Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość WACALE GO NIE DRAŻNIŁAM

WŁAŚNIE WYDŁUŻA U MNIE W DOMU Z ZAMKA W DRZWIACH GWÓZDEK KREMOWY

Polecane posty

Gość WACALE GO NIE DRAŻNIŁAM

papkowaniem a i tak się zaczął wydłużać musze uciec przez okno aby mnie ni ókół !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka19xx
to wez go przytnij bżeżczotem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potraktuj go fansówką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kurde to lepiej unikaj fana, bo będzie niezły bigos. Czasem nawet bez papkowania pojawia się fansówka. Loool

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek z zamka FANAw drzwiach
Pewnego razu leżałem w nocy na łóżku przykryty kołdrą. Nagle zauważyłem, że zaczynam się unosić nad łóżkiem i razem z kołdrą, która leży na mnie przesuwam się i zjeżdżam z łózka na dywan. Unosząc się około pięciu centymetrów nad podłogą jakby na jakieś tajemniczej poduszce magnetycznej przesuwałem się po pokoju przykryty kołdrą. Po chwili zacząłem się przesuwać w kierunku drzwi i znalazłem się na przedpokoju. Dalej unosząc się nad podłogą przemieszczałem się leżąc na plecach przykryty kołdrą nad podłogą. W pewnym momencie zauważyłem, że z zamka w drzwiach wejściowych zaczyna wydłużać się gwózdek kremowy w moim kierunku. Nie chciałem by mnie ókół bo chciałem dalej być unoszony nad podłogą i się przemieszczać choć nie wiedziałem co to powoduje, ale gwózdek się dalej wydłużał. Zacząłem mówić: Gwózdku nieee ! proszę nieeeee!. Ale to nic nie dało gwózdek po chwili mnie ókół. Zastanawiałem się co spowodowało, że zacząłem się unosić nad łóżkiem i nad podłogą leżąc i przesuwać się po mieszkaniu i czemu wyszedł ten gwózdek mimo, że go nie denerwowałem papkowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prałem starymi trepami
po zamkach w drzwiach wejściowych do domu. Pewnego razu byłem u moich rodziców. Siedziałem w dużym pokoju. Nagle wychyliłem głowę na przedpokój i zauważyłem, że górny zamek w drzwiach jest bardzo wielki. Zamek ten był po prostu ogromny wyglądał jak kawał buca. Dolny zamek był normalnych rozmiarów. Wziąłem stare trepy i zacząłem prać po tym zamku intensywnie papkować. Prałem ostro tymi trepami po tym zamku ale nic się nie działo. Po chwili schowałem się w pokoju i znów za jakiś czas wychyliłem głowę na przedpokój ale zamek dalej wyglądał tak samo. To znów zacząłem tłuc po nim tymi trepami. Pod drzwiami wejściowymi do mieszkania był już stos trepów którymi rzucałem w ten zamek. Po dłuższym czasie widząc, że nic się nie dzieje dałem sobie z tym spokój. Gwózdek z zamka nie wyszedł, a zamek pozostał taki jaki był. Zacząłem rzucać trepami w ten zamek ponieważ był bardzo duży i chciałem spowodować aby wyszedł z niego gwózdek ale mimo intensywnego papkowania i lania po tym zamku starymi trepami gwózdek nie wyszedł. Nie udało mi się go rozdrażnić. Zastanawiałem się dlaczego był tak oporny aby wyjść z zamka, a może potrzebował więcej czasu aby się w nim utworzyć. Może jakbym prał po tym zamku tymi trepami oraz intensywnie papkował jeszcze prze parę godzin to gwódek by wyszedł aby mnie ókóć i musiał bym uciec przez balkon aby nie zostać ókótym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MECHANIZM POWSTAWANIA ZJAWISK
FANSOWYCH: - Weźmy rozpatrzmy przypadek jednych drzwi z zamkiem FANA. Zamek ten jest w nich zamontowany przez wiele lat - np. kilka albo kilkanaście albo kilkadziesiąt lat. Po jakimś okresie czasu w sprzyjających warunkach w zamku tym tworzy się mała lekko sfansowana końcóweczka koloru ciemnomiedzianego, która jest w nim ukryta. Ma ona długość około 5 milimetrów i średnice około 8 milimetrów. Końcóweczka ta może tkwić w tym zamku nawet przez dziesiątki lat. Zamek pozostawiony w spokoju może nam służyć bez problemowo jako zamykanie drzwi od mieszkania. Końcóweczka ta jest w nim ukryta i sobie jest - nikomu w niczym nie wadzi bo nawet nikt nie wie, że może tam być. Nagle mamy taką sytuacje że jest u nas np. babcia, ciocia lub dziadek albo ktoś z rodziny. Kiedy po wizycie wychodzi od nas z mieszkania do swojego domu żegnamy się z nim na przedpokoju i klatce schodowej. Kiedy schodzi po schodach na dół mówimy: "pa dziadku" albo "pa ciociu pa pa pa pa, no pa, pa" ciocia stoi na schodach niżej i odpowiada: "no to pa pa pa" i taka gadka trwa przez parę minut. W tym samym czasie gdy trwa ta gadka z tym "pa pa pa" końcóweczka w zamku zaczyna się uaktywniać. Na początku zaczyna się lekko łuszczyć na powierzchni następnie jej powierzchnia wygląda jakby była pokryta lakierem bezbarwnym albo płynna steryną - tworzą się na niej drobne poprzeczne przesuwające się falki. Następnie końcówka lekko się wydłuża skokowo po parę milimetrów co jakiś czas. W wyniku dalszych dźwięków "pa pa pa" zaczyna nawet lekko drgać i się prężyć cały czas będąc jeszcze ukryta w zamku. W przypadku gdy zbyt długo rozchodzi się dźwięk pa pa pa zaczyna się coraz bardziej wydłużać i w końcu wychodzi z zamka płynnie się wydłużając w kierunku osoby, która mówi pa pa pa aby ją ókóć. / gwózdek kremowy wydłuża się z zamka FANA: http://zapodaj.net/64bc01a611926.jpg.html / W przypadku gdy papkowanie jest krótkotrwałe, wydłuży się trochę i będzie w takim stanie tkwić w tym zamku jeśli nie będzie drażniona nawet przez kolejne dziesiątki lat. Każde następne pakowanie spowoduje szybsze jej wyjście z zamka ponieważ jest już nieco wydłużona i ten proces zajdzie szybciej. Bywa, że wydłuża się bez powodu aby ókóć. Sytuacja taka może być spowodowana tym, że była kiedyś drażniona jej wydłużenie zatrzymało się na etapie krytycznym czyli ktoś przestał ją nieświadomie drażnić na na dosłownie moment przed jej wydłużeniem się z zamka. Taki sam mechanizm powstawania zjawisk fansowych zachodzi też w w innych miejscach gdzie taka końcóweczka może się utworzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale wy macie n******* z tymi fansówkami i gwózdkami :o dzień w dzień wałkują to samo g***o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W wyniku papkowania ale
i często bez powodu tworzy się we wkładce zamka albo w samym zamku na gałce, np. zamku Fana mała lekko sfansowana końcóweczka koloru ciemnomiedzianego, która może tkwić w nim przez wiele, a nawet kilkadziesiąt lat w stanie nienaruszonym. Po bardzo długim czasie końcóweczka ta może pokryć się ciemnobrunatnym miedzianym nalotem. Nagle z niewiadomych powodów albo w wyniku papkowania zaczyna się wydłużać by ókóć. Podczas wydłużenia nalot się złuszcza i wychodzi gwózdek jaśniejszego koloru miedzianego. Koncóweczka gwózdka się cały czas wydłuża. Może to nastąpić np. w nocy kiedy wszyscy śpią. Oznaką tego że zaczyna się coś dziać jest dźwięk jakby ktoś z zewnątrz otwierał zamek. Mieszkaniec domu to może usłyszeć i wyjdzie na przedpokój wyjrzy przez wizjer by zobaczyć co się dzieje, a tam nikogo nie będzie za drzwiami, a w zamku będzie słychać jakby go ktoś otwierał. W takiej sytuacji w wizjerze od dziwi może pojawić się filcus który zacznie się obracać ********* tektonicznymi w prawo i lewo po 90 stopni. Może też w tym samym na rancie od wanny koło pralki pojawić się niebieska plastikowa rynienka na gąbkę i mydło, która będzie intensywnie drgać i się prężyć. Zjawiska te mogą się pojawiać przez parę godzin, a w ich następstwie tkwiąca w zamku przez wiele lat ciemno miedziana sfansowana końcóweczka zacznie nagle drgać i się wydłużać i ókóć jednego z domowników. Bywa, że gwózdek może wyjść z zamka i ókóć osobę w łóżku pod kołdrą w najmniej spodziewanym momencie. Osoba ta leżąc w łóżku obudzi się słysząc jakby przewód po podłodze szurał, podniesie głowę by zobaczyć co się dzieje i zanim sobie uświadomi, że to gwózdek kremowy się z zamka wydłuża zostanie przez niego ókóta. Bywa, że ktoś zauważy, że w zamku tkwi taka ciemno miedziana sfansowana końcóweczka i próbuje ją wydłubać albo drażnić. W wyniku tego końcóweczka zaczyna się wyginać, drgać oraz się niemiłosiernie łuszczy i lekko może się wydłużyć , np z 3mm na 7 mm, następnie jej powierzchnia wygląda jakby była pokryta lakierem bezbarwnym albo płynna steryną - tworzą się na niej drobne poprzeczne przesuwające się falki po chwili znów się wydłuża, a jeśli osoba drażni ją dalej to może wydłużyć się dużo szybciej, np na jeden metr i mimo, że osoba ta schowa się to i tak końcóweczka (gwózdek kremowy) będzie się już wydłużać w jej kierunku by ją ókóć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z PORĘCZY NA KLATCE
SCHODOWEJ: Pewnego razu byłem u babci i dziadka w mieszkaniu nocowałem tam. Mieszkali oni w starym ceglanym bloku z lat 50 na 4 piętrze. Ponad nimi był strych. Na tym strychu było bardzo dużo różnych starych rzeczy, np. Pralki, lodówfki, pralki franie, kuchenki gazowe i elektryczne, piece łazienkowe żeliwne z rurą, grzejniki żeliwne, wanny żeliwne, telewizor rubin, agregat prądotwórczy, meble antyczne, drzwi wejściowe do mieszkań z zamkami fana, piece gazowe, żyrandole, fotele. Był też tam stary zdewastowany trabant, syrenka, wardburg, żuk. Wszystkie te rzeczy były już bardzo stare i zlumpione. Zawsze bałem się tam chodzić bo w każdej chwili mógłby skąś wyjść gwózdek i mnie ókóć. Do tego na klatce schodowej i na strychu była gruba drewniana poręcz, która też była bardzo niebezpieczna.Piętro niżej był w tej poręczy dwudziesto centymetrowy przełom i tkwił w nim od kąd pamiętam. Gwózdek, który wystawał na około 5cm. Gwózdek miał kwadratowy przekrój i był lekko skręcony. Pewnego razu wziąłem radio nagrałem na nim na kasetę 90 minut ciągłego pakowania i zaniosłem je na ten strych wstawiłem między te wszystkie stare rzeczy i puściłem to papkowanie na cały regulator i szybko uciekłem do mieszkania dziadków. Była już godzina koło 22. Wiec dziadki poszli już spać. Też się położyłem u dziadka w pokoju. Po jakimś czasie słychać było niesamowity rumor na klatce schodowej jak by ktoś ruszał poręczą oraz słyszalny był warkot silników i różne trzaski jakby spadały ciężkie przedmioty, tłuczenie blachy, niesamowite skrzypienie jakby tarły o siebie metalowe przedmioty. Dziadek wstał i stanął koło drzwi i patrzył przez wizjer co tam się dzieje. W końcu otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Ja za chwile wyszedłem za nim pytając co się dzieje. Rumor był niesamowity aż powychodzili inni sąsiedzi. Nie wiedzieli co się dzieje. Dziadek patrzył w górę w stronę strychu, nagle z góry zleciał trzymetrowy kawał drewnianej poręczy i runął między schodami przez wszystkie pietra na sam dół klatki schodowej, po chwili runęły kolejne kawałki poręczy ze strychu. Słychać było do tego okresowo bardzo głośno włączające się silniki gdzieś na strychu. Po chwili było słychać niesamowity rumor - huk na samym parterze jakby jakiś ciężki metalowy przedmiot uderzył o posadzkę. Spojrzałem przez schody na piętro niżej by zobaczyć te poręcze, które runęły na sam parter ze strychu oraz co wywołało taki huk na parterze i zwróciłem uwagę, że gwózdek, który był w przełomie poręczy piętro niżej zmienił wygląd. Miał kolor ciemno miedziany końcówkę miał lekko sfansowaną i nie miał przekroju kwadratowego tylko półokrągły od góry i płaski od spodu. Końcówka tego gwózdka była szersza od jego reszty - charakterystycznie wypłaszczona. Długość miał taką samą około 5cm. Mój dziadek stał z sąsiadami na półpiętrze koło drzwi i dyskutowali co chwile patrząc w górę w stronę strychu ale było tam ciemno za dużo widać nie było i nikt tam nie poszedł zobaczyć co się dzieje. Ja cały czas patrzyłem na tego gwózdka co był piętro niżej w poręczy. Wziąłem zapapkowałem parę razy, a gwózdek momentalnie zaczął się płynnie wydłużać w górę w moim kierunku. Od razu Uciekłem do mieszkania zamknąłem drzwi. Dziadek stał dalej z sąsiadami na klatce, rumor i tłuczenie na strychu cały czas były bardzo głośne. Papkowanie, które było odtwarzane z radia nie było słychać na półpiętrze ponieważ zagłuszał je ten niesamowity rumor na strychu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z PORĘCZY NA KLATCE
SCHODOWEJ - ciąg dalszy: Kiedy wszedłem do mieszkania zauważyłem, że na przedpokoju tuż nad drzwiami utworzył się licznik do gazu, a koło rury ciepłowniczej w przedpokoju przy samym suficie licznik energii elektrycznej, a za lodófką Silesia, która była w kuchni powstał agregat prądotwórczy, który załączał się co jakiś czas robiąc straszy hałas w mieszkaniu. Poszedłem natychmiast do dziadka pokoju zapaliłem w nim światło i zamknąłem w nim drzwi. Stanąłem koło okna obawiając się, że gwózdek może wydłużyć się do mieszkania przechodząc przez szczelinę w drzwiach wejściowych następnie w drzwiach od pokoju dziadka i mnie ókóć. Stałem i patrzyłem na drzwi słysząc cały czas ten okropny rumor ze strychu, który przenikał przez sufit i ściany do mieszkania oraz co jakiś czas załączał się ten agregat za lodówką. Po jakiś parunastu minutach usłyszałem jakby ktoś szurał po drzwiach drutem. Przeraziłem się, że to ten gwózdek z poręczy na klatce szuka szczeliny w drzwiach aby przejść do pokoju i mnie ókóć. Nagle zauważyłem, że płynnie wydłuża się z pod progu drzwi w moim kierunku. Po około minucie jego końcóweczka była już prawie przy mnie. Wziąłem go za nią chwyciłem ręką i kciukiem próbowałem blokować aby się nie wydłużał by mnie nie ókół. trzymając ją kciukiem czułem takie charakterystyczne pulsowanie na kciuku. Końcóweczka parała cały czas się wydłużając gwózdek robił się coraz dłuższy. Po chwili jego końcóweczka ześlizgła się z mego kciuka chciałem ją dalej blokować chwyciłem ja znowu gwózdek dalej parł na mój kciuk. Wziąłem zacząłem go ciągnąc w stronę drzwi, gwózdek ten plątał mi się pod nogami był już niesamowicie długi.Chciałem otworzyć drzwi i go wyrzucić z pokoju i zauważyłem, że z licznika na przedpokoju też wychodzi gwózdek. Wziąłem tego gwózdka wywlokłem na przedpokój puściłem odrzucając mocno na przedpokój jego końcóweczkę, którą blokowałem kciukiem aby mnie nie ókół i momentalnie pobiegłem na balkon wziąłem szczotkę do zamiatania podłogi szybko wybiegłem stając na wprost przedpokoju i rzuciłem nią w tego gwózdka co wydłużał się z licznika i uciekłem z powrotem na balkon. Gwózdek z korytarza co wywlokłem go z pokoju dalej się wydłużał w teraz stronę balkonu. Stałem na balkonie i trzymałem daszek okapowy od spodu aby drzwi były zamknięte. Nie maiłem ich jak zamknąć klamką bo była od strony mieszkania. Gwózdek z licznika i ten co wydłużył się z klatki chodowej parły na szczeliny w drzwiach balkonowych. jeden z nich przedostał się gdzieś od strony zawiasów i mnie ókół. Papkowanie odtwarzane z radia wywołało bardzo dużo różnych dziwnych zjawisk fansowych na strychu i na klatce schodowej. Odpadły duże kawały poręczy ze strychu i runęły na sam parter klatki schodowej. Na samym dole tuż przy drzwiach wyjściowych z klatki runął na posadzkę ciężki żeliwny grzejnik, który był koło drzwi robiąc niesamowity huk. Wszystkie silniki, które były na strychu zaczęły się samoczynnie włączać robiąc niesamowity hałas. Powychodziło tam bardzo dużo gwózdków kremowych z tych wszystkich urządzeń. W tych starych samochodach zalegających na strychu powychodziły gwózdki ssanio, pojawił się też bardzo duża i gruba czarna lacha do podpierania, z której zaczął wychodzić cieniutki gwózdek. Gwózdki wydłużając się tarły o zalegające tam arkusze blachy i urządzenia, które tam były wdając niesamowity pisk i skrzypienie. Poręcz się gięła i niesamowicie prężyła aż jej kawały odpadały i spadały na dół. Radio, które było tam podstawione posiadało autorewers czyli nagrane na kasetę papkowanie odtwarzane było w sposób ciągły jedynie były krótkie puste chwile gdy kaseta była przerzucana z jednej strony na drugą oraz minuta ciszy, która była zostawiona na jednej ze stron abym mógł bezpiecznie uciec ze strychu po jego załączeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z CZARNEJ GRUBEJ LACHY
DO PODPIERANIA: Pewnego razu byłem w domu. Siedziałem i oglądałem telewizje było już ciemno. Godzina była koło 20. Nagle usłyszałem jakby pukanie do drzwi wejściowych do mieszkania. Podszedłem i otworzyłem drzwi i zobaczyłem, że na korytarzu koło drzwi pod ścianą stoi bardzo duża gruba czarna lacha taka jaką podpierają się starsi ludzie. Tyle, że lacha ta była ogromna. Na przeciwko widać wyło drzwi sąsiada. Po chwili zauważyłem, że z końca tej lachy zaczyna wychodzić cieniutki gwózdek. Gwózdek ten coraz bardziej się wydłużał i wytwarzał przenikliwy pisk podobny do piszczenia w nienastrojonym radiu. Pisk ten mógł być spowodowany, że gwózdek ten gdy się wydłużał tarł w miejscu wyjścia o drewno tej grubej czarnej lachy. Lacha ta była tak duża, że nie mógł by jej unieść ani utrzymać w ręce żaden dziadek czy babcia. W porównaniu z normalną lachą do podpierania była ogromna i gruba. Była ogromnych rozmiarów w stosunku do normalnej laski do podpierania. W porównaniu z podpartym normalną laską dziadkiem wyglądała poprostu przerażająco. Żaden dziadek nie był by się w stanie nią podeprzeć bo była tak ogromna - gdyby na niego runęła przygniotła by go. Gwózdek, który z niej wychodził cały czas się wydłużał ale nie kierował się by mnie ókóć. Był już bardzo długi miał około pięciu metrów i dalej się wydłużał. Był podobny do gwózdka ssanio, który wychodzi z słupka za siedzeniem kierowcy w samochodzie i wchodzi do gardła pasażera, który siedzi na tylnym siedzeniu. Oznaką, że gwózdek ssanio się pojawi jest ukazanie się na słupku za siedzeniem kierowcy dwóch jabłuszek oraz smoczka od butelki dla dziecka pomiędzy nimi. Z tego smoczka zaczyna się wydłużać gwózdek ssanio wydając też taki przenikliwy pisk jak gwózdek z czarnej laski. Być może podczas wydłużania się trze on o gumę tego smoczka. Następnie pojawia się dziura w podłodze auta i widać przesuwający się z dużą prędkością asfalt jezdni pomimo, że auto nie jedzie. Gwózdek ssanio tworzy się najczęściej w autach, które mają sófkowy kształt czyli, np. w trabantach, wartburgach albo syrenkach i zawsze wchodzi do gardła pasażerowi na tylnym siedzeniu. Tak przenikliwy pisk wytwarza też gwózdek z krótkofalówki, który wydłuża się prosto w górę do samego sufitu. Nie może się zgiąć ani zmienić tor wydłużenia, więc jego wydłużenie kończy się w momencie kiedy jego końcóweczka dotknie powierzchni sufitu. Gwózdek taki nie jest w sanie ókóć chyba, że ktoś chwyci krótkofalówkę i skieruje tego prostego gwózdka w kierunku drugiej osoby tak by ja ókóć albo gdy ten gwózdek wydłuży się i dotknie końcóweczką sufitu można chwycić krótkofalófkę i skierować go w stronę okna wtedy gwózdek ten świstnie koncóweczką po suficie i dalej się wydłuży aż coś go zablokuje, np. szyba okna ale jeśli by się okno otwarło to wydłużył by się przez nie w nieskończoność albo gdy by się go skierowało prosto w niebo to by się tak wydłużył w nieskończoność w górę, bo nie miał by żadnej przeszkody. Zanim gwózdek z krótkofalówki się wydłuży pod lodówką pojawiają się dwa zwinięte gwózdki w kształt kwadratowej spirali oraz wypada czerwony przycisk z lutownicy na podłogę i zaczyna podskakiwać i drgać oraz niemiłosiernie się łuszczy. Gwózdek z czarnej laski nie wszedł mi do gardła tak jak robi to gwózdek ssanio ale cały czas się wydłużał przenikliwie piszcząc. Nagle zauważyłem, że z zamka FANA w drzwiach zaczyna wydłużać się gwózdek kremowy by mnie ókóć. Natychmiast uciekłem i schowałem się do szafy i zamknąłem drzwi. Po chwili jednak gwózdek kremowy z zamka przeszedł szczeliną w drzwiach szafy i mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIZYTA WUJKA BUŁY
Pewnego razu odwiedził nas wujek buła. Siedział on z rodzicami i oglądał telewizję oraz dyskutował z nimi. Wujek siedział na fotelu, rodzice na tapczanie, a ja na krześle koło tapczanu. W przedpokoju było zapalone światło. Po pewnym czasie wstałem aby zgasić to światło w przedpokoju i zauważyłem, że z górnego i dolnego zamka Fana w drzwiach wejściowych do mieszkania wydłużają się płynnie gwózdki kremowe. Gwózdki te miały niecały metr długości i płynnie się wydłużały. Widząc to siadłem zpowrotem na krześle po około dwóch minutach zajrzałem na przedpokój. Gwózdki cały czas się wydłużały miały już ponad dwa metry i dalej się wydłużały. Powiedziałem tacie, że z obu zamków wychodzą gwózdki kremowe ale on tylko wstrząsnął ramionami i dalej prowadził dyskusje z wujkiem Bułą. Nagle gwózdki zaczęły się wydłużać do dużego pokoju. Stanąłem pod drzwiami balkonowymi, a mój tata widząc te dwa wydłużające się gwózdki kremowe powiedział o ku.r.r.r.wa !!!. Gwózdki wydłużały się w moja stronę by mnie ókóć. Otworzyłem balkon i zacząłem agresywnie papkować by je mocniej rozzłościć, mimo, że wcześniej nie papkowałem, a one i tak wyszły z zamka. Stałem już na balkonie i cały czas papkowałem, gwózdki były już około 2 metrów ode mnie płynnie się wydłużając. Miałem zamiar wyskoczyć przez balkon aby mnie nie ókóły. Gwózdki były już przy samym balkonie. Wziąłem jeszcze kija, który stał przy balkonie i lunąłem jednego z tych gwózdków aż się skręcił i chciałem już wyskoczyć ale drugi z tych gwózdków mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poręcz zapukała do drzwi
Pewnego razu byłem u moich dziadków w tym starym ceglanym czteropiętrowym bloku z lat 50. Zawsze kiedy tam wchodziłem na klatkę schodową to tłukłem i waliłem w grubą drewnianą poręcz na samym paterze w jej sfansowane zakończenie. Sytuacja znęcania się nad tą poręczą miała miejsce za każdym razem kiedy przychodziłem do dziadków. Pewnego dnia kiedy byłem u dziadków na noc usłyszałem koło godziny pierwszej w nocy trzy głośne głuche uderzenia w drzwi wejściowe do mieszkania. Leżąc w łóżku podniosłem głowę i zacząłem nasłuchiwać myślałem, że coś za ścianą u sąsiada stukało. Po chwili znów usłyszałem trzy rąbnięcia w drzwi. Wstałem i podszedłem do drzwi i wyjrzałem przez wizjer ale nic na klatce nie widziałem jedynie zapalone światło. Uchyliłem drzwi wejściowe do mieszkania i zobaczyłem, że końcówka tej poręczy z samego dołu jest 10 cm od drzwi. Wydłużona była ona z samego dołu klatki schodowej. Przeraziłem się ale poręcz ta stała w miejscu po otwarciu drzwi nie wydłużyła się do mieszkania. Po chwili zauważyłem, że z jej sfansowanego końca zaczyna wychodzić cieniutki gwózdek w stronę przedpokoju. Gwózdek ten wydłużał się do mojego mieszkania był już w przedpokoju i wydłużał się dalej do mieszkania. Po chwili zmienił kierunek wydłużenia z powrotem w moją stronę. Przeraziłem się, że mnie ókóje więc wybiegłem z mieszkania na klatkę schodową i chciałem zbiec na dół ale piętro niżej wydłużył się gwózdek z przełomu poręczy i mnie ókół. Poręcz ta po prostu zemściła się za to, że ją tak prałem i kopałem na samym dole i wydłużyła się z parteru na czwarte piętro parę razy uderzając w drzwi wejściowe od mieszkania. Spowodowało to, że otworzyłem drzwi bo myślałem, ze ktoś puka i zostałem ókóty przez gwózdka kremowego z przełomu poręczy podczas próby ucieczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prałem starymi trepami
po zamkach w drzwiach wejściowych do domu. Pewnego razu byłem u moich rodziców. Siedziałem w dużym pokoju. Nagle wychyliłem głowę na przedpokój i zauważyłem, że górny zamek w drzwiach jest bardzo wielki. Zamek ten był po prostu ogromny wyglądał jak kawał buca. Dolny zamek był normalnych rozmiarów. Wziąłem stare trepy i zacząłem prać po tym zamku intensywnie papkować. Prałem ostro tymi trepami po tym zamku ale nic się nie działo. Po chwili schowałem się w pokoju i znów za jakiś czas wychyliłem głowę na przedpokój ale zamek dalej wyglądał tak samo. To znów zacząłem tłuc po nim tymi trepami. Pod drzwiami wejściowymi do mieszkania był już stos trepów którymi rzucałem w ten zamek. Po dłuższym czasie widząc, że nic się nie dzieje dałem sobie z tym spokój. Gwózdek z zamka nie wyszedł, a zamek pozostał taki jaki był. Zacząłem rzucać trepami w ten zamek ponieważ był bardzo duży i chciałem spowodować aby wyszedł z niego gwózdek ale mimo intensywnego papkowania i lania po tym zamku starymi trepami gwózdek nie wyszedł. Nie udało mi się go rozdrażnić. Zastanawiałem się dlaczego był tak oporny aby wyjść z zamka, a może potrzebował więcej czasu aby się w nim utworzyć. Może jakbym prał po tym zamku tymi trepami oraz intensywnie papkował jeszcze prze parę godzin to gwódek by wyszedł aby mnie ókóć i musiał bym uciec przez balkon aby nie zostać ókótym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek z zamka w drzwiah
Pewnego razu leżałem w nocy na łóżku przykryty kołdrą. Nagle zauważyłem, że zaczynam się unosić nad łóżkiem i razem z kołdrą, która leży na mnie przesuwam się i zjeżdżam z łózka na dywan. Unosząc się około pięciu centymetrów nad podłogą jakby na jakieś tajemniczej poduszce magnetycznej przesuwałem się po pokoju przykryty kołdrą. Po chwili zacząłem się przesuwać w kierunku drzwi i znalazłem się na przedpokoju. Dalej unosząc się nad podłogą przemieszczałem się leżąc na plecach przykryty kołdrą nad podłogą. W pewnym momencie zauważyłem, że z zamka w drzwiach wejściowych zaczyna wydłużać się gwózdek kremowy w moim kierunku. Nie chciałem by mnie ókół bo chciałem dalej być unoszony nad podłogą i się przemieszczać choć nie wiedziałem co to powoduje, ale gwózdek się dalej wydłużał. Zacząłem mówić: Gwózdku nieee ! proszę nieeeee!. Ale to nic nie dało gwózdek po chwili mnie ókół. Zastanawiałem się co spowodowało, że zacząłem się unosić nad łóżkiem i nad podłogą leżąc i przesuwać się po mieszkaniu i czemu wyszedł ten gwózdek mimo, że go nie denerwowałem papkowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sprężyna zegarowa w pokoju
Pewnego razu kiedy wróciłam do domu było już ciemno rodzice siedzieli w kuchni zajrzałam do mojego pokoju i zauważyłam, że na dole przy ścianie między fotelem a szafą pojawiła się sprężyna od zegarka, która zaczęła po chwili się sama rozwijać drgać i szereszczeć. Zapapkowałam przez parę sekund i uciekłam do kuchni za chwile wróciłam i w drzwiach zapapkowałam i tak kilka razy. za każdym razem sprężyna się rozwijała wypełniając swoimi zwojami już pól pokoju. Znów weszłam papkowałem przez minutę , a sprężyna się dalej rozwijała, aż pod sam sufit, cały pokój był nią wypełniony pełno było pozwijanych zwoi. Zapapkowałm i znów do kuchni uciekłam, jak wróciłam za chwile by zobaczyć jak się sprężyna rozprzestrzenia po pokoju zobaczyłam że koło miejsca jej wyjścia pojawił się gwózdek kremowy, który wydłużył się już na około metr. przełaziłam się i uciekłam do kuchni zamykając drzwi od pokoju. ale gwózdek był tak zdenerwowany moim papkowaniem, że się wydłużył przechodząc pod drzwiami i przeszedł do kuchni. miał już kilka metrów długości. Chwyciłam go za końcówkę by się dalej nie wydłużał, by mnie nie ókół ale nie dało to rady po chwili zostałam ókóta. Jedyną metodą była by ucieczka przez okno ale się jej nie podjęłam i gwózdek mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek w paprociach w lesie
Pewnego razu kiedy pojechałam z tatą na grzyby do lasu i weszliśmy w wysokie paprocie nagle na mchu pojawił się gwózdek kremowy z zamka fana i zaczął się wydłużać w moim kierunku próbowałam uciec ale nie mogłam nogi mi się zablokowały i po chwili mnie ókół. Widocznie ktoś w mieszkaniu robił remont i wywiózł do lasu gruz oraz drzwi z zamkami fana które leżały tam przez parę lat i zarosły mchem. Gwózdek był cały czas aktywny i wyszedł i mnie ókół jak się znalazłam w pobliży drzwi, które były pod warstwą mchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z ANTENY OD RADIA
Pewnego razu siedziałem w swoim pokoju przy biurku, na którym miałem radio GRUNDIG MK 2500 Automatic UNITRA ZRK i magnetofon szpulowy UNITRA ZK-147. Przy biurku tym miałem zamocowaną starą gestapowską lampę na rurce z blaszana obudową, która niemiłosiernie się nagrzewała. Było już ciemno więc miałem ją zapaloną. Siedząc tak przy biurku wziąłem igłę do szycia i położyłem na blacie. Zacząłem intensywnie i szybko papkować. Po paru minutach zauważyłem, że pod wpływem pakowania igła zaczyna lekko drgać i podskakiwać. Papkowałem dalej po pewnym czasie w miarę gdy papkowałem coraz bardziej uporczywie igła zaczęła coraz mocniej podskakiwać aż nagle pękła na pół. Papkowałem dalej obie części tej igły drgały i podskakiwały na blacie biurka. Drzwi od pokoju miałem zamknięte. Spojrzałem na nie czy coś się nie dzieje bo obawiałem się że pakowanie może spowodować, że z przedpokoju z zamka może wyjść gwózdek kremowy przejść szczeliną pod drzwiami i mnie ókóć. Spojrzałem tak przez parę razy co jakiś czas ale nic się nie działo. W końcu wstałem podeszłem do drzwi i otworzyłem je zajrzałem na przedpokój - było w nim ciemno, więc nic nie widziałem zapaliłem światło w łazience, które oświetliło trochę przedpokój i drzwi wejściowe. Spojrzałem na nie widać było tylko dwa zamki FANA - górny i dolny oraz środkowy na klucz. Z zamków nic nie wychodziło więc zgasiłem światło w łazience i wróciłem do pokoju. Podszedłem do biurka i zobaczyłem, że w miejscu gdzie jest antena od radia które stało na biurku wydłużył się już na około 50 centymetrów gwózdek kremowy i cały czas się płynnie wydłużał w górę kierując się na mnie. Przeraziłem się i chciałem uciec z pokoju odwróciłem się do drzwi, a tu z drugiej strony też był gwózdek kremowy, który wychodził ze szczeliny z pod drzwi od pokoju i też kierował się płynnie w moja stronę. Licząc od samego progu drzwi miał już ponad metr, a w sumie mógł mieć około 4 metrów bo wychodził na pewno z zamka Fana od drzwi wejściowych. Stałem na środku pokoju, a oba gwózdki się cały czas wydłużały w moim kierunku. Podleciałem szybko do okna i chciałem je otworzyć i wyskoczyć przez nie ale nie mogłem go otworzyć bo się gdzieś przycięło. Chciałem uciec do drugiego pokoju i wyskoczyc przez balkon więc chwyciłem tego gwózdka z pod drzwi i chciałem go blokować kciukiem na końcówkę by się nie wydłużał i mnie nie ókół. Uczucie na opuszku mego kciuka było dziwne gwózdek parł i pulsował końcóweczką na mój kciuk nie mogłem go powstrzymać więc go mocno odrzuciłem w stronę segmentu i chciałem uciec ale zanim to zdążyłem zrobić to gwózdek wydłużający się z radia mnie ókół. Poprostu skupiłem się na gwózdku z pod drzwi, a gwózdek z radia się swobodnie wydłużał i gdy już miałem uciec był blisko mnie i mnie ókół. Nie miałem zamiaru tych gwózdków prowokować papkowaniem. Chciałem tylko zobaczyć jak będzie zachowywała się igła do szycia pod wpływem papkowania ale rozlegające się w około papkowanie spowodowało, że gwózdki się uaktywniły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zjawisko fansowe powstałe w
wyniku drażnienia druta znalezionego w szafce z narzędziami: Pewnego razu kiedy byłem w domu zajrzałem do szafki narzędziowej, która znajdowała się w kuchni. Był to taki od podłogi do sufitu ciąg szafek we wnęce ściennej podobny do windy. Po otwarciu tej szafki i zajrzeniu do środka zauważyłem drewniane skrzynki z narzędziami i plastikowe pojemniki z narzędziami. Na jednej z tych skrzynek leżał zwinięty w elipsę kawałek drutu koloru ciemnomiedziango i średnicy drutu około 8 milimetrów, długość mógł by mieć po rozwinięciu około 70 cm. Przyglądając się temu zwojowi drutu zauważyłem, że jeden z jego końców ma charakterystyczny lekko sfansowany kształt i jest nieco jaśniejszy na samym koniuszku niż reszta drutu. Zacząłem się tek końcóweczce tego drutu przyglądać i pśtryknąłem ją paznokciem parę razy. Po chwili zauważyłem że końcóweczka ta zaczyna się lekko na powierzchni jakby wrzeć jak by na samej powierzchni stała się płynna widać było jak by się topiła powierzchniowo suwały po niej takie charakterystyczne falki (jakby płynął po niej lakier bezbarwny albo płynna steryna tworząc poprzeczne falki) mimo, że końcówka ta była zimna. Wziąłem ją i poplułem i znów zacząłem pśtrykać i mówić pa pa pa pa pa pa. Po paru minutach takiego drażnienia zauważyłem że, końcóweczka ta się co jakiś czas lekko wydłużała i ta wydłużona część była jaśniejsza od reszty drutu i lekko się błyszczała. Falki, które płynęły po jej powierzchni zanikły. Drażniłem ją dalej trwało to już w sumie ponad 30 minut. Końcóweczka pod wpływem tego drażnienia jej i papkowania stopniowo wydłużyła się o około 5 centymetrów. Cały czas ją drażniłem i co jakiś czas papkowałem, a ona tylko stopniowo przyrastała co jakiś czas po około pół milimetra. Przyrosty te były dość nagłe w nieregularnych odstępach czasu. Po około 50 minutach nieustannego drażnienia tej końcóweczki przyrost jej wynosił około 80 mm. Cały czas papkując i plując co chwile na tą końcóweczkę zauważyłem, że druga końcóweczka tego drutu zaczyna się płynnie wydłużać i to dość szybko. Po chwili wydłużyła się około 30 cm i dalej płynnie się wydłużała w moim kierunku. środkowa cześć drutu dalej była zwinięta tak jak znalazłem go w szafce. Widząc to wziąłem ten drut i momentalnie rzuciłem na przedpokój - z całej siły rzuciłem nim o drzwi wejściowe zapapkowałem szybko parę razy i schowałem się w pokoju. Zamknąłem w nim drzwi i zacząłem pod próg tych drzwi podkładać ubrania i szmaty ponieważ tam była szczelina i ta wydłużająca końcówka by przez nią przeszła. Szyba w drzwiach była matowa w podłużne prążki i widziałem mgliście za tą szybką, że końcówka tego druta szuka przy tych drzwiach miejsca by wejść do pokoju i mnie ókóć. Szybko spojrzałem czy nie ma jeszcze jakiś szczelin między drzwiami, a futryną i nie widziałem żadnej. Drut ten dalej wił się za drzwiami by wejść do pokoju. Jego zwinięta część leżała w przedpokoju pod samymi drzwiami wejściowymi, a wydłużona końcóweczka była bardzo aktywna szukając wejścia do pokoju przez zamknięte drzwi. Zauważywszy że nie ma szczeliny aby wejść zacząłem papkować aby ją jeszcze bardziej rozzłościć i uderzałem ręką w szybę od drzwi w miejscu gdzie końcówka się przy niej przemieszczała z drugiej strony szyby. Nagle zauważyłem że końcóweczka ta zaczyna napierać pod progiem na te szmaty i ubrania, które tam nakładłem aby uszczelnić. Dopchnąłem te szmaty mocno i docisnąłem oparciem od krzesła i książkami. Stanąłem pod oknem i słyszałem tyko szuranie drutu po podłodze przedpokoju przed drzwiami mego pokoju. Po parunastu minutach widzę wydłużającą się w moim kierunku końcówkę drutu. Przeszła przez ubrania i szmaty przebijając je stopniowo i mknęła w moim kierunku. Momentalnie otworzyłem okno i chciałem stanąć na parapecie z zewnętrznej strony i zamknąć je ale tylko gdy dałem kroka i drugą nogą zlazłem się na parapecie i chciałem się obrócić by zamknąć okno zostałem przez tą końcówkę ókóty. Końcóweczka ta mogła rzeczywiście wejść pod drzwi naprzeć na tą szmatę w progu i mogła zacząć się nagrzewać na jej powierzchnia mogły zacząć tworzyć się gęste drobne falki jakby płynął po niej lakier bezbarwny albo płynna steryna i stopniowo przepalała tą warstwę szmat i ubrań robiąc sobie otwór (mały kanałek) do wejścia. Przepalanie to mogło zając jej około 30 minut. Po wypaleniu sobie drogi od razu zaczęła się szybko oraz płynnie wydłużać i po chwili mnie ókóła. Był to inaczej gwózdek kremowy, który rozdrażniony papkowaniem prędzej czy później wydłuży się i ókóje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek ze świętego obrazka
Pewnego razu szedłem ulicą koło bloku w nocy widać było bardzo jasno świecący księżyc z góry. Idąc nagle zauważyłem, że pojawił się obraz wizyjny dużej i głębokiej dziury w jezdni, w której widać było płynącą lawę wulkaniczną. Po chwili pojawił się kolejny obraz wizyjny diabła, który stał koło kotła ze smołą na środku ulicy pod blokiem. Kocioł ten wyglądał identycznie jak taka duża beczka po oleju była tylko cała była upaprana w smole. Diabeł, który był koło tej beczki ze smołą był cały czarny i miał rogi oraz widły do tego był cały zarośnięty włosami jak wół i upaprany w tej smole oraz był karłowaty, wyglądał podobnie jak na zdjęciu: / http://www.devilspice.com/Devil.gif / Diabeł ten stał koło tej beczki ze smołą, która w niej wrzała i wylewała się po jej ścianach na zewnątrz. Był cały też upaprany w tej smole - wyglądał paskudnie. Po chwili ten obraz wizyjny znikł. Poszedłem do mieszkania babci i położyłem się do łózka nad którym na ścianie wisiał obrazek Matki Boskiej. Obrazek miał on dookoła taką wybrzuszoną obwolutkę szerokości około pół milimetra, a wytłoczona była na wysokość około 0.8 milimetra. Nagle zauważyłem, że jedna część tej obwolutki zaczyna się samoczynnie wydłużać w moim kierunku. Zorientowałem się od razu, że jest to gwózdek kremowy, który się wydłuża by mnie ókóć. Nakryłem się szczelnie kołdrą aby nie mógł mnie ókóć. Ale mimo to dostał się pod nią i zostałem ókóty. Niewiadomo co spowodowało, że nagle powstał z tego wytłoczonego pręta na tym obrazku ale obrazy wizyjne, które wcześniej powstały jak byłem na ulicy były już na pewno oznaką że powstaną jeszcze jakieś inne zjawiska. Na pewno nie spowodowałem wyjścia tego gwózdka papkowaniem, ale często się zdarza, że gwózdek może nagle się utworzyć i ókóć nawet gdy się go nie denerwuje papkowaniem. W tym przypadku utworzył się na wytłoczonej obwolutce na obrazku matki boskiej nad łóżkiem u mojej babci. Mógł też się utworzyć z licznika od gazu albo licznika elektrycznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK W AUTOBUSIE
Pewnego razu jechałem autobusem przegubowym z miasta do domu. Autobus ten wyglądał jak na zdjęciu: http://buslodz.pl/Galeria/web/uploads/photos/90.jpg Autobus ten miał gumę falowaną na przegubie i takie koło w podłodze oraz poręcze jak na zdjęciu: http://phototrans.pl/images/photos/original/26/590126.jpg Podczas jazdy autobus ten bardzo warczał, ważył, szarpał i chruścił, a koło obracało się w podłodze podczas skrętu gdy autobus się zginał podczas skręcania. Nagle zauważyłem że z od spodu jak guma ta schodzi w dół do podwozia zaczyna wydłużać się gwózdek kremowy i kieruje się w moją stronę. Chciałem wysiąść by uciec ale podczas zatrzymania się na przystanku kierowca nie mógł otworzyć drzwi bo się zablokowały i gwózdek ten mnie ókół. Nie wiem dlaczego ten gwózdek wyszedł by mnie ókóć skoro go nie denerwowałem papkowaniem. A drzwi się pewnie zablokowały dlatego bo wyszedł z jednego z mechanizmów otwarcia drzwi umieszczonego pod podłogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×