Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zachowania rodziców w szpitalu na pediatrii. I już nic mnie nie zdziwi...

Polecane posty

Gość gość

Mój syn dostał zapalenia oskrzeli, puścili nas na przepustkę po 2 dniach, bo nie chciałam tam zostać, warunki koszmarne, ale nie o tym. Mianowicie zaskoczyło mnie zachowanie rodziców dzieci z naszej sali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chłopczyk 8 mc trafił z powodu anemi. Nic dziwnego jak jadł chrupki w czekoladzie, bakusie i inne serki, dziewczynka w wieku mojego synka, chora na zapalenie łuc, 3 tydzień siedziała, rodzice zawodzili, że jej nie przechodzi, ale jak ona z sali, gdzie było duszno w bluzeczce na ramiączkach latała po korytarzu gdzie wiało od przeciągów i kładła się na posadzkę, rodzice nie zwracali na to uwagi. Nie wiem, co się z tymi ludźmi dzieje. My uciekliśmy na przepustkę, i już jest zdrowy, uniknęliśmy biegunki, ta dziewczynka ją złapała w tym dniu co wyszliśmy, a potem ten mały. Pozatym ojciec tego małego dosłownie śmierdział, 3 dni był w szpitalu z dzieckiem, jak się okazało nie miał na bilet, żeby do domu jechać i zwyczajnie się nie mył. Tata tej dziewczynki dał mu na bilet, bo powiedział mu w twarz żeby się umył. Pielęgniarka rano jak weszła na salę mierzyć temp.dzieciom ze słowami - Jakby tu małpy spały....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten chłopczyk 8 mc, nie jadł nic innego jak te chrupki, smakowe oczywiście orzechowe lub toffi, pycha ale nie dla szkraba takiego. Obiadku normalnego nie zjadł, bo jak mu dali całe brokuły i kawał mięsa, że ciężko przeżuć, jak się nie ma zębów to się wypluwa, a rodzice na to, że znów nie chce jeść....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie przesadzaj,jak ja byłam w szpitalu na sali obok lezał ok roczny chłopiec na zapalenie płuc,rodzice go zostawili w szpitalu na 3 tygodnie aby miec swieta w spokojne,nikt go nie odwiedzał,a chłopiec mimo ze zdrowy lezał dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwijam rozwijam, ale mnie puścić nie chcieli, bo uznali za spam :) A wogóle, to koszmar w tych szpitalach... Syf i brud. Zero łóżek dla rodziców, krzesła jak z sali lekcyjnej 20 lat temu. Nawet nie ma się gdzie materacem do spania rozłożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to w szpitalu nie mogl sie juz umyc? Pielegniarce tez pogrtulowac kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeciez w szpitalach obiady sa dostosowane do wieku dzieci czyli w tym wypadku rozdrobnione,poza tym normalnie rodzic w szpitalu moze sie umyc,jakies bajki opowiadasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie nie mam wyrzutów :) Co ja im mówić będę, może kiedyś sami się zorientują :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W tym szpitalu obiady są dla dzieci od roczku. Mały mógł dostać słoiczek, ale rodzice musieliby poprosić, inaczej nie dadzą- serio. Obiad dostał z domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Huk cie to obchodzi. Ty jesteś widać idealna to zajmuj się swoim idealnym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szpital to najgorsze co może być, pamiętam, że jako dziecko leżałam kilka razy na nerki i wspominam ten pobyt okropnie- pielęgniarki się darły, jak ktoś w nocy płakał, albo chciał do łazienki to zamiast pomóc się wydzierały. Mój syn ma 6 lat i na szczśście jedyny jego pobyt w szpitalu był na porodówce i oby tak dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pewnie, że w szpitalu rodzic się może umyć, ale sama woda nie wystarczy. Mydła przy umywalkach nie było, tylko do dezynfekcji rąk. Mógł facet poprosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem idealna, ale szok poprostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczynka wyszła ze szpitala wkońcu wyzdrowiała, ale ten mały pewnie jeszcze wróci na zapalenie oskrzeli, bo kaszleć zaczął jak my wychodziliśmy na przepustkę, straszne, że tak mieszają dzieci z różnymi chorobami idzie się zarazić,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziauua
"Jakby małpy tu spały"? Brawo dla pani pielęgniarki:/ Z takim poziomem empatii jest stworzona do tego zawodu:/ Z całym szacunkiem dla autorki, ale jak się w szpitalu spędza z dzieckiem 2 - słownie d w a - dni, to o szpitalnym życiu wie się tyle, co nie przymierzając żaba o koszykówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie szokiem sa takie wscibskie mamusie jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tepi ludzie znawcy medycyny!!!!! jak dziecko ma zap pluc to musi chodzic ruszac sie!!!a nie lezec jak kloda w wyrze! a dlaczego???? to już sobie doczytajce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też byłam z młodym w szpitalu. Nie macie pojęcia jakie niektóre matki to syfiary. Mieliśmy sale jednoosobową to salowe mówiły że do nas nie mają po co wchodzić tak czyściutko. Z ciekawości zalrzałam do sali obok.....na podłodze , chrupki, brudne pieluchy, na stoliku znowu pieluchy, smoczki, obiadki, przekąski, na łóżeczku STERTA rzeczy..szok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojjj tak ruszać się , biegać musi, ale nie leżeć na zimnej posadzce na przeciągu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jako dziecko musiałam kiedyś leżeć na pediatrii.. do dziś nie zapomnę widoku biednego maluszka płaczącego wniebogłosy za mamą. Siedział w takim łóżeczku jak klatka. Beznadziejne to były czasy, bo rodzice mieli zakaz odwiedzin. Ale jak można nie być przy swoim dziecku w szpitalu kiedy jest taka możliwość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jeszcze nic! jak moja siostra z synem leżała, to przywieźli 4miesięcznego pijanego w trupa Kevinka :o Na drugi dzień miał takiego kaca, ze szok! Dosłownie KACA! Ciagle płakał, od butelki oderwać sie nie mógł. To dopiero patologia a nie dziecko kładace sie na posadzce czy ojciec, któy nie ma na bilet...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama pracuje w szpitalu dzieciecym i czasem opowiada jak rodzice dzieci sie zachowuja. Ze brudza i nie sprzataja po sobie to standart ale najgorsi sa ci po rozwodzie bo tocza walke o to kto ma zostac na noc z dzieckiem, jednej nocy spia we dwoje a nastepnej dziecko zostaje samo bo nie ma kto, bywaja i takie mamuski ktore do szpitala kolezanki na kawke zapraszaja, dziecko lezy w lozeczku i nim sie nie zajma a one kubki narozstawiaja i sie goszcza;( czesto tez kobiety zapraszaja " swojego przyjaciela"i robia hotel ze szpitala. Nie mowie juz o tym ze zjadaja dziecku obiad, prosza o dokladke albo zamawiaja kanapki dla niby niemowlaka:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tam w szpitalu mogła być tylko jedna osoba przy dziecku. Do odwiedzin była świetlica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"jako dziecko musiałam kiedyś leżeć na pediatrii.. do dziś nie zapomnę widoku biednego maluszka płaczącego wniebogłosy za mamą. Siedział w takim łóżeczku jak klatka. Beznadziejne to były czasy, bo rodzice mieli zakaz odwiedzin. Ale jak można nie być przy swoim dziecku w szpitalu kiedy jest taka możliwość?" x Mój synek musiał iść do szpitala w 2mc życia i bardzo się zdziwiłam, gdy się dowiedziałam, że w szpitalu w którym rodziłam (jeden z większych szpitali w Warszawie) nie ma możliwości, żeby dziecko było z matką. Warto zwrócić uwagę, że jest to praktyka nielegalna, nie zgodna z kartą praw pacjenta. Dlatego, jakby ktoś miał problem ze szpitalem, dobrze jest znać własne prawa. My w końcu pojechaliśmy do innego szpitala, ale teraz byłabym mądrzejsza i egzekwowała to, co mojemu dziecku się należy. Oczywiście nie chodzi o luksusy typu łóżko, czy nawet materac. Chodzi o możliwość bycia z dzieckiem i w moim przypadku karmienia piersią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja kiedys bylam w szpitalu na zapalenie pluc, to bylo ok 24lata temu, pamietam jak dzieci kradly mi wszystko co sie dalo: zabawki, kredki, slodycze, nawet sie nie ukrywaly, ja to starsznie przezywalam ale mama mi tlumaczyla, ze te dzieci nie maja i nie ma co sie klucic, do tego pamietam jak dzis takiego malucha z choroba sieroca, bujal sie w lozeczki cale dnie, byl juz od dawna zdrowy ale nikt po niego nie przychodzil, moja mama to strasznie przezywala, do tego pamietam jak wykradala fartuchy bo tylko odpowidnie fartuch ''zezwalal'' na przebywanie z dzieckiem w szpitalu, za to pamietam, ze lekarze i pielegniarki byly mile i opieka dobra, bylam zdrowa po 10dniach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z dzieckiem nie leżałam w szpitalu ale moja siostra trzy razy. Za pierwszym z córką, miała wtedy chyba z 5 lat, miała napady wysokiej gorączki. Siostra musiała spać w fotelu, mała miała normalne łóżko i dostawała normalny obiad, jak nie zjadła to siostra po niej dojadła, nie żadnych dokładek. Obok leżał chłopiec ok. 7 lat i nikt z nim nie leżał ale co więcej, prawie nikt go nie odwiedzał. Raz przyszła dorosła siostra (pracowała w tym mieście co szpital i była tylko raz) a rodzice też tylko raz i pytali się mojej siostry, kiedy ich syn wychodzi. Mojej mamie i siostrze było go szkoda, jak mama coś kupowała dla małej to ona się dzieliła z nim, pożyczała mu zabawki, książeczki, on nie miał nawet soku do picia, tylko to szpitalne jedzenie. Potem siostra leżała dwa razy z synem, raz jak miał 2 miesiące i potem jak miał ok. 10 m-cy, leżał wtedy w łóżeczku i siostra obiadów nie dostawała, wozilismy jej z domu ale do spania były już leżanki, tylko ilość ograniczona, więc kto pierwszy ten lepszy. Ale nie zauważyłam, żeby rodzice robili syf, wiadomo na szafkach pełno rzeczy, jak to przy małym dziecku, ale szafka z przewijakiem czysta, podłoga też. Poza tym tam są szafki, szuflady dla rodziców, więc jest gdzie pokłaść swoje rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez kiedyś byłam w szpitalu z moim synem , miał 11 miesięcy.Sala 4m x3m ,trzy łóżeczka, troje dzieci, do tego trzy matki. Masakra jakaś. nie było jak się ruszyć, dzieci miały zakaz wychodzenia z sali gdyż cała trójka z biegunką i wymiotami. Akurat to rozumiem , że nie mogły wychodzić , ale w sali nie było warunków na to aby dzieci mogły pochodzić. Najlepszy był chłopiec który leżał na tej samej sali. Około 3 lat . W czasie obchodu , lekarz go zbadał , obejrzał i co chwila zagadywał do młodego, mały poczuł się na tyle swobodny że wystrzelił ni z gruszki ni z pietruszki " A ja jak będę duży , to będę dziewczynom cipki lizać" Wszyscy łącznie z lekarzami mało nie padli ze śmiechu, a matka mało pod ziemię się nie zapadła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×