Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak się podnieść po stracie ciaży

Polecane posty

Gość gość

Straciłam dziecko :( w 13 tygodniu nagle dowiedziałam się, ze serce mojego maleństwa przestało bić. To straszne, jeszcze nigdy nie było mi tak źle, czuje się jak wrak. To była pierwsza ciaża. Strasznie mi z tym uczuciem nagłej pustki. Ciesyzłam się, ze juz tyle tygodni, ze juz zaczyna być widać. i nagle koniec. Z drugiej strony czuję potrzebę, zeby jak najszybciej tę pustkę wypełnić. Oczywiście trzeba poczekać. Ale i tak teraz boję się, zeby po łyżeczkowaniu nie było problemów z zajściem :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witaj powiem ci cos okropnego, nie wiem czemu sie to stalo, ale widocznie natura usuwa chore płody. moja kolezanka od tygodnia wie ze dziecko ma 10wad i ze czekają ich operacje po sto tysiecy kazda, placz, placz, dziecko jest w 22-26tyg nie wiem dokladnie w ktorym, ale byloby latwiej gdyby stracila je wczesniej niz umarlo np po porodzie. nie stracilam dziecka, nie wiem co to znaczy mogę tylko współczuć i powiedziec to co moja kolezanka kasia miala-plakala na strate 8tyg dziecka, a obecnie wpadla z drugim ktore ma juz miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta moja znajoma co ma chore dziecko w ciązy tak cierpi ze beczy od 2tyg dzien i noc. dziadki chca sprzedac dom na te operacje,przeniesc sie do rodziców, pocieszają ale co to znaczy. dziewczyna z pracy musi zrezygnowac, bo dziecko bedzie leżące, chore, niewiadomo co dalej. placz placz placz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tłumaczę sobie, ze oczywiscie lepiej na tym etapie, niż później, ale... Wiem, ze w macicy to była mała kuleczka, a le w mojej głowie to było dziecko, które pokochałam. Nie moge się z tym pogodzić, ale wierze, zę czas leczy rany, a to świeża sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi pomogla psychoterapia, a osobom które dziecka nie stracily proponuje zachować opinie dla siebie..kolezanka, phi, mi koleżanka tez wyskoczyla ztym chorym plodem, później stracila swoja ciaze, powiedzialam jej to samo, zadowolona nie byla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chce mowic ze lepiej w 8tyg niz po porodzie. to byla dzidzia.... ale jak mysle co ich czeka, cale zycie leżace dziecko, brak pracy, jedna pensja, brak zycia, dziecko ktore placze bo cierpi, latanie po lekarzach, kolejki, fundacje. to zadanie dla swietych, a ty ani ja nie jestesmy swietymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lepiej ty psychoterapeutko zachowaj opinie dla siebie, nic mądrego nie powiedzialaś.PHI-lozofko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaka paychoterapeutka?, wez idz dziecko do szkoly, zamiast pisać swoje mądrości i..phi kiedy stracisz ciaze , wtedy cie z checia poczytam..twoje "przemyślenia"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja po 1 stracie pół roku dochodzilam do siebie Po 2 stracie lekarz delikatnie ze mną rozmawiał w szpitalu pocieszał a w skrócie zapytał co bym wolała czy teraz czy np w późnej ciąży czy urodzić chore dziecko bo natura usuwa płód jeśli jest chore Niedługo zmieniła pracę bo miałam potrzebę zrobienia czegoś ze sobą ale rozmowa z lekarzem bardzo mi pomogła Po 3 stracie ucieklam ze szpitala żeby pojechać na egzamin na prawko na motocykl Wiedziałam że dziecku już nie pomogę i muszę zająć się tym co sprawia mi przyjemność i pozwala się oderwać Potem zrobiłam jeszcze prawko na ciężarówki i poszłam do wojska bo akurat to są moje pasje Ty napewno też jakieś masz więc rób to co sprawia Ci przyjemność i nie zamartwiaj się bo Twoje dziecko napewno nie chciałoby widzieć swojej mamy w depresji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no z tym wojskiem to poleciałaś bo bandzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest forum o ciąży!!!! A nie o stracie ciąży poronieniach i innych tego typu. Tutaj kobiety sie dziela przezyciami wciazy i w czasie porodu. Nie dolujcie innych tym ze 5 tygodniowy zartodek sam sie poronil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To było moje marzenie od zawsze i dokumenty skladalam już dużo wczesniej ale po poronieniu postanowiłam się ostro za to wziąć dlatego zrobiłam kat.C co przyspieszyło wszystko i gnebilam ich tam :) Te całe przygotowania (też do ślubu) tak mnie pochłonęły że było mi o wiele łatwiej Teraz jestem w ciąży. Dziś zaczęłam 8 tydzień :) Nie jest bezproblemowo bo biorę leki i muszę dużo leżeć ale modlę się i jestem dobrej myśli że teraz będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 11:06 kobieta gdy traci ciążę czuje się tak jakby straciła urodzone już dziecko a nie zarodek czy zlepek komórek Dlatego jest tak ciężko A to forum jest dla matek o markach o ciąży dzieciach więc ten temat jest o wiele bardziej trafiony niż np. Czy ubieracie się w lumpach lub Który ketchup lepszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem jest to napewno jakiś vbol ale bez przesady poronienie to normalna sprawa, i ona cóż jeszcze matka nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była marcowa
Chyba nikt nie da Ci gotowego przepisu jak sobie poradzić. Każda z nas inaczej sobie radzi, bo każda z nas jest inna. Ja też na rutynowej wizycie w 13tc dowiedziałam się, że serduszko mojego dziecka przestało bić. Sama dobrze wiesz co się wtedy czuje... Na szczęście nie miałam zbyt wiele czasu na rozmyślanie, bo miałam naprawdę zawieruchę, i w pracy, i poza nią. Jedynymi moimi dniami wolnymi były dwa spędzone w szpitalu. Dziś wiem, że dzięki temu jakoś przetrwałam najtrudniejszy czas. Mimo, że nadal nie mogę się opanować na widok noworodków:-( to wierzę, że utracone dzieciątko do nmie wróci:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była marcowa
Czasu juz i tak nie cofniesz. Wpływ możesz mieć tylko na przyszłość, więc zrób wszystko by była ona jak najlepsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie moge wrócić do pracy. Szef nie ma dla mnie etatu, zostałam dlatego,z ę okazało sie, ze jestem w ciaży, była redukcja etatów. Teraz zwolnienie L4 od ginekologa, potem pewnie przymusowy urlop i w końcu zwolnienie z pracy. Ta sytuacja dodatkowo mnie dobija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja poroniłam półtora roku temu,nadal mysle o tym jakby to było i tęsknie za tym dzieckiem codziennie,ból jest mniejszy ale on nigdy nie minie jesli sie kochało to dziecko już od samego poczatku,nikt tego nie zrozumie kto tego nie przezył wie Panie które tego nie doswiadczyły lepiej niech te swoje rady wsadza sobie w d**e ,bo to nic nie daje a jeszcze bardziej wkurza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zawsze to sa wady genetyczne,nieraz niedostateczna ilosc progesteronu z dzieckiem wszystko jest ok i wtedy szkoda najbardziej i boli najbardziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość distasa
Ty gościu od tych "operacji po sto tysięcy każda" weź się lecz i nie ściemniaj! Poronienie niebzawsze jest spowodowane wadą zarodka. Przykro mi autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była marcowa
Gościu z 12.41 a myślisz, że ja nie myślę o tym dzieciątku?? Nie ma dnia żebym o nim nie myślała. Czasm wystarczy jakieś słowo, gest a łzy same lecą jak grochy, ale wiem, że czasu nie cofnę i nie odmienię tego co już się stało. Pamiętać o utracanym dzieciątku będę zawsze, tak jak i będzie zawsze obecna obawa o zdrowe donoszenie ciąży, w którą mam nadzieję niedługo zajść, ale muszę ŻYĆ TU I TERAZ. Dla siebie, dla mężą dla rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była marcowa
Autorko, no to rzeczywiście nieciekawie, ale postaraj się znaleźć sobie jakiś wypełniacz czasu. Wiadomo, że to nie całkowite rozwiązanie sytuacji, ale nie możesz ciągle rozmyślać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sama się nad tym zastanawiam ale fakt nie traktowałam nigdy mojego poronienia jak straty płodu tylko śmierci dziecka autorko czas niestety rany nie zaleczył np. w moim przypadku ale dzidziuś który jest teraz w moim brzuchu mimo lęku panicznego przysłonił poprzednią stratę wieżę że też z tobą tak będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do goś wyżej - " ....ta moja znajoma co ma chore dziecko w ciązy tak cierpi ze beczy od 2tyg dzien i noc..." jakbym miała tak całe życie płakac i moje dziecko miałoby całe życie zyc w cierpieniu to usunęłabym ciąże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też potrzebuje odpowiedzi na to pytanie tylko nikt mi nie umie na nie odpowiedzec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To już zawsze będzie z nami. Trzeba żyć dalej. Ja też mocno przeżyłam swoją pierwszą, i jak dotąd jedyną, stratę ciąży. Otarłam się o depresję i w konsekwencji rozwaliłam swoimi załamkami tamten związek. Dzisiaj mam męża, od pół roku staramy się o dziecko, bez rezultatów bo mąż jest bezpłodny... Życie potrafi być nieprzewidywalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silje1987
4 dni temu 9 lutego straciłam mojego synka.. rozpacz nie mija, wręcz przeciwnie. wszystko było idealnie, wyniki badań USG, krwi.. dodatkowe szczęście bo okazało się, że to syn. mój mąż płakał ze szczęścia. nasze szczęście nie trwało długo, zaledwie 2 tygodnie. czułam już ruchy, snułam marzenia, wyobrażałam sobie siebie na spacerach z wózkiem w letnie dni. na drugich badaniach prenatalnych okazało się, że mój synek ma rozszczep kręgosłupa z przepukliną oponowo rdzeniową.. wyrok. załamanie, zawalenie świata, łzy dzień i noc. milion pytań: dlaczego? czemu my? przecież przygotowywałam się do bycia mamą, witaminy, zdrowy styl życia.. iskierka nadziei że mogą operować synka wewnątrzmacicznie, natychmiast. ryzyko: śmierć dziecka i moja.. decyzja? terminacja w 22 TC. był już tylko łzy i cierpienie w szpitalu. bóg najpierw zabrał mi synka, a potem przez prawie tydzień czekałam, aż zadziałają leki wywołujące poronienie.. zdecydowałam się go zobaczyć, był taki maleńki, wyglądał jakby spał i był tak podobny do mojego męża. nie potrafię się podnieść, tabletki uspokajające przestają działać.. czy znajdę siły na kolejną ciążę? nie wiem... staram się, ale nie wie nikt, kto nie stracił dziecka jaki dramat przezywają mamy, które swoje dzieci odwiedzają na cmentarzach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja straciłam dziecko w 28 tc. Wcześniej dwa poronienia, ciąża pozamaciczna. Do tego ogromne problemy z zajściem w ciążę (leczyliśmy się wiele lat, skończyło się na in vitro). Żadnego wsparcia znikąd, nikt już nie wierzył, że się uda... Było naprawdę kiepsko. A jednak! Dziś jesteśmy szczęśliwymi rodzicami zdrowego synka, ale nadal pamiętamy o córeczce, której nie dane nam było poznać (pochowaliśmy ją, nie wyobrażaliśmy sobie zostawić własnego dziecka w szpitalu, choć była taka możliwość). Nie trać nadziei! Daj sobie czas na przeżycie żałoby, a potem ponownie pomyślcie o dziecku. W takiej chwili świat wali się na głowę, ale trzeba żyć dalej, tyle że już na zawsze z raną w sercu... Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×