Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rozczarowana 31

on nie chce dziecka

Polecane posty

Gość Inesza
Rozczarowana31, tak bardzo duzo czasu mi zabralo dojscie do siebie. Przez dluzszy czas nie dopuszczalam do siebie blizej nikogo bo mialam wrazenie, ze tez z nim strace czas bo mu chodzi o niezobowiazujacy zwiazek. Potem przeszlam prez etap milosc**platonicznej i na odleglosc. Bardzo piekny okres w moim zyciu. Niestety ten czlowiek zginal tragicznie. No a potem poznalam mojego meza. W pracy Go poznalam. Jest czlowiekiem dosyc prostolinijnym. To, ze chce miec rodzine i dzieci bylo wiadomo juz na poczatku naszej znajomosci. No i jestesmy razem juz 5 lat. Cierpialam bardzo bo kochalam "szczura", ale teraz jestem szczesliwa. Gdyby nie "szczur", nie byloby mnie teraz tu gdzie jestem wiec zawsze cos jest po cos. Nie boj sie przyszlosci moja droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Inesza, ja wiem, że to wszystko wymaga czasu, ale jak pomyślę ile jeszcze będę musiała czekać, aż szczęście się do mnie uśmiechnie to mi się wszystkiego odechciewa. Nie chce mi się znów przez to wszystko przechodzić, tracić czas. Najchętniej bym zasnęła i się już nie obudziła. Wiem że każdego napotkanego faceta będę porównywała do niego, mimo, iż nie był ideałem. Gdyby nie fakt, że nie rozwiódł się do tej pory i nie chce mieć rodziny byłby to naprawdę fajny związek. Jak widać miłość nie zawsze wystarczy aby dzielić ze sobą życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inesza
Rozczarowana31, tak bardzo duzo czasu mi zabralo dojscie do siebie. Przez dluzszy czas nie dopuszczalam do siebie blizej nikogo bo mialam wrazenie, ze tez z nim strace czas bo mu chodzi o niezobowiazujacy zwiazek. Potem przeszlam prez etap milosc**platonicznej i na odleglosc. Bardzo piekny okres w moim zyciu. Niestety ten czlowiek zginal tragicznie. No a potem poznalam mojego meza. W pracy Go poznalam. Jest czlowiekiem dosyc prostolinijnym. To, ze chce miec rodzine i dzieci bylo wiadomo juz na poczatku naszej znajomosci. No i jestesmy razem juz 5 lat. Cierpialam bardzo bo kochalam "szczura", ale teraz jestem szczesliwa. Gdyby nie "szczur", nie byloby mnie teraz tu gdzie jestem wiec zawsze cos jest po cos. Nie boj sie przyszlosci moja droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inesza
Rozczarowana31, przykro mi to pisac, ale jesli czegos z tym nie zrobisz, bedziesz coraz bardziej "rozczarowana". Ja sie czulam dokladnie tak jak Ty. Tez mi sie juz nie chcialo od nowa wszystkiego zaczynac. Mi pomogla fizyczna odleglosc, zmiana totalna. Po jego odejsciu pozamykalam wszystkie sprawy, zwolnilam sie z pracy i wyjechalam za granice, zeby szlifowac jezyk. Tam mialam tyle spraw na glowie, ze jakos moglam wytrzymac to moje cierpienie (codziennie "pieklo" mnie cale moje jestestwo z braku "ukochanego", ja go dalej kochalam). Teraz mija chyba 8 lat od mojego wyjazdu z Polski i jestem juz dawno "wyleczona", moge spojrzec z dystansem. Czasem ogladalam zdjecia i mowilam sobie: "To niemozliwe, ze moglas byc z takim brzydalem". Wspolczuje Ci bardzo bo jesli bedziesz kontynuowac ten zwiazek, bedziesz nieszczesliwa, a jesli jednak zwiazek sie rozpadnie, bedziesz bardzo cierpiala (oby tak nie bylo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkiem podobna sytuacja
Ja czekałam znacznie dłużej - 10 lat i sie ie doczekałam - naiwna- wiem,wiem. Na początku ładnie pięknie urzekł mnie mówiąc jakie to nasze dzici będą ładne. Tylko właśnie na początku. Na moje pytanie o dziecko - odpowiedz jeszcze nie pora. Sam miał już jedno. To była twoja słuszna decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Ten związek się już zakończył, taka sytuacja nie do zniesienia trwa od sierpnia, wtedy przejrzałam na oczy, zaczęłam zdecydowanie naciskać i postawiłam warunki. Od sierpnia dużo się zadziało, a ostatnie 2 miesiące to już była szarpanina. Rozmowy, płacz, rozmowy, i nic z tego nie wynikało. Zaczęłam chodzić na terapię i myślę, że dzięki temu podjęłam taką decyzję. Kocham go naprawdę jak nikogo pewnie już nie pokocham, ale nie umiem sobie wyobrazić życia bez rodziny, którą chcę stworzyć. Takie życie było by dla mnie nic nie warte. Całe te lata żyłam z myślą o tym, że ją założymy. Nie wiem czy dobrze robimy, ale rozstaliśmy się w zgodzie, bardzo oboje to przeżyliśmy. Zastanawiam się czy to dobrze, żebyśmy utrzymywali kontakt, na razie sobie nie wyobrażam życia bez niego, ale to będzie jak ciągłe rozdrapywanie rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też 31111111111
po 1. fatalnie się programujesz i krzywdzisz, pisząc 'Kocham go naprawdę jak nikogo pewnie już nie pokocham'... po 2. na tym etapie kontakt na penwo nie ejst wskazany, ciągle będziecie rozdrapywac rany i nadal będziesz żyła mrzonkami, że może jednak zmieni zdanie i tak i tak będziesz zdezorientowana i nakierowana na fatalną relację, z której nie wyplączesz się tak łatwo. Moja rada - krótkie cięcie. prosisz, zeby się nie odzywał i jak dojdziesz do równowagi to sama się odezwiesz, zeby powspominac stare czasy - nie wiem po co to, ale czasem ludzie tak robią jak juz umieją zachować dystans emocjonalny i psychiczny. Teraz bierzesz się za siebie. maksymalnie szybko przeżywasz żałobę po związku...dajmy na to masz 3 dni... no sorry, na więcej sobie nie mozesz pozwolić. po niedzieli do fryzjera, na masaż, do sauny, na basen, do kosmetyczki, na długi relaksujący spacer po lesie i do hospicjum po odrobinę wartości i docenienia tego, co sie ma. POWODZENIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkiem podobna sytuacja
Mi było ciężko się pozbierać, w zasadzie jeszcze się nie pozbierałam bo niepotrzebnie rozdrapuje rany. też 31111111111 ma racje. Ostre cięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łąk
Bardzo trudna sprawa. Ciężko w takiej sytuacji o kompromis. Ja też nie chcę dzieci więc rozumiem twojego ex. Ktoś powiedział, że gdyby kochał to chciałby dziecka, chciałby cię uszczęśliwić. Bzdura. Dziecko to zbyt poważna sprawa, żeby się na nie decydować wbrew sobie tylko po to, żeby komuś zrobić dobrze. Równie dobrze możnaby tobie powiedzieć, że jeżeli kochasz, to zrezygnujesz z dziecka. Potrafiłabyś? Wiem, że nie. Więc widzisz w jakiej on jest sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Ja myślę, że to nie to samo. Rezygnacja z dziecka, to pozbawienie się możliwości spełnienia jako matka, kobiety mają ten czas niestety ograniczony. Czyli ja tracę to bezpowrotnie, a on zawsze może mieć dziecko, praktycznie w każdym wieku. Poza tym, on nic nie traci, a zyskuje. Kochaną istotę, która pochodzi z niego i jego kochanej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem w podobnej sytuacji, tylko ze odwrotnej. ja jako kobieta nigdy nie chcialam i nie chce miec dzieci. za to moj partner tak. kocham go bardzo mocno, ale niechec do dzieci jest duza silniejsza. nie wiem co bym zrobila jesli postawilby mnie pod scianal i kazal decydowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łąk
Nie zgadzam się, on aż nie wysłał mając dziecko tylko stracił i to bardzo dużo. Osoba, która chce mieć dzieci nigdy tego nie zrozumie. Ja nie wiem, czy byłabym w stanie, aż tak poświęcić się dla mężczyzny, żeby mu urodzić dziecko. Najgorsze jest to, że dla większości ludzi i tak jedno dziecko to za mało :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łąk
miało być - nie zyskałałby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
łąk- czytaj uważnie, on już jedno dziecko ma, to nie o to chodzi że nie chce w ogole dzieci, tylko jz jedno ma wystarczy mu i nie chce z nia miec kolejnego. autorka dobrze zrobiła odchodząc. sprawy tak ważne jak posiadanie dzieci nalezy uczciwie na samym poczatku omawiac, on dawal jej nadzieje zeby potem stwierdzic ze jednak zmienil zdanie, co za palant. na dodatek sie nie rozwiodl. ogolnie bylo mu zbyt wygodnie w tym ukladzie nie chcial go zmienaic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Tak to niestety wygląda, on na początku sam mnie zapytał o dziecko. Nawet w Święta, rok temu, rozmawialiśmy z moimi rodzicami o urządzaniu nowego mieszkania, w tym o prysznicu czy wannie w łazience, co wybrać i była mowa o dziecku w tym kontekście. Oczywiście nie było tak, że gadał o tym bez przerwy to raczej ja mówiłam, a on nie mówił NIE. Pamiętam jak mi mówił, ze najpierw musimy mieć mieszkanie, dobrze zarabiać itd, więc dążyłam do tego, kupiłam mieszkanie, awansowałam w pracy, dobrze zarabiam.. ale to nic nie dało, to były tylko jego puste słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne :( Wspolczuje Ci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łąk
Zgadzam się, że rozstanie jest jedynym rozwiązaniem bo, jak już pisałam wcześniej, kompromisu w takiej sytuacji nie ma. On jest w bardzo ciężkiej sytuacji, jeżeli chodzi o jego ex i dziecko. To, że ona stawia takie mocne warunki itp. W sumie nie dziwię się, że nie chce sobie komplikować życia kolejnym dzieckiem bo i tak ma je cholernie skomplikowane. Szkoda tylko, że nie powiedział ci tego wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On tez pewnie ja kocha i bal sie jak powie prawde, to ja szybko straci. Moze liczyl, ze z czasem ona przychyli sie do jego wizji. Ze nie bedzie chciala. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Też tego żałuję, że mi nie powiedział wcześniej tylko mnie zwodził. bo tak się teraz czuję, że zwodził i oszukał. On twierdzi, że zmienił zdanie :-( Ok, ma prawo. W ogóle popieprzone to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Tak właśnie mi powiedział, że bał się że mnie straci, a tak mógł mnie mieć jeszcze przez kilka lat... I faktycznie, liczył w tych ostatnich miesiącach że to ja zmienię zdanie. Chore to :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem i jego i Ciebie :( Straszna sytuacja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Oboje teraz strasznie cierpimy, jest mi go bardzo szkoda, ale i siebie też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wiem co bym zrobila w takiej sytuacji. Bo jesli wiem, ze kogos kocham tak, ze nikogo juz tak nie pokocham, bo jest nam razem idealnie, i juz nie ma opcji, by bylo lepiej... to ... jak zerwac? skoro sie to wie? czyli co? miec dziecko z kims kogo bedzie sie kochac na pol gwizdka? czy zyc samej jesli nie chce sie zyc z kims kochajac go na pol gwizdka? A skoro to drugie, to juz lepiej byc z tym facetem, bez dziecka. Chyba :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak strasznie cie kocha ale rozwodu to nie wezmie? oj pliiiz nie wydaje mi sie zeby on cierpial tak bardzo jak ty. tym bardziej ze piszesz ze dopiero po czasie wyszlo ze nie jest rozwiedziony. gosciu jest po prostu wygodny i nei chce zmieniac swojego zycia, ma juz jedno dziecko wiec po co mu drugie. autorko, otrzasnij sie, spotkasz jeszcze rpawdziwa milosc, przezyjesz radosc bycia z kims kto bedzie chcial miec dziecko z toba. przesatn go idealizowac tylko wywal ze swojego zycia, zajmij sie soba i zacznij zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tak trudno spotkac kogos z kim mozna sie sensownie dogadac w zyciu codziennym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślisz, że nie zastanawiałam się, czy nie zrezygnować z posiadania dziecka? Zastanawiałam się, ale jestem tylko kobietą, mam instynkt, który się we mnie coraz bardziej budzi i nie wiem jak bym reagowała na otaczający mnie świat i dzieci wokół. Bałam się, że w końcu bym go znienawidziła (mojego faceta) za to, że pozbawił mnie posiadania rodziny :-( myślę, że łatwiej by mi było przychylić się do tego, żeby dać mu dziecko, podczas gdybym to ja nie chciała, niż wyobrazić sobie świat, podczas gdy on ma dziecko, jeździ do niego, spotyka się z nim, wyjeżdża na wakacje. Przecież to by była dla jakaś katorga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
post powyżej pisałam ja, oczywiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmość
rozczarowana,... głupia jesteś po prostu. trzeba myśleć. brak szacunku do samej siebie, szkoda słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Spotkałam się dziś z nim. Chciał mi złożyć noworoczne życzenia i pogadać. Zastanawiałam się czy dobrze robie ale poszliśmy na kawę. Okazało się że jest przerażony że naprawdę mnie straci. Chyba spanikowal bo zaczyna mnie pytać czy dałabym rade mu wybaczyć i zaufać jeśli on zrobi wszystko żebym była szczęśliwa i usatysfakcjonowana. Faceci są jednak beznadziejni :( po co to wszystko było. Żebym całkowicie straciła wiarę w ten związek a on teraz ma przemyślenia. Olsnienia doznał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana 31
Mam straszny mętlik w głowie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×