Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Cierpię

Polecane posty

Gość gość

Wszystkie możliwe próby posiadania dziecka, argumenty ku temu wypływają raczej z przekonywania samej siebie i z wysłuchiwania zdania innych ludzi aniżeli z wewnętrznej potrzeby. Jestem po aborcji i z moim mężczyzną razem podjęliśmy decyzję, że tak jest lepiej. On mnie kocha i powiedział, że chce tego, co ja. Ryczę. Nie z wyrzutów sumienia...może dlatego, że to intensywne uczucie po prostu, intensywne przezycie, nie wiem czemu, jakoś tak instynktownie. Boję się, bo oto podejmuję kluczowe decyzje, które zaważą na całym moim życiu, to bardzo stresujące. Przytłacza mnie ta odpowiedzialność. To, że do końca życia będe musiała wysłuchiwać jak nieprawdziwe jest moje życie, jak pusta jestem nie mając dziecka. Wysłuchiwanie, że będe miała cięższą śmierć napewno, że facet na pewno mnie zdradzi i w ogóle, że jestem mało warta z uwagi na wybory osobiste. Ciężar wagi tego, co teraz dzieje się w moim życiu wytrąca mnie z równowagi. Trzęsę się, kochany mój parzy mi mięte cały dzień, od kilku dni tak naprawdę. Postąpiłam zgodnie z tym, co mówi mi serce i co krzyczy mój umysł. Nic mnie nie przekonuje do macierzyństwa. Chyba tylko bezdzietni zrozumieją moje wartości, dzietni niestety mają bardziej okrojony horyzont, dlatego między innymi nie chce należeć do tej grupy. Mimo wszystko boję się konsekwencji moich wyborów, o moje dalsze życie. Chciałam to z siebie wyrzucić gdzies i tyle. Mój najdroższy to moja skała. Mój związek to mój punkt odniesienia, mój dom i mój spokój. Tylko on mnie teraz wspiera i nadaje sens życiu, perspektywa, że usiądziemy z tą miętą pod kocem i posłuchamy muzyki. Tylko on mnie wyciszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pudlo Viagry sp zoo
radykalnie wyciszam wrogow 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakich wrogów? Dobrze, powiedziałam co chciałam, a teraz jestem zmęczona. Kochany wyszedł spod prysznica, poprzytulamy się i idziemy spać. Zajrzę tu może jutro wieczorem. W sumie nie wiem jakich odpowiedzi się spodziewam... Nie sądzę, by wielu mnie zrozumiało. Dzietni nie wiedzą jakimi wartościami kierują się bezdzietni, raczej gotowi są zbluzgać i umniejszyć temu, w co wierzę i czego chcę. Ot, taki zbiorowy egoizm.;-( Chciałabym za samą siebie trzymać kciuki, bo nikt w społeczeństwie czegoś takiego nie wspiera. Każdy na każdym kroku będzie mnie tylko dołował. Stąd tak silna więź z moim partnerem- tylko on jest mi prawdziwym przyjacielem, który wysłucha i nie osądzi, tylko On. Nikt go nie zastąpi. Nie w takiej sytuacji. To nie jest związek, w którym ludzie zakładają potencjalne rozstanie lub, że im się odwidzi. Sami wiemy ile w siebie nawzajem zainwestowaliśmy. I jak w naszej sytuacji błędnym stwierdzeniem jest, że przecież zawsze można wymienić na lepszy model. Coś takiego nie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda dzidziusia ale co się stało to się nie odstanie. Mogłaś zostawić dziecko w szpitalu lub w oknie życia ale nie zabijać. Nie bede ciebie hejtować ale sama musisz się uporać z konsekwencjami swojego czynu bo w przyszłość pewnie też nie będzie lekko z tym co zrobiłaś ze swoim partnerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze że wyrzuciłaś to z siebie.Komunałów prawić Ci nie będę ani też wyrzucać decyzji chociaż prawdę mówiąc nie jestem entuzjastka aborcji.> Skoro już jednak się stało i taki jest Twój wybór nikt nie ma prawa narzucać Ci jak masz żyć i jakich wyborów dokonywać. Sama mam problem z bądź co bądź bardzo kochającymi i otwartym rodzicami.Tyrady:"nie po to skończyłaś studia by teraz...".Nie chcą przyjąć do wiadomości że obrałam inny plan na życie .Z pokorą tego wysłuchuję bo ich kocham ale oni za mnie życia nie przeżyją. Sprawy są diametralnie różne ale rozumiem co musisz czuć kiedy inni próbują układać Ci życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za kulturalne wypowiedzi. Nie jestem entuzjastką aborcji. Postanowiłam przestać truć się tabletkami i nawiązać kontakt z prywatnym ginekologiem, który za opłatą założy mi odpowiednią spirale dla nieródek. Szkoda, że teraz dopiero o tym myślę. Mojemu kochanemu wazektomii nie proponuję, bo nie chce, by mu ego cierpiało, chociaż uważam, że powinien to zrobić w dowód miłości, że się nie rozmyśli i mnie nie zostawi. Proszę też byście się nie denerwowali, bo to był ledwie początek ósmego tygodnia. Szybko wykryłam ciąże, bo mam regularne okresy, od razu zaalarmował mnie jego brak. Zrobiłam szybciutko test i poszłam do lekarza, udało się stwierdzić ciążę od razu, potem jak brzuch zrobił mi się nieco twardy i sutki lekko zabolały jak na okres, to podjęłam szybkie kroki. Przeżywam to jeszcze, ale dużo by mówić o tym, że się nie nadaję, że nie chcę...nie chodzi mi o banalne powody w stylu figura lub coś innego w tym stylu. Imprezy, te sprawy. Raczej o moja osobowość, o to kim jestem , jak widzę siebie, swoje życie, jak sobie to wszystko wyobrażam, kim chcę być, a kim nie. Mam 32 lata. Wolę, by mi nikt nie mówił, że jestem gówniarą, która nie wie co robi. Nie chodzi mi o tą aborcję, co o całokształt decyzji o bezdzietności. To ma konsekwencje nie mniejsze od dzietności. Chce podźwignąć swoje zycie i swoje konsekwencje i teraz czuję, że klamka zapadła. bo po tym co zrobiłam już się nie zdecyduję na pewno. A zatem nie ma już czekania aż się odmieni zdanie lub coś. Decyzja już jest i ostateczna. Nie decyduję się na dzieci. To, że odważyłam się na aborcję jest dla mnie ostatecznym dowodem na to, że mam w sobie motywację i prawdziwą niechęć do tego, by przejść przez ciążę, poród, macierzyństwo, bycie matką. Wcześniej już to wiedziałam, ale w chwili próby nie zawahałam się. I już nie ma żadnego procenta wątpliwości. Niczego. Chciałabym mieć dobre życie, cieszyć się z tego kim jestem, z mojego życia jakie je sobie wybieram, chciałabym nie żałowc i nie wysłuchiwac nieżyczliwym głosów ludzi, którzy twierdzą, że ja umrę ciężko, oni lekko, bo oni mają dzieci, ja nie. Mam treme przed tym życiem, ale wybrałam w zgodzie z sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I świetnie zrobilas. Dojrzała decyzja. Tez bym tak postąpiła. Zdumiewa mnie nie odpowiedzialność dziewczyn które rodzą, bo 'jakoś to będzie'. Bezmyslnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bsxfdbss
W niemczech dokonalas aborcji? Bolało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie bolało. Nie, nie w Niemczech, lecz na południu, gdzie jest podobieństwo języka. To tworzy większe zrozumienie, poczucie swojskości takie...pojechaliśmy z ukochanym, pomógł mi. Powiedział, że on chce tego co ja. A ja na to- obarczasz mnie w całości ciężarem tej decyzji?To też Twoje życie. A on na to- moje życie kręci się wokół Ciebie, o Tobie myślę, Ty jesteś moim punktem odniesienia, możemy być nawet nieszczęśliwi i patrzący w ścianę pesymiści, ale razem. Więc skoro pytasz, że to też moje życie, to odpowiadam, że Ty nim po prostu jesteś. Płakałam długo. Wziął w podręczny bagaż mój koc taki puchowy, miły w dotyku jak miś, wielkie puchowe kapcie i zatrzymaliśmy się w miłym pensjonacie, kąpał mnie...parzył miętę...Siedzieliśmy po ciemku, słuchaliśmy muzyki i rozmawialiśmy. Mówił, że damy radę, każdy musi radzić sobie z tym na co się decyduje i my nie jestesmy w tym odosobnieni albo jedyni. Każdy tak ma, każdy na swój sposób, ale jednak wszyscy dźwigamy jakiś swój krzyż. Nie wiem jak powinnam dziękować za takiego przyjaciela, za taka miłośc i szczęście, jakie mam z Nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddd1212134t5
Jesteś chrześcijanką? Kim jesteś z zawodu? Twój facet najwyraźniej Cię kocha skoro Cie tak wspiera. Co czułaś jak dokonywałaś aborcji? Przecież Twoje dziecko zostało rozszarpane na kawałki nie cierpiałaś razem z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że mnie kocha, tak jak ja jego. Na pewno bardziej mnie kocha niż jakby miał mnie na siłę tam zabierać, do rodzenia mimo, że mnie zna. I jest jak ja, jesteśmy jak jedna dusza. No, prawie;-) Podczas zabiegu kazano mi spokojnie i głęboko oddychać. Myślec o czymś przyjemnym- jak to usłyszałam, to akurat się skrzywiłam, bo dla mnie to była decyzja życiowa. trochę drżałam. Byłam wychowywana po katolicku, ale tak w sumie z przyzwyczajenia. O Bogu w domu się nie mówiło, do kościoła chodziliśmy, bo tak. Chyba z tradycji, bo rodzice z takich domów są. Ale ja potem już zaczęłam studia, inne życie i tak się potoczyło, że kościół nie ma dla mnie wielkiego znaczenia. Jestem ochrzczona, ale nie myślę o tym i jakoś tego nie przeżywam. Wiem, że aborcji dokonuje się okrutnie, albo przynajmniej tak się ludziom mówi. Nie zaglębiałam się w to, bo nie chciałam grac sobie na emocjach albo, by ktoś mi na nich grał decydując w ten sposób o moim życiu, przyszłości, o sprawach, za które i tak to mi przyjdzie wziąć odpowiedzialność i stawić im czoła. Mam tylko żal do siebie, że w ogóle dopuściłam do tej ciąży, bo to, że mogłabym usunąć wiem od zawsze właściwie. Nigdy nie powinnam dopuścić do tej ciąży i wtedy po prostu żyłabym bez tych wyrzutów i wszystko byłoby ok, a tak musiałam zrobić coś trudnego.;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddd1212134t5
Jak znalazłaś tą klinikę? Ile taki zabieg kosztuje? Pytam z czystej ciekawosci. Nie wiem co Ci napisać. Podziwiam Cię ale nie pochwalam. To była dziewczynka czy chłopczyk?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale z drugiej strony ta aborcja była próbą- ostatecznym potwierdzeniem tego czym chce być, jaka się stać, sprawdzianem z tego na ile znam sama siebie i chcę brać odpowiedzialność za swoje życie, testem z tego, czego chcę i z moim poglądów. Gdyby było we mnie choć trochę chęci, wątpliwości...nie zrobiłabym tego w ostatniej chwili. Ale jednak to się stało jakkolwiek było to emocjonalne i trudne. Nie myślcie, że zaraz po, poszłam na drinka i zakupy. To był dzień pełen zadumy. Milczenia. On mnie tylko przytulał, patrzył mi w oczy próbując odgadnąć myśli, gdy ja ciągle patrzyłam się tępo przed siebie. Co chwilę całował w czoło i mówił, że oto jest nowy dzień i nowy początek naszego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój facet mi znalazł. Płeć nie jest znana na tak wczesnym etapie. A nawet jeśli, to chyba nie chciałabym wiedzieć, po co? By się dołować, personifikować to dziecko? Od płci zaczełoby się, potem miałabym wymysleć przykładowe imie, potem wyobrazić sobie kim by był , jaki by był i jak wyglądał. Wszystko po to, by inni stosowali względem mnie swoją własną wrażliwość i światopogląd, by sprawili, bym może jednak urodziła, ale potem nie martwili sie o to jak psychicznie radze sobie z nową rola, jak wytrzymuje tę próbe mój związek, jak przeżywamy oddalenie, jak dziecko się wychowuje. CHociaż co do tego, to akurat zawsze znajdzie się wielu chętnych do dyktanda, ale jakby ktos miał cos kupic dziecku, zająć się tydzień lub kupic coś mi, bo może wydałam ostatnia złotówkę na dziecko, a sobie nic nie kupiłam od przeszło roku- nie. To by nie obchodziło nikogo. Czy bym to zrobiła czy nie, to i tak musiałabym zawsze wysłuchiwac innych ludzi, którzy dyktowaliby mi co jest we mnie ważne, w moim zdrowiu, samopoczuciu, codzienności, czego potrzebuję, a bez czego moge sie obejśc i co mam robić z dzieckiem, a czego nie. Więc mnie nie obchodzi zdanie innych ludzi, bo moje też ich nie obchodzi, taka prawda, każdy powinien zająć się swoim życiem. Chce by mój partner był ze mną szczęśliwy, byśmy byli stabilnym, szczęśliwym związkiem.Ostatnio jesteśmy skupieni na mnie, a on jest przecież fundamentem tego związku, on ma siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 tysięcy. Nie mamy już prawie żadnych oszczędności. Wakacji nie będzie w tym roku. Ale on mnie pociesza, że będą za rok lub za pół, a z dzieckiem to by z 10 lat nie było- albo z braku kasy, albo z braku snu albo z konieczności dostosowania programu urlopu pod potrzeby dzieci. Racje ma ten mój kochany. Więc wracam do Niego do łóżka, wrócę tu jutro sprawdzic czy sa wpisy. Nie mam na to czasu non stop, tylko kilka chwil wieczorem późnym, więc sorry, że założyłam temat, a ledwo mnie widac. Życie...Ale zaglądam. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś już mi lepiej. Życie toczy się dalej. Odnalazłam siebie i tego będę się trzymać. Muszę o tym w miarę możliwości zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No proszę jaka inteligentna osoba....bardzo dobrze, że postawiłas na swoim, nie bój się;-) Z takim facetem na koniec świata, ale ci zazdroszcze, w zdrowiu i w chorobie, w biedzie i dostatku, w bezdzietności czy dzietności, wszystko jedno. dzieciaka się kocha jaki by nie był, ale żeby znaleźć takiego faceta, to trzeba sama nie wiem czego... ja bym się na twoim miejscu nie przeujmowała, to co najważniejsze masz, cały fundament to, że człowiek ma dzieci daje satysfakcję i dume, ale nie zabija samotności, inaczej samotne matki nie szukałyby partnerów. sa świadome, że brak samotności oznacza głównie kogoś do pogadania, na takiej relacji można budowac: wspólne życie, plany, rodzinę...to jedyna taka relacja w kosmosie, tak twórcza...dziecko by bCi tego nie dało, coś innego, nieporównywalnego, ale to, co masz w związku z zfacetem jest też nieporównywalne, tylko o tym matki już nie chcą mówić tylko na zasadzie, że miłosć do dzaiecka jest nieporównywalna, ale przecież z innej perspektywy to milość to faceta jest nieporównywalna, ale o tym nie powiedza, lubią porównywac na zasadzie, że miłosć do dziecka jest lepsza, ale robią to stosując do miłości męża kryteria miłości do dziecka i tak wypada im miłość do meża na gorszą, np. dziecko lepsze, bo nie zdradzi, dziecko lepsze, bo krew z kwri, czyli, co byłyby zadowolone z factea jakby był ich bratem??? to się mierzy inaczej, bo to coś innego. mozna z drugiej strony to wziąć i powiedzieć, że miłość do dziecka gorsza, bo nieskonsumowana. Ale co ma piernik do wiatraka, to nie to kryterium przecież! ten sam poziom absurdu. ale one wpierwszej sytuacji uzasadniają porównania, tylko z drugiej sytuacji nie. Dlatego macierzyństwo zawęża niestety horyzonty myślowe i zacieśnia serce, niestety. Tylko bezdzietni to rozumieją. Jestem z Ciebie dumna, że nie ugiełas się pod ciężarem presji. Matek jest wiele, mądrych i wspoaniałych bezdzitnych kobiet, które tak bardzo kocha mąż- niewiele. Nie za to, że rodziłaś, lecz za to, że jesteś. Coś pieknego i bezcennego;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet jak im facet robi minetę i wyczuwa lekkie zgrubienie po bliznie, to co? Wzrusza się, że stamtąd dzieci wyszły i kochając sie z nią mysli i kocha dzieci. Nawet w tak intymnej chwili, zdawać by się mogło tylko zarezerwowanej dla dwojga i tak liczą się dzieci. facet widzi w nich powłokę, z której wyszły dzieci. I poprzez jej ciało kochają dzieci tak naprawdę, a nie nia samą w sobie. więc bądź z siebie dumna, bo jestes niezwykła i wyjątkowa. Rodzin w tradycyjnym modelu i z kłopotami z migreną i finansami jest w brud. Wy macie misję pokazania, że można żyć inaczej, szczęśliwie, mimo, że bezdzietnie. Tego się trzymajcie i niech to będzie wasza motywacją, niech sobie nikt nie myśli. Powodzenia. gratuluję asertywności i znajomości samej siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zazdroszczę Ci ,że masz faceta który Cię kocha i wspiera...innymi ludźmi się nie przejmuj :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiele kobiet nie ma takiego faceta, w związkach dzietnych to już coś innego, bo tam jednak punktem odniesienia jest dziecko i ono0 jest bardziej kochane, facet patrzy na kobietę z perspektywy dzieci, by im było dobrze, wymaga od niej jako od matki i poprzez nią kocha dzieci, nie tyle ja samą w sobie nie wiesz jakie masz szzęście, może nie będziesz mieć dziecka, ale inne nie maja takiej miłości jak Ty albo odwagi, by żyć jak chcą nie zbaczaj z toru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślałam o tym co napisałaś.Wiesz,mam do tego bardzo ambiwalentny stosunek bo z jednej strony Ty jesteś panią swojego ciała i sama decydujesz co z nim robisz. Z drugiej strony jestem dzieckiem z wpadki ludzi którzy byli wtedy na studiach Dwa pierwsze lata życia pętali się ze mną w hotelu studenckim. A jednak skończyli studia,poradzili sobie.I byłam i jestem bardzo kochana.Troszkę mnie dziwi argumentacja że dziecko mogłoby być ciężarem .Wolę wierzyć że to nie lęk przed utratą "łatwego życia"a po prostu Twój prawdziwy wybór. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×