Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość euphenia2345

czy macierzynstwo jest naprawde tak wspaniale

Polecane posty

Gość gość
mam wrazenie,ze wiekszość tu piszacych sprowadza macierzyństwo do pierwszych lat zycia dziecka, ktore rzeczywiscie często wymagaja sporo pracy. A niemowlectwo to moment! Ludzie - przeciez wasze dziecko bedziecie miec przez jeszcze ok 60 lat! To bedzie dorosly czlowiek, w dodatku wasz najlepszy przyjaciel, to wlasnie on czesto wam poradzi, pomoze, pogada, nauczy wielu rzeczy. Jestem matka dorosłych dzieci i dla mnie macierzyńswto jest coraz bardziej wspaniale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_znowu_po
być może, ale na razie mam doświadczenia z pierwszych pięciu lat życia z dziećmi;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
klapoucha, a to twoja bratowa nigdy nie widziała choćby przez godzinę, dwie jak wygląda zajmowanie się noworodkiem, nigdy nie słyszała jak opowiadały koleżanki/kuzynki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie niemowlęctwo, to moment, a większość pisze o tych strasznych kupkach i zupkach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchajcie wszystko zależy od naszego charakteru, wytrzymałości psychicznej i fizycznej, upodobań a także od charakteru dziecka, jego stanu zdrowia itp. Ja jestem po trochu pesymistką więc nastawiałam się po porodzie na najgorsze. Nie było łatwo ale byłam na to przygotowana. Okazało się że ta moja wytrzymałość psychiczna, motywacja do działania, wytrzymałość na brak snu sprawdza się, ale tylko na krótką metę. Po kilku miesiącach po prostu wysiadłam. (mam dwójkę dzieci z dwuletnią różnicą) Z przykrością stwierdzam, że nie taką matką chciałam być jaką jestem, zdaję sobie z tego sprawę chcę nad tym pracować ale niestety mi się nie udaje. Pojawiają się nerwy, agresor się włącza. Kwestia nudy też tu wkracza, ale w innym znaczeniu. Nie chce mi się pewnych rzeczy robić bo po prostu nie mam już siły, Macierzyństwo to jest bycie robotem. O ile przy pierwszym dziecku tak bardzo mi to nie przeszkadzało o tyle przy dwójce jest to męczące. A najgorsze jest to że nie możesz czekać na odpoczynek bo on nie nadejdzie. W pracy czekasz do weekendu a w macierzyństwie weekend jest tak samo ciężki. Odpowiadając na pytanie, macierzyństwo nie jest wspaniałe, jest to bardzo ciężki okres, ale dzieci są wspaniałe (szczególnie kiedy śpią :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo są zbyt płytkie, żeby myśleć o tym co dalej będzie dalej. Dziecko to dla nich dzidzia, bobasek ewentualnie przedszkolak. Nie myślą o przyszlości, reszcie życia tych nowych ludzi. Najważniejsze to zapełnić macicę, a potem żeby wyhaczyć tanie pampersy. A potem, co tam, jakoś to będzie, bo nigdy jeszcze tak nie było żeby jakoś nie było. W efekcie czego te ich bezrefleksyjnie spłodzone dzieci wiodą potem tak samo miałki i nic nie znaczący żywot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie moje dorosłe dziecko wyjasnilo łopatologicznie, o co chodzi z Wielkim Zderzaczem Hadronow, robi mi korekte tekstów angielskich, nauczylo robienia prezentacji w power poincie - a jest to nadal moje DZIECKO. Naprawdę nie pamietam jakiego koloru mialo kupki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie...największy problem "mamuśki" widzą tym, że nie mogą sobie swobodnie pójść do kina, bo nie ma dziecka z kim zostawić, no mega problem i ograniczenie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
świetnie, tyle ze takiej pomocy moze ci udzielic nie tylko dziecko. l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak właściwie, to świat doskonale by się obszedł bez 99 procent z nas. Taka jest smutna prawda. Życie większości z nas nic właściwie dla świata nie znaczy, jesteśmy tylko anonimowymi peselami, zjadaczami chleba. Sad but true.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.11.13 jasne, moglam sie zapisac na kurs komputerowy( dzieki dzieciom nie musiałam- a za "moich czasów komputerów w szkolach nie było). dluzej siedziec nad słownikiem, lub co gorzej uzywac tlumacza google; sprobowac wciagnac sie w tematyke fizyki kwantowej (uf, trwałoby to) Ale zycie jest krotkie i nie ma wszystko mam czas. Wlasne dziecko udzieli ci takich korepetycji migiem, odpowie na pytania, ktore wstyd byloby ci moze zadac komus innemu. Tak jak ja uczylam bezinteresownie dzieci kiedys, tak i one nie widza problemu, zeby poszerzyc moja wiedze teraz. A zasygalizowałam tu tylko kilka tematów - jest ich o wiele wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie czytałam całego wątku ale ja mam dość moje dziecko nie skończyło nawet roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No patrzcie, dziecko jako bardzo kosztowny osobisty asystent. No tego to jeszcze tu nie grali :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli to do mnie - to akurat dziecko kosztownym asystentem nie jest -( tzn nie nie kosztuje, raczej oszczedza czas i kasę) dla dziecko zrobic cytowana to prezentacje w pp to tyle, co splunąc, dla mnie, starej baby juz nie tak. Osobisty asystent? no niekoniecznie, dzieci maja swoje zycie, mieszkaja daleko, ale skype daje radę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaka stara taka durna, jak słowo daję :O Kobieto, bardzo kosztowny to asystent, bo na jego wychowanie i wykształcenie wydałaś kupę kasy. Ale to nieważne. Co ty właściwie usiłujesz powiedzieć? Że dziecko ma też walor użytkowy i warto je robić, bo kiedyś będzie pomocne? Zayebiście mądra motywacja, nie ma co :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A na co wydawac kase, jak nie na tych ktorych sie kocha? Na przyjemnoisc bycia z nimi , na wspólną radość? Co - mam do grobu wziac? I spokojnie - zawsze wystarczało.. Nie wychowywalam dzieci dlatego, zeby byly pomocne, chyba nikt nie mysli o tym. Daję takie przykłady, bo mnie smieszy, że dziecko to dla wielu wyłącznie temat kupek i zupek,a rok to wiecznosc i koniec swiata, a przecież to bedzie za chwile rozumny czlowiek , od ktorego w zyciu niejednego mozna sie jeszcze nauczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ja nie twierdzę, że pozytywów nie ma. Ale twierdzę, że jest wiele negatywów o których się nie mówi." Jak to się nie mówi ?? Dziwne masz otoczenie bo u mnie się dużo dookoła mówi o tym jaka to odpowiedzialność i czego się spodziewać/ "Po co mam pisać o pozytywach?" Jak to po co ? Po to żeby ukazać pełny obraz sytuacji. Doktoryzując się tylko nad negatywami przedstawiasz tak samo zafałszowany obraz jak ktoś kto mówiłby tylko o pozytywach. "O tym przeczytasz wszędzie, każdy Ci przedstawi fantastyczny różowy obraz macierzyństwa." Jaki każdy ? Ja nie znam takiego kto by przedstawiał wyłącznie fantastyczny obraz macierzyństwa. Robi to tylko świat reklamy i zdjęcia w magazynach o macierzyństwie, ale wypowiedzi osób indywidualnych już tego nie robią. "Bo o problemach przecież mówić nie wolno. Bo gdy się do nich przyznasz to musi być coś z Toba nie w porządku, jesteś genetycznie pozbawiona uczuć wyższych i takie tam inne bzdury." No jeśli się pisze na tytułowe pytanie wyłącznie w negatywach to co innego myśleć jak nie to że coś jest z kimś nie w porządku? To by było nienormalne pisać że np. depresja poporodowa jest stanem normalnym. Jesli ktoś ma problem ze sobą psychiczny lub zagraża bezpieczeństwu dziecka to powinien iść do lekarza psychiatry lub psychologa lub jeśli nie chce być matką to odpowiednio wcześniej podwiązać sobie jajniki.lub oddać dziecko do adopcji. Skoro tych pozytywów jest tak wiele to czemu ich nie wymienilas? Nie ja się tu wypowiadałam na tytułowe pytanie lecz ty a ja jedynie komentowałam twój post. Ale jeśli chcesz napiszę ci tyle, jesli ktoś chce mieć dziecko to będzie się z niego cieszył i będzie je kochał najbardziej na świecie. Czy to nie jest już sam w sobie ogromny pozytyw ?? Oczywiście ta radosć dziecka rozdrabnia się na mnóstwo drobnych uroczych momentów dnia codziennego. Nie wiem czy to dobrze je rozpisywać na szczegóły bo zaraz mnie zaszufladkują że jestem nawiedzoną mamuśką lub że mam pieluszkowe zapalenie mózgu, ale cieszą różnorakie chwile np. budząc się rano czuję się przytłoczona bo wiem że czeka mnie wiele pracy ale jednocześnie cieszy mnie że dziecko wpatruje się we mnie swoimi ogromnymi oczyskami i się rozkosznie uśmiecha na powitanie. W ciągu dnia cierpi mój kręgosłup bo mam 65 stopni skoliozy i frustruję się dźwigając dziecko a jednocześnie czuję błogość kiedy wtula się we mnie dziecięce ciałko. To są tylko przykłady. Chodzi o to że nie jest wspaniały sam w sobie dyskomfort związany z wysiłkiem wykonywania tych codziennych upierdliwych czynności. Ale mimo wszystko dziecko często osładza wiele tych upierdliwości. Owszem człowiek ma prawo czuć się wieczorem wypompowany i podirytowany, szczególnie jak dziecko jest marudne i robi się nieznośne, ale to akurat do tego po całym dniu mamy prawo, bo nie jesteśmy cyborgami też potrzebujemy odpoczynku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×