Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zara_28

kto ma serdecznie DOSC i chce zmienic swoje zycie i jak

Polecane posty

Gość Zara_28
wlasnie tak czasem jest ze znajomi wogole sa na innej planecie! Czeto jest tak ze znajomosc***oprostu sie na przydarzaja....i mimo ze nie mamy ze soba wiele wspolnego zostaja. A wlasnie powinnismy byc z ludzmi ktorzy nas rozumieja, z ktorymi mozeby byc soba, nie musimy naginac dialogu. z ludzmi ktorzy patrza w tym samym kierunku. Co do mieszkania- chciala bym miec swoje mieszkanie w duzym miescie. Najlepiej mieszkac z facetem.....rozmarzylam sie :) chce zeby bylo w koncu normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zara_28
Bardzo fajny pomysl ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna dópa
Wiecie co, i ja mam takich znajomych. Są ode mnie młodsi, ale już im się nie chce. Panny po 25 lat płaczą, że są takie stare, że nigdy nikogo sobie już nie znajdą, dziecka nie urodzą, bo już za późno... A ja myślę o mojej ciotce, która ma obecnie 79 lat, od 10 lat mieszka w Polsce i spotyka się z jakimś panem. Dodam, że wcześniej miała 10 lat młodszego "chłopaka". Ciocia zapisała się na uniwerek III wieku i dorabia do emerytury prowadząc zajęcia z jogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna dópa
To ta polska mentalność nam tak szkodzi. Dodam ze staram się stosować pozytywne myślenie ale mam chwile załamki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuczek07
Tinaa: no moi znajomi to koszmar, w wieku 30 lat zachowują się gorzej niż emeryci, nie mam z kim iść na imprezę, szczyt ekstrawagancji to kawa w środku dnia. Ostatnie urodziny koleżanki to ciastka i siedzenie za stołem z herbatką...masakra. Czasy studiów były fajne, bo wtedy poznawało się mnóstwo różnych ludzi, ale teraz jest niestety ciężko, żeby znaleźć nowych znajomych, którzy chcą robić to co ja. Zawodowo siedziałam w IT, ale to nie moja pasja. Jestem na etapie, że wiem czego nie chcę, ale nie wiem czego chcę i nie wiem co dalej. Zresztą w wielu kwestiach swojego życia. Na razie wzięłam się za małe rzeczy: ćwiczę, dbam o siebie, próbuję ogarnąć kwestie zdrowotne...najchętniej też bym gdzieś wyjechała i zaczęła wszystko od całkowitego zera..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
Wlasnie! Ja wole siedziec sama i czytac ksiazke niz marnowac czas na puste spotkanie. Troche samotnie, ale przynajmniej czegos sie ucze. Ale tego trzeba sie nauczyc -- mowienia, nie, nie bede spedzac czasu z ludzmi, z ktorymi mnie nic nie laczy. Mieszkanie wlasne -- drogie, tez bym chciala miec tu mieszkanie, nie wiem czy kiedys sie uda. Ale nie moge zakladac, ze nie. Wiesz co, wszyscy mi mowili, ze nie uda mi sie dostac na studia, na ktore chcialam sie dostac i dostac pracy, ktora pozniej dostalam i w ogole. Udalo sie. Moglo sie nie udac, owszem ii dalje moze sie nie udac. Ale jak nie sprobujesz, to NA PEWNO sie nie uda ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
zuczek 07 -- O boze, u mnie bylo tak samo! W wieku 24 lat gadali o skladkach emerytalnych, myslalam, ze zwymiotuje. Tej pracy nie, bo ryzykowna, tamtej nie , bo co z emerytura? No owsem, pewnie ci ludzie beda miec te emerytury, a ja moze skoncze na brytyjskiej opiece spolecznej -- ale zrobilam to co chcialam i tego mi nikt nie odbierze. IT -- to duze perspektywy! I praca na calym swiecie. No ale zasze mozna sie przekwalifikowac. Albo polaczyc dwa zawody. ja jestem po filologii angielskiej. Wiecie, co -- poprawiliscie mi nastroj! Dziekuje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna dópa
W Polsce i tak nie będzie emerytur :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
Twoja Ciocia jest super!!! I tak trzeba myslec. Jak widac przynosi efekty. Ja tez mam mnostwo zalamek, w ogole mam czesto depresje, ale caly czas sie staram nie poddawac. No bo jak sie poddamy, to co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zara_28
Ja ma dokladnie tak samo! W pewnym momencie pomyslalam, boze to nie ma sensu spotykac sie z kims z ktorym nic cie nie laczy....potem zawsze czulam sie zupelnie pozbawiona energii!!!! Jak juz znajde sie w Stolicy to mam nadzieje ze znajde bratnie dusze :) Trzeba szukac tego co jest w harmonii z nami: znajomych, pracy, faceta, miasta.... a odrzucac wszystko co nie jest, chocby nie wiem co Po co sie meczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna dópa
Moja ciotka długo mieszkała za granicą, więc ma inną mentalność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zara_28
Ciocia jest nieziemska!! ha :) tak trzymac! To przyklad zycie pelnia zycia!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
W Stolycy na pewno masz wieksza szanse ;-) A tak, ludzie kompletnie moga przytloczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuczek07
to nawet nie jest kwestia tego ze nic mnie nie laczy z nimi, bo ja ich naprawdę lubie, znam większość z nich kopę lat, ale szału dostaję jak widzę jak im odbiło z okazji dzieci. zredukowali swoje życie do zera. A ja się z nimi trochę nudzę. Chciałabym znaleźć ludzi, którzy pójdą ze mną na imprezę, na piwo, na spacer w środku nocy, pojadą na koncert w innym mieście, na wakacje z plecakiem itp. Najgorsze jest to że się przyjęło, że wszędzie się chadza parami, jak uda mi się zakończyć związek w którym nie jestem szczęśliwa, to obawiam się , żę moja życie towarzyskie z zera zjedzie do -5. Single są niemile widziani w świecie szczęśliwych mężatek ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna dópa
Zapomniałam Wam powiedzieć że tak w okolicach 60 ciotka postanowiła sobie objechać świat, co zrobiła. Chyba musze z nią pogadać :D tylko niestety daleko mieszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna dópa
Heheh, ja lubię jeździć z plecakie (tak wciąż) ale spontany raczej odpadają z uwagi na pracę + szkołę. Tylko nie wiem wciąż co złego w urodzinach przy herbacie i ciastku? Takie też lubię. A piwa nie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
No tak, o spontanicznych ludzi jest trudno. Czesto trzeba samemu organizowac te swoje plany i czekac, az sie pozna kogos kto jest inspirujacy. Nie wiele tych osob, i z tym sie trzeba pogodzic. Ale te co sa, sa na wage zlota!! Wiem o co ci chodzi, ja wielu ludzi tez lubie, ale nie mam ochoty z nimi spedzac wiele czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuczek07
nic złego nie ma wurodzinach przy herbatce, też takie lubię, alkoholu praktycznie nie piję, nie w tym rzecz, bardziej chodzi mi o całokształt spędzania czasu - mamy 30lat a nie 80...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zara_28
troche mnie zmoglo takze pakuje sie do lozka. Bardzo milo sie rozmawialo :) zagladne jutro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
Chodzi o to, zeby go spedzac tak jak my chcemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
Dobranoc, zajrze jutro tez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuczek07
dokłądnie, trzeba spędzac czas tak, żeby się dobrze bawić, ale wielu rzeczy nie lubię robić sama - nie pójdę sama w nocy doklubu, i na pewno sama nie pojadę na wakacje, bo chyba by mnie depresja zabiła :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chcę ćwiczyć oszczędzać dobrze się odżywiać przestać kupować tyle ciuchów i butów wycjechać też bym chciała, ale wiem jakie warunki mieszkaniowe czekalyby mnie w UK, dlatego zostaję na polskiej prowincji i muszą mi wystarczyć krótkie wyjazdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
Hej hej -- nadal postanowienie o zmianach? Jak przemyslenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zara_28
Czesc Tinaaa!! co slychac? :) Ja myslalam ze mnie dzis w pracy szlag trafi!!!! Normalnie myslalam ze mi sie mozg stopi.... zanim sie przeprowadze do stolicy musze zrobic stan przejsciowy I natychmiast znalezc inna prace.praca mnie wykancza psychicznie bo jestem osoba z duzo wyobraznia, taki typ atrystyczny, a siedze 8h I wklepuje cos w computer. dzis autentycznie myslalam ze szalu dostane. Cala moja istota sie buntowala. Oczywiscie sie boje, bo wiadomo milo ze praca nie daje mi ZADNEJ satysfakcji to jest w miare pewna, mam dobra opinie, pracuje z milymi ludzmi. Co myslisz o pomysle stanu przejsciowego? Bo zanim sie przeniose do stolicy to moze minac tak 6 msc lub troche mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej Zara! A co masz dokladnie na mysli przez stan przejsciowy? Pewnie dobry pomysl, na przyzwyczajenie sie do zmian :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
A, zapomnialam zmienic nika na moj. To fajnie, ze masz dobra opinie, mimo, ze praca nudna. Zawsze dzieki temu dostaniesz dobre referencje i masz szanse na inna dobra prace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zara_28
dokladnie....bo tak sie tu zakorzenilam ze strasznie trudno mi podjac ryzyko zmian..... tu mam stabilizacje, ale I wegetacje....NIC SIE NIE ZMIENIA w moim zyciu, na zewnatrz...ci sami ludzie kazdego dnia....nowych ludzi wogole nie poznaje bo nie mam jak.....nie mam okazji, a jestem bardzo towarzyska osoba. Jak bym juz podjela jeden krok- zmiana pracy tu, na lepiej platna. to moglabym odlozyc na nowe zycie w stolicy, bo teraz marnie zarabiam. wiadomo...trzeba wysylac cv I zobaczyc...bo planowac mozna, a zycie zyciem...ale wierze w przeznaczenie....jesli to dobra droga to los pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To teraz ja się wygadam! Mam 25 lat, od kiedy pamiętam moim życiem rządziła nauka, która ma i miała być kluczem do sukcesu i szczęścia. W młodości mało co szalałam, ale w środku, we mnie siedzi wariat. Przeżyłam wiele zwariowanych i pięknych chwil, właśnie dlatego, że jestem wariatką. Obecnie jestem na etapie szukania pracy i to przełomowy dla mnie moment, bo pomimo skończonych studiów, mogłabym robić cokolwiek innego. Wiem, że może zabrzmi to śmieszne, ale pracuję, żeby żyć, a nie żyję żeby pracować. Czuję, że się duszę. Mieszkam w małym miasteczku, gdzie każdy każdego obgada, każdy każdego wyśmieje. Jestem po części nr 1 bo ani nie ciągnie mnie do zakładania rodziny w moim "starczym wieku" 25 lat, ani nie żyję jak stara matrona, która powinna myśleć poważnie o życiu. Nie mam może odwalonego mieszkania, nie mam samochodu, ani bogatego narzeczonego, nie mam super pracy, ani nie przynoszę rodzicom powodu do dumy. Ale jestem sobą. Czytam setki książek, znam 8 języków, wiele zwiedziłam, próbowałam sportów ekstremalnych. Czuję, że żyję. Oprócz jednego. Jestem cholernie samotna. Spróbujcie sobie wyobrazić, jak patrzą na mnie koleżanki, które wyszły za mąż, mają dzieci, gdy proponuję wyjście na piwo lub koncert. Rozmowy wśród znajomych i rodziny to tylko i wyłącznie dzieci! Inne tematy nie istnieją. Nikt z rodziny i znajomych nie traktuje mnie poważnie, nie szanują, bo mam odwagę żyć w zgodzie z sobą, a nie tak jak tradycja nakazuje. Koleżanki, które nigdy nie były za granicą, nie uczyły się, nie zrobiły nic ciekawego, nie poszły na żaden ciekawy kurs, koncert, wystawę, patrzą na mnie jak na dziwoląga, który nigdy nie ułoży sobie życia, jak na osobę niedojrzałą, dziecinną. To przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tinaaaaa
No wlasnie, zawsze jest trudno. Ja tez tak mialam. Niby wszystko ok, dobra praca, ale czulam, ze to nie to. Za kadym razem bylo: "a, poczekam rok, moze cos sie zmieni". Nic sie oczywiscie samo z siebie nie zmienilo. Jak to rzucisz to nie ma gwarancji, ze dostaniesz, to co chcesz. Mi bylo bardzo ciezko, i w pewnym sensie tego nie mam. Ale sa 2 sprawy: jedna to rzucic zycie, ktore ci nie odpowiada, 2ga to starac sie o nowe. 1sze nie jest gwarancja 2giego, jedynie daje na nie szanse. Ale nie chcialabym teraz byuc na tym samym miejscu co 8 lat temu i zastanawiac sie 'co by bylo gdybym sie odwazyla??" Wielu ludzi zgadza sie na zycie byle jakie, bo w zasadzie, 'wszysko niby ok', ale nie zyja naprawde, nie realizuja swoich mozliwosci, nie popelniaja wlasnych bledow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×