Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Jagoda13

In vitro z komórką dawczyni

Polecane posty

Gość gość
Jagoda13: Jak zobaczyłam wiadomość... widzisz że o czym innym piszemy, to myślę sobie... ale my jesteśmy niepoukładane :) :) :) dziękuję Bezcukrowa, dziękuję. Dziś jadłam rybę właśnie, ogólnie dieta się poprawia, jadłam amarantusa, zacznę robić koktajle z jarmużu, w ogóle więcej odpoczywać, spać. Zobaczymy, jak wyjdzie... Dzięki dziewczyny. Taida jak się czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To było trochę niegrzeczne ze strony gościa. Tym bardziej, że temat właściwie był już wyczerpany, tyle osób się wypowiedziało, nawet ja doszłam do jakichś wniosków. Jeśli zdecyduję się na KD, to nie będę niepokoić dzieciństwa dziecku z dawstwa, nie powiem jemu ani nikomu, poukładałam sobie to trochę w głowie i jak się uda mieć drugie dziecko, to niech nie czują wobec siebie różnicy. Ale zgadzam się, że osoby nie mające biologicznego potomstwa mogą powiedzieć od początku. Dziękuję Wam za opinie, były dla mnie bezcenne. Odezwę się już niedługo, zobaczymy, jak się wszystko potoczy, póki co jestem w klinice od mojego invitro zapisana na liście. Zazdroszczę Ci Kalina, że jeszcze masz trochę czasu, dla mnie to ostatni dzwonek. Ola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do Zelnika - stary pedał który żył całe życie w związku w którym żona była przykrywką dla jego homoseksualizmu i wypowiada się o in vitro. Z własnym synem nie może się dogadać a cudzymi dziećmi będzie się zajmował. Dziad stary i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taida33
Właśnie przeczytałam brednie Zelnika. Ach dziewczyny my to musimy miec gruba skórę bo ciagle ktoś mądry inaczej wypowiada sie na temat in vitro. Nie warto choć miedzy sobą sie sprzeczać bo i tak ciagle jakieś przykrości na temat in vitro do nas docierają. Wiadomo, ze każda z nas marzy o zdrowych i szczęśliwych dzieciach, a to co im powiemy lub nie to i tak jeszcze życie zweryfikuje. I Jagoda Niestety ja nadal czuje sie złe. Musiałam miec kolejna kroplówke bo sie odwodnilam. Długo ten moj kiepski stan trwa oby tylko wszystko skończyło sie dobrze. Dostałam niedawno wiadomość, ze test Nifty muszę powtórzyć bo we krwi, ktora mi pobrano jest za mało dna płodu. Miałam już kolejne pobranie i znowu czekanie na wyniki. Nic przyjemnego. Mam nadzieje, ze Ty nadal trzymasz sie dzielnie. I Spokojnej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Olu, powodzenia w staraniach. Cieszę się, że dyskusja wniosła coś pozytywnego dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy zdarzały się Wam wzdęcia we wczesnej ciąży?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda - tak pół żartem, pół serio. Przy poprzednich podejściach czekałaś z betą do ostatniej chwili, nie robiłaś sikańców, trochę tak jakbyś sama nie wierzyła w powodzenie i nie chciała zbyt szybko poznać wyniku. Może w kolejnym podejściu powinnaś od razu zrobić weryfikacje takie jak Taida: w 3 i 6 dniu po transferze. Bo po co czekać tak długo, skoro można poznać dobrą nowinę już wcześniej. Może to odczaruje procedurę. A tak pomijając myślenie magiczne - miałabyś wiedzę, czy beta drgnęła choć na chwilę, jakie miałaś poziomy progesteronu i estradiolu. To może być istotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Tak gościu, masz rację. Zupełnie z tego wszystkiego zapomniałam tego progesteronu zmierzyć... jeszcze nie dostałam @ czy to ma sens teraz ? Co do magicznych... myślę, że beta była wyższa. Miałam takie przeczucie, bo ta którą odebrałam to nie była beta zerowa. Ale bardzo mała. Być może 10 dpt byłaby wyższa, potem zaczęła spadać. Powiem Wam szczerze, że ciężko mi to ogarnąć. Może ja jestem jakaś chora... może jeszcze ze mną coś nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Gościu, podejrzewam, że już wcześniej pisałaś. Piszmy proszę pod nickami. Będzie milej. Taida daj znać. Trzymam mocno kciuki za dziewczyny. Ja od poniedziałku na urlop - 2 tygodnie. Odpoczywam. Jestem z Wami dziewczyny, ale przez dwa tygodnie tylko duchowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Beta właściwie nigdy nie jest zerowa. U kobiet po menopauzie norma jest do 8. To że raz wyjdzie 0,1 a raz 1,5 to często różnice w oddczynikach w laboratoriach. Niegługo może wymyślę sobie nick. Ale ja tu tak gościnnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niki_81
Jagoda bardzo mi przykro. Postaraj się tak jak myślisz zrobić przy tym kolejnym transferze wszystko inaczej. Może to zaklinanie rzeczywistości, może podświadome działanie, ważne żeby pomogło. Ja przy swoim 4 udanym transferze właśnie zrobiłam wszystko inaczej niż zawsze, no i poszłam też na akupunkturę. Stwierdziłam że nie zaszkodzi, a może pomoże i udało się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Niki a brałaś jakieś leki dodatkowo, czy endoscratching?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niki_81
Miałam crio transfer na cyklu bezowulacyjnym więc estrofen na endo i coś jeszcze ale już teraz nie pamiętam. Oczywiście po transferze luteine i duphastron. Akupunkture robiłam dwa zabiegi przed transferem (w tym jeden w dniu transferu) i jeden po.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Full of Hope
Jagoda- nie zmieniam zdania - jesteś silna i dzielna! I niezmiennie wierzę, że się uda! Co do zmiany trybu życia po transferze - miałam 3 transfery, 2 udane w tym jedna ciąża zakończona w 7 tygodniu, druga dzięki Bogu szczęśliwie trwa i się rozwija (tak na marginesie - 24 tydzień). Po obu udanych transferach byłam na zwolnieniu, wiem, że najłatwiejsze psychicznie to nie jest, ale można odciążyć głowę dobrą książką, filmami, szyciem - czymkolwiek, byle mieć taki spokojny, wolny od pracy czas. Wiem, że są wśród nas przeciwniczki zwolnienia po, ale jesteśmy różne. U mnie to zadziałało. Może też weź taką opcję po uwagę. Nika- uważaj na siebie, odpoczywaj. Moja szyjka póki co 3,4 cm :) A co do informowania dziecka o kd - u mnie nikt nie wie o kd, ani nawet o invitro i tak zostanie. Dawczyni ma grupę krwi taką, która spokojnie może powstać z połączenia grup krwi mojej i męża. Też myślimy o zdeponowaniu krwi pępowinowej. Nie widzę potrzeby informowania dziecka. Tutaj zgadzam się w pełni z Taidą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość wkurzony
Po raz ostatni się wypowiadam w tym temacie, bo uderzyło mnie to zdanie "nie widzę potrzeby informowania dziecka". Tu nie chodzi o Wasze potrzeby, tylko o potrzeby dziecka. O to, że dla niego ta wiedza może być bardzo ważna. A nawet jeśli nie będzie potrzebna obiektywnie, to i tak ma do niej niezbywalne prawo. Można wątpliwości co do tego w jakim wieku mówić. Ale mówić trzeba, nawet jeśli to dla Was jako matek trudne i niekomfomfortowe. Na tym właśnie polega bycie matką, że czasem potrzeby dziecka stawiamy ponad swoimi. A zdecydowana większość ludzi ma potrzebę wiedzy o swoim dziedzictwie. Skoro nawet sądy w coraz większej ilości krajów znoszą anonimowość dawstwa, skoro etycy wypowiadają się zgodnym głosem o prawie człowieka do takich informacji, skąd nagle taki opór przed wyjawieniem prawdy istocie, którą chcecie powołać na świat? Dla której macie być autorytetem i przewodnikiem po świecie wartosci? Wstydzicie się swojej decyzji o korzystaniu z dawczyni? Ma to pozostać tajemnicą na wieki? Dlaczego? Jakie argumenty przemawiają za niemówieniem? Poza argumentami typu JA. "JA NIE CZUJĘ POTRZEBY. JA NIE UWAŻAM ŻE DZIECKU TA WIEDZA JEST POTRZEBNA". Naprawdę, cisną mi się gorzkie słowa, na temat dojrzałości do roli matki. Na tym zakończę, nie chcę nikogo urazić, tylko zmusić do refleksji i wyjścia poza swoją egocentryczną perspektywę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mimika99
Dziewczyny, również zastanawiam się czy mówić czy nie mówić. Większość naszych bliskich znajomych wie o In vitro, a część również o kd. Uważam, że dziecko również powinno wiedzieć. Zastanawiam się tylko w jaki sposób przekazywać mu tą wiedzę "od małego". Przecież wiadomo, że nikt nie powie wprost, bo dziecko za małe. Na pewno od początku należy dziecko zapewniać o miłości. Ale w jaki sposób i kiedy przekazać kolejne informacje? Aleksandra, jak się masz? Jak Twoje dzieciątko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Full of Hope
Do gościa wkurzonego - może opanuj trochę swoje emocje. Masz prawo do własnych poglądów i do wyrażania ich w taki czy inny sposób - to Twoja sprawa. Ak samo jak to co ja myślę na ten temat i jakie w tej kwestii podejmę decyzje, to moja sprawa. I nie mów, że nikomu niczego nie próbujesz narzucać, bo właśnie nachalnie próbujesz. A już tego, kto dał Ci prawo do oceny czyjejś dojrzałości do bycia matką kompletnie nie rozumiem. Sorry, ale wyczuwam przerost formy nad treścią. I w tej kwestii to moje ostatnie słowo. Dobrej nocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama adopcyjna
No tak...punkt widzenia zależy od punktu siedzenia;)Mama KD uważa,że najważniejsze jest kto urodził,bo ważna biologia a nie geny.Ja jestem mamą adopcyjną i uważam,że ważne kto wychował i ja jestem mamą mojego dziecka a nie ta kobieta,która urodziła.Mama , która dala razem z tatą materiał genetyczny surogatce też uważa, że jest mamą. I wszystkie mamy mają rację tak naprawdę. Nic nie jest proste i jednoznaczne.Ten kto ma biologiczne i urodzone przez siebie dziecko niech się cieszy,że nie ma tylu dylematów co my,idzie przytulić dziecko i jak ma swoja opinie co by zrobił, niech ją zachowa dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo adopcyjna - bardzo podoba mi się to co napisałaś :) tak naprawdę każdy ma prawo decydować za siebie i nikt nie powinien nikomu narzucać tego, co powinien zrobić. Jedna chce powiedzieć, inna nie - jedno i drugie jest dobre. Zwłaszcza, że mamę tak naprawdę ma się tylko jedną - tą, która nas wychowuje i kocha najmocniej na świecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika 329
Full of hope fajnie ze sie odezwałaś. Jak się czujesz brzuszek masz juz spory ? Moja szyjka ma 3.5 ale miala 4 i byla w lepszej formie ale aby do 37 tc. Ja rozgladam sie za wózkiem ale nie będę kupować moze jak ia pojade juz do szpitala to mąż sam skompletuje wyprawke jakos sie boje kupować wczesniej a najlepiej to bym wszystko kupila jak bedzie nas juz 3 :-) Mimika dzis twój dzien trzymam kciuki i daj znac jak poszlo :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Full of Hope
Nika, mój brzuszek coraz większy, ale ostatnio tak wyskoczył, wózka też jeszcze nie mam, ale sporo rzeczy już kupione. Chociaż rozumiem Cię z tym zostawianiem wszystkiego na później:) Ja wiem, że w 37 tygodniu położą mnie do szpitala, żeby wszystko było pod kontrolą i żeby na czas zareagować. Na razie staram się o wszystkim myśleć pozytywnie czego i Tobie życzę :) Oby jak najdłużej w dwupaku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: nawet nie chce mi sie odnosić do wpisu zbulwersowanego gościa. Adopcyjna mamo podjęłaś bardzo słuszną decyzję, ale każdy dokonuje własnych wyborów. Duży szacunek dla Ciebie. Ja wczoraj miałam rozmowę z mężem. I to mnie rozbiło na kawałki bardziej niż niepowodzenie. Widzę, że on jest zmęczony. Powiedział mi, że nie wierzy już w Gametę a ni w tych lekarzy. Że może powinniśmy odpocząć od tego... ojej. Powiem Wam, że dla mnie to wszystko to od samego początku ostra wspinaczka, nie było etapu, który spowodowałby, że jest lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitro
Jagoda nie martw się wszystkich nas to czasem dopada zwątpienie irytacja bezradność. To może być taki chwilowy kryzys. Ja nawet nie miałam transferu a czekając na dawczynię 6 miesięcy mój mąż w którymś momencie stwierdził że trzeba spróbować gdzieś indziej. Wczoraj trafiłam na forum starających się o invitro na swoich komórkach, matko ile jest tych par i tam również, masa niepowodzeń. Najgorsze że nie ma jednego złotego środka żeby osiągnąć cel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda, Przykro mi, że nie wyszło. Czasami dobrze jest zmienić klinikę aby nie wiązać dotychczasowych niepowodzeń z kolejnym podejściem. To raczej tylko mechanizm obronny działający na psychikę - ale czasami dobrze robi jeśli chodzi wynik starań. Może zatem warto pomyśleć o zmianie. I wcale nie dlatego, że coś Ci się nie podoba w Gamecie. Trzeba trafić na swoja komórkę i tyle. Choć nie jest to wcale łatwe. A in vitro na swoich komórkach - też wcale nie jest łatwiejsze jak ktoś tu trafnie wspomniał. Jedyną metodą aby osiągnąć sukces są kolejne próby. Dlatego może dobrze zacząć działać gdzie indziej - w innej klinice z nowym entuzjazmem i nadzieją. Mam nadzieję, że w końcu z sukcesem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes1283
Jagoda, ja mam taki swój ulubiony cytat z filmu "Przeminęło z wiatrem" wypowiada go boska jak dla mnie Scarlett O'Hara (Vivien Leigh) :) ja od dłuższego czasu staram się do tego stosować! "Nie chcę o tym teraz myśleć - postanowiła.- Jeżeli zacznę o tym myśleć teraz, będę się musiała martwić. Nie ma powodu, aby sprawy nie miały się ułożyć tak, jak tego chcę (...)”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość wkurzony
Wkładacie mi do ust wypowiedzi, których nie powiedizałam. Nic wam nie narzucam, przedstawiam swoją opinię. Dziwnym trafem zgodą z opiniami etyków i sądów w krajach zachodnich. NIe twierdzę, że matka z KD to nie matka. Może być najlepsza i najkochańsza na świecie. I też uważam, że matką jest ta osoba, która wychowa dziecko, niezaleznie od materiału genetycznego. Ale twierdzę też, że matka, która swoje dziecko z premedytacją oszukuje w kwestiach fundamentalnych to nie (dobra) matka. To może przygotujcie jeszcze listę tematów, o których wasze dzieci nie powinny się dowiedzieć. Przecież to wasza własność te dzieci i musicie mieć pełną kontrolę nad tym co myślą i o czym wiedzą. Jakie propozycje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika 329
A takie ze to jest indywidualna srawa każdej z nas. Może ktos powie a może nie a tobie nic do tego kazda z nas przed podejsciem do kd miala wiele rosterek i spraw do przemyslenia i przespania i to jaką podejmie decyzje to tobie nic do tego i prosze skończ te swoje mądrości bo nikomu tu nie pomagasz Jagoda a może zmiana kliniki bedzie najlepsza decyzja moze twoj maz ma racje trzeba wprowadzic trochę zmian i wpuścić świeże spojrzenie na świat Mimika czekamy na wiadomość od Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Gościu... daj już spokój, bez kitu... Tak, dziewczynki ze zmianą macie rację. Ale nie chcę o tym myśleć jeszcze... Szykujemy się na ostatnie podejście w Gamecie. I koniec ze Rzgowem. Mój mąż tak mówi nawet, nie chcę żałować, że tam zostałam, bo mam jeszcze po co wracać. Agnes cytat jest cudny, zabieram go na facebooka :) Mimka też trzymam mocno kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiagosia
Hej, ja ostatnio jestem w głębokim dołku. Wczoraj byłam bliska odpuszczenia sobie starań, ale tym razem mąż się uparł, on bardzo chciałby mieć następne dziecko. Ale od początku - jak wiecie, próbuję na zmianę na swoich i kd. W oczekiwaniu na dawczynię były dwie punkcje moich komórek, jedna z pięknym zarodkiem, który przestał się dzielić w 5 dniu, a druga /bez stymulacji / zakończyła się tak, że znowu miałam prawidłową komórkę ( dwie inne pękły wcześniej, wrrr) ale się zapłodniła nieprawidłowo i genetyk kazał mężowi sprawdzić armię. Jeszcze tylko tego nam brakowało :( a tu akurat pojawiło się info o idealnej dawczyni na horyzoncie. Z armią może być coś nie tak, jutro emek idzie zbadać, ale wyniki dopiero za ileś dni, a tu czas nagli. W opcji nie ma tzw minimum komórek, można dostać równie dobrze 2 albo 4, a na droższą wersję czyli wszystkie komórki, po prostu chwilowo nas nie stać, więc jak armia okaże się nie teges, to czarno to widzę, a trzeba by wpłacić jeszcze zanim będą wyniki :/ Mam podobną sytuację co Kalina i Ola, i szczerze mówiąc nie wiem... Temat jest trudny nawet jeśli się ma tylko dzieci z dawstwa, a co dopiero, gdy jedno z dawstwa, a drugie nie. Gościu wkurzony, czy nie przesadzasz z tym wkurzeniem? Niby dziecko ma prawo do wiedzy, ale zacznie tęsknić za tą wiedzą dopiero, gdy mu powiemy, zaburzając jednocześnie jego spokój. Te wszystkie badania są z innych krajów, u nas społeczeństwo nie jest tak otwarte. Małe dziecko coś tam komuś powie co się dowiedziało w dobrej wierze od szczerych rodziców i może się to obrócić przeciwko niemu. No i nie na zawsze będzie pyzatym niemowlakiem, ani się człowiek obejrzy, a już dziesięć lat minie i mamy zbuntowanego nastolatka,który z tą wiedzą może sobie nie poradzić. Więc chyba trzeba wyważyć między prawem dziecka a jego możliwością poradzenia sobie z tym prawem. Z tego powodu mną cały czas targają sprzeczne uczucia i nie dziwię się Kalinie, że chwilowo zrezygnowała. Może nawet wolałabym, żeby była możliwość wyboru dawczyni o jawnym podejściu, bo w razie decyzji o powiedzeniu dziecko mogłoby coś z tym zrobić. Ale ja się wychowałam bez ojca, więc mogę mieć zaburzony pogląd na pewne sprawy. Gdybym dzisiaj dowiedziała się, że moja matka nie jest moją biologiczną matką, to miałabym to gdzieś, ale gdybym dowiedziała się jako dziecko, to w wieku nastoletnim byłoby baaardzo ciężko i może nasze relacje byłyby dzisiaj inne albo żadne. Odpowiedzialność ma różne oblicza, nie tylko prawda prosto w nos. Jagoda, może to chwilowe, Twój M odpocznie kilka dni i zmieni zdanie, mężczyźni się szybko zniechęcają :( u mnie tak na zmianę, raz ja podchodzę z entuzjazmem, a M ma kryzys, raz ja mam dosyć, a M podrywa się do boju. Ale trzymaj się cały czas myśli, że jesteś młoda i macie możliwość zawsze na chwilę odpocząć i zebrać siły. Widzę, że ciężaróweczki się odezwały, pozdrowienia dla Was :) Wie ktoś, co słychać u Groszków, jak rosną malutkie Groszki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×