Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

NOWORODEK W ZIMNYM DOMU

Polecane posty

Gość gość
Autorko nie dogrzewaj farelką, bo cię rachunki zjedzą. Po prostu trzeba w nocy raz czy dwa dorzucić do pieca, żeby do rana nie wygasło całkiem. A czujnik swoją drogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie z ta farelka to kiepski pomyśl.mój kuzyn tak dogrzebał i miał kilka set zł do nadpłaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak palę w piecu to najpierw gazeta, na to trochę kartonu i potem drewno, a jak się drewno rozpali to pierwsze dwie szufle węgla, węgiel się "rozjarza", wypala i na to trzeba wrzucić kolejnych parę szufel. całe wiadro węgla spalam ok godziny/ półtorej. w piecu wygasa, zostaje zamknięty i oddaje ciepło przez dobrych parę godzin. nie ma możliwości dorzucania (ja sobie tego nie wyobrażam bo musiała bym siedzieć przy piecu non stop żeby nie zgasł, pomijając fakt że było by za gorąco). co najwyżej ponowne rozpalenie. ale jak zawał tak zwał...nie ma znaczenia. będzie trzeba to rozpalę jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościowi z 14:34 bardzo dziękuję, na pewno wezmę pod uwagę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a ile macie tych pieców w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem tak,jakiś dziwny macie system palenia w tym piecu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem waszego sytemu grzania , przeciez w piecu rozpala sie a pozniej co jakis czas dorzuca wegiel , albo drewno o pali sie w nim caly czas , u nas nawet dwa razy w nocy maz wstaje i sie tym zajmuje przy tym mrozie i pali sie non stop i mamy okolo 23-25stopni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie wiadmomo że jak wygasisz to zanim sie rozpali i nagrzje znowu mja najlepij podtrzymywac temerature grzac cały czas nie wygaszac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan_Zatoki
Ja dorastałem w domu, w którym było centralne ogrzewanie oparte na głównym piecu kaflowym w kuchni. Wieczorem piec wygasał i w zimie przy mrozach -15 -25 w moim pokoju temperatura spadała do ok 7-10 stopni. Dopiero nad ranem znów się rozpalało i temperatura wracała do 19. Mając teraz 30 lat nie jestem w ogóle zahartowany. Jedyne czego się dorobiłem to totalnie rozwalonych zatok. Wiecznie ścieka flegma do gardła, chrząkam, kaszlę i ten odór... Jak zjem lody albo wypiję coś zimnego od razu ból aż bolą oczy... tak się zahartowałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma co się ekscytować paniusi zwyczajnie nie chce się dołożyć do pieca,ja na stancji miałam taki piec na noc kładłam węgiel (kamienny albo koks zależy co rodzice mi kupili) i żar był do rana,a jak brunatnym czy drewnem to wiadomo ,że częściej się dokładało ale jak piec był gorący to kładłam żeby nie zgasło i przymykałam żeby się nie hajcowało za mocno i miałam tak ciepło jak chciałam. Więc niech paniusia nie zalega,aż mąż rozpali,ale sama dołoży by nie wystudzić pieca,to ciepło będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet po rozwodzie
A czemu zaraz farelka? Przecież można kupić takie elektryczne kaloryfery olejowe. Dobierz kaloryfer do kubatury pomieszczenia, dokup włącznik termostatyczny (niby kaloryfer ma wbudowany termostat, ale jest mało precyzyjny) i powinno być ok, kaloryfer w przeciwieństwie do farelki ma bezwład cieplny, czyli oddaje ciepło przez jakiś czas po wyłączeniu. Ważne też jest jaką masz wykupioną taryfę, jeżeli tzw. "nocną" to dogrzewanie w godzinach 21-7 nie powinno Cię trzepnąć po kieszeni. I - jak już parę osób powyżej wspomniało - nie przegrzewaj dziecka, bo będzie chorowite do końca życia! Jeżeli dziecko nie choruje mimo nocnych spadków temperatury do 15 st C, to mim zdaniem nic nie trzeba zmieniać. Sam wychowałem się właśnie w takim domu jak Twój i do dziś praktycznie nie choruję, coś takiego jak sezon grypowy to dla mnie jakaś abstrakcja. Zimny chów to super sprawa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego dziwny?Tak sie pali w piecach kaflowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, bzdury wypisujesz, w każdym rodzaju pieca a nie ma ich zbyt wiele jest możliwość dorzucania drewna, węgla czy miału. Jest w tych piecach ruszt? Jeśli tak, to popiół opada na dno pieca po przerusztowaniu takim prętem wystającym z pieca, zostaje żar i na to sypiesz nowy węgiel. Otwierasz, dorzucasz 2 szufle węgla i zamykasz, ot cała filozofia. Swoją drogą, dziwne jest samo to, że w jednym domu są 2 piece...może to tzw kozy a nie piece, powinnaś wiedzieć. CO2 to stacjonarny duży piec zwykle ma troje drzwiczek i ruszt a koza to taki mały na nogach, nie każda koza ma ruszt wtedy nie ma gdzie dołożyć węgla tylko faktycznie dopiero po wygaszeniu można rozpalać na nowo. Te kozy najczęściej są przyczyną zaczadzeń :-/ koniecznie pomyśl o tym zabezpieczeniu- czujniku Przy małym dziecku takie temperatury są za niskie, sama nie przegrzewam, mamy max 21 stopni i to jest optymalna temperatura- też mamy dom o wysokich pokojach. Aha, jeśli nie macie grzyba to jakiś ewenement bo miałby się u was świetnie niedogrzany dom to dla niego najlepsze warunki. Przypuszczam że macie stare- drewniane okna, nie są szczelne i dużo ciepła wyfruwa, ale grzyba zwykle nie ma przy takich oknach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam! to ja - autorka! przepraszam, że się wyłączyłam z dyskusji ale bolesne dolegliwości ciążowe mnie dopadły, a wczoraj się rozpisałam i coś się zawiesiło to sobie odpuściłam. a zatem: 1. zdziwiło mnie to, że tak wiele ludzi nie rozumie mojego systemu palenia w piecu, ale ja naprawdę inaczej sobie tego nie wyobrażam. zastanawiając się nad tym wpisałam w google "piec węglowy" i zorientowałam się, że mimo iż palę w swoim piecu węglem to to nie oznacza, że jest to piec węglowy bo w ogóle nie wygląda na taki jak na zdjęciach w necie. mam w swoim mieszkaniu trzy wysokie piece kaflowe.( mieszkanie ma ponad 100 m2. trzy pokoje i w każdym stoi piec. ponad to dwa przedpokoje łazienkę i kuchnię nie ogrzewane. wszystkie okna są nowe ale stare zostały drzwi balkonowe w dwóch pokojach i będą wymieniane w tym roku, bo w poprzednim już nie zdążyliśmy). piece są wysokie (ok 2 m) i na dole mają dwie zamykane "półki". na górną sypie się węgiel i ją można zamknąć podczas palenia, a na dolnej zbiera się popiół i ona podczas palenia musi być otwarta (chociaż na centymetr) żeby był cug i siłą rzeczy nie da się w tym piecu palić cały dzień bo po rozpaleniu, tak gdzieś po 1,5 h piec już jest tak gorący, że nie da się go dotknąć. kiedy żar się jeszcze tli ale ognia już nie ma to zamykam piec, który oddaje ciepło przez cały dzień, ale wieczorem nie jest już taki gorący tylko ciepły, a w ciągu nocy się wychładza. jaśniej już nie potrafię :) 2. Mieszkanie to dostaliśmy od rodziców męża, którzy przeprowadzili się do nowo wybudowanego domu. mój mąż się tu wychował i przeżył. ale nie jest jakiś hiper odporny, wręcz przeciwnie, częściej łapie infekcje niż ja. ale wmawiam sobie że to przez to że nie zawsze o siebie dba, np. czasem nie założy czapki, albo wychodząc na fajkę nie założy na siebie kurtki tylko w samym swetrze. 3. jak to się mówi, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. faktycznie dużo ciepła ucieka przez te drzwi balkonowe. w tym roku zdążyliśmy odremontować pokoje i kuchnię. a drzwi niestety muszą poczekać do wiosny. pewnie właśnie dlatego nie mamy tego grzyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie lepiej wam było zrobić np jeden piec w kuchni i pod niego założyć i podłączyć grzejniki.Kumpel tak zrobił jednym piecem ogrzewa wodę do mycia i na kaloryfery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
toż to ja tych pieców przecież nie stawiałam. one od zawsze tu stały. tzn ok 10 lat temu były wymieniane ale ja wtedy nawet jeszcze swojego męża nie znałam a co dopiero mieszkanie. oczywiście że system ogrzewania w tym domu będzie wymieniany. nie wiem jeszcze na jaki, dopiero zapoznajemy się z tematem ale na pewno nie mam zamiaru do usranej śmierci żyć w takich warunkach. ale wszystko w swoim czasie. finansowo nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego na raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wpisz piec kaflowy, a nie węglowy dawno temu jak byłam mała to mieliśmy piece, dorzucało się do niego węgiel kilka razy, mimo że piec był gorący, chyba wiadro węgla (takie metalowe) przynosiło się z piwnicy, a dorzucało się może po 3 specjalne szufelki (metalowe, wąskie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w moim domu rodzinnym, ktory byl jeszcze za komuny budowany jest centralne ogrzewaznie. dom nie ocieplony, okna jeszcze jak mieszkalam byly stare. wiecznie bylo zimno, jeszcze ojciec oszczedzal na opale. dla mnie kazda zima byla tragedia. wieczne siedzenie pod kocami. od zimna wszystkiego sie odechciewalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piec kaflowy - piękna rzecz. Działa na podobnej zasadzie co grzejniki kamienne. Powietrze jest równomiernie nagrzane, nie jest ani za sucho, ani za wilgotno. Dlatego nie macie grzyba zapewne. Polecam sobie poczytac o piecach i grzejnikach - http://www.termar.pl w którejś zakładce jest fajny tekst. A farelką dogrzewać nie radzę. Po pierwsze przesusza powietrze, po drugie robi tak, że w jednym kącie pomieszczenia będzie bardzo ciepło, a w drugim lodowato. Dopiero w takich warunkach dziecko się może naprawdę przeziębić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×