Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Panna anna młoda

lepiej jak prowadzi tato czy też nie

Polecane posty

Gość gość
SMIESZNE TO PROWADZENIE tatusia - to jakby handlarz ciągnał jałówkę na sprzedaż na ubój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polska szlachecka to trochę dalekie cofanie się i jeśli już, to tutaj naprawdę mieliśmy do czynienia z przekazywaniem własności i symbolem uprzedmiotowienia kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej iść z narzeczonym. W ogóle nie brałam pod uwagę tego że może mnie prowadzić tata. Uważam że nikt mnie nie musi przekazywać, oddawać z ręce męża bo nie jestem ubezwłasnowolniona. Podczas zaręczyn mąż też nie pytał rodziców czy "wyrażają zgodę" na to bym została jego żoną. Jestem dorosła i sama podejmuję takie decyzje. Według mnie lepiej jak do kościoła idzie się z narzeczonym a nie tatą. Także odpowiedź brzmi - lepiej jak idzie się z mężem !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To z kim pójdę do ołtarza ma tyle do tego czy czuję się ubezwłasnowolniona czy też nie co piernik do wiatraka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepiej niech was też nie błogosławia bo to ukryty podtekst do wyrażenia zgody na ślub a przecież to nie przystoi wyzwolonej kobiecie haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
głupie pytanie zadajesz... w ogóle chyba nie wiesz, co ma symbolizować prowadzenie przez ojca. zadaj sobie pytanie czy wolisz mieć błogosławieństwo w domu czy w kościele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jako zwolennik wejścia z narzeczonym do Kościoła bardzo proszę: przestańcie już pisać te obraźliwe teksty o "prowadzeniu jak przedmiot". Naprawdę są inne poważne i pełne szacunku dla ludzi argumenty przeciwko. W związku z tym cytat z Tarcysjusza Sinka: "W ustalonym czasie, kapłan w mszalnych szatach liturgicznych wychodzi z ministrantami do drzwi kościoła i tam pozdrawia narzeczonych po chrześcijańsku, dając w ten sposób wyraz radości, którą dzieli z nimi Kościół. (...) Zwyczaj witania i wprowadzania narzeczonych razem z ich gośćmi jest godny zalecenia także ze względów ekumenicznych, gdyż często pielęgnowany jest w Kościołach wshodnich. Gdy odbywa się procesja do ołtarza, wówczas, pierwsi idą ministranci, następnie kapłan, a za nim narzeczeni, którym towarzyszą przynajmniej rodzice i świadkowie. W tym czasie śpiewa się pieśń na wejście". Warto zdać sprawę sobie z tego, że ten katolicki sposób jest bardzo piękny i uroczysty, ponieważ procesja jest najbardziej uroczystą formą, jaką można sobie w tym wypadku wyobrazić. Nie widzę powodu, żeby wykluczać z tej procesji znaczną część rodziny (Pana Młodego, jego Rodziców i Matkę Panny Młodej), ministrantów i kapłana, świadków sakramentu po to, żeby utorować drogę tylko dwóm osobom, córce i Jej Ojcu. To jest uroczysta chwila, w której powinni wszyscy uczestniczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do osób, które uparcie powtarzaja- to katolicki zwyczaj.... Zwyczaje sie zmieniaja...także katolickie...powtarzam po raz kolejny- ślubu udzielał nam proboszcz...czyzby sie nie znał???? a może mój ślub jest niewazny bo poprowadził mnie ojciec ??? może powinnam proboszcza podac do sadu, bo nie zna praw katolickich i pozwolił mi na taki wybryk ???może w ogóle powinnam napisac do kurii, że mój proboszcz nie zna praw katolickich ??? A tak a propos- za mna i tatą szla procesja- nikt nie był wykluczony, bo narzeczony stał pod ołtarzem dobrowolnie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, moja droga bridezillo "tatusiowa", wbij sobie do ślicznej główki, proboszczowie często mają potężne braki w pod względem liturgiki - nie znają wymogów odnośnie muzyki w liturgii, przestawiają czytania, żonglują elementami co do których nie mają takiego prawa... Bo wydaje im się, że proboszcz na zagrodzie równy.. wojewodzie, czyli conajmniej kardynałowi :// W efekcie - tak, przyjmij do wiadomości, że TWÓJ PROBOSZCZ OKAZAŁ SIĘ IGNORANTEM w kwestii wymogów liturgii. Szkoda. Ważniejsza dla niego była koperta od szacunku wobec wymogów zawarcia sakramentu małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Osoby powyżej. Twój ślub jest ważny, nie martw się... I nie emocjonuj się negatywnie (nawet jeśli inni piszą nieładne rzeczy), bo złe emocje szkodzą wszystkim, z Tobą włącznie ;) Nie wiem, czy proboszcz się znał, czy nie. Wiem, że są księża, którzy ulegają naciskom wiernych, ale to nie usprawiedliwia zmian rytuału. Wiem, że są księża, którzy pozwalają wywieszać girlandy w Kościele, sztuczne kwiaty i grać Annie Lennox w trakcie mszy. Wszystko to kłóci się z obrządkiem liturgicznym, a jednak zdarza się w Kościele z różnych przyczyn. Choć nie powinno. (Naturalnie nie zrównuje tych rzeczy). Tak, zwyczaje się zmieniają, ale to nie tylko zwyczaj (i jak na razie się nie zmienił, tylko jest łamany pod wpływem kultury protestanckiej). To PRZEDE WSZYSTKIM element porządku liturgicznego. Całe to prowadzenie przez Ojca jest również wbrew duchowi sakramentalnemu, ponieważ skupia zbyt dużą uwagę na Pannie Młodej. Jest trochę zbyt pyszne na liturgię. Zastanów się czym jest Małżeństwo. Jedne jedyne zawarte w Kościele. Dlaczego nazywamy to Sakramentem? Jak wiele to ma wspólnego z Osobą, która wisi na krzyżu. Ze sprawowaniem mszy, eucharystii, z przyjmowaniem Komunii Świętej, z podkreślaniem ciągłości katolickiej, z łączeniem się pary, wspieranym przez Rodziców. Z tych wielu powodów na pierwszy plan w Kościele Panna Młoda zdecydowanie nie powinna się pchać jako pierwsza, bo nie o Nią tutaj chodzi. Nie o jej suknię (księża też powinni egzekwować godny strój, który zakrywa ramiona, biust i plecy), nie o ozdoby, zasłony porozwieszane na ławach, ani o muzykę z pogańskiej opery, która kpi sobie ze ślubu (czyli słynny kawałek Wagnera, który jest równie nonsensowny w Kościele jak "Windą do nieba" na weselu). I jeśli rzeczywiście to wprowadzanie Panny Młodej przez Ojca nie ma ugruntowania protestanckiego (a stąd się właśnie w Polsce wzięło), to proszę mi wyjaśnić dlaczego wprowadzana jest Panna Młoda przez Ojca, a nie przez Matkę? Albo dwoje rodziców? Dlaczego Pan Młody nie jest wprowadzany? Czemu akurat Córka przez Tatę? Logika katolickiej formy Sakramentu Małżeństwa jest taka, że jest on udzielany wzajemnie przez Małżonków. Małżonkowie udzielają go sobie wzajemnie. Kapłan reprezentuje katolicką wspólnotę, która wyraża aprobatę dla ich czynu, i pozwala na wyrażenie woli przez nowożeńców. Obrzęd małżeństwa (sakramentu udzielanego wzajemnie przez dwójkę ludzi) rozpoczyna się wraz z wejściem do Kościoła. Dlatego należy wejść razem, dlatego należy wykonać procesję, w której powinni uczestniczyć wszyscy członkowie rodziny. Prowadzą ich ministranci z księdzem. Zastąpienie tego prowadzeniem córki, czekaniem Pana Młodego na odbiór, siedzeniem z boku trójki rodziców, rozbicie świadków sakramentu, jest swoistym postawieniem na głowie tej logiki. Zdecydowanie doradzam oparcie się pokusie prowadzenia przez Ojca. Tak jak nie wygłaszałybyście mowy podziękowań Ojcu w trakcie mszy, tak samo nie dajcie się wprowadzać do Kościoła. Na składanie hołdu i oświadczeń miłości dla najważniejszego mężczyzny w dziecięcym życiu, który nie wątpię zrobił dla Was bardzo wiele i oddałby za Was życie, przychodzi czas w innych momentach (podobnie jak Matce).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piękny post powyżej, brawo. może te wszystkie "tatusiowe" córeczki w końcu pójdą po rozum do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wy macie jakąś manię filmów amerykańskich. Dla mnie amerykanie to naród zwykłych głąbów i na pewno nie wzorowałam się na nich idąc do ołtarza z tatą." gląbem to ty jesteś,i to jeszcze jakim gowno wiesz a obrazasz inne nerody dla mnie jestes hołotą autorko,nawet sobie nie wyobrażasz ile radości przyniesiesz ojcu mój mąż prowadził córkę takze,przezywał przed bardzo,bardzo,a póżniej był wzruszony do łez ale bardzo szczęśliwy piękny zwyczaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piękny zwyczaj... a jakże!! ;) Nic nie szkodzi, że obcy naszej tradycji - zarówno narodowej, jak i religijnej Za to zgodny z purytańsko-protestanckimi regułami, wedle których kobieta nie ma żadnych praw, rozumu ani nawet własnego imienia. Tatuś szczęśliwy?? Na pewno!! Przynajmniej udowodnił, że córcia jest jego własnością, którą skrupulatnie oddał mężowi do rąk własnych :D A wystarczyło podziękować tacie w czasie błogosławieństwa, bez pioseneczek, bez kamer, bez publisi, szczerze i z serca - to wtedy, błogosławiąc, rodzice symbolicznie żegnają swoje dziecko i wypuszczają spod swoich skrzydeł - po to, by do świątyni wkroczyło ono już samodzielnie, u boku współmałżonka, któremu za chwilę współudzieli sakramentu. Hamarykańskie komedyje "romantyczne" zrobiły dziewczyn(k)om absolutną wodę z mózgu :( Wielka szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak widać z jednego z wcześniejszych postów, filmy by USA zrobiły wodę z mózgu także mamusiom Panien Młodych... Głos rozsądku mówiący o uszanowaniu Sakramentu i liturgii raczej nie trafi do główek ciężko zainfekowanych odwelonikową martwicą mózgu :( Bo skoro i na mamusie choroba się rzuciła... :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
TAK, poczekaj do 40 - stki i niech Cie do ołtarza zaprowadzi cała wieś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nam ksiądz mówił że to niekatolicki zwyczaj ale pytał czy chcemy aby on nas wprowadził czy ojciec, bo szanuje każdą decyzję, ale my już wcześniej z narzeczonym ustaliliśmy, że pójdziemy razem, mimo że tatę kocham nad życie. Zwyczajnie mi się to nie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiecie co, ja mam gdzieś czy to jest zwyczaj purytański, katolicki, protestancki czy może hamerykańsko-żydowski. Zwyczajnie mi się to podoba i tyle w temacie. *** Tatuś szczęśliwy?? Na pewno!! Przynajmniej udowodnił, że córcia jest jego własnością, którą skrupulatnie oddał mężowi do rąk własnych *** luuudzie hahaha :D wy to macie na serio gigantyczne kompleksy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co to niby oznacza jak nie przekazywanie? tatuś prowadzi do ołtarza córkę a potem jej ręke przekazuje przyszłemu mężowi. No jaka jest tego wymowa cwaniaku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najśmieszniejsze jest to jak młoda idzie do ślubu z brzuchem i z welonem, albo jak tatus prowadzi bezwolną córeczke. i nie że jestem jakimś moherem, ale nie bede robic cyrku z wlasnego slubu. kazdy wie jaka jest symbolika welonu i tego jak tatus odprowadza corke. filmow sie naogladaly i mysla ze to słitttt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem, wygląda to może jak przekazywanie, taka jest powiedzmy tego symbolika, ale we współczesnym świecie nie ma nic wspólnego z oddawaniem bezwolnej dziewuszki przez tatusia jak to pięknie nazywacie. Po prostu takie a nie inne wejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę, jeśli przez teoretyczne prowadzenie przez ojca miałybyście się czuć ubezwłasnowolnione, to kiepsko ogólnie z Waszą samooceną ;) sorry, ale tak to wygląda. Ja czuję się wolną kobietą, decydującą o swoim życiu nawet jakby mnie miało prowadzić stado moherowych ciotek.....gdyby z jakiegoś powodu podobało mi się takie rozpoczęcie uroczystości ;) A mnie się generalnie różne "inne" rzeczy podobają, więc kto wie ;) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
durna jestes i tyle. mam rozumiec ze robisz to bo taka moda ci sie podoba? slub tez pewnie bierzesz dla bialej sukni haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to źle zgadujesz drogi "gościu", ale jak Ci to sprawia radość to jestem szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cytat z ceremoniału slubnego kościoła katolickiego "Zgodnie ze stanowiskiem Kościoła katolickiego, młoda para sama decyduje, kto będzie kroczył w orszaku ślubnym. W związku z tym warto zawczasu zastanowić się, w jakiej kolejności goście będą wchodzić do kościoła, jakie miejsca powinni zająć oraz z kogo składać będzie się orszak. Jeżeli panna młoda zdecyduje, że ojciec będzie „oddawać” ją w ręce pana młodego, z góry ustalić musi wszelkie konsekwencje tej decyzji. Taka ceremonia powinna wyglądać następująco: Na zaproszenie księdza, rodziny państwa młodych wchodzą w określonej kolejności. Najpierw matka, dziadkowie i rodzeństwo panny młodej oraz jej krewni (ciotki, wujowie, dalsi i bliżsi kuzyni) oraz (ewentualnie) rodzice dziewczynek sypiących kwiatki i niosących welon. Później wchodzą dziadkowie i rodzeństwo pana młodego oraz jego krewni i (także ewentualnie) rodzice chłopca niosącego poduszkę z obrączkami. Dalej w orszaku idą druhny i drużbowie, a za nimi chłopczyk z obrączkami. Zasadniczo, zgodnie z polską tradycją, to świadkowie zastępują druhny i drużbów, jednak Kościół nie nakłada żadnych ograniczeń w tej kwestii i w ceremonii ślubnej może brać udział dowolna liczna druhen i drużbów. Na końcu do kościoła wchodzi pan młody prowadzony przez rodziców. Rodzina i krewni panny młodej gromadzą się po lewej stronie kościoła, a pana młodego - po prawej. Pan młody przy ołtarzu oczekuje na wybrankę swego serca. Gdy zabrzmi marsz weselny, wszyscy powinni wstać i całą uwagę skupić na pannie młodej prowadzonej przez tatę. Pannę młodą poprzedzać mogą dziewczynki sypiące kwiaty."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wy macie jakąś manię filmów amerykańskich. Dla mnie amerykanie to naród zwykłych głąbów i na pewno nie wzorowałam się na nich idąc do ołtarza z tatą." gląbem to ty jesteś,i to jeszcze jakim gowno wiesz a obrazasz inne nerody dla mnie jestes hołotą Założę się, że mieszkasz w UK, siedzisz na zasiłku, albo pracujesz po najniższej średniej krajowej w obcym kraju, gdzie Polak siedzi na zmywaku, albo zapiernicza jako budowlaniec. Dużo podróżuję po świecie i niestety, ale w UK są strasznie niewykształceni ludzie, którzy tylko widzą czubek własnego nosa i nie mają wiedzy ogólnej. Jak kogoś nie stać na wyjazd tam to niech sobie poogląda filmiki, gdzie sprawdzają stan ich wiedzy. Jest to naród, gdzie w weekend upijają się do nieprzytomności, mówiąc że to Polacy piją na umór. Guzik prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cytat z ceremoniału slubnego kościoła katolickiego "Zgodnie ze stanowiskiem Kościoła katolickiego, młoda para sama decyduje, kto będzie kroczył w orszaku ślubnym. W związku z tym warto zawczasu zastanowić się, w jakiej kolejności goście będą wchodzić do kościoła, jakie miejsca powinni zająć oraz z kogo składać będzie się orszak. Jeżeli panna młoda zdecyduje, że ojciec będzie „oddawać” ją w ręce pana młodego, z góry ustalić musi wszelkie konsekwencje tej decyzji. Taka ceremonia powinna wyglądać następująco: Na zaproszenie księdza, rodziny państwa młodych wchodzą w określonej kolejności. Najpierw matka, dziadkowie i rodzeństwo panny młodej oraz jej krewni (ciotki, wujowie, dalsi i bliżsi kuzyni) oraz (ewentualnie) rodzice dziewczynek sypiących kwiatki i niosących welon. Później wchodzą dziadkowie i rodzeństwo pana młodego oraz jego krewni i (także ewentualnie) rodzice chłopca niosącego poduszkę z obrączkami. Dalej w orszaku idą druhny i drużbowie, a za nimi chłopczyk z obrączkami. Zasadniczo, zgodnie z polską tradycją, to świadkowie zastępują druhny i drużbów, jednak Kościół nie nakłada żadnych ograniczeń w tej kwestii i w ceremonii ślubnej może brać udział dowolna liczna druhen i drużbów. Na końcu do kościoła wchodzi pan młody prowadzony przez rodziców. Rodzina i krewni panny młodej gromadzą się po lewej stronie kościoła, a pana młodego - po prawej. Pan młody przy ołtarzu oczekuje na wybrankę swego serca. Gdy zabrzmi marsz weselny, wszyscy powinni wstać i całą uwagę skupić na pannie młodej prowadzonej przez tatę. Pannę młodą poprzedzać mogą dziewczynki sypiące kwiaty."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd ten cytat? Poproszę o źródło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×