Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość terapia przez pisanie

wasze najgorsze wspomnienia zwiazane z domem rodzinnym

Polecane posty

Gość gość
Jestem gościem z 13.23. Skoro mówisz że pomaga... O jednej rzeczy nie napisałam, bo boli mnie samo myślenie o tym. Jak byłam w 5 klasie zmarł mój braciszek. Był chory i leżał w szpitalu przez miesiąc... Ja się przez ten czas modliłam codziennie. Przysięgałam że zrobię wszystko żeby przeżył. Od jego odejścia przestałam wierzyć w boga. Może to dlatego tak mocno przeżyłam rozdzielenie mnie z resztą rodzeństwa... Zabrali mi wszystko co kochałam, jedyne co przynosiło szczęscie. Tak bardzo martwiłam się co się z nimi stanie... Nie chciałam żeby cierpiały, ale w domu pewnie skończyłyby jak ja. Wtedy tego nie widziałam, tylko tą pustkę po nich. Zostałam sama z patologią, babką ze szczepliną przy pasku, zachlaną matką, biedą i agresywnym wujowstwem na 20m2. No i poryczałam się :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babka z piasku
Powyższe o słuszności terapii to moje :) Tak naprawdę to my sami w dorosłym życiu jesteśmy dla siebie katami i surowymi krytykami. Sami sobie zakładamy maski i boimy się zrobić cokolwiek ze strachu przed nieznanym i nieprzewidywalnym. ( W domu było wszystko chaotyczne i i nieprzewidywalne i zawsze kończyło się awanturą, więc czymś złym - teraz podświadomość mówi, że coś co jest nieznane i nieprzewidywalne, na pewno będzie złe) Lubimy "gdybać" i szukać setki rozwiązań, ale bez drogi wyjścia, zamiast jedno konkretne. Wszystko jest albo czarne, albo białe, nie ma nic po środku. Nieraz przeszłość tak bardzo boli, że co rusz wraca jak bumerang. Wystarczy powierzchowna kłótnia z mężem, którą DDA chce wygrać (często manipulacją), bo nie chce być gorszy, albo na odwrót poddaje się i obraża. Nigdy nie ma kompromisu, dlatego, że coś jest właśnie albo czarne albo białe, a kompromis to szarość. To tylko wierzchołek góry lodowej... ale da się z tego stanu wyjść, ale tylko pracą NAD SOBĄ a nie nad innymi, bo nad innymi nie mamy władzy i kontroli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babka z piasku
To prawda pisanie oczyszcza, ale żeby pomogło się pozbyć ciężaru jakim jest takie dzieciństwo, to trauma musi być "przepracowana". Pisanie jest dobre, ale nie można się oczyszczać powierzchownie. Chodzi o to że jesteśmy jakby garnkiem na gazie pod przykrywką. Przykrywka podskakuje uwalniając parę - tak samo robimy kiedy mówimy, piszemy o trudnych wspomnieniach, ale dopiero kiedy wyłączy się palnik i podniesie przykrywkę to cała para wyjdzie. Jeśli gaz jest włączony nadal to mamy odwrotność, co z tego, że o tym mówimy i piszemy, jak źródło problemu pozostaje nienaruszone. Po wyłączeniu palnika i podniesieniu pokrywki ( to jest maska czyli zaprzeczenie) treść garnka ostygnie... tak samo jest z terapią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wasze wypowiedzi udowadniają moje racje o tym, że patologia nie powinna mieć dzieci. bardzo wam współczuję, ale nie popełniajcie błędów waszych rodziców -nie rozmnażajcie się. niech wasze geny zginą. zróbcie to dla dobra ogółu. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babka z piasku
Patologia to jest stan umysłu :) w tym brak empatii, którą pokazałeś/aś 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terapia przez pisanie
jeszcze cos,tak mi sie przypomina.jak mialam ok.4 lat to ojciec chcial wyrzucic matke przez okno.darlam sie ile wlezie i plakalam i wtedy zaczeli pukac do nas sasiedzi,ojciec sie wystraszyl i jej nie wyrzcil.myslalam,ze dostane zawalu,ona juz byla polowa ciala za oknem.mieszkalismy na 4 pietrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babka z piasku
Trudne dzieciństwo to "problemy z sobą" nabyte, a nie wrodzone. Czyli takie z których można wyjść, oszczędzając przy tym innych :D Genetyk się znalazł :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terapia przez pisanie
to nie genetyk ale drugi Hitler.nie zwracajmy uwagi na takie posty to sobie pojdzie.poprostu ignorowac,nie bedzie przeciez pisal/pisala sam/a z soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babka z piasku
Właśnie. Uderz w stół a nożyce się odezwą :D Swoją drogą szczerze współczuję tej osobie, to dopiero skrzywienie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nie miałam łatwego dzieciństwa. Wieczne awantury rodziców i szarpanie się :( ale moje doświadczenia nie były tak straszne jak Wasze :( bardzo wam współczuje :( nie wiem nawet co napisać, jak Was pocieszyć. Mam nadzieję że ułożycie sobie życie, i uwolnicie się z tej traumy jaką zafundowali Wam rodzice🌼 To co napisała Malwina, ruszyło mnie najbardziej :( trzymaj się kochana 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terapia przez pisanie
mnie tez najbardziej poruszyl post Malwiny,Malwinko sloneczko ty nasze,trzymaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a za 20 lat twój syn założy taki sam topik. powodzenia :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...każdy kto to przeczyta niech to bardzo dobrze zapamięta,niech nie zgotuje takiego losu swoim partnerom i dzieciom,niech każdy zapamięta jak to boli,zwierzęta tak nie postępują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życie wyprostuje prędzej czy później każdego cwaniaka :) My doceniliśmy jego wartość, wiarę w siebie i innych, empatię poprzez takie a nie inne doświadczenia z dzieciństwa. Taki cwaniak się obudzi być może później jak dopadnie go nowotwór, albo inne traumatyczne przeżycie. Bo jak na razie sam pokazuje swój brak człowieczeństwa poprzez zgryźliwe, oceniające z góry innych komentarze. A prawda jest taka, że człowiek szczęśliwy i spełniony NIGDY nie ma potrzeby wyżywania się na innych. Więc z tym skrzywieniem trafione :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Allesonnen
Mialam sie tutaj tez wpisac, ale jak przeczytalam niektore wypowiedzi to moje dziecinstwo choc straszne, w patologicznej rodzinie z ojcem alkoholikiem, ktory zgotowal mi pieklo wypada i tak blado przy historii Malwiny. Nie wiem czy tu jeszcze jestes, ale odezwij sie jeszcze, napisz jak sobie radzisz, czy jakos ulozylas sobie zycie?. Bardzo Ci wspolczuje, nawet nie potrafie wyrazic slowami co czuje, mam nadzieje, ze odnajdziesz w zyciu szczescie i zycze Ci tego z calego serca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
historia Malwiny jest straszna:(o matko to koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, ja często duszę emocje w sobie byle nie wyrządzić komuś krzywdy choćby złym słowem. W efekcie mam wrzody żołądka w wieku 20 lat, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nigdy w życiu nie sprawiłam komuś przykrości. Chętnie pomagam, bo wiem jak to jest nie mieć nic ani nikogo. Moim rodzeństwem jako najstarsza opiekowałam się najlepiej jak mogłam, mówili do mnie 'mamo'. Tak, nadaję się do utylizacji, niegodna by żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchajcie ,nie próbowaliście się nigdy zemścić na swoich oprawcach??? Sama nie wiem :-( Straszne jest to o czym piszecie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyah2502
nie mam konkretnego wspomnienia chyba...i jednego najgorszego...wiem ze rodzice mnie kochali i bardzo sie starali zebysmy zyli normalnie, ale sami nie radzili sobie z nalogami z alkoholowym czy narkotykowym...Pamiętam tylko lęk i wstyd. Lęk ze cos im się stanie, ze mnie zostawia, wyjda i nie wroca, ze przegną i sie nie obudza...ze moje kolezanki zobacza tatę pod wplywem odurzonego czyms, a ja staralam sie zyc normalnie, nigdy nie bylo agresji w domu duzo milosci, wspolnych rozmow, ciepla...ale mimo wszystko uzaleznienie rzutowalo na nasze relacje i byly etapy czyste jak i te gorsze...najbardziej balam sie wracac do domu z wyjazdow bo nie wiedzialam co zastane co sie dzialo...umarli jak bylam nastolatka...i zostawili z cala kupa klopotow sama z dlugami ktore splacam po dzis dzien...jestem mloda dziewczyna sierota z tysiacami dlugow...i roznymi lękami...o tyle tylko ze mialam milosc Rodzicow ktora mimo wszystko duzo mi dala dobrego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Dokładnie, ja często duszę emocje w sobie byle nie wyrządzić komuś krzywdy choćby złym słowem. W efekcie mam wrzody żołądka w wieku 20 lat, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nigdy w życiu nie sprawiłam komuś przykrości. Chętnie pomagam, bo wiem jak to jest nie mieć nic ani nikogo. Moim rodzeństwem jako najstarsza opiekowałam się najlepiej jak mogłam, mówili do mnie 'mamo'. Tak, nadaję się do utylizacji, niegodna by żyć."-naprawde trzeba zrobic wszystko ,zeby isc na terapie,nie zawsze sie za to placi,poszukajcie zainteresujcie sie tym,to chodzi o Wasze cale przyszle zycie..moze byc lepsze ale bez pomocy sie nie obedzie.A do dziewczyny z postu,ktory tu wkleilam-to nie ty jestes niegodna by zyc!!tylko ci,ktorzy zmarnowali ci dziecinstwo i zycie.TY nie zrobilas niczego zlego!!Niczego! I zaslugujesz na wszystko co w zyciu nalepsze,nawet jesli w to nie wierzysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terapia przez pisanie
po co sie mscic?zeby sie znizac do ich poziomu?zycie ich pokara,na starosc zostana sami,moga zachorowac itp.ja wierze w sprawiedliwosc zycia,naprawde...chociaz we przypadku Malwiny rozwazalabym taka ewentualnosc ale to juz byl naprawde hardcore i akt bestialstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie próbowałam się zemsić, wybaczyłam. Powiedziałam sobie że będę lepsza. Agresja to takie błedne koło wiesz? I tylko dobrem można się wykupić. Ale na miejscu Malwiny... Nie wiem co bym zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Go ściu z 15:47 dziękuję :) jednak nie pisalam tego powaznie. To było w nazwiązaniu do 'kolegi' o dziwnych poglądach. Podniosłam się po tym wszystkim i nawet udało mi się wyrobić poczucie własnej wartości :) chodziło mi o to, że często osoby takie jak my mają w sobie więcej empatii i niekoniecznie ciągną dalej patologię. A pan wyżej najwidoczniej nie dostał jeszcze od życia po d***e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam jedna sobie
Przeczytałam. Niektóre rzeczy sa straszne, nie wiem czy umiałabym po czyms takim zyć. Ja miałam ojca alkoholika i bandziora, który był gosciem w domu, więcej przesiadział w więzieniu. Jako dziecko pamietam,że katował matke, wybił nam szyby w oknach w środku zimy, etc. Ale to nie było najgorsze. Najgorzej wspominam obwinianie mnie przez matkę, że to my jej zycie s*********ismy. Bicie mnie gdzie i jak popadnie, wyzywanie. Po prostu nie umiała sobie z tym poradzic to znalazła kozła ofiarnego. Nie wspominam tych rzeczy bo nadal bolą. Ale potrafie żyć. Mam wspaniałego męża i córkę i naprawdę dobre życie. Może cała sztuka uwolnienia się od tego polega na trafieniu na odpowiedniego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościówka 26
Witajcie. Mną też wstrząsnęła historia Malwiny, życzę dużo siły i spotkania odpowiednich ludzi na swojej drodze, którzy będą w stanie pomóc. Polecam Wam książkę "Toksyczni rodzice" Susan Forward. Moje dzieciństwo nie było tak traumatyczne jak opisy niektórych tu osób, ale nie chodzi tu o to, żeby się licytować czy porównywać, tylko oczyścić poprzez pisanie. Jestem znerwicowana i depresyjna, myślę, że głównie przez moją znerwicowaną matkę (w ogóle kobiety ze strony mamy były/są znerwicowane moim zdaniem), ona miała takie napady szału, bardzo mnie wtedy wyzywała, ale to bardzo wulgarnie, czasem szczypała i szarpała za włosy (pamiętam jak cały świat mi wirował gdy mną potrząsała i moje włosy w jej garści, kiedy puściła, a miałam długie włosy, czułam się wtedy taka poniżona i uciekałam do swojego pokoju). W moim domu nie mówiło i nie mówi się do tej pory słów "kocham", "przepraszam", "proszę" też rzadko, nikt nikogo nie przytula. Pamiętam jak się dziwiłam kiedy oglądałam np. "Siódme niebo", a tam wszyscy się przytulali i mówili "kocham cię". Kiedy byłam mała zaczęłam mieć stany lękowe, bałam się wychodzić do sklepu, ciągle bolał mnie brzuch itp. Byłam wtedy raz u psychologa. Może się domyślać, że później było coraz gorzej, w wieku dojrzewania prawie wpadłam w bulimię (rodzina często komentowała, że jestem za gruba, chociaż nie miałam nadwagi), nienawidziłam się z całego serca, okaleczałam się. U nas się nie rozmawia szczerze tak, jak w serialach, nie zwierzam się, bo często moje zwierzenia były "wygarniane" przeciwko mnie, było duuuuużo krytyki i porównywania do rówieśnic, czułam się nikim i niczym. Najgorsze jest to, że do tej pory mam myśli, że zasłużyłam na takie traktowanie, bo widocznie byłam tak złym i podłym dzieckiem, ale naprawdę nie przypominam sobie, żebym zrobiła coś strasznego, np. wybiła okno, wyzywała albo pluła na rodziców. Byłam u 3-ech psychologów, ale albo nie potrafili do mnie dotrzeć albo to ja nie potrafiłam z nimi współpracować. Przez kołatania serca lekarz skierował mnie do psychiatry. Jestem osobom wrażliwą i zamkniętą w sobie, mam 26 lat, a nigdy nie byłam zakochana, zawsze uciekam, prowokuję kłótnie jak ktoś tu już pisał, boję się bliskości, miłości, kochałam mamę, a ona czasem mieszała mnie z błotem, miałam wrażenie, że wyżywa się na mnie, bo ma stresującą pracę i naprawdę to poczucie winy we mnie wrosło. Pomagają mi różne książki, wiara w Boga, w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny i że każdy dostaje tyle, ile jest w stanie znieść. Z tego by wynikało, że osoby, które miały np. bolesne dzieciństwo muszą być w głębi "King Kongami", tylko same nie zdają sobie z tego sprawy. Podobno każdy żyje najlepiej jak potrafi w danym momencie, widocznie nasi rodzice nie mieli bajkowego dzieciństwa i nie potrafili inaczej (nie komentuję sytuacji Malwiny, bo to jakiś szczyt krzywdy), nie interesowali się psychologią itp. Przesyłam Wam dużo uścisków 🌼 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kredka1234
Moje najgorsze wspomnienia, to wtedy jak matka pijana chodzila z nozem po mieszkaniu i groziła ojcu ( wybila wtedy szybe w dzrzwiach). Albo jak chciala sie rzucic z IV pietra z balkonu. W ogole to mam duzo wspomnien takiz ze matka wychodzi wieczorem i wraca nad ranem do domu w strasznym stanie, jak nie bylo ojca bo byl w delegacji to mnie podrzucala sasiadom. I tak to trwalo prawie 20 lat az do momentu, mojej wyprowadzki z domu. Teraz mam dwojke dzieci, mialam w mlodosci nerwice lekowa, ale z tego wyszlam. Jedyne co mi sie nie układa to to ze wybrałam niedpowiedniego czlowieka przy sobie, który funduje mi hustawke emocjonalna, ale podobno dla mnie to własnie norma i dlatego podswiadomie tego szukam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pijany ojciec robiacy awantury- mebloscianka na podlodze, dziura w stole po siekierze, zlamana reka mamy, przecieta reka nozem, bo sie bronila, byla duszona na moich oczach, ja bita pasem jak nie usnelam od razu, proby dotykania mnie przez niego, ciagly strach,ze wroci pijany,m uciekalam po pomoc przez okno w mróz w na boso i w pizamie, barykaowane drzwi, proby samobojcze ojca ( kiedy mialam 15 lat wreszcie udana), libacje ojca, tak sie go balam ze strachu przed nim zsikalam sie na dywan,zeby mnie nie zbil,ze jeszcze nie spie alkoholizm matki, ale to juz z jej strony chyba ucieczka od problemow, ale wyszla z tego, ale pamietam tez piekne chwile, dzieki dziadkom traumna na cale zycie, maz nie mogl uwierzyc co przeszlam, co mozna zrobic swojemu dziecku :(:( mam 30 lat i teraz to wychodzi ze mnie, nerwowa jestem, czasem agresywna, leczylam sie na nerwice lękową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja wypowiedz ta wyzej, dodam jeszcze,ze rzucanie obiadem po scianach i kazal nam to sprzatac, kazal rozbierac go z ubran jak wracal pijany, bil po twarzy, ost raz uderzyl mnie tydz przed swoim samobojstwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeju widze że niektórzy mieli gorzej ode mnie , mnie próbowano zg****ic podczas libacji miałam wtedy 12 lat i wiedziałam co i jak od razu do matki z krzykiem i matka mi uwierzyła i pogoniła przyjaciela mojego ojca .Ale ja miałam biede , pijanstwo i bicie w domu odbiło sie to na mojej psychice i zyciu mam fobie boje sie ludzi i róznych sytuacji mam rodzine 2- córki i staram sie jak moge by nie popełniac błedów takich jakie były w moim domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×