Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewka_nie_stąd

On nie chce ślubu

Polecane posty

Gość gość
A ja co mam powiedziec?! Ja mam gorzej od autorki! Chce zaciagnac przed oltarz ateiste, ktory nawet ze mna nie jest i ktory mowil mi, ze chcialby sie ohajtac za jakies 5 lat minimum ;) Ale dam rade:) Uda mi sie na 100% ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
laska 23 lata i już musi się chajtać, dla mnie to chore. Nie dziwne że jak chłopa po roku znajomości ciśniesz, to nie chce. Zostaw go i daj mu sobie normalną kobietę znaleźć, która ma poczucie własnej wartości nie uzależnione od pierścionka na palcu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na tym forum to 80% ludzi wchodzi żeby tylko sobie "pojeździć" po kimś. Laska szukała porady, a nie wyzwisk. Ile ludzi tyle opinii, ale czemu od razu na nią najeżdżacie? Można po ludzku wyrazić opinie - ile tu zgorzkniały (starych) panien i pisze to ja jako facet:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba można wyrazić swoja opinię??? Jak laska ma 23 lata i zna faceta ROK i go ciśnie na ślub i już planuje dzieci i domek z ogródkiem, to ja się chłopu nie dziwię, że się miga!!! I mówię jako kobieta, przypuszczam, że faceci tym bardziej tak myślą! JA sobie nie wyobrażam w tak młodym wieku po ZALEDWIE roku!!! planować nie wiadomo czego, ile to jest rok, NIC!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez zalezy ile sie znali przed slubem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wyobraź sobie, że ja po niecałym roku wiedziałem, że moja teraz już żona jest kobietą na całe życie... To się czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia ææ
Tez uwazam ze slub w wieku lat 23 to nieporozumienie. I popieram w tym wypadku faceta ze nie chce w to wlazic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie każdy CZUJE tak od razu, trzeba czasem coś przeżyć razem, a nie pochodzić rok za rączkę - to trochę za mało, żeby kogoś dobrze poznać, jak zachowa się w danej sytuacji, a skoro facet jej ewidentnie mówi, że potrzebuje czasu, tzn że nie będzie po roku decydował się na całe życie! I ma rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość Na tym forum to 80% ludzi wchodzi żeby tylko sobie "pojeździć" po kimś. Laska szukała porady, a nie wyzwisk. Ile ludzi tyle opinii, ale czemu od razu na nią najeżdżacie? Można po ludzku wyrazić opinie - ile tu zgorzkniały (starych) panien i pisze to ja jako facet:/ xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Jesli Ciebie jako faceta nie dziwią argumenty autorki (którymi uzasadnia pragnienie ślubu) to chyba są dwa wytłumaczenia: albo sam jesteś starym kawalerem (nie uznaję tego określenia, ale niech będzie) i rozumiesz jej parcie na ślub, albo jesteś facetem, który dał się partnerce w ten sposób zrobić. Kochanie weźmy ślub, bo bardzo Cię kocham i będziemy razem aż do śmierci zamiast: weźmy ślub, bo dzięki temu w razie rozstania coś dostanę za te lata poświęceń. Poza tym, nie bardzo rozumiem o co ta cała dyskusja. Trzydziestoletni facet, samodzielny, mający własne mieszkanie nie chce zamieszkać z kobietą, którą podobno kocha. Czy nadal będziemy rozstrzygać, czy szybki ślub jest dobrym rozwiązaniem i czy poza materialnymi zakusami autorki jest jakikolwiek argument, żeby go brać? Facet jest uczciwy, bo postawił sprawę jasno. Można go potępiać tylko wtedy, gdy wierzy się w to, że on wie, że chce spędzić z nią życie, ale się miga. Ja w to nie wierzę. On jeszcze tego nie wie (i nie osądzam, czy to jest jeszcze, czy już). O czym deliberować? O tym jak go do tego zmusić? Autorka wie jakie są jego plany i albo je akceptuje (skoro go kocha) albo odchodzi i szuka innego. Choć jestem kobietą, to doskonale tego faceta rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia ææ
gosc 12.18 Albo to nie jest facet tylko kobieta, ktora probuje udawac faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
ulubiony, idiotyczny argument broniący biednych, przymuszanych miśków :) A, jeszcze jest drugi - on jeszcze nie dojrzał, więc nie naciskaj (czytaj: siedź cicho na tyłku, jak ci dobrze i niczego nie wymagaj) :) Jak można "nie dojrzeć" mając 29 lat? :) To kiedy taki mężczyzna "dojrzeje"? . Autorko, obym nie była złym prorokiem, ale to sytuacja klasyk i z tej mąki chleba nie będzie. Juz próbuje Ci zamknąć usta na 3 lata (TRZY LATA!) jakimiś iluzorycznymi obietnicami. Po co facetowi 29 lat 3 lata, żeby się określać? Nad czym będzie dumał taki szmat czasu? To są bzdety, autorko, szczególnie że znasz niepokojące sprawy z jego przeszłości, to znaczy, że ma w zwyczaju zostawiać kobiety po długoletnim związku. Po prostu bądź ostrożna i nie daj sobie zabrać młodości. Nie daj się zwodzić przede wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorki tu dawno nie ma więc nad czym wy dyskutujecie:D?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@ Zuzanna Amelia Też miałam takie wrażenie, trudno mi sobie wyobrazić, że faceta nie mierzi takie podejście kobiety. Albo trzeba dojść do wniosku, że każdy związek to interes. Bo może być sytuacja odwrotna - to on ciągnie do ślubu, bo to on ma zamiar wyciągnąć z niego należną "dywidendę". To też przecież możliwe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz 23 lata i zadnych innych priorytetów tylko slub :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj baby, baby - ja znam pewną parę gdzie facet nawet chciał kobietę w dziecko "wrobić" żeby już tylko z nim była więc są różni faceci, ale to była akurat chory związek i pełen kłamstw;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
Piszecie tu, że rok to za mało, żeby wiedzieć, że to jest TO. Jestem w stanie przyjąć ten argument, choć nie zgadzam się z nim (uwierzcie, po miesiącu można wiedzieć że to TO, podejrzewam, że są tacy co po jednym dniu wiedzieli, ale dobra). Nawet przyjmując ten argument, to skąd te jego wymyślone, długie okresy z góry zaplanowanego oczekiwania? Skąd te trzy lata? Juz wie, że 3 lata będzie dumał, czy to jest to? Nie, on po prostu nie chce w ogóle ślubu, nie chce nawet wspólnego mieszkania (czyli wspólnej codzienności, życia po prostu), teraz ma sytuację idealną i tak mu dobrze. I w porządku, ale trzeba to jasno powiedzieć, a nie zwodzić, żeby za parę lat laska się obudziła z ręka w nocniku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
"Autorki tu dawno nie ma więc nad czym wy dyskutujecie" . Dyskutujemy, bo temat nas zainteresował, proste jak drut :) A trudno wymagać od autorki, żeby 24 ha czatowała na swoim temacie. Nie wiem, może Ty tak robisz, ale normalni ludzie nie, co nie znaczy, że potem na swój temat nie wchodzą 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona czuję presję... Ale czy on ją zwodzi? Ja zrozumiałam, że powiedział, że jego zdaniem na zaręczyny jest za wcześnie i że na taką deklarację będzie gotowy dopiero za trzy lata. Czy powiedział, że za trzy lata na pewno jej się oświadczy? Skąd te trzy lata, nie wiem. Może ma złe doświadczenia? Może znajomi po szybkich ślubach przechodzą jakieś męki? Może poprzednie kobiety tak naciskały, że to spowodowało u niego jakiś uraz? może najpierw chce się upewnić i potrzebuje do tego czasu, bo przeżył już sytuacje, w których na początku było super, a potem koszmarnie? Dla mnie jego zachowanie jest uczciwe i naturalne. Może dlatego, że wiem, że ludzie dzielą się na tych, dla których ślub jest istotny i na tych, dla których nie ma większego znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwodziłby wtedy, gdyby co miesiąc obiecywał za miesiąc i z tej obietnicy się nie wywiązywał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"(uwierzcie, po miesiącu można wiedzieć że to TO" | taaaa :D | szczególnie po miesiącu randek w pełnym makijażu i push-upie (ze strony pań), tudzież przyjeżdżania na nie bentleyem swojego wujka w wypożyczonym smokingu (w przypadku panów) :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
"że na taką deklarację będzie gotowy dopiero za trzy lata" . No ja też nie wiem skąd akurat 3 lata i dlatego to dla mnie totalny kit. Po prostu to okres dostatecznie długi, żeby laskę sobie ustawić do tego czasu i żeby się nie czepiała parę lat, a potem znów coś się wymyśli (nie, bo jeszcze nie mamy domu, awansu, samochodu, wystarczających oszczędności, kasy na odpowiednie wesele albo jest nieodpowiedni moment w życiu albo głowa mnie boli albo... ). On ją zwodzi tak samo, jakby jej obiecywał ślub po miesiącu, ponieważ ta obietnica trzech lat jest totalną, idiotyczną bujdą na resorach. . "szczególnie po miesiącu randek w pełnym makijażu i push-upie (ze strony pań), tudzież przyjeżdżania na nie bentleyem swojego wujka w wypożyczonym smokingu (w przypadku panów)" . Cóż, my z mężem wiedzieliśmy jeszcze wcześniej, jakoś tak... po pierwszym spotkaniu :D Rozumiem Twój śmiech, nie miałaś okazji do takiego doświadczenie, wiem - jestem szcześciarą :) Nie mam też pojęcia, kto chadza na randki w smokingach, grubej tapecie i wypycha sobie cycki, rozumiem, że to z własnych doświadczeń :P Cóż, ja mam inne, bardziej normalne. Na pierwszym spotkaniu z moim mężem miałam dżinsy, on również ;) Aha, i zero tapety ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
HAHHAHAHAHA Znacie się rok! A Ty już o ślub jojczysz... Boże, Boże dziewczyno gdzie zgubiłaś mózg? Co do tych 3 lat to facet po prostu trochę wie - wie, że po 3-4 latach mija okres "zakochania" i dopiero wtedy wiadomo czy to miłość na całe życie czy zauroczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba rozumiem, co Alicja chciała napisać. To, że jest to bardzo, bardzo ryzykowne. Życie nie polega na randkowaniu, a problemy (które każda para ma) w związku, w którym partnerzy się mało znają są trudniejsze do rozwiązania. Jeśli takie małżeństwo kończy się porażką, to chyba łatwiej tę porażkę zrozumieć. Osoba naciskająca na ślub w takiej sytuacji musi się z tym liczyć. Oni nawet nie mieszkają razem, więc ich związek polega na spotykaniu się na "randkach". Nie dziwię się, że można nie być pewnym. Inaczej by było, gdyby razem mieszkali. Ale on nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
"Oni nawet nie mieszkają razem, więc ich związek polega na spotykaniu się na "randkach"" . Nie mieszkają razem, ponieważ to ON nie chce! On po roku nie chce niczego zmieniać, zrobić kroku naprzód. To kiedy będzie chciał? Ja myślę, że nigdy. Po prostu są mężczyźni z taką filozofią życiową i w porządku, wolno im. Szkoda tylko, że zazwyczaj nie stac ich na uczciwość od początku wobec kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
[zgłoś do usunięcia] Alicja Donnikova "(uwierzcie, po miesiącu można wiedzieć że to TO" | taaaa smiech.gif | szczególnie po miesiącu randek w pełnym makijażu i push-upie (ze strony pań), tudzież przyjeżdżania na nie bentleyem swojego wujka w wypożyczonym smokingu (w przypadku panów) smiech.gifsmiech.gifsmiech.gif Brawo! Racja:) Chociaz akurat ja rozumiem troche autorke, ale tu masz racje - trzeba zjesc wiadro soli najpierw. Ktos kto mowi, ze "to sie od razu wie" jest w bledzie. Tzn moze byc silne zakochanie, ale sluby sa polecane wtedy gdy te zakochanie sie ustabilizuje. Nawt kosciol katolicki tak naucza :D Wtedy wieksza szans ana unikniecie rozwodu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale on autorce na początku obiecał szybki ślub, a teraz się od niego miga? Cały czas nie rozumiem na czym polega jego nieuczciwość. Znała jego przeszłość, wiedziała, że 8 lat żył w nieformalnym związku i brak ślubu mu w niczym nie przeszkadzał. W czym ją oszukiwał lub oszukuje? Jest moim zdaniem różnica pomiędzy "już wiem, że nie jesteś ta kobietą", a "jeszcze nie wiem czy jesteś tą kobietą". I wiedząc, że facet może być człowiekiem, który na poważne deklaracje potrzebuje czasu nie zaryzykowałabym stwierdzenia, że ona dla niego jest nikim, poza numerkiem od czasu do czasu. Zakładasz, że on już wie, że oświadczyny nigdy nie nastąpią, ja twierdzę, że on takiej pewności nie ma. Jedno jest pewne: na dziś on nie wie, czy chce akurat z tą kobietą spędzić życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
"ale sluby sa polecane wtedy gdy te zakochanie sie ustabilizuje.". . To znaczy po ilu latach? Po dziesięciu? A może trzy wam pasują tak jak facetowi autorki? Naprawdę wierzycie, że ten ślub będzie, jak wam facet powie "dobrze, ale za 3 lata". Każda mądra kobieta usłyszy wtedy tak naprawdę "nigdy, nie jesteś tą osobą, dobrze mi tak jak teraz i nie zamierzam tego zmieniać, będziesz moją przechodzoną konkubiną, potem wypad". . Nie zamierzam nikogo przekonać, każdy sam kuje swój los. Ale potem jest wiele wieloletnich konkubin, czekających na nie wiadomo co, coraz starszych i wcale nie szczęśliwych w swoim życiu. Dziewczyny, facet naprawdę, szaleńczo zakochany, będzie chciał się z wami żenić, uwierzcie (tak, własnie zakochany, nieprawdą jest, że ślub powinno się brać, jak już oboje są jak stare małżenstwo, to kolejne bzdety naszych czasów). Miłość tego faceta do autorki jest co najwyżej letnia, założe sie o wszystko, że tego slubu nie będzie nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
"Zakładasz, że on już wie, że oświadczyny nigdy nie nastąpią, ja twierdzę, że on takiej pewności nie ma" . Tak, ja tak zakładam. Wrecz jestem tego pewna. I dlatego różnimy się opiniami, ponieważ ja jestem przekonana, że on ślubu i żadnych deklaracji nie zamierza podejmowac w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie dziwmy się, że jest tyle rozwodów skoro dla niektórych ślub brany w amoku zakochania to jedyny sposób na szczęście, a jeśli jedna ze stron nie prze do ślubu to znaczy, że nie jest zakochana. Dla mnie wieloletni konkubinat nie jest niczym złym, dzięki temu wiem, że facet jest ze mną bo tego chce, a nie dlatego, że boi się syfu związanego z rozwodem, czy tego, że po rozwodzie go oskubię. Każdy żyje jak chce. Tylko przestaje mnie dziwić, jak często argumentem do rozwodu jest "bo on/ona tak się zmieniła po ślubie, nie chcę jej/jego takiej/takiego". Oni się nie zmienili, oni się po prostu nie znali. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×