Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość narzeczona ale nie zona

Gdy jedno z partnerow nie chce slubu. Zapraszam do dyskusji

Polecane posty

Gość gość
Gosc 01.05, nie znam sie na tym, ale chyba masz racje. Znajoma zaciagnela przed slubem pozyczke wylacznie na siebie i juz po slubie dostala spory zwrot z tego tytulu (nie wiem dokladnie, o co tam chodzilo), ale prawnik przy rozwodzie jej powiedzial, ze te pieniadze nie podlegaja podzialowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze mam rację, bo to mój zawód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to c***isze gosc z 01:05 jest logiczne. Skoro ktoś miał auto na wyłączność, to pieniądze za ten smochód tez będa należeć tylko do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja musze kuzynke ostrzec, bo ona wlasnie konczy budowac dom na dzialce, ktora jest wylaczna wlasnoscia jej meza :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
dziewczatko (wybacz zwrot bo bajke z zawodem to nie do mnie a dziecku na dobranoc) ale majatek spieniazony podczas slubu podlega podzialowi pol na pol. I nie mowimy tu o tym co by bylo jakby jedno odziedziczylo, ale o tym jak jedno dziedziczy i z tego ma korzysci majatkowe w czasie malzenstwa. Chcesz sie klocic z prawem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona ale nie zona
gosc z 00:18 probowal zabyslnac ale wyszlo tak a nie inaczej. Lecz sie a nie podawaj za kogos kto prawo zna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, opłacałoby wam się jedynie ze względów podatkowych, jeśli mielibyście wspólne inwestycje i rozliczali się razem. Małżonkom przysługują jakieś ulgi. Jeśli chodzi o sam cywilny akt ślubu lub sakramentalne błogosławieństwo to dla mnie tak jak i dla ciebie nie ma znaczenia, bo nie gwarantuje ci szczęścia w życiu ani udanego związku, a wesela to w ogóle są dla mnie farsą, bo nigdy się nie zwracają, a nawet jak rodzice komuś fundują, to równie dobrze mogą dać dzieciom kasę bezpośrednio do ręki, nie tracąc przy tym jej części (bo do wesel się zawsze dopłaca, porównując z tym co się uzbiera w kopertach, nie mówiąc już nawet o tym że 80% weselników to ludzie którzy na co dzień nie są nawet związani z parą, a często nawet się nie znają bo to jakieś piąte wody po kisielu, których zapraszają tak naprawdę rodzice a nie młodzi). Bezsens i tyle. Tym bardziej, że większość małżeństw jest tylko na chwilę - pierwsze dziecko, pierwsze problemy, obowiązki, odpowiedzialność i już po związku. Dziś to moment. Coraz więcej ludzi jest dziś nawet i po 2 rozwodach, więc co znaczą te całe cyrki z przysięgami i imprezami na kredyt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to skoro jednak ślub coś zmienia to powiedz partnerowi, że po prostu nie chcesz się dzielić z nim kasą i dlatego nie chcesz wziąć ślubu. A nie wymyślasz, że to zbędne formalności. Zamiast porozmawiać z nim szczerze to jakieś dziwne argumenty wymyślasz. Może on nie wie dlaczego Ty tego ślubu nie chcesz i dlatego nalega? P.S. Faktycznie tak jest, że majątek odrębny zawsze pozostaje odrębny, nawet jeśli go sprzedasz w trakcie trwania małżeństwa to kasa jest i tak Twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuczorek
autorko, jeśli sprzedasz darowizne w trakcie trwania małżeństwa, pieniądze są Twoje. Zresztą, jka nie wierzysz idź po poradę do prawnika. Ja to wiem stad, że w trakcie małżeństwa sprzedałam ziemię od rodziców i dowiedziałam się, ze te pieniądze nie wchodzą w skład wspólnoty majątkowej. A, że zainwestowaliśmy je w wykończenie domu to już inna sprawa:) Tylko tak sie zastanawiam...Jesli za ta kasę kupiliśmy np. kibel to ten kibel, w razie rozwodu, jest tylko mój? :):):) Macie ludzie problemy, z takim podejściem to rzeczywiście lepiej nie wychodzić za mąż:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas w tym roku mija 10 lat odkąd jesteśmy razem.Zaręczyliśmy się 4 lata temu i tak jak autorce nie spieszyło mi sie do ślubu...Pojawiło się dziecko, zwiększyły wydatki a mi było dobrze w takim układzie.Ale niedługo pożegnam się z "wolnością".Usidlił mnie skubaniec w Walentynki.Wyprosił ten ślub :-) Nie miałam pojęcia że tak mu zależy.Wczoraj już mnie zaciągnął do USC żebym się nie rozmysliła.Termin w czerwcu. On szaleje z radości a ja mam mieszane uczucia. Dziwnie się z tym czuję-ja w roli mężatki? Zabawne ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie rozumiem takich tematów. Albo ktoś chce slubu, albo nie. Po co rozkminiac co takiego daje ślub? Średnio ogarnięty człowiek to wie. A brak ślubu z powodu lęku o jakis tam spadek po rodzicach mnie rozwala :) Albo jest się razem i wszystko ma się wspólne, albo, sorry za szczerość, ale cienkawy taki związek, gdzie jedno z partnerów boi się, że drugie będzie sobie rościć jakieś prawa do kasy po rodzicach. Dziwne to dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem ze ktoś nie chce ślubu ale nie rozumiem po co przyjmujecie pierścionek zaręczynowy . Facet oświadcza sie czyli chciałby żebyś kiedyś została jego zona .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Konkubinat to związek gorszej kategorii, a konkubina/konkubent nie chcą ślubu, bo chcą mieć otwartą furtkę na inny związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellu
gość Konkubinat to związek gorszej kategorii, a konkubina/konkubent nie chcą ślubu, bo chcą mieć otwartą furtkę na inny związek. __________________________ Ta, jasne, bzdury opowiadasz. Niestety, w Polsce w większości ślub to pusta ceremonia, na którą naciska rodzina i otoczenie. A zresztą, nieważne. Jeśli ktoś nie chce, to nie, po co namawiać? Konkubinat może być "grzechem" dla wierzących katolików, wtedy moze być problem. A Autorka nie jest katoliczką, więc problemu nie ma. Życzę jej szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja na miejscu autorki, zastanowiłabym się skąd w niej ten opór do jakiejś wspólnoty finansowej. Niechęc do dzielenia się swoimi zarobkami, majątkiem rodzinnym? To jak Wy żyjecie? Wszystko na pół dzielicie? A co z dzieckiem? Też jego koszty na pół? Dziwnie jakoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie boja się slubu, bo myślą, że w przyszłosci spotkają kogos lepszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość3
Konkubinat to związek gorszej kategorii, a konkubina/konkubent nie chcą ślubu, bo chcą mieć otwartą furtkę na inny związek. x Haahhahahahaha!! Tak, tak i dlatego małżeństwa się nie rozpadają, nie zdradzają, a konkubinaty tak :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellu
Po ślubie też można kogoś poznać, to przed niczym nie chroni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ellu nie masz racji i chooooj, obrączkowe mają rację, bo welon = love forever :P ślub dla takich kretynek (a są tu takie wśród mężatek) to wieczysta gwarancja i nie przepowiesz takiej kwoce, że też się to może posypać póki nie zobaczy, że ją, jej koleżankę, siostrę czy kuzynkę mężulek robi na boku, a nie wierzę, że żadna z tych wielce nobilitowanych mężatek nie spotkała się w swoim otoczeniu ze zdradą. One nie przyjmują do wiadomości, że to od ludzi zależy nie od papierka czy statusu na FB :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla autorki "niepotrzebność formalności" jest waźniejsza niż to, żeby partner był szczęśliwy. Ot, taka "miłość".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo lepiej być rozwódką niż starą panną, a nią staje się eks-konkubina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellu
Dla autorki "niepotrzebność formalności" jest waźniejsza niż to, żeby partner był szczęśliwy. Ot, taka "miłość". ___________________ Aha, czyli powinna poświęcić się dla partnera, mimo że sama ślubu nie chce? Dziękuję za taką "miłość". Najważniejsze, żeby partner był szczęśliwy, ona nie musi. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ona pisze, że ślub niczego nie zmienia... to skoro dla niej nie zmienia a dla partnera ma znaczenie to czemu nie uszczęśliwić partnera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellu
A no to muszą sobie wypracować jakiś kompromis. Może właśnie narzeczeństwo jest takim kompromisem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
narzeczeństwo z definicji jest okresem przejściowym . Jak baba nie chciała ślubu mogła chłopu od razu o tym powiedzieć a nie ściemniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jej prawdziwym powodem niechęci do slubu tak naprawdę nie są jakieś wydumane problemy duchowo- organizacyjne a prozaiczna niechęć do stworzenai wspólnoty w każdym , takze finansowym wymiarze . Ale podejrzewam ,ze jego pieniądze to nasze pieniadze , natomiast jej forsa - to tylko jej forsa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ellu, jak sie kogos kocha to chce sie jego szczescia. Faktycznie, skoro dla autorki tego watku slub niczego nie zmienia i kompletnie nie ma znaczenia, to dlaczego sie nie zgodzic, wlasnie dla szczescia drugiej strony. Znam bardzo fajna pare - on jest niewierzacy, podobnie cala jego rodzina, nigdy w zyciu nie przyjal zadnych sakramentow. Jego zona pochodzi z bardzo religijnej rodziny i jest gleboko wierzaca. Z oczywistych wzgledow wzieli wylacznie cywilny slub, ale ona zle sie z tym czula. Facet przelamal w sobie wrodzona niechec do instytucji koscielnych i zaczal szukac ksiedza, ktory by im udzielil slubu. Szukal tak dlugo, az znalazl. Ksiadz zgodzil sie na udzielenie slubu, pomimo ze facet nigdy nie byl ochrzczony, ani nie przystapil do I komunii i w zyciu sie nie spowiadal, bo powiedzial, ze robi to dla wierzacej kobiety, ktora chce pozostac we wspolnocie. Wszyscy byli zaskoczeni, ale pan mlody ladnie wytlumaczyl, ze robi to wlasnie z milosci do zony, bo jemu to zwisa i powiewa, jest kompletnie bez znaczenia, a dla niej znaczenie ma ogromne. I to jest milosc,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, z miłości człowiek moze wiele zrobić. jeśli dla autorki ślub nic nie zmienia, a jej partnerowi bardzo zależy, to z miłości nie byłoby dl aniej problemu ślub wziać. Ale tutaj w chodzą w grę dylematy w stylu" zeby nie położył łąpy na MOIM majątku". Nie sądze, zeby taki związke był trwały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj dla tego faceta lepiej żeby ona nie została jego żoną. Jest chytra i nie potrafi stworzyć rodziny. Jest tylko moje, Twoje jesli chodzi o kase a jeśli chodzi o potrzeby to licza sie tylko autorki. Oj biedny ten facet biedny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×