Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

sahaj

Ile razy mozna próbowac od nowa

Polecane posty

Jestem zonaty. Co chwile mysle o rozwodzie. Przyzeklem sobie jednak, ze nie porzuce malzenstwa, jesli nie wykorzystam wszystkich dostepnych mozliwosci. Po ostatniej wielkiej klotni znowu myslalem, by odejsc i stac sie ojcem mieszkajacym po sasiedzku, ale zgodnie ze zlozona obietnica postaralem sie znowu i dogadalem sie z zona po raz kolejny. Zaczynamy od poczatku - po raz kolejny. Jestem juz tak emocjonalnie wyczerpany, bo wiem, ze zaraz znowu uslysze obelgi, bo wiem, ze sam zaczne popelniac bledy, ktore bola moja zone. Czy istnieje jakas tabletka, ktora przywroci mi sily psychiczne i fizyczne? Czy ktos jeszcze oprocz mnie zna to uczucie beznadzieji i walki z wiatrakami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kelnerka z Rewala
zapytaj SWOJEJ ZONY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie poddawaj się. skoro tak walczycie o siebie to to musi być wielka miłość! staraj się zmieniać, żeby Twoje ego było mniej ważne od miłości która macie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elenkaa
Bo nie ma nic gorszego w życiu jak zabić miłość:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic z tym nie zrobicie, bo nie da się zmienić człowieka. Zle się dobraliscie i już tego nie zmienicie. Wiec albo będziecie drzec koty albo spróbujecie ułozyć sobie zycie z kims innym kto do was pasuje. Ja bym wybrała to drugie. Sama byłam wczesniej w zwiazku gdy praktycznie wszystko mnie denerwowało w partnerze i tak utrzymywalismy przy zyciu ten zwiazek przez 10 lat, ale w koncu stałam sie wrakiem człowieka. leczyłam się na depresje i wtedy znalazłam siłę zeby to skonczyć. Już po zerwaniu poczułam się tak szczesliwa ze nawet sobie nie wyobrażasz. Czułam ze wielki kamien spadł mi ze serca. Obecnie ejstem w nowym zwiazku z kimś kto jest podobny do mnie, nie ma kłótni , nie ma pretensji o wszytsko. Jest super, tak stabilnie i komfortowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sezon ogorkowy
nie nieda sie zmienic czlowieka czlowiek moze co najwyzej ZMIENIC SIE SAM jak chce :P, :P, :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momomomomomom
moj brat tak ma. kiedys byl pelnym poczucia choc niesmialym chlopakiem a teraz jest zaniedbanym, klamliwym, wystraszonym zwierzatkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momomomomomom
"Zakochaj się we mnie od nowa, tak byś poczuła motyle w brzuchu i mrowienie pod brzuchem. Tak bym poczuł, że znowu jestem dla Ciebie tym wymarzonym człowiekiem, a nie niezbędnym przedmiotem". no i się rozmarzyłam...piękne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w czasach kiedy byliście w sobie zakochani zachowywaliście się tak samo ? byliście tymi samymi osobami, z takimi samymi zachowaniami jak teraz ? czy może zona była milsza i mniej wymagająca ? a może ty bardziej się starałeś jej przypodobać i spełniałeś jej życzenia bez szemrania ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momomomomomom
wracajac do meritum.. z tego co piszesz, to trza by pojsc na ustepstwo. moze jesli popuscisz ciut z tej swojej cyganskiej niezaleznosci ona popusci ciut z hitleryzmu domowego. jako kobieta przyznam, ze jesli moj pan pojedzie gdzis po pracy, zagada sie i nawet nie zadzwoni a tel. wylaczy, to tez mnie krwawica jasna zalewa. albo jak trajkocze i smieje sie z kolezankami a ja jestem jak powietrze to tez mi sie miarka dopelnia i ma po lbie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"w czasach kiedy byliście w sobie zakochani..." Było inaczej. Byliśmy sobie bardziej bliscy. Byliśmy razem na poziomie emocjonalnym, organizacyjnym, seksualnym... Teraz już tylko na poziomie organizacyjnym. Emocjonalnie się rozjeżdżamy, a seksualnie... jesteśmy pełni frustracji z powodu nierozwiązywalnej i przytłaczającej różnicy temperamentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momomomomomom
rozumiem ze ta roznica temperamentow to - ona chce w owulacje - ty dwa razy dziennie w dwoch roznych miejscach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga/Drogi momomomomomom. Takie ustępsta muszą być zrobione bardzo ostrożnie. Jeśli na 1, 2, 3 zmieniamy się i łamiemy błędne koło, to w w końcu ktoś popełni błąd. I ta druga osoba czuje się wtedy oszukana i też przestaje się starać. Dlatego uwarzam, że trzeba dawać swoje starania w sposób bezinteresowny i idiotycznie naiwny. Jeśli moja żona znowu rzuci inwektywą i obrazi mnie przy dziecku, to ja nie mogę się wkurzać i przestać się starać. W przeciwnym wypadku zaczniemy nakręcać spiralę. Jest to dla mnie trudne, a dla mojej żony ultra trudne. Z drugiej strony jeśli popełnisz błąd i twój partner powie "nic się nie stało", to wtedy twój wewnętrzny diabełek stwierdzi "Huraaa, mogę broić. Jej/jemu to nie przeszkadza". Dlatego też uważam, ze trzeba mieć w sobie jednocześnie: naiwność i wyrozumiałość dla drugiej osoby, dyscyplinę swojej osoby i szacunek dla tego "nic się nie stało", które wypowiada twoja druga połowa. Mógłbym to jeszcze długo ciągnąć, ale myślę, że już rozumiesz dlaczego to nie jest takie proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga/Drogi momomomomomom Mniej więcej tak właśnie jest. Nie będę wdawał się w szczególy tej sfery, jednak chcę żebyś wiedziała/wiedział, że jest to nieco bardziej skomplikowane. Mniej więcej tak, jak bardzo potrafi byś skomplikowana kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kazzadi
wiesz, od razu wiadomo że to prawdziwa miłość. bo to że tak burzliwie się kłócicie to z tych emocji które w sobie wzbudzacie, są silne. Musisz się w końcu zaprzeć i chociaż swoje błędy zniwelować. Przecież znasz zone i pewnie te Wasze awantury są schematyczne. Ty wiesz co ją wyprowadzi z równowagi, wiesz czego nie lubi, co ją rani, jak się zachowa, jakie błędy zacznie powielać. Więc tym razem z tą wiedzą staraj się zapobiec takiej wielkiej awantury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moomomomomomomONA
po pierwsze dalekie mi jest jakiekolwiek wyzywanie się wzajemnie choc jesteśmy ze sobą tyle co nie jeden user tu zyje..ale to twoja sprawa jak się dajesz. mnie chodzilo o konsensusa...usiasc i porozmawiać jak dorosle osoby. np. ty- dobra ja zrobie to i to, ale jeśli ty tez mi cos obiecaj. itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kazzadi
tylko nie zrezygnuj, to byłby błąd. dotrzecie się, a z wiekiem będziecie spokojniejsi. Skoro ciągle się godzicie tzn,że i ona Cię kocha mocno- tak aż do krwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momomomomomomONA
ta, do krwi to ona go poniewiera. nie wiem jaka jest twoja definicja milosci, ale moja to taka ze milosc daje, ufa, znosci, szanuje etc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stellaa
jak tam czytam o Tobie to ja miałam tak samo... żarliśmy się i godziliśmy 15 lat. Teraz w końcu jest spokojniej. kochaliśmy się, ale zazdrość nas zabijała. zawsze ktoś coś palnął. mimo rzucania obrączek to i tak wiedzieliśmy że nie odejdziemy- i słusznie. Pewnego dnia mąż przyszedł po kłótni, ja obrażona oczywiście, powiedział że nigdy już mnie nie zrani, nie sprowokuje, ze ma dość. I nie wiem jak to wyszło, ale tak jest już od 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda zycia na taka szarpanine czas ucieka , a zycie mamy tylko jedno ja się tak motałam 15 lat przyszedł dzień, że powiedziałam dosyć, dotarło do mnie, że porozumienia nie będzie, że te wszystkie lepsze dni to pozory ... powierzchowność, bo głebiej nie ma nic, przyjęłam do wiadomości, że po prostu zwyczajnie nie dobraliśmy się i walka o zmienianie się nic nie da , trzeba odpuscic czyli rozwód minęło 6 lat jesteśmy oboje już w innych związkach czy on jest szczęśliwy z kobieta , z która jest nie wiem, nie mam kontaktu ja nareszcie żyje spokojnie i szczęśliwie, jestem z kimś z kim zawsze dochodze do kompromisu w każdej sprawie, kochamy się, dobraliśmy się trzeba czasem w życiu, przyjąć do wiadomości i zaakceptować to, że z jakąś osobą ponieśliśmy porazke, że pomyliśmy się , popełnianie błędów jest rzeczą ludzką nic na siłe trzeba spróbować i ułożyc sobie życie z kimś innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kazzadi
momomomomomomONA- ale kłótnie to namiętność. tzn, że ognień ciągle jest. może charaktery nie dobrane, ale miłość jest. guzik z dobranych charakterów bez miłości co powala. Dotrą się. warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stellaa
autor wydaje się człowiekiem spokojnym, który wie co czuje. Nie porzucaj miłości. czasami tylko trzeba walczyć o miłość... walczyć ze sobą. Jak się dotrzecie to dożyjecie razem 90tki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga momomomomomom, Kapelusz z głowy dla twoich wartościowych wypowiedzi. Nie widze wielu roznic w naszych pogladach. Z zona co chwile siadamy i rozmawiamy o tym, czego od siebie nawzajem oczekujemy. Samo pytanie "Droga żono. Co mogę zrobić by być lepszym mężem" powinno być wytatułowane na nadgarstku każdego faceta i adekwatne na nadgarstku każdej żony. Żeby było jasne. Ja na prawdę ją kocham, tylko czasami jestem cholernie zmęczony i myślę, że bardziej szczęśliwy bylibyśmy osobno. Kiedy zrzucam tutaj ten ciężar z mojego serca, nie mogę powiedzieć, że jestem pełny nadziei. Jednak przynajmniej nie mam tej pieprzonej pustki i frustracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pumperni123
sahaj- ja tez tak miałem. raz nawet ją uderzyłem. raz flirtowałem z inną. a ona się czepiała, czepiała... Ja wykańczałem ją, ona mnie. Nie, nie było patologii. te sytuacje zdarzyły się raz po każda z ciągu 12 lat. nie mogę ich sobie wybaczyć. Pomyślałem... rozwód. i kiedy już byliśmy w drodze do sądu spojrzałem na nią: Boże jak ja ją kocham. nie mogłem. ona udawała że panuje nad emocjami. Powiedziałme:nie składajmy wniosku. Ona się popłakała. Wróciliśmy do domu zakochani jak na początku. Teraz już jej nie stracę!!! zyjemy jak miodzio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stellaa
Sahaj- kochasz ją? jeżeli tak to TY nie rób awantur. nie rań jej. jak poczuje się bezpieczna i kochana to zobaczysz ja piękne może być bycie razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
każy człowiek jest inny, ile ludzi tyle sytuacji czasem się udaje , czasem nie czas na próbowanie nie jest jednak nieograniczony bycie nieszczęśliwym tez ma granice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pumperni123 Bardzo bym chciał. Czasami też czuję, że wystarczyłoby jedno jej słowo i zakochałbym się w niej od początku. Bywało, że robiłem dla niej rzeczy, dzięki którym ona chodziła uśmiechnięta przez parę dni. Tylko co z tego, jeśli ja w odpowiedzi dostawałem obietnice bez pokrycia. Rano był romantyczny sms z nadzieją na gorący wieczór, a wieczorem coś nie było idealnie albo po prostu się rozmyśliła. I zostaję wtedy z uśmiechem na ustach i rozczarowaniem w sercu. Udaję, że nic się nie stało i potrafię tygodniami lub miesiącami mówić "jest ok. rozumiem." a w sercu mam krzyk "co ty k*** robisz?! Nie jestem przedmiotem, który można zabrać z półki i po chwili go odłożyć!". Nie chcę mówić prawdy, by nie tworzyć presji ale w końcu ona wychodzi. Pękam i mówię, że jestem sfrustrowany seksualnie i emocjonalnie. Czasami myślę, że gdybym mógł, zrobiłbym z siebie impotenta. Bylibyśmy wtedy szczęśliwsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona nie chce sie kochac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stella. Ja nie robię awantur. Jestem spokojnym człowiekiem. To ona robi awantury prowokowana przez mój spokój w kwestii porządków w domu, przez moje umiarkowanie w komunikacji, przez moje sceptyczne i mało emocjonalne podejście do jej planów (które zmieniają się co chwilę). Ona chce mieć kogoś kto emocjonalnie będzie odpowiadać na jej nastroje. Taki trochę piasek, który lepi się pod wpływem foremek z piasku, gdzie jej nastroje i pomysły są foremkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×