Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Bardziej kocham mojego męża niż dziecko czy to normalne

Polecane posty

Gość gość
Męża również mozna mieć kolejnego, a starty po dziercku kolejnym dzieckiem nie da się zastąpić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalne Ale moje koleżanki kwoczki też mnie atakują gdy im mówię, że bardziej kocham męża To jego wybrałam, z nim przejdę przez życie, z nim się zestarzeję, to my- ja i on, jesteśmy fundamentem naszej rodziny Dzieci bardzo kocham, ale dzieci chowa się dla świata, nie dla siebie Uważam, że to zdrowa postawa Przynajmniej nie będę toksyczną babą siedzącą dzieciom na karku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja bardziej kocham męża. Za dzieci oddałabym życie. Nie można porównywać tych dwóch miłości, bo bezsprzecznie są one zupełnie inne. Kiedyś dziec**pójdą swoją drogą, a my nadal będziemy razem - dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nienormalne, że autorka używa slowa "bynajmniej" w znaczeniu "przynajniej", w związku z czym nie traktuję jej wywodów poważnie:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sytuacji zagrożenia pierwszego uratowałabym męża gdyz jego kocham ponad wszystko miłością bezwarunkową. Jednak oby takich sytuacji nie było wiadomo xxx A potem i tak Cię zdradzi i kopnie w tyłek heh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu na karę jest taka jedna Kasia_i_Jakub. Ta do dopiero ma poprzewracane w głowie. Swojemu przy porodzie powiedziala ze kocha go milion razy mocniej niż dopiero co narodzoną córkę. Moim skromnym zdaniem osoby które potrafią określić ze kochaja męża bardziej od dziecka mają cos nie tak z głową. Lub dziecko jest niechciane. Niemniej jednak współczucia dla biednego dziecka. Będzie dorastać w walce o uczucie matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
26.01.14 [zgłoś do usunięcia] gość W sytuacji zagrożenia pierwszego uratowałabym męża gdyz jego kocham ponad wszystko miłością bezwarunkową. Jednak oby takich sytuacji nie było wiadomo xxx To bzdura, kochasz go za coś. bezwarunkowa miłość może być tylko w stosunku do dziecka, i to bardziej na linii matka-dziecko niż ojciec-dziecko. To matka kocha dziecko pomimo wszystkiego. Ojciec kocha ale za coś, czyli musi spełnić jakieś jego oczekiwania, chce być z niego dumny by móc pochwalić się jego osiągnięciami. Czy kochałabyś męża nadal gdyby np. zdradził Cię, lub zranił w inny sposób? Małżonkowie kochają się za coś, nie ma w tym bezinteresowności tak jak w relacjach z dzieckiem. Nawet matki przestępców, morderców kochają ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Gdyby umarło mi dziecko umarłabm razem z nim" - pieprznięta matka jedynaka lub jedynaczki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ratowałabym dziecko bo- jest bezbronne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te wszystkie które tak kochaja męża bardziej niż dziecko ciekawe co powiedzą jak ci wasi wspaniali mężowie doprawia wam rogi i sie okaze ze zostaniecie tylko wrednymi ex,a u ich boku pojawi sie nowa lalunia, tylko dziecko was kochac będzie zawsze i bezgranicznie glupie idiotki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorkatematu
Dlatego gdyby umarł mój mąż-rozpaczałabym za nim, tęskniła, myślała. Ale mogę sobie go zastąpić jakimś innym. *** Powyższy wpis pozostawię bez komentarza. I pozwólcie , ze wpisy pań, które mają dar jasnowidzenia, twierdząc że mój mąż zdradzi mnie niebawem- także . Kobiety, wy chyba nigdy nie kochałyście faceta, ani on nie kochał was! Zastanówcie się czy w waszym związku/małżeństwie coś czasem nie szwankuje i czy nie warto czasem tego poprawić. I życzę wam wszystkim takiej właśnie głębokiej , bezinteresownej i bezwarunkowej (sic!) miłości do waszych mężów, jaką my z mężem się darzymy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie oba podejscia sa chore,nie mozna porownywac tych milosci i wywyzszac jedna nad druga bo to co innego,zawiedzone,chore baby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porównywać nie,ale jakby myslala wybierać z tego pożaru to kogo byś wybrała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze może sprostuję: mój mąż nie katuje, nie molestuje i nie znęca się nad dzieckiem! U nas w domu nie było nigdy żadnej patologii!>>> wiesz w domu moich rodzicow tez z poczatku tego nie bylo... ale drobnymi kroczkami moj ojciec stopniowo "urabial" moja matke, ze byla bezwolna, ulegla i przymykala oczy na jego najpierw jeden wybryk (np d****i), potem drugi (obmacywanie mnie), i cala reszte, jak sie zorientowal na co moze sobie pozwolic, poszlo z gorki.... Mojemu bratu urodzila sie corka, oglosilam po rodzinie co moj ojciec mi robil, moja wlasna matka zrobila ze mnie wariatke, zeby wszystko zamiesc pod dywan i wybielic ojca... mimo, ze juz mam 40 lat i wlasne dzieci, robi wszystko, zeby mnie zdyskredytowac... Cale szczescie szwagierka uwierzyla mi i odseparowala dziewczynke od moich rodzicow, bo mimo, ze matka tuszuje zboczone zachowania ojca, to jednak mimo, ze jemu samemu dupa siadla, to jednak dawne nawyki wciaz w nim siedza i sie odzywaja... np podszczypywanie dziewczyn w jego otoczeniu, zboczone odzywki, ciagle computer zawirusowany przez strony porno, skrzynka na listy plena zdjec nagich kobiet i dziewczyn itd itp. Tego sie nie da wyplecic z niego, tacy jak on powinni byc odseparowani od normalnych ludzi, a najlepiej wystrylizowani, bo nigdy nie wiadomo, czy nie zechce zg****ic np jakiejs 11 latki... ale moja matka go kryje... Tak jak ktos napisal, nawet wsrod zwierzat suka broni szczeniat, u ludzi takie matki to nawet sukami nie mozna nazwac, zeby nie obrazic zwierzat... Co do mezaow to zawsze trzeba miec reke na pulsie, na poczatku jest czesto ladnie pieknie, po latach, po jednym wybaczonym wybryku moze sie potem okazac roznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"""""Moim skromnym zdaniem osoby które potrafią określić ze kochaja męża bardziej od dziecka mają cos nie tak z głową. Lub dziecko jest niechciane. Niemniej jednak współczucia dla biednego dziecka. Będzie dorastać w walce o uczucie matki.""""""" Ale już te kokoszki co w niebogłosy pieją, że bardziej kochają dziecko to mają wszystko ok z głową, tak? A dlaczego ma dorastać w walce o uczucie matki? To że bardziej kocham męża nie oznacza, że dziecka nie kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja chciałabym zapytać wszystkie panie i te kochjace " bardziej " dziecko i te kochające " bardziej " męża - w jaki sposób to stwierdzacie ? Gdzie przebiega granica za którą kocha sie bardziej męża / dziecko ? W jaki sposób okazujecie tą miłość " bardziej " ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi szkoda
miłość do męża i do dziecka - to są dwie zupełnie różne historie; nie ma co tego porównywać i wyliczać, kogo "bardziej" :( 1) gdybym miała kogoś pierwszego ratować - dziecko, albo męża - to, co pierwsze przychodzi mi do głowy - to dziecko; ale nie dlatego, że "bardziej" bym je kochała; tylko to małe, bezradne stworzenie, potrzebujące bardziej mojej pomocy; mąż - dorosły, silny chłop - jest większe prawdopodobieństwo, że sam sobie poradzi;) ; podobnie, zdrową reakcją we wszelkich sytuacjach typu przemoc, molestowanie, cokolwiek - jest na pierwszy ogień "branie strony" dziecka - bo ono samo sobie z tym nie poradzi; 2) postawa typu "bardziej kocham dziecko, bo to MOJE, a mąż to może mnie zdradzić" - jest OBRZYDLIWA; tak, jak pisała autorka powyżej: dziecko się chowa dla świata, nie dla siebie; jakoś to trzeba po prostu sobie zbalansować - podstawa, to jest dobra relacja między rodzicami, żeby dziecko patrząc na ich wzajemną relację uczyło się miłości; ale też - dziecko nie może czuć się jak piąte koło u wozu, które jest, bo jest, ale jak coś nie halo - to niech lepiej spada, bo jest tu tylko gościem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gandziaa_27
Trudno powiedzieć, że kogoś bardziej kocham. W każdym razie najważniejszą osobą w życiu jest dla mnie mimo wszystko mój mąż. To z nim, a nie z dzieckiem spędzę całe życie, to z nim jestem na dobre i na złe. I jest to dla mnie sprawa tak oczywista, że dziwi mnie prawdę mówiąc, że można to widzieć inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale w jaki sposób okazujecie ,ze dziecko / męża kochacie " bardziej " ?czym to sie objawia ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odnosząc się do pytania autorki wątku: nie, to nie jest normalne, IMO. Faktycznie miłość miłości nie równa, ale to dziecko nosiłaś pod sercem.. Dziecko ZAWSZE będzie ci bliższe bo jest częścią ciebie. A mąż to obcy człowiek - genetycznie. Podsumujmy: brak instynktu macierzyńskiego sygnalizuje, że jesteś egoistką i stawiasz swoje dobro nad dobrem dziecka, co jest absolutnie nie dopuszczalne i nie akceptowalne. Mąż karze to zakopiesz dziecko w beczce?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi szkoda
do wypowiedzi powyżej: "mąż to obcy człowiek" - jak dla mnie, takie podejście jest niezdrowe :( wiem, że napisałaś, że "oby genetycznie" - ale stąd właśnie jest potrzeba takiej dbałości o tę relację; tworzenia rodziny - także dla dobra tego dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
następna idiotka- po czym wywnioskowałaś, że autorka nie ma instynktu macierzyńskiego? przecież napisała, że kocha swoje dziecko, skąd się taka walnięte baby ja ty biorą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może dziecko jest czarne ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli wybuchlby pozar, to ratowalabym dziecko, to jest dla mnie naturalny odruch, bo jest bezbronne i jestem za nie odpowiedzialna. Mam nadzieje ze moj maz postapilby tak samo. Ale mam inne pytanie, gdyby maz mial wybierac miedzy zyciem matki a dziecka przy porodzie, czego byscie od niego oczekiwaly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak widzę nikt nie kwapi sie z odpowiedzią na w sumie proste pytanie .Natomiast rozważania kogo ratować z płonącej łodzi - na bardzo zaawansowanym poziomie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczekiwałabym, że podejmie decyzje o ratowaniu mnie- taką jestem egoistką bez instynktu macierzyńskiego :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 14:51: widać, że jesteś nie wykształcona i mało wiesz o życiu. Twoja wypowiedź kaleczy moje oczy jako Polaka. Całkiem możliwe, że zamiast matury zrobiłaś sobie dziecko.. Albo nawet dziecka nie masz. Przeczytaj wypowiedzi autorki wątku, moją wypowiedź, potem ZROZUM, a później się wypowiadaj. ps. Jestem mężczyzną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie uwazam ze jestes egoistka, poprostu ja sama nie umiem sobie odpowiedziec na to pytanie. O ile w kwestii pozaru/powodzi i innych klesk zywiolowych nie mialabym problemu z wyborem (bo uwazam ze to nie jest pytanie o milosc, tylko odpowiedzialnosc) tak w przypadku porodu, nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zadam pytanie pomocnicze: ile ma dziecko? może jesteś w depresji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.01- znalazł się psycholog od 7 boleści- gratuluję inteligencji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×