Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Bezdzietni nigdy nie zrozumieją tych co mają dziecko

Polecane posty

Gość gość
no wlasnie, a skoro nie wiedza jak to jest miec dziecko to moze przestana byc madrzejsi od tych, co te dziec****siadaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poli30
ja tez nie mam dzieci i nie chcę mieć..nie chcę pakować się w to bagno...teraz mam spokojne,wygodne,dostatnie życie a z dzieckiem juz bym tego nie miała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja wyrastalam w dzielnicy gdzie ludzie chlali I mieli po 12 brudnych, glodnych dzieci I jako niedzieciata nie moglam zrozumiec tych dzieciatych lol :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale tu nikt nie pisze, czy lepiej miec dzieci czy nnie miec czy z nimi jest dobrze, czy nie , tylko,ze trudno zrozumiec uczucie, ktorego sie nigdy nie doznało, opowiadanie to nie to samo. Np moga ci opowiadac, co sie czuje w czasie skoku spadochronem, a nie poczujesz, jak nie skoczysz.Albo jak to jest byc staruszka( a ty masz 20 lat) Albo jakie to uczucie miec penisa ( a jestes kobietą) itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż za odkrycie :PTak samo jak bezdzietni nie zrozumieją tych co mają dziecko, tak i w drugą stronę to działa..Ci co mają dzieci, nie zrozumieją bezdzietnych ;)Ze wszystkimi innymi przeciwnościami jest to samo.. Np. matki karmiące piersią, matki karmiące mlekiem modyfikowanym..etc. etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja powiem ze swojej perspektywy. Mój szwagier ze szwagierką mają jedno dziecko 6 miesięcznego synka i kiedyś przy imprezie zaczęli mówić co nam się dzieje mamy kasę i żyć nie umierać bo jest nas tylko dwoje nie mamy dziecka i wydajemy tylko na siebie. ''Jakbyście mieli dziecko to byście się dowiedzieli ile dziecko kosztuję'' Lamentowali ile mają wydatków i jak im źle jest. W ciąże szwagierka zaszła rok po ślubie i chodziła do ginekologa na Nfz. Mi zaparowało i powiedziałam że co oni wiedzą o wydatkach. Jakby byli w naszej sytuacji i chodzili od sześciu lat po lekarzach od niepłodności to by wiedzieli ile to kosztuje i kto ma więcej wydatków. Więc powiem że dzietni nigdy nie zrozumie bezdzietnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
""""""" ghhjllooo znam jedna mamuske, moja kolezanka jeszce ze sdudiow, ma dwojke malych dzieci, starszy ok 3 lat i jak jestesmy u nich w gosciach to ona do tego jej synka mowi ugryz wujka, albo zbij wujka, kopnij.... wtf? zawsze jeszcze zuca jakies teksty na temat, ze my nie mamy dzieci. ja naprawde nie wiem jak mam rozumiec takich ludzi z dziecmi, nawet nie chce. """"""""""""""""""""""""""" NO WLASNIE . I [później matki się dziwią ,ze bezdzietne ich nie rozumieją :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jako osoba bezdzietn ai tolerancyjna mam bardzo szeroki horyzont myslowy i własnie wysoko rozwiniętą empatię. Lubie słuchac ludzi i próbowac ich zrozumieć. I ja własnie jestem w stanie zrozumieć dzietnych, ale oni mnie? Za cholerę. Rodzicielstwo wydaje mi sie najbardziej nieatrakcyjne w jednej kwestii- nie życze sobie być osobą czująca, że dziecko kocha bardziej od męża, bo to odwrócenie kota ogonem. Nikt mnie popierać nie musi, ale ja mam obszerną teorię na ten temat. osoby dzietne, które w ten sposób nie odczuwają są zazwyczaj najbardziej spoko. najgorszemco może być to kochać dziecko naj i kiedy jest ono najwazniejsze. Nikt prawie tego nie kuma. tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"a ja powiem tyle ,ze w życiu nie byłam nigdy tak sfrustrowana, znerwicowana rozdrażniona od kąd na świat przyszło dziecko. Jestem zupełnie inną osoba, zmieniłam się na gorsze , wmyślam ze macierzyństwo to cos pięknego jak tyle osob tak mówi, kłamstwo powiem szczerze Jako jedyna chyba potrafie się do tego przyznać, ze od ur, dziecka stalam się wrakiem człowieka , o cierpliwości i spokoju mogę pomarzyć, przed dzieckiem byłam oazą spokoju, dziecko emocjonalnie mnie wyprulo" Wiesz co wkurzył mnie twój wpis. To że ty masz jakiś problem z byciem matką i czujesz się nieszczęśliwa to automatycznie musi oznaczać że inni dzietni z całego globu też tak mają ? To że ktoś mówi że się cieszy z dziecka tzn. że kłamie ???? Czyli oceniasz innych po sobie. Bardzo irytujący są tacy ludzie jak ty. Nie ma nic bardziej irytującego od oszczerczych ogólnikowych teorii zbudowanych na podstawie własnego skrzywienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprzedniczko- podświadomie i instynktownie każdy osądza innych po sobie. Te, które mówią, że dziecko kochają bardziej od męża, mówię, że "dziecko kocha SIĘ bardziej". Nie mówię- "ja akurat tak mam' Bo równie dobrze są matki, które kochają ani mniej ani bardziej, tylko inaczej. A moim zdaniem C**przeszkadza, że ona napisała co czuje i tyle. ja to doceniam, ten wpis. Na milion zachwytów raz może zdarzyć sie bardziej obiektywny punkt widzenia., tudzież spojrzenie z drugiej strony na sprawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obiektywny że się narzeka na dziecko? a jak się zachwala to bujda? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
więc powiem że dzietni nigdy nie zrozumie bezdzietnego xx KAZDY dzietny był kiedys bezdzietnym. Mialam pierwsze dziecko w w wieku 36 lat wiec przecież wiem, jak sie czuje np bezdzietna 20, 30, 35 latka. W druga strone to nie działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A rozumiesz, że ktoś nie chce mieć dzieci, czy dla Ciebie taka kobieta nie jest kobietą? Skąd my mamy Ci tak wierzyć, ze Ty bezdzietnych rozumiesz, co? Słuchaj, skoro zachwalanie macierzyństwa nie jest bujda, to czemu niby kilka gorzkich słów to bujda, co? Te co słodza o macierzyństwie też czasem słówka złego nie powiedzą i są dla mnie niewiatrygodne przez to, jakby same się przekonywały. Jednak skoro takie kobiety sie zdarzają, to logika podpowiada, że w drugą stronę też to działa , czyli, że zdrza się, ze ktoś widzi same złe strony macierzyństwa. I Ty na takie robiz njajazd, a na słodkie mamuśki pewnie słówka byś nie znalazła. Wszytsko jest subiektywne, moja droga;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli to do mnie: Rozumiem,ze ktos nie chce miec dzieci. Mnie na dzieciach specjalnie nie zalezalo, a do 33 roku zycia wręcz ich nie chciałam miec. Nie rozumialam, jak mozna zarywac dla dziecka noce, dzieci byly dla mnie nudne i męczace( i obce dzieci nadal dla mnie takie są) Dopiero , jak urodzilam, zobaczylam, ze moje wyobrazenia o posiadaniu ( wlasnych) dzieci byly k o m p l e t n i e czym innym. Nie rozumialam wiezi, ktora nagle powstala i tego, ze pracy przy dziecku nie czuje się jako"poswiecanie " robi sie ja z milosci, ktora uskrzydla ( mowiac wzniosle,:)). Ze jest to wielka radosc i satysfakcja, ze mozesz wychowywac kogos , kogo kochasz ale i rozumiesz , nadajesz na tej samej fali , bo jest podobne do ciebie i najblizszych ci ludzi, ze widzisz jak kazdego dnia staje sie bardziej mądre, ze zyskujesz w nim przyjaciela.To tak dla przykladu. Ale bywają kobiety, ktore nie sa szczesiwe jako matki - moze ojciec to nie TEN, moze warunki ciezkie, albo moment nieodpowiedni. Bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie inni mogą mieć tyle dzieci ile chcą, ale ja o swoim życiu decyduje sama, dlatego nie zamiaru się wysilać i myśleć dlaczego ktoś chce mieć dzieci, chce to ma, ja chce samolot :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja, jako oosba inteligentna doskonale domyslam się, że co innego nie lubic dzieci, a co innego mieć swoje własne. WIem, że jest wiele matek, które lubia i kochają tylko swoje dzieci, a obce nie. Rozumiem o co m chodzi, bo mam duże zdolności empatyczne i dobrą wyobraźnię oraz inteligencje emocjonalną. To, że dziecko wzbogaca własny świat, to ja jestem w to w stanie uwierzyć. Nie przeszkadza mi to, ani mnie nie atakuje w żaden sposób fakt, że niektóre kobiety chcą być mamami na pełen etat. Nijak to we mnie godzi. Ja nade wszystko nie chce mieć dzieci, bo obrzydza mnie, że wiele kobiet kocha ****ardziej od meża. Z wielu powodów uważam to za niekorzystne oraz po prostu takie chłodne, ale nie chcę się zagłebiac teraz czemu tak mam. Na szczęście, nie każda kobieta tak mówi, ale wystarczająco wiele, bym chciała z tego powodu zrezygnoiwac z macierzyństwa. Nie chcę rozumiec jakie emocje za tym stoja, skoro w pewnym sensie dziecko swą osobą dzieli, oddala od siebie swoja instytucję zrodczą. Ludzie byli dla siebie wszystkim jak go nie było, a potem zaczęło sie mierzenie, porównywanie i obrzydliwe, szowinistyczne gadanie o genetyce i wyższości krwi własnej nad jakims obcym chłopem. Zbyt wiele kobiet obiecuje, że urodzę to sama tak poczuję. A za to dziekuję. Skoro jest takie ryzyko, to go nie podejmuję, a gwarancji stuprocentowej nikt mi nie da, ze kochać będe nie bardziej, lecz inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
heloiza to znow ty i twoje teorie? ludzie ci wciąz tlumacza ,ze inna jest milosc do faceta i inna do dziecka a ty swoje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie teorie, mtylko bardzo dobrze logicznie uporządkowana mysl. Lubie, gdy ludzie mi tłumacza, że to cos innego, ale gorzej kiedy słyszę, że co innego, ale bardziej dziecko. Skoro to coś innego, to znaczy , ż enie ma miejsca na porównania, a tego typu stwierdzenia, to juz porównanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nawet nie wiesz jak strasznie pragne aby zrozumieć tych co mają dziecko. Codziennie o nich rozmyślam i strasznie żałuję że ich nie rozumiem, Wiedza o nich jest mi niezbędna do mojej bezdzietnej ezgystencji, gdyż bez tego nie mogę oddychać. Niestety nie będzie mi dane mieć dziecko bo mój rozsądek każe mi cieszyć się wolnością i napawać każdym dniem mojego cudownego życia, jakim jest życie bez dzieci. A teraz mamuśki wstawac od kompa zmienić biedronkowe pieluchy swoim władcom, robiących z was niewolników do karmienia, przewijania i pilnowania. ghaha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i nic na to nie poradzisz jesli rozwodzi sie, lub zyje w separacji ( na oko )ok 30% malzenstw a porzucenie dziecka przez matkę jest zdecydowana rzadkoscią. Chyba potrafisz wyciagac wnioski.. A ze ci sie nie podoba, to zupenie inny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ghhjllooo "znam jedna mamuske, moja kolezanka jeszce ze sdudiow, ma dwojke malych dzieci, starszy ok 3 lat i jak jestesmy u nich w gosciach to ona do tego jej synka mowi ugryz wujka, albo zbij wujka, kopnij.... wtf? zawsze jeszcze zuca jakies teksty na temat, ze my nie mamy dzieci. ja naprawde nie wiem jak mam rozumiec takich ludzi z dziecmi, nawet nie chce." Nie wiem co jest grane, ale znam też taką jedną, która rzuca takimi tekstami do swojego syna, weź osikaj wujka, itp. a potem jak idiotka się śmieje, ze z dziecka robi idiotę a ludzi wprawia w zażenowanie, kompletnie nie wiem skąd takie baby się biorą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyklad: kiedy byłam mała, nie moglam zrozumiec, ze moja mama , mimo ze zmeczona po pracy zawsze cos mi przygotowala do jedzenia, rano mogla dluzej pospac, a szykowala mi sniadanie i wypychala do szkoly - mnie sie w glowie nie miescilo uwazalam, ze jest meczennica ( choc robila to z usmiechem ) i ja czegos takiego nigdy robic nie bede, dzieci- fuj. I co? - jak moje dzieci byly male robiłam to samo, kompletnie nie czujac, ze to ma byc jakies poswiecenie. Jak się kogos kocha, to radoscia jest cos dla niego zrobic. Ale to sie rozumie własnie wtedy, gdy sie ma tego kogos kochanego ( dziecko, faceta, zwierzę itd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość "Przyklad: kiedy byłam mała, nie moglam zrozumiec, ze moja mama , mimo ze zmeczona po pracy zawsze cos mi przygotowala do jedzenia, rano mogla dluzej pospac, a szykowala mi sniadanie i wypychala do szkoly - mnie sie w glowie nie miescilo uwazalam, ze jest meczennica ( choc robila to z usmiechem ) i ja czegos takiego nigdy robic nie bede, dzieci- fuj. I co? - jak moje dzieci byly male robiłam to samo, kompletnie nie czujac, ze to ma byc jakies poswiecenie. Jak się kogos kocha, to radoscia jest cos dla niego zrobic. Ale to sie rozumie własnie wtedy, gdy sie ma tego kogos kochanego ( dziecko, faceta, zwierzę itd) " No i dodam do tego, że też trzeba być dojrzałym emocjonalnie żeby tego nie robić z łaski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
da tej od biedronkowych pieluch- kiedy moje dzieci nosily pieluchy, w jeszcze nie bylo Biedronki - uwazasz,ze wszystkie sikaja w pieluchy do doroslosci? :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I facetowi też robisz kanapki, czy już tylko dzieciom? Ejże, daj spokój z tymi rozwodami, jak ty to w ogóle porównujesz, co? Rozwód to cos innego niż porzucenie dziecka. Coś zupelnie innego stoi u genezy takiego czynu, jednego i drugiego. To jest coś innego. Ty powtarzasz ten argumnet non stop, a nie widzisz jaki on jest niesprawieldiwy, rozwód to słowo wpadajace w kategorię zwązek,a nie rodzicielstwo, więc tco maja rozwodzące się pary do miłości do dziecka? Z dzieckiem rozwodu nie ma,a le ono nie jest dla ciebie tak jak potencjalnie facet. Poza tym co mnie obchodza statystyki? Nie pokazują one historii tych ludzi, tylko liczby. Nie wiemy ilu z nich wzięło slub z wyrachownaia, z powodu ciąży, kaca, pod wpływem rodziny, lecących lat, lub ilu nalezy pogratulowac, ze wreszcie się rozwiedli po latach męczarni i hipkryzji lub mordobicia. Matki dzieci w większości nie porzucają, ale jaki to ma nibybyc punkt odniesienia, skoro nie sa z nimi w taikim sensie jak w związku? Stosujesz miary związku do rodzicielstwa. Wszystko należy mierzyć swoją własną miarą, a Ty myślisz w taki sposób, że rownie możesz powiedzieć, że lepszy jest piątek od jabłka, bo w jabłku nie mozna wyjść na impreze, by pic alkohol, a w piątek juz tak. Albo, ze wolisz jabłko od piątku, bo z jabłka zrobisz szarlotkę,a z piątku nie. A jabłko ma swoje kategorie, a piątek swoje, bo to zupełnie coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I facetowi też robisz kanapki, czy już tylko dzieciom? Ejże, daj spokój z tymi rozwodami, jak ty to w ogóle porównujesz, co? Rozwód to cos innego niż porzucenie dziecka. Coś zupelnie innego stoi u genezy takiego czynu, jednego i drugiego. To jest coś innego. Ty powtarzasz ten argumnet non stop, a nie widzisz jaki on jest niesprawieldiwy, rozwód to słowo wpadajace w kategorię zwązek,a nie rodzicielstwo, więc tco maja rozwodzące się pary do miłości do dziecka? Z dzieckiem rozwodu nie ma,a le ono nie jest dla ciebie tak jak potencjalnie facet. Poza tym co mnie obchodza statystyki? Nie pokazują one historii tych ludzi, tylko liczby. Nie wiemy ilu z nich wzięło slub z wyrachownaia, z powodu ciąży, kaca, pod wpływem rodziny, lecących lat, lub ilu nalezy pogratulowac, ze wreszcie się rozwiedli po latach męczarni i hipkryzji lub mordobicia. Matki dzieci w większości nie porzucają, ale jaki to ma nibybyc punkt odniesienia, skoro nie sa z nimi w taikim sensie jak w związku? Stosujesz miary związku do rodzicielstwa. Wszystko należy mierzyć swoją własną miarą, a Ty myślisz w taki sposób, że rownie możesz powiedzieć, że lepszy jest piątek od jabłka, bo w jabłku nie mozna wyjść na impreze, by pic alkohol, a w piątek juz tak. Albo, ze wolisz jabłko od piątku, bo z jabłka zrobisz szarlotkę,a z piątku nie. A jabłko ma swoje kategorie, a piątek swoje, bo to zupełnie coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieciom robilam kanapki jak byly male i nie potrafily, a potem jak sie spieszyly. Facet potrafil zawsze sam, ale jak sie spieszy, to tez mu robie ( albo on mnie). Dziecko sie kocha miloscia bezwgledna, niezaleznie od tego, jakie jest i nie oczekuje zupelnie niczego w zamian - to natura macierzyństa i tego sie nie przeskoczy. Natomiast faceta sie wybiera i jest to czesto pzrypadkiem, bo z ilu mozesz wybrac? z 50? 100? 200? Jego stosunek do ciebie jest wazny- gdy facet zawiedzie twoje oczekiwania na calej linii, jesli sie co do niego pomylilas, potrafisz go zostawic, wziac innego i zapomniec o tamtym., czy wrecz znienawidzic, Z dzieckiem tak nie zrobisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mie obchodza cie statystyki? ale one sa. Czego innego oczekujesz ty i inne kobiety a co innego bardzo prawdopodobnie moze je spotkac,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z dzieckiem też czasem się jie mozna dogadac. A poza tym, uważam, że ty nie rozumiesz słowa miłość. Nie, jesli łączy cię z kims rodzina, przeżyte lata, codzienność i rózne problemyo po prostu miłośćx przychodzi sama, przyzywczajenie, takie pozytywne, zaangażowanie... Po prostu dojrzała więx o innym charakterze. Nie neguję cech miłości rodzicielskiej, bo nie mam ku temu powodów. Jednak nie rozumiem jak z pozoru rozwinięte emocjonalnie kobiety, matki, moga myślec tak płytko. ile masz do wyboru? 50? 100? A ilu chciałabyś mieć? I czy uważasz, że mając czas spotkać każdego faceta na śiwecie, to dałabyś radę by starczyło ci życia, by poznac tego jedynego i jeszcze zbudować z nim wieloletni związek? Nie ma- zawiedziesz mnie, to cię zostawię. Na tym polega miłośc, by o nią walczyć, rzeczy najpiękniejsze nie sa proste. Nigdy. Nie powiedziałabym, by macierzyństwo lub małżeństwo było bardziej lub mniej trudne od siebie nawzajem,. jedynie inaczej. Ludzie czasem mają absurdalne powody zaiwerania związków lub pochopne. I podobnie kurizalnie się rozstają, po 20 latach obudziwszy się, że jest między nimi "niezgodność charakterów". Znam Twój argument- gdybym była Chinką, byłabym z Chińczykiem i może szczęśliwsza. Tak, a jakbyśmy były ufoludkami, to drinka podawałby nam dwugłowy i dwuczłonkowy szmaragdowy ogier. I co? I z tego powodu masz dystans, że Twój maż nie jest być może tym jedynym i pisanym? I kto tu się filmów naoglądał, kochana? Ile science fiction oglądałas? Potencjalny, hipotetyczny ufoludek i chińczyk nie był z Tobą te lata, tylko mąż. I to z nim masz dzieci, i z kimś innym te dzieci nie byłyby juz te same. I w tych dzieciach jesteście rodziną. Odnajdujesz w nich nie tylko siebie ale i jego (mam nadzieję). Więc skoro kochasz swoje dziecko, bo to częśc ciebie, to równie dobrze, to częśc jego i ciebie to powinno wzruszać. Sorry, deklaruj miłosc do meża pięc razy, mimo wszystko. Ale dla mnie jesteś wyrachowana. I o wiele bardziej dziecinna od emnie, ilekolwiek nie miałabyś lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Statystyki to liczby. Nie podają nazwisk, historii rodzinnych tych ludzi, ich motywacji i prywatnych definicji związku i jego roli w życiu. Statystyki moja droga też są takie, że większosć rodziców konczy w domu starców? ZNiechęca cię do rodzicielstwa? Statystyki sa takie, że przez dzieje, poród zebrał ogromne żniwo wśród niemowląt i kobiet, gdyż tylko postęp medyczny umożliwia przeżycie tej fatalnej imprezy jaką sa narodziny nowego. Nie widze, byś o tym piała i nie rodziła z tego powodu. Statystyki sa też takie, że dajesz dziecom wszystko, nawet swoim kosztem, lecz z usmiechem, a na koniec ze zdumeiniem odkrywasz, ze i tak mówi do ciebie 'moja stara', "nara, stara'. Nie widze, byś o tym mówiła. Uczepiłas się tylko statystyk rozwodowych. i co? Tym sie zasłaniasz, by aby za blisko z mężem sie nie związac? Ilu ludzie myśli jak ty? prawdopodobnie dużo/ I to oni potem zasilają owe rozwodowe statystyki. Bo to oni zawsze biorą ten rpzwód pod uwagę.Bo przeciez to nic takiego, bo takie sa statystyki, bo teraz to częste i to lepiej, bo można mieć zawsze nowa, lub nawet tych 50 czy 100 nawet przetestować, prawda? A zresztą, co kogo to obchodzi, skoro tylko własna krew jest czerwona. inni,l obcy ludzie, w tym mężowie mają przecież krew szarą jak na czarno-białych filmach wojennych, to sa całkiemk inni ludzie przecież...;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×