Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kompletnie nie wiem co z moimi uczuciami

Polecane posty

Gość gość

Kiedyś poznałem pewną dziewczynę. Zakochałem się jak głupi. Walczyłem o nią długo, byliśmy krótko razem, zerwała, bolało potwornie,po roku spotkaliśmy się znów przypadkowo. Tym razem ona walczyła o drugą szansę. Dostała ją. W życiu do nikogo nie czułem czegoś takiego. Od pierwszego dnia poznania codziennie czułem się cholernie szczęśliwy. Nic się nie liczyło tylko ona. Problemy nie potrafiły choćby na chwilę zetrzeć mi uśmiechu z pyska-po prostu i zwyczajnie łaziłem ciągle szczęśliwy jak głupi. Prawie 6 lat ciągłego radosnego snu o szczęściu. Nagle cholera coś zaczęło się zmieniać-po 3 latach mieszkania razem wyszły wady. Okazało się że na każdą rzecz patrzymy inaczej, do wszystkiego podchodzimy inaczej, mamy kompletnie różne gusta i poglądy. Po prostu dwa bieguny. Zaczęły się kłótnie. Walczyłem, starałem się zrobić wszystko by się na mnie nie wydzierała, ale potrafiła robić awantury o cokolwiek- zapłaciłem rachunki dzień po terminie(miałem sporo na głowie i wychodząc rano wracałem praktycznie o 21-zapomniałem), zrobiłem zbyt późno zakupy, zapomniałem czegoś wrzucić do robionego prania, wybrałem kolor krawatu który jej się nie podoba etc. Dosłownie awantury o pierdoły. Do tego kompletny tumiwisizm-jeśli są problemy to jestem w nich sam, ona ma wszystko w d***e a jej pomoc ogranicza się do opieprzania mnie za wszystko. Miałem dość, próbowałem zerwać ale następnego dnia grzecznie wróciłem bo uznałem że nie potrafię bez niej żyć. Potem coś zaczęło się zmieniać. Zamiast w kłótniach siedzieć cicho i grzecznie jak do tej pory zaczałem się stawiać. Potem zauważyłem że przestaje mi zależeć, że zaczynam coraz częściej myśleć o byciu sam bez niej. Stałem się bardziej skupiony na sobie-lepsze ciuchy, siłownia, więcej czasu poświęconego pracy i co za tym idzie więcej kasy. Ona zeszła na drugi plan szczególnie że wszystko inne pochłaniało mi czas. Zaczynam myśleć czy z kimś innym nie czułbym się znów tak szczęśliwy jak kiedyś, szczególnie że powodzenie u pań mam teraz jak nigdy. Niedawno po kłótni spróbowałem znów odejść. Do niej chyba coś w końcu dotarło, zauważyła zmiany bo zaczęła sama zachowywać się inaczej. Nagle się stara. Powstrzymuje się od agresji, jest milusia i cudowna jak na początku. Tylko jakoś cholera ja dziwnie się czuję za każdym razem gdy na jej "kocham cię" odpowiadam "ja ciebie też". Sam rzadko jej to mówię i też za każdym razem czuję się nieswojo. Parę razy przyłapałem się na tym że wyznałem jej miłość bo uznałem że skoro ona powiedziała to parę razy to czas na moją kolej. Kurde czyżbym się cholera odkochał? Jest dziwnie, czuję się nieswojo i nieraz źle ale nadal nie widzę się bez niej. Boję się odejść, gdy jej nie widzę to tęsknię, choć sam nie wiem na ile to tęsknota za nią a na ile po prostu chęć przytulenia kogoś przed snem. Najgorsze jet to że sam nie wiem co ze sobą zrobić i w tym stanie trwam już ponad pół roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciezko powiedziec co masz zrobic. Na pewno albo jedno albo w druga strone. Albo rezygnujecie z siebie albo sie hajtacie. Uczucia to uczucia - Twoje opadly przez te klotnie, po prostu jestes wymeczony, postaraj sie na nowo zakochac, rozbudzic zmyslowosc, a jak nie wyjdzie to rozstancie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze że jest ten temat
Wiesz co, moja historia jest trochę inna, ale uczucia które opisałeś są identyczne do moich. Ja z moim chłopakiem się nie kłócę, czasem tylko wkurza mnie co mówi i nie zgadzam się z jego poglądami, ale poza tym jest chyba OK. Tylko od jakiegoś czasu też zauważyłam, że nie mówię mu pierwsza "kocham cię", czasem mu tylko powiem na odczepnego... denerwuje mnie to, jak mnie dotyka, w ogóle za nim nie tęsknie . Wiem z kolei , że jest wspaniałym facetem, że mnie nie zdradzi, że mnie szanuje, ze jest zaradny... Biję sie z myślami, czy to wystarczy by kiedyś być z nim szczęśliwą osobą ? :O Tym bardziej, że teraz poznałam kogoś i mimo, ze staram się nie zwracać na niego uwagi i być fer wobec chłopaka , nie potrafię.... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frances Bean
bo to nie sztuka zlapac kroliczka ale gonic go... :P, :P, :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×