Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zagubiona2013

Rozwód czy jeszcze próbowac poradźcie

Polecane posty

Gość Zagubiona2013

Może ktoś miał podobną sytuację albo może mi coś podpowiedziec już sama nie wiem co robic Jesteśmy ok 2 lat po ślubie. Upłynęły nam one głównie na ciągłych kłótniach w zasadzie o wszystko. Miały też już miejsce wyprowadzki z domu 2 jego obecnie moja. Jednym z problemów jest to że mamy inne wzorce rodzinne u mnie rodzice żyją po partnersku, u niego rządzi ojciec, mam nie ma nic do gadania, nawet potrafi się do niej w obecności innych osób niemiło odezwac. Niby przed ślubem rozmawialiśmy o tym, mówił, że nie chce byc jak ojciec ale po ślubie w bardzo wielu jego postępowaniach widac właśnie ojca. Kolejnym problemem jest to, że on jest bardzo za swoją rodziną. Niby to dobrze, ale wcale nie. Już kilka razy zdarzyło mu się wybrac rodzinę zamiast mnie, stawia ją wyżej niż własną żonę a myślę, że tak byc nie powinno. Ostatnia kłótnia i później moja wyprowadzka była właśnie z tego powodu że po raz kolejny wybrał ich, spędził z nimi wieczór choc ja się tam do nich nie wybierałam i chciałam, żeby wrócił do domu, on został z nimi. Po tym wszystkim się wyprowadziłam i od kilku dni nie mamy kontaktu. Nie wiem co dalej robic czy jeszcze spróbowac się pogodzic czy to juz nie ma sensu? Niestety z naszych doświadczeń wynika, że pogodzimy się chwilę jest dobrze i później jest następna kłótnia. Boję się również, że jak od niego odejdę to już nikogo nie spotkam i zostanę już sama, mam 28 lat chciałabym miec normalną rodzinę dzieci. Może ktoś był w podobnej sytuacji. Proszę poradźcie coś ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślę, że nie dorośliście do małżeństwa. I nie możesz myśleć "mam już 28 lat i zostanę sama", bo w ten sposób unieszczęśliwisz się na zawsze. Pojawią się dzieci i zostaniesz z tym całym bałaganem sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A on przez ten czas szuka kontaktu? Nakłania do powrotu? Przeprasza ? Bo jeśli nie , to po sprawie już .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Z tym dorośnięciem do małżeństwa - też tak czasem myślę. Bardziej sobie wyrzucam, że nie dogadaliśmy przed ślubem pewnych spraw, a byliśmy ok 6 lat razem wiele rzeczy teraz bym zmieniła. Wiem, że to myślenie o zostaniu samym jest głupie ... kilka lat temu popukałabym się w głowę jakby mi ktoś powiedział, że z tego powodu boi się odejść. Ale właśnie tak się czuję. Może dlatego, że po tych wspólnych 8 latach odwykłam od bycia sememu i się po prostu boję samotności, że będę musiała sobie w życiu już radzić tylko sama. Nie jestem jakąś niedojdą wiele spraw organizacyjnych, że tak się wyrażę zwykle było na mojej głowie i dobrze sobie z tym radzę, ale czuję teraz jakąś pustkę i samotność i to mnie strasznie dobija. Nie, nie szuka kontaktu, nie przeprasza. Przez kilka ostatnich kłótni to ja kapitulowałam pierwsza i po jakimś czasie ja wyciągałam rękę do zgody, inicjowałam rozmowy... może on się do tego przyzwyczaił? Kilka dni temu się złamałam (choć po raz nie wiem już który sobie postanowiłam się nie odzywać pierwsza) i chciałam porozmawiać ale on nie był zainteresowany. Kilka miesięcy temu chciałam iść na terapię małżeńską ale on nie chciał o tym słyszeć i znowu się poddałam a uważam, że bez tego nie jesteśmy w stanie sobie poradzić chociaż nie wiem czy jeszcze jest co składac? Nie mamy dzieci i dlatego się jeszcze bardziej zastanawiam czy to nie ostatni dzwonek, bo jak już by się pojawiły to byłoby mi jeszcze ciężej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem_trzeba_dzialac
wg mnie to dobry czas na to, żeby osoba z zewnątrz Wam pomogła... idź do psychologa z tym, bo wg przydałaby Wam się terapia małżeńska. dla mnie jasne jest to że Ty się bardziej starasz i dostrzegasz i nie piszesz o nim tylko źle...więc widzę, że Ci zależy. ale on też będzie musiał. psycholog (idź sama, nakreśl sytuację), potem zaproponuj jeśli specjalista doradzi odwiedziny wspólne. co jak co ale na małżeństwie, Waszym wspolnym dobru powinno mu zależeć ! powodzenie i napisz, co i jak ! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie sądzę, że jej odwaliło. Dla nas, patrzących z boku to błahostki. Dla niej urasta to do rangi dużego problemu. I nie oszukujmy się - brak szacunku w związku to jest problem. Doskonale Cię rozumiem. Też zaczęłam akcję "uświadamiania" mojego faceta. Że ja będę dla niego najbliższą rodziną. Że należy mi się szacunek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Już od jakiegoś czasu ma kontakt do sprawdzonego terapeuty jednak nie myślałam, żeby iść samemu, ale może faktycznie warto przemyślę to i dam znać. No właśnie jeszcze mi zależy szkoda mi tych wspólnych lat, poza tym mimo wszystko się starał ale jednak w sytuacji podbramkowej wybrał rodzinę a nie mnie. Myślę, że on jeszcze nie do końca odciął pępowinę. Dzięki za słowa wsparcia:) Zbereźnik co masz na myśli? Napisałam na cafe aby ktoś "na chłodno" ocenił sytuację więc każde zdanie jest dla mnie ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ze Twoj maz chcial odwiedzic swoja rodzine nie jest powodem zeby wyprowadzac sie z domu . biorac z nim slub wzielas takze slub z jego rodzina. jezeli Ty sie tam nie wybieralas to moglas sobie ten czas wykorzystac na spotkanie ze znajomymi , czy cos co Ci sprawi przyjemnosc... Twoj maz ma prawo do kontaktu z rodzina i nie mozesz mu tego zabraniac, i nie jest to powod do rozwodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jeśli któryś raz wybiera mamusię a nie żonę, to coś jest nie tak. Znaczy, że nie odciął pępowiny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie nie chce pisac bo ostatnio sam spotykam sie z dziewczyna ktora ma meza, co jest sprzeczne ze wszystkimi moimi zasadami, ale strasznie mnie pociaga, a wczesniej niestety naprawde ja polubilem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoj maz nie jest twoja wlasnoscia i nie mozesz mu zabraniac kontaktu z rodzina , po co stawiasz go w takiej sytuacji zeby wybieral Ciebie albo rodzine ? i mowisz tutaj o partnerstwie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeciez nie siedzi na piwie z kolegami tylko u rodzicow, to chyba nie jest tak zle. jakby siedzial non stop z toba to tez mialabys dosyc. Czepiasz sie kobieto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i ma racje , ze wybiera mamusie ! matka jest tylko jedna a zone mozna zawsze zmienic. lepiej nie stawiac go w takiej sytuacji , zeby musial wybierac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a gdyby siedzial z kolegami na piwie - to tez ma do tego prawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Z tą rodziną to nie jest tak do końca. Ja mu w cale nie bronię się z nimi spotkać a w ten dzień kiedy wieczorem wybrał rodzinę a nie mnie to cały dzień od rana do ok godz. 16 spędził w domu rodzinnym - i nie mam o to żadnych pretensji ale później wieczorem wybrał spotkanie ze swoim rodzeństwem a nie spędzenie czasu ze mną. Praktycznie w co weekend tam jesteśmy i jak najbardziej jestem za tym, ale są przecież pewne granice. Ponadto było pełno takich sytuacji, że to ja wychodziłam z inicjatywą odwiedzin czy zostania tam na noc itp. A problem jest taki, że jak już pisałam w sytuacjach podbramkowych on na pierwszym miejscu nadal stawia rodzinę a nie żonę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Mam wyrażenie, że na forum zaczyna się wyłaniać obraz takiej osoby jaką nie jestem. Często dawaliśmy sobie możliwość oddechu, spędzania czasu osobno. Już pomijając tą rodzinę, ale każde z nas spotykało się osoby ze znajomymi ja z koleżankami on z kolegami i NIGDY nie robiliśmy sobie z tego powodu problemów. Nawet kilka dni przed całą tą opisywaną sytuacją poszedł na imprezę mi się nie chciało i zostałam w domu- żadnych pretensji nie miałam do niego o to. Poza tym to nie był pierwszy raz kiedy pokazął nie ja jestem najważniejsza stąd też taka moja reakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym sie cieszyla , bo miala bym czas dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym sie cieszyla , bo miala bym czas dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dejavuuuuuuuu
jakbym czytała swoj problem.... powiem tak jezeli macie ślub kościelny to Ksiądz pyta się przed zawarciem sakramentu czy zgadzasz się na to, że poslubie to żona/mąż sa na PIERWSZYM !!!!!! miejscu DZIECI na drugim a rodzina - czyli m AMUSIA itp etc na 3!!!!!! to do cholery nie pier***cie ze to nie jest przykład nie odcięcia pępowiny jezeli gosciu ma zone daleko w du***ie. W ogole mamin synki są dużym procentem rozwodów w dzisiejszych czasach powinny byc jakies lekcje przedslubne albo testy psychologczne dla tego odlamu społeczenstwa ze tak się wyraże bo do cholery jasnej po co angażować sie w zwiazek jezeli rodzinka jest najważniejsza ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dejavuuuuuuuu
osobiscie wolałabym zeby napił się piwa albo obejrzał mecz z kolegą niż słuchał "cudownych rad" mamusi albo sióstr - jak w moim przypadku. W ogole jak to jest ,ze człowiek myślący nie widzi tak powaznych wad przed zawarciem malżenstwa ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jakie on ma zrzuty wobec ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mozesz sie rozwiesc tylko moze ten nastepny juz bedzie szukal towarzystwa innych kobiet a nie rodziny ja bym wolala takiego co kocha rodzine

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fundacja sychar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
dejavuuuuuuuu a jak Ty sobie z tym radzisz? Masz jakieś sposoby rozwiązania? Te testy to całkiem niegłupi pomysł. Ile razy już zastanawiałam się czy ja taka ślepa przed ślubem byłam i tego nie zauważałam czy co ehhh. On się po ślubie zmienił.... mieszkamy w innej miejscowości niż jego rodzina, przed ślubem często spotkaliśmy się ze znajomymi mniej z jego rodzeństwem, teraz jakby się zmieniło ja staram się swoje kontakty ze znajomymi utrzymywać, a on już nie, on cały czas żyje sprawami i kontaktami z ludźmi z miejscowości z której pochodzi (mieszkamy ok. 50 km od niej). Nie kontaktuje się jak dawniej z naszymi znajomymi stąd odcina się. W ogóle to jego marzeniem jest mieszkać w tej miejscowości co rodzina i gdyby nie mój upór już byśmy tam mieszkali od dawna. Tyle, że przed ślubem doskonale wiedział że za nic nie przeprowadzę się tam. Masz rację dajavuuuu też sama nie wiem jak mogłam być taka ślepa czy nie było wcześniej symptomów? chyba były tylko ja na nie uwagi nie zwracałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja tam doskonale rozumiem autorkę. Fajnie jeśli mąż ma dobre kontakty z rodzicami i rodzeństwem, ale zrozumcie w końcu, że to nie chodzi o jedno spotkanie z rodziną, tylko o wielokrotne wybieranie rodziny zamiast żony, gdy w domu jest jakiś problem. Zresztą jak się domyślam to tylko nieznaczna część powodująca problemy. Rodzina powinna być ważna, ale teraz on ma już swoją rodzinę, swoją żonę, są po ślubie. Mój też trochę taki był, ale go jakoś ukierunkowałam w tą moją stronę, a raczej nawet za wiele nie musiałam robić. Odkąd zamieszkał ze mną to sam stwierdził, że my jesteśmy dla siebie najważniejsi i już nie jest na każde zawołanie szwagierki, która nie ma samochodu i trzeba ją gdzieś zawieźć. Ma autobusy, a jak nie pasuje to niech sobie zrobi prawo jazdy. Nikt nie będzie nikomu za darmo d**y woził, tymbardziej że mamy swoje wydatki i dziecko w drodze. I przykładów mogłabym podać wiele, że on niego wciąż coś chcą,ale zaczął się buntować. To znaczy grzecznie odpowiadać, że nie zrobi tego i tamtego. Nie wiem co C***oradzić, ja póki co bym milczała, najdłużej jak się da..Jesli on nie widzi potrzeby żeby się odezwać to coś tu jest nie tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Jakie on ma zarzuty? Głównie to, że się jego czepiam, poza tym nic konkretnego. Może i się czepiam ale chciałabym aby jakoś funkcjonowało to małżeństwo. Gdyby nie moje czepianie się to pewnie każdy wieczór spędzilibyśmy przed TV. No właśnie, nie chce być źle zrozumiana, ale co jeżeli (o ile bym kogoś w ogóle poznała) ktoś inny okaże się jeszcze trudniejszym człowiekiem. Bo tu nie chodzi tylko o rodzinę a o wiele innych aspektów też np. on na każdym kroku próbuje mi udowodnić, że on w tym związku jest mądrzejszy wie lepiej i że ja mam go słuchać (tak mi mówi) to nie jest moim zdaniem normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Lepiej czuję się z tym, że nie tylko ja mam taki problem i to nie jest tylko moje czepianie się. A właśnie przypomniałaś mi to ciągłe pomaganie wszystkim członkom rodziny. Do pewnego czasu nie miałam o to pretensji ale w pewnym momencie zauważyłam że rodzina go wykorzystuje bo jak trzeba coś zrobić jest jakaś "robota" to do niego dzwonią w pierwszej kolejności a jak go nie potrzebują to mają go daleko w d****. Kiedyś kilka lat temu nawet była taka sytuacja, że stracił pracę i przez jakiś czas nie szukał nowej bo pomagał szwagrowi w remoncie domu. Gdzie tu logika?! Wtedy nie byliśmy małżeństwem ale już wtedy miałam pretensje o to, że nie myśli o sobie, przecież praca jest ważna. Jak mnożę mu przykłady takiego wykorzystywania przez rodzinę to on mnie wcale nie słucha i nawet nie wiadomo jak nie w porządku by się wobec niego zachowali to on i tak ich tłumaczy, rozgrzesza. Myślę, że nie muszę dodawać że moją rodzinę traktuje według całkiem innych standardów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki. Kochana doskonale Ciebie rozumiem bo ja mam tak samo, prosze odezwij sie na mejla chetnie porozmawiam o ile zechcesz. Podaje mamafafulaka@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Też mam postanowienie żeby milczeć jak najdłużej ale w sobotę są andrzejki i mieliśmy iść ze znajomymi na imprezę. Ale przecież nie będę się tylko z tego powodu wyciągać ręki do zgody. On raczej się nie odezwie do tego czasu i dlatego się zastanawiam co robić. Ze znajomych idą same małżeństwa i jedna singielka, my mamy zarezerwowane 2 miejsca. Myślę aby wcale nie iść albo iść samemu, albo wziąć ze sobą jakąś samotną koleżankę. Co byście zrobiły? Z jednej strony nie mam ochoty ale jak pomyślę sobie o spędzenie całego weekendu sama w domu to masakra. Wtedy łapią mnie największe doły. Ale nie wiem też czy będę w stanie się dobrze bawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×