Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość narzeczona ale nie zona

Gdy jedno z partnerow nie chce slubu. Zapraszam do dyskusji

Polecane posty

Gość gość
Tak w ogóle uważam, że małżeństwo jest po prostu fajne :) gdy kocha się druga osobę, chce się jej uchylić rąbek nieba i dać gwiadkę z nieba to noszenie obrączki na palcu jest takim miłym uwieńczeniem łączącej dwojga ludzi więzi :) a zarazem etapem w związku. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że jeżeli ktoś ucieka od małżeństwa to tylko po to, aby zostawić sobie pewną jedną nie domkniętą furtkę na ewentualną ucieczkę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie chcialam slubu, nie mialo to dla mnie najmniejszego znaczenia. Moj maz nalegal, bo jest tradycjonalista i bardzo mu na tym zalezalo, wiec sie zgodzilam. Potem bylo juz tylko gorzej. Mial byc wylacznie slub cywilny, ale narzeczony i jego rodzice zaczeli naciskac na koscielny. Walczylam, ale w koncu uleglam. Tak samo w kwestii wesela, ktore dla mnie czystym idiotyzmem i wyrzucaniem pieniedzy w bloto. Ale tesciowie wiercili dziure w brzuchu, bo u nich cala rodzina jest przyjezdna i trudno wymagac, zeby przyjechali tylko na msze i jeszcze prezenty kupowali. Tlumaczylam, ze mam gleboko w tyle prezenty, nikt nie musi nic kupowac, ale gdzie tam. Sfinansowalismy je sami, bo moja mama ma skromna emeryture i nie stac jej bylo na tego typu wydatek, a nie chcialam pozwolic placic za wszystko tesciom, bo nie lubie dlugow. Wolalabym te pieniadze przeznaczyc na super podroz, a nie kotlety i gorzale. W rezultacie dzien slubu byl najgorszym dniem mojego zycia. Czulam sie jak malpa w tej bialej kiecce i szpilkach, o malo nie ucieklam sprzed oltarza, a potem wieksza czesc wesela przeplakalam w toalecie. Nigdy przedtem ani pozniej nie bylam tak nieszczesliwa. Potem wzielam sie w garsc, wygarnelam mezowi cala prawde, bylam zla, ze ani razu nie stanal po mojej stronie, chociaz wiedzial, jak fatalnie sie z tym czulam. Tak mu zalezalo na tym cholernym slubie i zdaniu rodzicow, ze nic innego sie nie liczylo. Juz bylam spakowana i mialam sie wyprowadzac, tuz po slubie, ale wyblagal druga szanse. Od tamtej pory uplynelo juz blisko 10 lat i juz nigdy nie ustapilam w waznej dla mnie sprawie. Po urodzeniu drugiego dziecka maz zaczal cos przebakiwac o tym, ze moze zrezygnowalabym z pracy, ale tylko na niego spojrzalam i momentalnie sie zamknal :) To samo zrobilam z tesciowa, ktora cos tam probowala przygadywac, ze dzieci sie wychowuja z kluczem na szyi. Powiedzialam jej, ze przeciez jej syn nie musi pracowac, jak nie chce i moze sie zajac byciem tata na pelen etat :) P.S. Nazwisko zachowalam. Na ten temat tez sie nasluchalam, ale mam to gdzies :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 23.12 - znam jeden przypadek, kiedy zona dostala alimenty na siebie i pomimo, ze wszystkie papierki miala, sprawa ciagnela sie w nieskonczosc. Sady niechetnie przyznaja alimenty na wspolmalzonka, bo wychodza z zalozenia, ze zawsze mozesz isc do roboty. Babka dostala 280 zlotych po 22 latach malzenstwa i byla zmuszona wprowadzic sie do rodzicow, bo nie miala z czego zyc. Tak sie konczy model rodziny, w ktorym kobieta wychowuje dzieci, a maz zarabia na dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale w dzisiejszych czasach wcale nie trzeba utrzymywać standardowego modelu rodziny - ogólnie to, że ja jestem za ślubem nie powoduje, że poddaje ocenie osoby, które obrączek nie posiadają. Ba wręcz myśle, że jeśli nie jest się do końca pewnym swojego partnera to lepiej zadnego papierka z nim nie podpisywać. Btw za miesiąc wychodzę za mąż - ale będzie to cicha ceremonia cywilna bez wesela bo jak to jedna z forumowiczek fajnie określiła - nie chce mi się małpować w białej suknie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
chwileczke, ale skoro to tylko papierek nic nie znaczacy to dlaczego ja mam ulegac? Skoro to nic nie znaczy to po co? Moim zdaniem po nic. A co do alimentow na mnie to przepraszam bardzo ale potrafie sie sama utrzymac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
ja nie jestem pewna nikogo, kocham partnera bardzo mocno, ale pewna go nie jestem bo to tylko czlowiek jak ja i jak wy. Nawet wy nie mozecie byc pewne swoich mezow, bo nikt nie wie co bedzie jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna z Warszawy
Autorko. Piszesz: Nazwiska nie zmienie, niczego to w ogole w naszym zyciu nie zmieni wiec po co to robic? Kiedyś słyszałam słowa, które są trafne: skoro nic nie zmienia ślub to... można się ożenić/wyjść za mąż:-D Inaczej: formalizować czy nie to jeden ch*j, skoro nic się nie zmienia;) Więc jeśli zrobicie to w miarę tanio, Ty nic nie zmienisz (nawet nazwiska), a partner będzie zadowolony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna z Warszawy
Po prostu: mówiąc że nic nie zmienia i że "więc po co", ja odpowiadam "a dlaczego nie" (w końcu nic nie zmienia, więc luuuzik) ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko rozpętałaś burzę :) tu tematy o konkubinach są ulubionym tematem niektórych kafeterianek :). Nie padły jeszcze moje ulubione argumenty: o tym, że będąc konkubiną uprawiasz z parterem seks za darmo :D i o tym, że celowo chcesz zostać samotną matką, żeby korzystać z pomocy społecznej ;). To Ciebie jeszcze czeka :). Niestety dla niektórych użytkowniczek to, że świadomie rezygnujesz z udziału w jego majątku, którego się dorobił w czasie Waszego związku i z możliwości uzyskania alimentów na siebie jest nie do pojęcia :D i dlatego traktują Ciebie jak kosmitkę. Co daje ślub w Polsce? Bardzo niewiele. Możliwość wspólnego opodatkowania i dziedziczenia bez obowiązku uregulowania zachowku. Tylko tyle. Wszystkie pozostałe sprawy są bardzo łatwe do rozwiązania, wystarczy trochę myśleć :). Na przykład sprawa odbioru listów, wystarczy znać przepisy. Upoważnionym do odbioru większości listów jest dorosły mieszkający razem z adresatem i nie ma żadnego znaczenia, czy jest to małżonek, czy konkubent :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
zmienia jedno dla mnie: mase papierkow i wizyt u notariuszow by przyszly maz nie czerpal ani korzysci majatowych z mojego spadku ani by go nie dostal, podobnie z moimi dochodami. To dosc skomplikowane, ale po rodzicach dostane i dostaje w ratach dosc pokazny majatek, ktory zaznaczam, ze mi nie przewraca w glowie, nie mam zamiaru sprzedawac (wiec to tylko wartosc sama w sobie) i ktorym dzielic sie nie zamierzam. A w przypadku slubu musialabym sie bawic w papierologie. Szczerze? Nie chce mi sie:) Jest dobrze jak jest. Zylismy tak tyle lat wiec dlaczego nie zyc tak dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
kurcze, u notariuszy*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry, ale para z Was do d...y żadne z Was nie szanuje poglądów drugiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli nie jesteś do tego przekonana, to absolutnie nie bierz ślubu, bo będziesz nieszczęśliwa. Jak napisała dziewczyna wyżej, większości kobiet w Polsce nie mieści się w głowie, że po ewentualnym rozwodzie nie chciałabyś oskubać swojego ex-męża ze wszystkiego i, że jesteś w stanie sama zapewnić sobie normalne życie. Bo głównie takie argumenty tutaj padają jak widzę. Ja mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty autorko. Mam swoje mieszkanie, mój partner swoje, jedno wynajmujemy, umiem o siebie zadbać i nie dybię na czyjąś własność. Żyjemy razem, to ponosimy wydatki na życie razem, rozstaniemy się kiedyś, to też sobie poradzę i papier absolutnie do niczego nie jest mi potrzebny. Jesteśmy razem już 11 lat i bardzo nam dobrze, bez żadnych papierów. A wypowiedzi o bękartach... Polska wieś w XVIII w... Myślałam, że jesteśmy nieco bardziej cywilizowanym narodem, ale jak widać niektórzy nadal są zaściankowi i zacofani jak diabli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe a jak zareagował Twój partner gdy dowiedział się, że ni wyjdziesz za niego, żeby nie położył ręki na Twoim majątku :P:P trochę to płytkie - bo wizyta u notariusza wystarczy jedna ;) więc Twoje argumenty są trochę z kosmosu. Ale nie zmienia to faktu, że to jest Twoje zycie i Twoja sprawa a także Twoje prawo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale autorka nie chce ślub bo sama boi się, że będzie oskubana - a to zmienia postać rzeczy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha ha, boki zrywać. A dziewczątko wie, że spadek po rodzicach nie chodzi w skład majątku wspólnego małżonków? Czy tylko zobaczyło majątek i od razu, pomimo braku wiedzy, postanowiło schować dla siebie i nie dać nikomu? A dziewczątko chciałoby, by to dziecko, które nosi w brzuchu w przyszłości było tak potraktowane przez swojego wybranka? Jak potencjalny złodziej i oszust?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wizyta jedna i intercyze spraw. On zadowolony i Ty zabezpieczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
nie chodzi o oskubanie, bo majatrk zawsze mozna zawsze zabezpieczyc prawnie. Tylkon po co? O to sie pytam wlasnie. Po co slub skoro do tej pory zylo nam sie dobrze? Dla zasady, ze jest dziecko to musi byc slub? Dla mnie to glupie. A i zeby nie bylo: moj partner nie dybie na moj majatek:D bo wie o nim od dawna a o slubie zaczal gadke od kiedy zaszlam w ciaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
a dziewczatko gosciu z 00:18 wie, ze majatek darowany jako spadek nie wchodzi we wspolnote majatkowa, ale czy dziewczatko wie z godziny 00:18 ze dostaje tez w ratach od rodzicow cos co roku (np. w tym jest to kolejna czesc lasu) i czy owo dziewczatko wie, ze bedac po slubie i sprzedajac takowy majatek wchodzi on we wspolnote majatkowa? Ano nie wie, albo struga glupa. Mozesz dostac od rodzicow dzialke w wysokosci 10 mln zl podczas slubu ale jak sprzedasz polowe w czasie malzenstwa to polowa tych pieniedzy nalezy sie mezowi. Wiedzialo dziewczatko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ot hipokryzja Polaczków. Branie ślubu z powodów finansowo - majątkowych jest okej, ale nie branie z tego powodu to już jest sprawa warta potępienia :D Nie dziwię się, że jedynym celem w życiu niektórych wypowiadających się tu pań jest zostanie żoną. Co innego można osiągnąć z takim poziomem IQ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzisz rozszyfrowałam go! .. skubany wszystko zaplanował - zrobił Tobie dziecko aby podstępem zmusić Ciebie do ślubu i położyć rękę na majątek !!! :D A tak na serio .. skoro żyło wam się dobrze, a on za bardzo nie nalega to przecież nic złego się nie stanie gdy związku nie sformalizujecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
wlasnie chodzi o to, ze nalega i to mnie wkurza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
i jeszcze do tej z 00:18 a czy dziewczatko umie czytac? ano nie bardzo:( Bo zamiast na lekcje to pewnie z chlopakami sie chodzilo. Bo gdyby dziewczatko czytac umialo to by wiedzialo, ze dziecko nie w brzuchu a na swiecie jest od dawna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XYZ ZYX
Temat całkiem na czasie. Jestem z moim facetem już kupę lat. Pierwszy raz 2 lata temu pojawił się temat oświadczyn, ślubu itd. na co ja stanowczo mówiłam NIE. Niby przyjął to do wiadomości, ale po jakimś czasie temat odżył na nowo. Dla mnie ślub nic nie zmienia, to wyrzucanie kasy w błoto, a rodzina i tak zawsze będzie niezadowolona. Nie lubię robić nic na pokaz bo tak trzeba, bo tak wypada. W końcu poszłam na kompromis mówiąc, że zgodzę się na ślub pod warunkiem, że nie będzie wesela, a małe przyjęcie dla najbliższych ( bez tego całego cyrku). Niby się zgodził, po czym oświadczył, że "nie ma się co śpieszyć... " lol... Tak w ogóle zauważam pęd facetów do ślubów? Co się z nimi dzieje dziewczyny :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ech tak więc nalega.. Osobiście bym uległa - ale wytłumaczyłabym, że musimy wybrać się do prawnika i ustanowić rozdzielność majątkową bo nie jestem zwolenniczką małżeństwa i robię to tylko dlatego, że Ciebie kocham ale w zamian mam taki warunek ;) ale zaznaczam to zrobiłabym ja i to tylko wtedy gdy faktycznie bym kochała. w innym przypadku stałabym przy swoim ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Art. 33 KRO Do majątku osobistego każdego z małżonków należą m.in. przedmioty majątkowe nabyte przez dziedziczenie, zapis lub darowiznę, jak i przedmioty majątkowe nabyte w zamian za składniki majątku osobistego Dziewczątko do kodeksu chociaż raz zajrzało? Sorry, ale śmieszą mnie takie sknery, które nawet nie muszą martwić się o uszczknięcie swoich pieniędzy, ale i tak tak bardzo się o nie boją, że sobie same coś wymyślają i się przed tym bronią, jak tylko mogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
glupia kobieto: tak naleza przedmioty majatkowe, darowizna itd. Ale czy rozumiesz pustaku, ze jak to spieniezysz (rozumiesz to slowo?) podczas malzenstwa to wlicza sie to we wspolny majatek nabyty w czasie malzenstwa? Za glupia na to jestes czy...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale rozdzielność majątkowa załatwia sprawę - czemu Ty tego zrozumieć nie możesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże widzisz i nie grzmisz. Przecież napisałam wyraźnie, że przedmioty majątkowe nabyte w zamian za składniki majątku osobistego nie wchodzą w skład majątku wspólnego. Jeśli sprzedaż nieruchomość otrzymaną w drodze dziedziczenia, otrzymane pieniądze są nadal wyłącznie Twoim majątkiem. Jeśli sprzedaż samochód kupiony przed ślubem, pieniądze z jego sprzedaży także są Twoim majątkiem osobistym. Czego nie rozumiesz? Aż tak bardzo się zapędziłaś w swoim wymyślonym stanie prawnym, że straciłaś zdolność myślenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*sprzedasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×