Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewka_nie_stąd

On nie chce ślubu

Polecane posty

Gość gość
On czuje presję bla bla bla "ale sluby sa polecane wtedy gdy te zakochanie sie ustabilizuje.". . To znaczy po ilu latach? Po dziesięciu? A może trzy wam pasują tak jak facetowi autorki? Naprawdę wierzycie, że ten ślub będzie, jak wam facet powie "dobrze, ale za 3 lata". Każda mądra kobieta usłyszy wtedy tak naprawdę "nigdy, nie jesteś tą osobą, dobrze mi tak jak teraz i nie zamierzam tego zmieniać, będziesz moją przechodzoną konkubiną, potem wypad". . To ja pisalam o tych slubach polecanych jak sie zakochanie ustabilizuje. Tez jestem przeciwniczka wpedzania sie w lata i chodzenia po 10 lat. Trzeba duzo rozmawiac ze soba, o uczuciach, pragnieniach - innej rady nie ma, ale moze byc tak, ze autorka potrzebuje roku zeby sie utwierdzic a jej chlopak np 2 lat. Roznimy sie od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, ja tak zakładam. Wrecz jestem tego pewna. I dlatego różnimy się opiniami, ponieważ ja jestem przekonana, że on ślubu i żadnych deklaracji nie zamierza podejmowac w ogóle. xxxxxxx A ja już zrozumiałam, z czego wynika różnica poglądów. Ty uważasz, że jesli kochający partner nie dąży do ślubu to nie kocha naprawdę, ja uważam zupełnie inaczej. Czy możecie zrozumieć ludzi dla których ślub jest nieistotną ceremonią? Mogę dowiadywać się o stan zdrowia partnera, mogę po nim dziedziczyć (jeśli on tego chce), on może dziedziczyć po mnie, możemy brać razem kredyt, możemy być współwłaścicielami czegokolwiek i od początku jest jasne, co jest kogo i jak się będziemy dzielić w razie czego? Jedyny problem to brak możliwości wspólnego rozliczania się z podatków, ale nie jest to dla mnie argument wystarczający. Jedyny argument, który może mnie przekonać to względy religijne, ale argument ten brzmi śmiesznie u pary, która uprawia seks przedślubny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
która uprawia seks przedślubny. Regularny seks;p bo czasem nie sposob sie pohamowac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie mezczyzni teraz nie maja parcia na slub bo maja wszystko przed slubem:) co sie im dziwic:) slub to odpowiedzialnosc:) a jak mawia moj kolega "po slubie kobieta sie zmienia i nie wychodzi z lodowki"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zatem powinnam z tej dyskusji wyciągnąć wniosek taki, że też jestem facetem :) A dotąd myślałam, że moje poglądy wynikają stąd, że uważam, że jestem na tyle samodzielna i na tyle pełnowartościowa, że nie muszę się zabezpieczać papierkiem, który tak naprawdę zresztą niczego nie gwarantuje. Jedyne co "była małżonka" może mieć więcej ode mnie "byłej konkubiny" to alimenty w razie rozwodu. A ja nie potrzebuję być na utrzymaniu kogolwiek. Dzieciom alimenty będą należały się tak czy siak. Jeśli kiedyś razem z partnerem dojdziemy do wniosku, że chcemy nasz związek sformalizować to tak się stanie, bo nie odrzucam takiej instytucji dla zasady. Ale to musi być nasza wspólna decyzja. Póki co, nie myślimy o tym, co dla niektórych oznacza, że się nie kochamy. A może to oznacza, że kochamy się bardziej niż niektóre małżeństwa z naszym stażem bo żaden papierek, ani strach przed sądem i konsekwencjami finansowymi nas przy sobie nie trzyma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
Powiem tak: doskonale rozumiem, że są ludzie dla których ślub jest zbędną, nieważną ceremonią, tak jak tu ktos pisze. Tyle że to trzeba jasno i uczciwie powiedzieć! Zdaje się, że autorka nie należy do takich osób, pragnie ślubu i małżeństwa, dlatego się niepokoi (słusznie). A, ja nie brałam ślubu, by się "zabezpieczać papierkiem" :) Brałam go, bo małżeństwo jest dla mnie piękna wartością, starą jak ludzkość i mieści się w moim systemie wartości (tak jak i mojego meża, dlatego jesteśmy mężem i żoną). Uznaje oczywiście inne poglądy, ale nie o tym mowa na tym temacie! Na tym wątku jest dwoje ludzi o dwóch różnych planach na życie: kobieta pragnąca małżeństwa i facet, którego sygnały sugerują zgoła coś innego, tylko nie chce tego uczciwie powiedzieć i pożegnać się, zamiast zwodzić latami, bo tym to się skończy. W tym jest problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona czuje presję Sama ten temat wywołałaś twierdzeniem: Dziewczyny, facet naprawdę, szaleńczo zakochany, będzie chciał się z wami żenić, uwierzcie (tak, własnie zakochany, nieprawdą jest, że ślub powinno się brać, jak już oboje są jak stare małżeństwo, to kolejne bzdety naszych czasów). Czy zakochany i nie dążący do ślubu jest mniej zakochany od tego, który do niego dąży? Czytając niektóre wypowiedzi i argumentację autorki można dojść do wniosku przeciwnego. Ten kto dąży myśli o korzyściach majątkowych i ewentualnych stratach (nie jest to moja opinia). Ponownie podkreślam, że odrzucam argumentację religijną, rozumiem ją, ale nie w tym przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
"Sama ten temat wywołałaś twierdzeniem" . Owszem. Ponieważ ja tak uważam, to moja opinia, rozumiem że inne osoby mają inną opinię w tej kwestii (choć uważam, że się mylą, tak jest z własnymi i cudzymi opiniami ;). Jednak problemem w tym wątku nie jest sama kwestia ważności, zasadności ślubu, ale problemem jest niedopasowanie tej pary w kwestii ślubnych planów na życie (jedno je ma, drugie nie ma). Uważam, że jeśli autorka w porę nie postawi sprawy bardzo jasno, to za kilka lat lub więcej ten człowiek i tak się nie zadeklaruje, a ona zostanie z goryczą i latami na karku. Po co to? Nie mam pretensji do mężczyzn, że nie chcą się żenić (a skąd, co mnie to obchodzi, to życie ich oraz ich kobiet), mam pretensje, że nigdy uczciwie tego od początku nie mówią, bo wolą wygodę kosztem zwodzenia kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka_nie_stad
Tylko ze on ponoc tez chce kiedys z kims slubu domu dzieci...tak mowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, facet naprawdę, szaleńczo zakochany, będzie chciał się z wami żenić, uwierzcie (tak, własnie zakochany, nieprawdą jest, że ślub powinno się brać, jak już oboje są jak stare małżeństwo, to kolejne bzdety naszych czasów). Prawda jest. Zakochac sie latwo. Zakochujemy sie kilka, kilkanascie razy w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zaprotestowałam tylko dlatego, że siłę uczuć zaczęłaś mierzyć tym, czy partner dąży do ślubu. Nie zgadzam się z tym kompletnie. Jeśli ludzie dzielą się na tych, którzy odrzucają instytucję małżeństwa całkowicie, tych dla których nie jest istotny, ale nie negują możliwości jego zawarcia (ja) i tych, dla których ślub jest istotny (Ty) to nie rozumiem na czym polega nieuczciwość tego faceta. Miał na pierwszej randce jej oświadczyć, że do szczęścia nie jest mu potrzebny związek małżeński? Powiedział jej to jak zapytała. Ja zapytana o to samo przez partnera po roku znajomości (zwłaszcza takiej, która nie polega na mieszkaniu razem) pewnie postąpiłabym podobnie. Może nie wyznaczając granicę trzech lat, ale dając do zrozumienia, że przez jakiś czas (dłuższy) nie zamierzam tego robić. I to wynikałoby wyłącznie z moich poglądów na życie i na małżeństwo, a nie z siły moich uczuć. O ile ta jego deklaracja nie oznacza moim zdaniem nic dla autorki (wręcz przeciwnie, wie na czym stoi), o tyle brak chęci zamieszkania razem już tak. Rozumiem sposób myślenia faceta, ale nie ma on nic wspólnego z miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
"Prawda jest. Zakochac sie latwo. Zakoch*jemy sie kilka, kilkanascie razy w zyciu." . Uwierz, mężczyzna nie zakochuje się kilkanaście razy w życiu tak, żeby chcieć się ożenić :) Więc jak Ci facet powie: "kocham cie do szaleństwa, wyjdź za mnie", to możesz iść w to jak w dym, bo to cos znaczy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On czuje presje Uwierz, ze bylam zakochana do szalenstwa i po miesiacu gotowa stanac przed oltarzem. Po 3 miesiacach mnie zostawil a ja z perspektywy czasu widze, ze nic nas nie laczylo i bylam zakochana, zaslepiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
Gościu powyżej, rozumiem o co Ci chodzi. Po prostu uważam, że mylisz się w tym przypadku w tym sensie, że z tej mąki może być chleb i o co właściwie chodzi (przecież facet jest rzekomo uczciwy). Ja uważam (to naprawdę jest klasyk ta sytuacja), że ten facet nie zamierza z autorka zyć w ogóle na zasadach innych, niż obecnie. Ona tez to czuje, dlatego się niepokoi i założyła ten temat. Uważam, że słusznie sie niepokoi. Ale czas pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On czuje presję bla bla bla
"Uwierz, ze bylam zakochana do szalenstwa i po miesiacu gotowa stanac przed oltarzem. Po 3 miesiacach mnie zostawil a ja z perspektywy czasu widze, ze nic nas nie laczylo i bylam zakochana, zaslepiona." . Pytanie też brzmi, ile wówczas miałaś lat. Bo rozumiem, że mówimy o ludziach dorosłych, w pełni dojrzałych i ukształtowanych, bogatych w jakieś doświadczenia życiowe i wiedzących, czego chcą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak kocha kobietę to się z nią ożeni, nie ma tu żadnej filozofii ani wyższej matematyki, to naprawdę banalnie proste. Nawet kiedyś kilka lat temu ten słynny i lubiany wróżbita Rodin w jednym ze swoich programów wróżbiarskich powiedział właśnie na antenie coś takiego, że jak kobieta i mężczyzna razem mieszkają, kobieta chce ślubu, to jak mężczyzna kocha to od razu się zgodzi na to, oświadczy się, pójdzie do urzędu zaklepać termin. A jak nie chce się żenić to tylko wymyśla głupie wymówki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale w szalenstwie zakochania nikt decyzji o slubie nie podejmie:) Chyba, ze ryzykanci:) Zdanis nie zmienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zadne podejscie nie jest 'lepsze' czy 'gorsze' i kazdy ma prawo miec wlasne priorytety, a jak dwie osoby maja inne priorytety, to nalezy zastanwoic sie nad sensownoscia trwania w takim zwiazku. Jak obie osoby nie chca slubu lub chca slubu, to git - ICH SPRAWA i nikt nie ma prawa ich osadzac, bo to idywidualny wybor kazdej osoby. Dla jednych slub jest wazny, dla innych to bezwartosciowy papierek, kazdy ma prawo do swojego zdania, ale nie ma prawo narzucac druguej osobie co mysli. Tutaj akurat i Autorka i chyba jej partner chca slubu, tylko partner nie wie kiedy, byc moze za 3 lata. Pytanie czy mowi to na odczepne czy faktycznie tak czuje. W kazdym badz razie jak im obojgu zalezy na tym zwiazku, to powinni znalezc sie gdzies po srodku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jak kocha kobietę to się z nią ożeni, nie ma tu żadnej filozofii ani wyższej matematyki, to naprawdę banalnie proste. Nawet kiedyś kilka lat temu ten słynny i lubiany wróżbita Rodin w jednym ze swoich programów wróżbiarskich powiedział właśnie na antenie coś takiego, że jak kobieta i mężczyzna razem mieszkają, kobieta chce ślubu, to jak mężczyzna kocha to od razu się zgodzi na to, oświadczy się, pójdzie do urzędu zaklepać termin. A jak nie chce się żenić to tylko wymyśla głupie wymówki ..." dokladnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jak kocha kobietę to się z nią ożeni, nie ma tu żadnej filozofii ani wyższej matematyki, to naprawdę banalnie proste. Nawet kiedyś kilka lat temu ten słynny i lubiany wróżbita Rodin w jednym ze swoich programów wróżbiarskich powiedział właśnie na antenie coś takiego, że jak kobieta i mężczyzna razem mieszkają, kobieta chce ślubu, to jak mężczyzna kocha to od razu się zgodzi na to, oświadczy się, pójdzie do urzędu zaklepać termin. A jak nie chce się żenić to tylko wymyśla głupie wymówki ..." dokladnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O Boze!! A moze on po prostu jej JESZCZE nie kocha:) Nie pomyslalyscie o tym:)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cóż za autorytet: "słynny i lubiany wróżbita Rodin w jednym ze swoich programów wróżbiarskich powiedział właśnie na antenie coś takiego, że jak kobieta i mężczyzna razem mieszkają, kobieta chce ślubu, to jak mężczyzna kocha to od razu się zgodzi na to, oświadczy się, pójdzie do urzędu zaklepać termin. " Przepraszam ale tym tekstem ktoś całkiem ośmieszył to dążenie do ślubu i argument, że jak się nie chce żenić to nie kocha ;] Widać kto w takie głupoty wierzy i kto je rozpowszechnia - ludzie wierzący w słowa wróżbity :D _______________ 6 lat temu weszłam w spaniały związek, jesteśmy siebie pewni od początku. Zamieszkaliśmy razem po 4 miesiącach znajomości. I leci nam teraz 7 rok razem, ja zaczęłam się nad ślubem zastanawiać, ukochanemu na tym nie zależy. Ustaliliśmy, że ślub weźmiemy kiedy będziemy planować dziecko żeby ułatwić sobie papierologię z tym związaną. Czy mam uznać, że skoro po 7 latach ja pomyślałam o ślubie a on nie to znaczy, że mnie nie kocha? Chyba zadzwonię do wróżbity... Bzdura. Kocha, myśli o mnie poważnie co udowadnia mi każdego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona czuje presje Tak, różnimy się, ale nie w tym, że ja uważam, że z tej mąki będzie chleb. Moim zdaniem, jest to bardzo wątpliwe, a wniosek ten wysuwam nie stąd, że nie chce się szybko oświadczyć, a stąd, że nie chce z autorką zamieszkać. To oznacza, że nie widzi jej w tej chwili jako swojej partnerki do życia (a po roku, zakładając, że kocha, powinien chociaż chcieć spróbować). Jego argumenty świadczą o tym, że nie chce doprowadzić do sytuacji, do której autorka dąży. Póki co nie sądzi, aby był gotowy na podjęcie decyzji, że po rozstaniu chce dzielić z nią swój majątek i dlatego dąży do tego, aby mieć jak największy przed ślubem. I po tym jak autorka przedstawiła swoją argumentację po co jej ślub rozumiem jego obawy. I tyle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po roku bzykania on jeszcze nie wie czy ja kocha:D dobry zart

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"6 lat temu weszłam w spaniały związek, jesteśmy siebie pewni od początku. Zamieszkaliśmy razem po 4 miesiącach znajomości. I leci nam teraz 7 rok razem, ja zaczęłam się nad ślubem zastanawiać, ukochanemu na tym nie zależy. Ustaliliśmy, że ślub weźmiemy kiedy będziemy planować dziecko żeby ułatwić sobie papierologię z tym związaną. Czy mam uznać, że skoro po 7 latach ja pomyślałam o ślubie a on nie to znaczy, że mnie nie kocha? Chyba zadzwonię do wróżbity... Bzdura. Kocha, myśli o mnie poważnie co udowadnia mi każdego dnia." Jak wam niby nie zalezy (chociaz tobie jednak zaczelo;)), to w czym problem i rzucasz sie? macie takie samo zdanie, chyba? co ma z tym wspolnego watek Autorki, ktora ma zuplenie inna sytuacje? ludzie mysla bardzo schematycznie i fiksuja sie na swoim zyciu nie bedac w stanie stanac z boku i ogarnac innej sytuacji:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To już wiemy dlaczego jest tyle rozwodów. Jak widać z tej dyskusji to kobiety mają częściej "parcie na ślub", facet się zgadza (kocha ją to musi, nie wypada inaczej). Nie wiem co jej daje taki wyproszony ślub, ale może coś daje. Jak znajdzie jelenia to utrzymanie do końca życia. Żyjcie jak chcecie, tylko nie płaczcie przy rozwodach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest ta sama sytuacja - mi zaczęło zależeć, facet chce poczekać. Czym to się różni? Tym, że ja nie robię z tego tragedii, nie doszukuję się braku miłości tylko cieszę się właśnie tym co mamy, tym, że o mnie dba, że dba o naszą przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 14:48:48 I oto chodzi :) W dodatku oboje możecie być pewni, że jesteście ze sobą nie ze strachu przed konsekwencjami finansowymi wynikającym z rozwodu. Bo przy sprytnym eks partnerze rozwód może boleć. I w sądzie i w kieszeni. Czy nadal uważacie, że pary bez ślubu się mniej kochają niż te ze ślubem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem parcie na slub osob dla ktorych slub jest wartoscia np sakramentem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×