Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Matki 30 lat temu byly normalne a teraz to paranoja

Polecane posty

Gość gość
Dobrze urodzeni ludzie z klasą nie chełpią się swoim pochodzeniem, zwłaszcza jak są dobrze urodzeni od pokoleń, a nie od dziadka Józka co rozkręcił biznes w latach 90tych zajmując się jumaniem mercedesów zza niemieckiej granicy. Jednym słowem - nie trzeba być fornalskiego pochodzenia żeby świecić po oczach słomą wystającą zza pięty :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobre gościu, dobre :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no super. 30 lat temu ojciec widzial dziecko po 3 dniach i to przez okno, noworodek lezal na sali z innymi, daleko od matki, pojony glukoza zeby nie ryczal, a w tym czasie matka tracila pokarm i dziexci zarły bebiko. moja mama zostawiala mnie przed sklepem i szla w dluga na zakupy, co teraz sama z przerazeniem mowi, ze bylo kretynizmem. ale takie byly czasy. Kiedys sie nie cackano ale tez slabe jednostki szly do piachu i nikt ich nie ratowal za wszelka cene, bo nawet nie bylo jak. Wczesniaki umieraly na potege itd. Dzisiaj wiekszosc dzieki "cackaniu sie", monitorom oddechu, badaniom, wyparzaniu, higienie itd, zyje i ma sie dobrze. Ale zeby do tego dojsc, trzeba myslec, a nie chromolic bez kontroli co slina na jezyk przyniesie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No przecież mówienie sobie na ty, to znaczy zwracanie się do siebie po imieniu. Ja pierdziele, laska, kłócisz się, a elementarnej wiedzy nie masz. Mówienie do dziadka przez "dziadku", to nie jest mówienie na ty, nawet jak po "dziadku" idzie forma w drugiej osobie, czyli, np."dziadku, podaj mi". Per ty jest wtedy, kiedy zamiast "dziadku" używane jest jego imię. O co bijesz pianę, kobito ? Tamta dziewczyna ma rację przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rubikovský bloček
No cóż, 'towarzystwo' w przedszkolach i szkołach było wymieszane, ale dzieci doskonale wiedziały kto jest czyim dzieckiem. Dzieciaki z wielodzietnych, bawiły się razem z tymi od sprzątaczek czy jakiś robotników, a dzieci urzędników, nauczycieli, dyrektorów czy kierowników trzymały się razem. Na pierwszy 'rzut oka' było widać różnice, chociażby w wyglądzie, posiadanych zabawkach i sposobie wysławiania się. Może na prowincji takich różnic nie było. Podziały były zawsze, są i będą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
akurat różne podgrzewacze, materace, nianie itp to elektronika ułatwiająca życie i jest to zupełnie co innego niż przesadnie ciepłe ubieranie czy faszerowanie chemią. ale kiedyś też bez tych antybiotyków była większa umieralnośc, więc kłóciłabym się czy było tak super... to, że babka zamiast podgrzewacza musiała stać nad garnkiem to ma być jakiś plus? a niania to super wynalazek, mojego dziecka za nic w świecie nie usłyszę jak jest w swoim pokoju a ja w sypialni, a dzięki niani słyszę jak się obudzi i dziecko nie musi zdzierać sobie gardła ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Może na prowincji takich różnic nie było" - ojejciu, pani wielkomiejska się odezwała :D Pewnie, że było widać różnicę np. w ubraniu ale nikt nie przywiązywał do tego tak dużej wagi jak obecnie kiedy np. 8 letnie dzieci potrafią deklarować, że się odchudzają. Teraz pustota i próżność górą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz to większośc dziewczynek w podstawówce dobiera się w paczki te które są lepiej ubrane mają ładniejsze plecaki itp i potem wyśmiewają się z dziewcząt skromniej ubranych lub biedniejszych to jest fajne? Napewno nie! |Tylko widać,że przykład biodą od swoich matek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtammmmm
Rubikovský bloček - nie masz racji. Mój ojciec był prezesem rady nadzorczej w dużej firmie , marka dyr w banku a normalnie jak wszystkie dzieci pól dnia biegaliśmy po osiedlu . Wtedy nie było wazne co robi i czym sie zajmują inni rodzice. Było nas dużo dzieci i razem chodziliśmy np na basen miejski , jeździliśmy autobusem nad jezioro .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja tam nie widziałam dużej różcy między sobą - córką prostego rybaka, a córką jakiegoś komunistycznego aparatczyka. Obie ubierałyśmy się w pewexach czy innych baltonach. Mój ojciec pływał w rejscy dalekomorskie i przywoził mi cuda cudeńka oraz dolary :D A jak np. matka robotnica czy chłopka umiała szyć i miała w domu maszynę, to jej córka nosiła ciuchy tak z******te, że te wszystkie baltonowe się chowały. Życie nie jest takie proste i czarno - białe jak się komuś wydaje. A no i urzędnicy w PRLu to nie była żadna elita, zwykły badylarz, czyli koleś hodujący żonkile pod szklarnią mógłby takiego urzędasa wykupić razem z butami. A urzędnicy też rektrutowali się z chłopstwa i klasy robotniczej po tym jak dostali się na studia hojnie obdzielani punktami za pochodzenie. Dalej zresztą w urzędach siedzi mega chołota, żadne to tam elity.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A, i mieszkaliśmy obok siebie. Ja i moja koleżanka, której stary był wysokopostawionym czerwonym działaczem, chyba wojewodą był czy kimś takim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O nauczycielach nie wspominając. Przecież żeby być nauczycielem, wystarczyło skończyć liceum nauczycielskie. Mało który nauczyciel miał wyższe wykształcenie, teraz się przecież musieli podokształcać masowo żeby móc dalej pracować w tym zawodzie. Intelektualną elitę to wykoczyli ruskie razem ze szwabami w czasie II wojny światowej i tuż po niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja urodziłam się prawie 30 lat temu. w domu obok pół roczne dziecko umarło śmiercią łóżeczkową. a moja ciotka 40 lat temu uśmierciła swoje dziecko bo żeby je zahartować ciągle wietrzyła mieszkanie a dziecko w wózku stawiała przy otwartym oknie. Nabawiło się zapalenia płuc i nie dało się go uratować. Dziś pewnie by przeżyło, bo medycyna poszła do przodu, tak jak świadomość rodziców i nikt nie wmówi normalnej mamie, że musi hartować dziecko, żeby było odporniejsze... Ja wychowałam się na Humanie, była na receptę w aptekach, nie tylko w pewexie. Oczywiście na tetrowych pieluchach a że mam wrażliwą skórę to mama przy każdym przewijaniu płakała ze mną tak się odparzałam. No i godziny spędzone na praniu i prasowaniu tetry (nie mówiąc o kosztach jakie to niesie, pampersy przy tym to pikuś). Podgrzewacze też były te 30 lat temu, bo moja mama taki miała. oczywiście nie tak nowoczesne jak teraz. czapka OBOWIĄZKOWO nawet latem czy po kąpieli (teraz przeciwnie, latem tylko w wiatr, po kąpieli nigdy...). Teraz ja mam małe dziecko i moja mama widzi o ile lżej jest wychowywać je przy pomocy nowoczesnej techniki... a jak komuś nie pasuje to jak dla mnie może mieszkać w jaskini, tak jak dawniej ludzie w epoce kamienia łupanego ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jednym słowem - prlowskie elity, to żadne tam elity. Wtedy górą byli po prostu ludzie, jak to się mówiło - zaradni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo madrze pisza niektore osoby, dawniej nie przejmowano sie tak dziecmi jak teraz, moja siostra tez zmarla w wieku 7mcy ale nie z winy rodzicow po prostu szpital zle zdiagnozowal chorobe. mysmy tez biegali po podworku do nocy a mieszkalam na wsi, ile to razy dzieci ukasila zmija, mialy czerwonke, masakra kto sie przejmowal co dziecko robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i małżeństwa są mniej trwałe bo tyle czasu co wam zajmuje czytanie poradników, zbieranie segregatorów z pamiątkami, bawienie się w rozmowy psychologiczne z dziećmi, to jakbyście 1/3 chociaż tyle z meżami się p i e r d o l i ł y co z dziećmi, to rodziny byłyby trwalsze, dziecie szczęśliwsze, samodzielniejsze i z takim wzorcem z domu, że sami wchodziliby w udane związki jak ładnie się do siebie z mężem odnosicie, jak się kochacie, jak razem spędzacie czas, to po prostu uczycie dzieci życia. i więcej poradników nie potrzeba tylko dobry przykład z domu. a teraz lata się wokół dzieci, spędza z nimi każdy czas i potem baby wymyslają miłość większą niż do męża i diabli wiedzą jakie jeszcze szamaństwo od mojej mamy całe rodze,ństwo piło mleko od krowy w butelkach i żyją, są zdrowi, pracowici, wszyscy a teraz jakaś powie, że piersią nie karmi, to wyrodna. a na taką co w ogóle nie karmi brak słów, bo ja karmiąca mm jest wyrodna to w ogóle nie karmiąca jaka jest???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo tyle czasu co wam zajmuje czytanie poradników, zbieranie segregatorów z pamiątkami, bawienie się w rozmowy psychologiczne z dziećmi, to jakbyście 1/3 chociaż tyle z meżami się p i e r d o l i ł y co z dziećmi, to rodziny byłyby trwalsze, dziecie szczęśliwsze, samodzielniejsze i z takim wzorcem z domu, że sami wchodziliby w udane związki najlepsza odpowiedz na tym topicu:))) dzisiejsze matki juz od momentu zobaczenia 2 kresek na tescie, spedzaja po 10 godzin na dobe na zameczaniu meza i otoczenia p********iem o ciazy i dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 56 lat. Wychowałam trójkę dzieci. Dzieciom dawałam mleko krowie jak były małe i nie miały skazy białkowej. Wychodziłam z dziećmi w każdą pogodę na pole i nie kisiłam dzieci w domu jak dzisiejsze matki. Chodziłam do końca ciąży do pracy i nie byłam ani jednego dnia na l4. Po porodach po 3 miesiącach wracałam do pracy. Musiałam w każdy dzień o 5 rano nakarmić, ubrać dzieci i na nogach zawieźć w wózku dziecki do teściów. Szłam z mężem 30 minut na nogach do rodziców a później do pracy. Czy lało,czy wiało, czy sypało nie było uproś. Potem z pracy do teściowej po dzieci i do domu. Musiałam obiad ugotować. Pranie zrobić (nie było pampersów tylko tetrówki),posprzątać i zająć się dziećmi. Nie dawałam obiadków dzieciom ze słoiczków i soczków. Wychowałam trójkę zdrowych dzieci. Teraz to matką się w d***e poprzewracało. Mają pampersy, monitory oddechu, podgrzewacze, leżaczki sraczki itp. a nie mogą sobie przy jednym dziecku do d**y trafić takie są zarobione. Jak widzę te młode matki i ich dzieci to śmiem twierdzić że dzieci są takie rozbestwione przez rodziców i rozpieszczone. U sąsiadów czworo dorosłych ludzi nie może dać sobie rady z jednym 2 latkiem. Gówniarz robi co chce. A matka która nie musi prać pieluch bo jedzie na pampersach, dawała dziecku obiadki ze słoiczka bo nie może ugotować przy dziecku obiadu,w domu syf bo nie da rady ogarnąć mieszkania przy dziecku i staje na głowie już przy nim. No ale gdy dziecko się urodziło to z rąk dziadków i rodziców nie schodziło, Matka tylko ślęczała dniami nad łóżeczkiem i gugała nad dzieckiem. Moja trójka dzieci nie była taka rozpieszczona i nie dawała tak mi w kość jak to jedno wychuchane dziecko sąsiadów przez 2 lata. Sąsiadki córka nie wyjdzie z dzieckiem na pole bo wieje bo leje. Efekt taki jest że dziecko nom stop choruje i na antybiotykach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo ludzie nie pojmują, że że jest tendencja odwrotna- dziecko kiedyś było traktowane skrajnie bezpodmiotowo, czasy się zmieniły, niestety o całe 180 stopni bez zdrowego umiaru i równowagi. istnieje propaganda mówiąca o tym, ze 'dziecko ma mieć to, co najlepsze' to, co najlepsze każdy sam ustala i interpretuje. w imię tego niejasnego hasła ludzie fundują wycieczki, drogie ciuchy i oprogramowanie, kino, drinki, a potem płaczą dlaczego żyjemy w społeczeństwie konsumpcjonistycznym i indywidualistycznym- kto stworzył to pokolenie pytam się? co to znaczy 'dziekco jest najważniejsze, to cały moj swiat'??? jak slyszę takie teksty, mam ochotę dzwonić po pogotowie psychiatryczne. niech jedna z drugą w tym swoim wszechświecie aby w czarną dziurę jakąś nie wpadnie... dziecko ma się na wychowanie, dla społeczeństwa, dziecko to cegiełka jaka się kładzie w budowanie świata. dziecko nade wszystko nalezy wychowywac i uczyć życia co nie wyklucza miłości i blsikich relacji. jednak życie trzeba pokazac dzieciom, inaczej się go nie nauczą, dziecko uczy się widząc i słysząc, inaczej nie umie się uczyć, obserwacja najlepszą metodą nauki. żeby pokazać dziecku życie i jak żyć, to najpierw trzeba mieć to życie. hobby, muzykę, książki, ludzi, związek romantyczny. a skoro dla kobiet zyciem i światem jest dziecko, to uczy się ono postawy egocentrycznej. EGO CEN-TRY-CZNEJ. . dziecko mysli, że ejst w centrum i tak mu zostanie. a matki utwierdzaj a cały świat wprzekonaniu, że matka to funkcja względem kogoś i definiowana jest tylko względem kogoś. matka to tymaczasem jedna z ról, jedna z funkcji- na całe życie , tak...ale dziecka sie nie ma dla siebie. kobieta mądrzej czyni stawiając za głowną swoją rolę w życiu i relację, swą relację z meżem. ale tu pewnie się nie zgodzicie ze mną i będzie wojna, gdzie tymczasem kazde prawie badanie psychologiczne, dane socjologiczne, jakies tam wykazują, że najzdrowsze są relacje domowe oparte przede wszystkim na zdrowym kochajacym się związku. i, że właśnie ze wzajemnje relacji między rodzicami dziecko najbardziej uczy sie funkcjonowania wśród ludzi. ale co mi tam....jesteście matkami polkami i męża wybierałyście pod kątem tego jakim będzie ojcem. małżeństwo to dla was z definicji instrument służący dzieciom, a nie fundament rodzina i kluczowa w waszym życiu relacja;-///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc z No widzisz taka "zaradna " byłaś ze musiałaś codziennie podrzucać dzieci teściowej a teraz robisz z siebie wielka bohaterkę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do Pani co ma 56lat xx po pierwsze niech Pani nie porównuje mleka jakie dawały krowy 30 lat temu a teraz kiedy wszystko nafaszerowane jest chemią i antybiotykami, dzieci też miały kiedyś skazę tylko nikt o tym nie słyszał, i przez to wiele osób z pokolenia 30-latków ma dzisiaj porozwalane jelita osobiście znam 3 takie osoby - i to przez to że dostawały mleko krowie a miały alergię xx po drugie niech Pani nie porównuje kobiet które rodziły dzieci 30 lat temu i teraz - co druga kobieta ma zagrożoną ciąże plamienia itp i to chyba nie ich wina a bardziej ich matek może to one nie dbały o siebie w ciąży i porodziły takie słabe córki xxx ja nie mam prawa jazdy i też chodzę wszędzie na nogach ale nikt mi dziecka ze szkoły ani przedszkola nie odbierze o 12-stej - poza tym dziadkowie nie są w dzisiejszych czasach żadnym wsparciem dla rodziców jedyne na co ich stać to rozpieszczanie wnuków wtrącanie się w nie swoje sprawy i pasienie dzieci słodyczami. Nie wspomną już o tym że żłobek jest u nas od 18 miesiąca i prawie nie ma szans by się dostać jak się nie jest samotną matką lub coś w tym stylu na całe miasto 20 miejsc xxx też gotuje obiad i sprzątam -nie mam w domu sprzątaczki i kucharki - ja osobiście nie znam żadnej osoby która tak ma xxx zawsze gotowałam dzieciom sama chyba że dziadkowie zabierali to koniecznie słoiczek - bo babcia gotować nie będzie bo jej się nie chce xxx moja dzieci nie są rozpieszczone są ułożone i poświęcam im dużo czasu nie jak matki sprzed 30 lat xx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mowie juz o hiegienie jamy ustnej o zgrozo! wszyscy moi znajomi maja problemy z zebami a mamay po 28-30lat.. zadna z matek nie zainteresowala sie higiena jamy ustnej u dziecka :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie mam sterylizatora a butelki wyparzałam RAZ jak były nowe :o Dzieci leczę domowymi sposobami, pokarmy wprowadzałam wg starych tabel (po 3cim m-cu pierwsze produkty), nie używałam monitora oddechu ani innych cudów, nie cackałam się z córkami jak były małe i nie dawałam cycka na rządanie a dzieci mam bezproblemowe i zdrowe jak konie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co mnie to obch
a co mnie to obchodzi jak wychowywalyscie dzieci 30 lat temu?:Dzyje w tych czasach,mam 34 lata,wychowuje dziecko ,co mnie obchodzijak kiedys wy to robilyscie,swiat sie zmienia,przeciez niebede sie uwsteczniac jak wszystko idzie do przodu.nie jestem kamikadze!a wy mamusie sprzed 30lat nie madrujcie sie tak,bo czasy siezmienily a wy zostalyscie w tyle ze swoimi madrosciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wychowywałam dzieci w czasach kiedy już był szal i autentyczny przesadyzm na punkcie dzieci, przewrażliwienie i ciumkanie na każdym kroku, ale nie popłynęłam z prądem . Zupełnie bez dramaturgii i bez patrzenia na dziecko przez lupę dało się obejść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani 56lat
No widzisz taka "zaradna " byłaś ze musiałaś codziennie podrzucać dzieci teściowej a teraz robisz z siebie wielka bohaterkę . do wypowiedzi z 16:18:30 Pracowałam głupia krowo a nie siedziałam jak ty autorko na d***e w domu nic nie robiąc. A ty pewnie siedzisz ze swoją pociechą w domu i palcem do d**y przy jednym dziecku trafić sobie nie możesz a mąż na ciebie tyra. Dzięki temu że oboje robiliśmy z mężem w tamtych czasach a ja jeszcze nocami szyłam wystawiliśmy dom i nie gnieciemy się w bloku w dwóch pokojach, A ty to pewnie siedzisz w opiece nierobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×