Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego matki traktują lepiej synów niż córki

Polecane posty

Gość gość
Ja bardziej kocham córkę niż syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest takie powiedzenie syn dla matki corka dla ojca W moim odczuciu to się nie sprawdza w wielu przypadkach ... A pani ktora pisze że bardziej kocha córkę to gratuluję . Jak mozna kochac jedno dziecko bardziej drugie mniej . !?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matki rozpieszczają synów,bo rozczarowane obojętnym,egoistycznym mężem chcą mieć jakiegoś mężczyznę ,który by je uwielbiał...taka namiastka bliskiej więzi z mężczyzną.Mają chłopca,który robi to ,co mu każą ,który daje się rozpieszczać i który sam okazuje czułość,w przeciwieństwie do męża. Myślą o sobie zamiast o tym jakiego człowieka puszczają w świat.Nawet nie myślą o synku jak sobie poradzi w życiu,bo przecież gdyby myślały,to by nie wychowały takiego księciunia,roszczeniowego nieudacznika i lenia,który w życiu sobie nie radzi ,chyba ,że "używając "ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie przeczytałam artykuł na ten temat: "Chorobliwa miłość do synów trapiła moją babcię, mamę i, na szczęście w niewielkim stopniu, dotyka także mnie. To nie tylko zatruwa nasze związki, opóźnia ich (mężczyzn) wchodzenie w dorosłość, ale przede wszystkim czyni ich wiecznie lękliwymi albo wręcz przeciwnie, pewnymi siebie dupkami. Za dużo ogólników? Przechodzę więc do konkretnych przykładów. 26-letni chłopak siedzi z wywieszonym językiem przed kompem, tymczasem jego mama podaje mu zupę, kotleta i jeszcze sok. Nim rozwali glockiem piętnastu antyterrorystów w Counter Strike'a, mamusia zdąży przynieść budyń i herbatę dla dziewczyny, która z nudów czyta stare numery Focusa (SIC!) Niemniej jest miło, poziom intelektualny w normie albo powyżej, wspólne wyjścia i SMS-y przed zaśnięciem. Dziewczyna, nie wiedząc jeszcze, w co się pakuje, zaprasza faceta do wspólnego mieszkania (wynajmowanego albo po zmarłej babci). Najpierw jest cichy lament jego mamy po kątach, patrzy na Ciebie wilkiem, ale próbuje trzymać klasę, pytając o metraż, ogrzewanie i dojazd do pracy. Czasami cicho zwierza się pralce, gdy akurat dziewczyna stoi za nią, że wynajem mieszkania to wyrzucanie pieniędzy w błoto. c.d.n.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jak mozna kochac jedno dziecko bardziej drugie mniej . !?"---dokładnie,dziwna facetka.Chociaż nie powiedziała dlaczego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
c.d. "Chłopak jest zachwycony - tyle przestrzeni dla siebie. Zapał mu mija z każdym dniem, gdy dowiaduje się, że parkiet jest tylko tak brązowy po przetarciu mopem, a ciuchy nie wskakują same na półkę. Ziemniaczki i mięsko zastąpiły nudne tosty. W tym miejscu zaczyna się programowanie, o którym wspominała Esther Vilar, tylko że to już nie jest fanaberia, to konieczność i udręka w jednym. Dziewczyna niczym mistrz z Różewiczowskiego wiersza "jeszcze raz nazywa rzeczy i pojęcia". Dlatego jeśli, o dziwo, nie chce zostać posłuszną oblubienicą, rozpoczyna szkolenie pt. "związek partnerski", licząc na pełne zaangażowanie partnera. Skutki są różne. Czasami z neofickim entuzjazmem chłopak dzwoni do swojej dziewczyny i wykrzykuje: zmyłem podłogę! Tak? Serio. Wow. To teraz należy ci się "Ósmy pasażer Nostromo". Czasami kończy na wyniesieniu śmieci do przedpokoju. Niemniej laska cieszy się jak z Pulitzera, kiedy jej facet bez przypominania zrobi obiad. Tymczasem dzięki Wam, drogie Matki Polki, nasze wspólne starania zbudowania domu, za który każdy jest odpowiedzialny, idą w cholerę. Odwiedzą Was raz czy więcej w tygodniu i przypominają sobie, jak słodko było być ciągle obsługiwanym, wolnym od tych wszystkich przyziemnych czynności, które stały na drodze ich gier, książek i dobrego nastroju. Chłopiec więc o obowiązkach w swoim nowym domu szybko zapomina, wkurzając się tylko na wiecznie podirytowaną i sfrustrowaną towarzyszkę życia, którą w zasadzie ostatecznie zawsze można zmienić, a w międzyczasie wrócić na łono rodziny i zasmakować znów w pełni matczynej miłości. Dziewczyna tymczasem przypomina sobie złożoną przed laty obietnicę, że nie będzie tyrać za wszystkich, jak jej matka i zastanawia się, dlaczego nie jest w stanie jej dotrzymać." c.d.n.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cz.3, "30-latek prosi mamę o fajki, bo się skończyły, potem prosi o 20 zł, bo w sumie koniec miesiąca, ostatecznie pożycza 150 zł, bo zapomniał o abonamencie za telefon. Warto podkreślić, że chłopak pracuje i przy odrobinie dobrej woli poradziłby sobie sam. Inny chłopiec nie może znaleźć pracy marzeń, jest w końcu tak wyjątkowy, że praca w korpo uwłaczałaby jego godności - to po to tyle czytał internetów, żeby teraz być nikim? Niezawodna mama nie przymusza go do niczego, co więcej, otacza ochronnym parasolem i przesyła na konto kilka stówek, nie pozwalając mu się zetknąć z trudami życia. Ostatnie drobne wyda na mieście, wróci trochę nawalony, ale w końcu miał trudny tydzień przez pracę, której nie ma, albo przez sukcesy, które dopiero przed nim - należy mu się. Wszystko spoko, w końcu to rozliczenia między nimi. W głowie tymczasem rodzą się kolejne pytania: kiedy ostatnio gdzieś wyjechaliśmy, on znowu nie ma kasy. Dlaczego tak się zmienił? Czy ja w ogóle chcę mieć z nim dziecko? Czy to jest koleś, na którego mogę liczyć? Problemy prowadzą do poważnej rozmowy, wyjaśnienia sytuacji. Gdy dziewczyna dąży do rozwiązania konfliktu albo przynajmniej do sprawiedliwego podziału domowych obowiązków, spotyka się z: a) ciszą b) agresją c) niezrozumieniem d) smutkiem. Za każdą z reakcji czai się pytanie: CZEGO TY ODE MNIE CHCESZ? Po miesiącach negocjacji dziewczyna zamienia się w zimną sukę albo zrzędliwą ciotkę, która na pytanie koleżanki: ROZMAWIAŁAŚ Z NIM? odpowiada: Z NIM SIĘ NIE DA. Pewnie zadajecie sobie pytanie: dlaczego Was się czepiam, spełniałyście przecież tylko matczyny obowiązek. Robicie coś, co wiąże im ręce - uzależniacie ich od siebie i próbujecie udowodnić, że nikt nie będzie ich tak kochał i troszczył się jak Wy. Przez lata jesteście dla nich buforem bezpieczeństwa, w ten sposób zrzucacie z nich odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale także za innych. Wypuszczacie w świat facetów-egocentryków, którzy nie potrafią funkcjonować w związku na równych zasadach."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zycie jest takie ze czasami tak po prostu jest ale moze byc i super jak sie usmechnie rankiem :) www.youtube.com/watch?v=dwA2eq3m_c0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cz.4 "I serio, nie zwalajcie utraty męskości (czymkolwiek by ona nie była) na ruchy feministyczne, zapracowane kobiety o nieczułych sercach. To Wy, matki, kastrujecie swoich synów, czyniąc nasze związki równie upiornymi co Wasze. Byłoby to jednak z mojej strony bardzo niepoważne, gdybym odebrała mężczyznom zdolność podejmowania własnych autonomicznych decyzji, przestrzeń wolności, którą bez wątpienia posiadają, i w której funkcjonują. Problem w tym, że wciąż na zasadach, które wypracowano w cieplarnianych domowych warunkach. Jednocześnie wiem, że część z Was nie potrafiła inaczej, być może ja także zagłaskam swojego syna na śmierć. Kult mężczyzny musiał zebrać żniwa, ale to trwa już za długo, a konsekwencje dla nas są zbyt poważne i uciążliwe. Wierzę, że ten model wychowania to nie kościelny dogmat, że jest miejsce na alternatywę." Weźcie to sobie pod rozwagę,Matki Polki rozpieszczające syneczków...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Chorobliwa miłość do synów"->>a czy miłość do dziecka,jaka by ona niebyła, jakakolwiek może być chorobliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może być chorobliwa,jeśli ma zły cel-zaspokojenie SWOICH POTRZEB EMOCJONALNYCH, zamiast opiekowania się dzieckiem tak ,żeby sobie poradziło w życiu i w związkach,wychowanie go na dobrego,odpowiedzialnego partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potrzeb emocjonalnych-czyli że jej się nie powodziło w związkach z mężczyznami?Skąd się wzięły te potrzeby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No przecież każdy ma potrzeby emocjonalne:P I tak- najpewniej nie ma bliskiej więzi z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam już nastoletniego syna i córkę. Myślę, że to nie prawda co piszesz. Córkę mam bardzo ułożoną, ambitną, a mój synek zawsze był bardziej absorbujący. Myślę, ze dlatego od niego wymagamy więcej. Wiemy, ze go stać na wiele, ale dużo sobie olewa, a tego są potem nie zbyt miłe konsekwencje. Przez to ma zakazy np. wychodzenia z kolegami, zakaz komputera. Córka nie ma takich kar. Myślę, że zależy od charakteru dziecka, a nie od płci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie tyle matki traktują synów lepiej co inaczej. Córce wybacza się np płakanie, słabość, to że się czegoś boi, a od syna z kolei wymaga się odwagi, jak się przewróci ma nie płakać, etc. Z kolei jak np dziecko jest *****iwe, żywe, to dziewczynkę się karci, i nakazuje zachowywać spokojnie, a chłopakowi się takie zachowania wybacza. Chłopak ma więcej swobody a córka więcej uwagi. Oczywiście tak bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to odwieczny patriarchat ktory glosi z e syn jest wszystkim a corka niczym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
synowie sa traktowani jak cud

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×