Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

kocham męża ale nienawidzę jego rodziny czy też tak macie pytam

Polecane posty

Gość gość
Do wpisu z godziny 21.10 - dzieki dziewczyno, ze to napisalas. Otwierasz mi oczy. Sama sie gruntownie zastanawiam, czy nie skonczyc swojego zwiazku, bo przeciez moj facet wczesniej czy pozniej bedzie taki sam jak i jego walnieta rodzinka. Ja czesto od jego rodziny slysze jaka to ze mnie zla kobieta, bo nie chce dzieci, a moze i bym chciala je miec, tylko zwyczajnie nas nie stac. Chcemy sami zarobic na slub i potem dom oraz dziecko, a nie brac od panstwa zasilki. Mam normalna prace, mam jeszcze z 7 lat na dziecko, ale dzisiaj uslyszalam, ze gonie za kariera... nosz kurka, za kariera to mozna gonic jak sie zarabia po 20 tys. miesiecznie i nadal sie twierdzi, ze ma za malo. Kazdy uznaje mnie za bogaczke i niewiadomo kogo tylko dlatego, ze nie nazekam jak mi zle i ze mam malo, do tego mieszkamy w duzym miescie (wiec dla nich to od razu znaczy ze milionerzy i w ogole wyzsze sfery!), sama pochodze z miasta, a jego rodzina ze wsi. Po tym co dzis uslyszalam nie mam ochoty na zadne zakichane swieta, bo znowu sie naslucham, ze powinnam sobie bobaska zrobic i brac w te pedy kredyt na slub bo komus sie tak chce. Zawsze z szacunkiem mowilam o wsi i ludziach, ktorzy mieszkaja na wsi i ciezko pracuja na roli, ale rodzina mojego faceta to buraki jakich malo. Wiejskie zabobony, myslenie, ze baba to tylko rodzic powinna, kobieta pracujaca to tylko robi kariere itp. Moja mama tak mnie wychowala, zeby sie do zycia innych nie wtracac, bo kazdy ma inne priorytety, a te wiejskie ciotki kazdemu do materaca najchetniej by wlazly i zycie ulozyly. Szczerze ich wszystkich nienawidze. Chyba czas wziac zycie w garsc i powiedziec papa facetowi i takiej wesolej rodzince.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie lubię rodziny męża (zwłaszcza teściowej), ponieważ nastawia nas przeciwko sobie. Uważa, że ja nie jestem rodziną dla męża, najważniejsza jest rodzina jej - czyli siostry i bracia cioteczni mojego męża. Zawsze razem spędzali wakacje itp i to znaczy, że teraz też ma tak być (chociaż mamy już swoje rodziny, znajomych itp i mamy prawie 40 lat). Ja nie jestem ważna, ani moje potrzeby. Nawet jeśli coś zaplanuję, a nagle przyjedzie bez zapowiedzi brat cioteczny z drugiego końca Polski - ja muszę odwoływać swoich znajomych i plany. Bo oto pan przyjechał (choć nawet nie zadzwonił) i trzeba mu leźć w du.pę z niewiadomej przyczyny. Zawsze mnie poniżają buce jedne. A nic sobą nie reprezentują, jakieś głupie żarty, wywyższanie się (chooć żadne szkoły wyższej nie skończyło). Najmądrzejsi, naajwspanialsi i zawsze trzeba się im podporządkować. Teściowa z teściem żyje tylko formalnie. Nie łączy ich nich poza kasą, którą zarabia teść. Ona żyje rodzinką dalszą, nie rozumie że ja chciałabym być z mężem szczęśliwa, a nie z jego bucowatym rodzeństwem. Wyszłam za niego,a nie podpisałam pakt, że nagle dołączam do jego dziecięcych nawyków spędzania czasu. Chcieliby mnie podporządkować, żebym po prostu dołączyła do nich, nie miała swoich znajomych, swojej rodziny ani swojego zdania. Smutne to. Najgorsze, że mąż wcale nie tęskni za tą rodzinką, a boi się matki i musi być na każde jej zawołanie. Zwłaszcza jeśli chodzi o rodzinę. Poza tym ta rodzina ma go w głębokimm poważaniu. Zawsze go obraża, albo chce po prostu darmowy nocleg u nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też miałam kiedyś tak jak kobieta dwa posty wyżej. Rodzina mojego byłego to typowa wiejska ciemnota. W nim się zakochałam i nie dostrzegałam cech, które drażniły mnie u jego ojca, matki i siostry. W końcu zauważyłam, że on reprezentuje sobą ten sam poziom zacofania, ciemnoty, wiejskiego myślenia i momentami prostactwa. od tamtej pory jestem zdania, że jeśli rodzina faceta nam nie pasuje, to związek szybko się rozpadnie z powodu tych samych cech - w końcu to krew z ich krwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można nie polubić pojedynczych osób z czyjejś rodziny, bo zdarzają się ludzie antypatyczni, ale gdy wyraźnie cała rodzina nam nie pasuje, to facet najprawdopodobniej jest taki sam jak oni, ale ty jeszcze tego nie widzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a fajfusa męża kochacie, idiotki,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tez tak mam

Tez tak mam. Identyko. Cała rodzina mojego meza jest do dupy- ojciec psychol i bezczelny, zakompleksiony cham, matka tępa dzida, falszywa wiedzma, alkoholiczka i zazdrosna o mnie; siostra meza uprzedzona, tez zazdrosna i mila tylko jak cos chce; brat tez niewydarzony, chamski, wpieprza sie itd. Najgorzej. Az dziwic sie mozna, ze moj maz z tej rodziny pochodzi, ewenement na maxa. Wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×