodze :P I to nie tylko na wakacjach :P A w pozostałe dni a szczęście stać mnie żeby coś zjeść w knajpie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×