Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

kot w mieszkaniu

Polecane posty

Gość gość
czy wasze koty nie dostają na łeb jak nie sa wypuszczane??? Przecież 15 lat w mieszkaniu to idzie zwariować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie dziki kot z dworu w mieszkaniu to dokladnie to samo co rybka w sloiku z plastikowa roslinka. Straszny egoizm przemawia przez ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koty przecież zostały udomowione, nawet same przychodzą do ludzi i pakują się do mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ma dostawać na łeb- jak ona cały czas śpi. Wstaje tylko jeść i za potrzebą. Jak jest ciepło to wyleguje się na balkonie, ale też na śpiąco. Postawiłam jej stołek pod jeden parapet, żeby sobie patrzyła co się dzieje na zewnątrz, ale wchodzi tam tylko po to, żeby się wygrzewać. Wieczorem przychodzi tylko do mnie pomruczy mi z 10 minut i idzie dalej spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja Felka od 18. lat mieszka z nami i nigdy nie zrobiła żadnej szkody. Miała zaledwie 2 miesiace jak przyniósł ją w kieszeni nasz syn.Jest sterylizowana po pierwszym porodzie, więc nie przynosiła nam tzw."przychówku", z którym miałabym problem.Od początku nauczyłam ją powiedzmy"posłuchu" grożąc palcem i to działa do dzisiaj.Pomimo, że mamy duży ogród nie lubi wychodzić(trochę latem wychodzi by położyć się na mostku przy oczku wodnym i wygrzewać na słoneczku). Tak naprawdę kot w domu to obowiązek, ponieważ trzeba o niego dbać(miseczka musi być czysta, jedzenie świeże i kuweta umyta).Ponieważ z mężem często wyjeżdżamy musimy jej zabezpieczać opiekę(nadmieniam, że kot nie lubi zmian), a to jest problematyczne, gdyż na siłę"uszczęśliwiam" rodzinę i przyjaciół.Mając zatem chęć posiadania zwierzęcia w domu należy brać to wszystko pod uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 3 koty (kiedys nie znosilam kotow a teraz jestem kociara :) ) Na meblach nie mam nawet najmniejszego zadrapania. Koty są bardzo czyste i spokojne. Jak mają ochote na zabawe to sygnalizuja a jak nikt nie ma czasu to bawia sie ze soba. Maja drapaki, zabawki i ogolnie wszystko czego im do zycia potrzeba. Mieszkam w bloku ale moje koty w ogole nie chca nawet nosa za prog wystawic.. Ot takie domowe leniwce. Ze wzgledu na prace nie moglabym sobie pozwolic na psa o ktorym marzylam ale po tym calym czasie z kotami stwierdzilam, ze dobrze sie stalo. Zawsze jak wracam z pracy pod drzwiami juz czekaja 3 ryjki :) To ze moje koty sa mega grzeczne zawdzieczam temu, ze w procesie wychowywania bylam bardzo konsekwentna. Od poczatku zganialam kota ze stolu w kuchni i ani razu nie popuscilam i teraz kot w kuchni wchodzi najwyzej na krzeslo. Co ciekawe kiedy przynioslam drugiego kota do domu i maluch wlazl na stol w kuchni to nawet nie zdazylam zareagowac bo starszy kot juz malego lapą nauczyl ze na stoly sie nie wlazi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ewa333333 to poczytaj albo zapytaj weterynarza czy umaszczenie nie ma znaczenia. Jak się ma niedobrego kota który zajechał prawie całe mieszkanie, to trzymanie go w domu to jest wyrok. Chętnie pokazałabym Ci swoją skórzaną kanapę i fotele. W pół roku wyglądały jak z komisy. Kocica ponadgryzała wszystkie rogi w meblach. Strat jest cała masa. Mimo to jest całowana i karmiona. Gdybym nie była odpowiedzialna już dawno bym ją oddała. Dodatkowo, wskoczyła mi kiedyś na głowę i prawie rozwaliła górna wargę. Przez tydzień chodziłam w plastrach na buzi zamiast szwów. W pracy nie skłamałam jak powiedziałam że ,,pobił mnie kot,, Najbardziej bałam się co kocica ,,,powie,, jak urodziłam dziecko. Unikają się:) Przeczytałam tony książek behawiorystycznych. Nie wymyśliłam sobie ze szare dachowce , szczególnie kotki to najbardziej dzika wersja. Ciesz się ze twoje szarości są do wytrzymana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że koty, jak najbardziej, mogą mieszkać przez całe życie w domu/mieszkaniu, bez wychodzenia na dwór. Powiedziałabym, że większość, ale nie wszystkie. Czasami są koty, które nie dadzą się udomowić, często mają już swoje lata, doświadczenia i nawyki, i i bardzo źle się czują w domach/mieszkaniach/zamknięciu. Muszą mieć wolność albo taką 'półwolność' chociaż. Wiele zależy od charakteru kota, oraz od tego, jakie warunki się mu zapewni. Są koty, które od małego są kotami domowymi i tylko takie warunki znają, ale są też koty (nieraz leciwe albo po ciężkich doświadczeniach), które przygarnia się ze schronisk, zabiera z dworu, udomawia, i one świetnie się do takich warunków przystosowują. Wielu ludzi uważa, że posiadanie kota w domu, nie wypuszczanie go, no i sterylizacja, to jest barbarzyństwo, że to krzywda dla kota ogromna, działanie wbrew naturze i głupota. G***o prawda, powiem. Po pierwsze, jest za dużo na świecie bezpańskich zwierząt, ogromna ilość kotów, które czeka przeważnie marne życie na wolności. Żyją one góra kilka lat. Co z tego, że żyją na wolności, skoro cierpią na choroby, nieustannie się rozmnażają, żyją w mniejszym bądź większym stresie, chodzą głodne, brudne, zmarznięte (gdy zimno) i nieraz kończą żywot przejechane, otrute, zagryzione przez psy, zabite przez ludzi itp. Kot, który mieszka w domu, w pewnym sensie, odsiaduje dożywocie ;), ale jakie ma warunki: dach nad głową, ciepło, pełną miską, opiekę weterynaryjną, rozrywki, właściciela, który o niego dba, i życie praktycznie bezstresowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kot domowy potrafi żyć do 20 lat, a nawet więcej. Gdyby kot tak cierpiał, mieszkając w domu, to chyba by tak długo nie żył, nie??? Sama sterylizacja, jest słuszną decyzją, bo zapobiega niepotrzebnemu rozmnażaniu, odpadają pewne choroby układu rozrodczego, charaktery kotów zmieniają się na łagodniejsze (bo hormony nie buzują ;)), bardziej przywiązują się one do właścicieli, koty nie sikają zaznaczając teren (okropny smród takiego moczu), kotki nie przeżywają rui (ruja może trwać długo, może być często, i męczy i kotkę, i denerwuje właściciela nieustannym miauczeniem itp.). Kastracja u kota to zabieg praktycznie kosmetyczny, u kotki parę dni poboli, a potem jest dobrze. Spokój na całe życie kota. Jeden wydatek, a ile korzyści. Fajnie, jeśli się zapewni kotu jakieś rozrywki, typu drapak, zabawki, ale nie wszystkie koty tego potrzebują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektórym wystarcza tylko legowisko, miska, kuweta i kochający właściciel. Inne mają to wszystko, a i tak szukają nowych zabaw, wrażeń, chcą uwagi, zabawy itp. Są wiecznie śpiące lwy kanapowe, ale też i nieustanni poszukiwacze przygód. To, że kot próbuje czmychnąć w jakikolwiek sposób z mieszkania, też nie znaczy, że mu w nim źle. Kot jest z natury ciekawski, ma też mniejsze lub większe, te swoje instynkty myśliwskie ;) Kot na wolności, może sobie zapolować na myszy, a ten w domu, zapoluje sobie na np. owada. W ten sposób będzie realizował swój instynkt myśliwego. ------------------------------------ Kilka lat temu zaczęłam dokarmiać bezdomne koty. Część była dorosła, kilka było młodych, ale nie było maleńkich kociąt. Ogólnie niby były one półdzikie, ale większość strachliwa. Żywiły się tym, co sobie upolowały, co znalazły w śmietniku i co im człowiek rzucił (kilka biegało po okolicznych podwórkach i terenie osiedla). 2 młode kociaki były najodważniejsze i dość blisko mnie się trzymały. Zanosiłam jedzenie przez kilka dni, no i 1 z kotów coraz bardziej się do mnie zbliżał. Drugi się bał. Ten pierwszy dał się pogłaskać, raz, drugi, trzeci. Potem to już mnie się nie bał, wręcz spodobało mu się głaskanie i ocieranie się o mnie. Nabrał zaufania. Szybko mnie zapamiętał, i dobrze kojarzył, bo nawet jak wracałam z uczelni na stancję, potrafił mnie dostrzec, wyskoczyć nie wiadomo skąd i iść za mną, jak pies.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raz wpuściłam go do domu, ale był zszokowany, czuł się nieswojo, więc wypuściłam go. Innym razem znów go wpuściłam, dałam mu jeść, pozwoliłam pochodzić po mieszkanku i wypuściłam. Potem znowu i znowu. Gdy w marcu było jeszcze zimno, padał śnieg, on potrafił przyjść pod dom, stać pod drzwiami, wskakiwać na parapet zewnętrzny i czekać, aż się go wpuści. Mnie się serce krajało, że miałby w takich warunkach nocować, więc wpuściłam go. Nocował w łazience na starym ręczniku, pod grzejnikiem. Jak zasnął, to jak zabity spał. Tak mu było komfortowo, bo ciepło i spał na, w miarę, miękkim. Rano, okazało się, że zrobił kupę, ale do wylotu wanny, nigdzie indziej. Kilka razy go tak przekimałam. I szybko pokochałam, bo był cudny, piękny, słodki, mądry, no i chciałam mu los odmienić. Jednego kota mogłam przygarnąć. Wzięłam go do domu, tak na stałe. Pierwotnie w ogóle nie miauczał, zero odgłosów. Potem się nauczył wręcz śpiewać na widok podawanego jedzenia. Nie umiał pić z pojemnika, jadł i nie pił, mimo, że woda stała obok, za to potrącał łapą pojemnik, wylewał wodę i pił z podłogi (tak jak wcześniej z kałuży). Jak dostawał jedzenie to zjadał b. dużo, tak jakby oszołomiony ilością i jakością jedzenia, chciał się najadać na zapas. Gdy mu kupiłam kuwetę, nie wiedział do czego służy, i się na niej położył. Potem dopiero nasiusiał i zrobił kupę. W cieple i na miękkim, rozpływał się, zasypiał kamiennym snem. Nie od razu, ale kot został wykąpany, odrobaczony, zaszczepiony i potem wykastrowany. I szybko się dostosował do nowego życia. Owszem, bywało tak, że wskakiwał na parapet, stał pod drzwiami i chciał wyjść na dwór, ciekawiło go to co na zewnątrz. Raz dałam mu wybór, otworzyłam drzwi i powiedziałam, że może iść. Tylko, że na dworze nie było za ciepło, kot nos wystawił, a tu wiatr zimny zawiał i kot w tył zwrot. Wybrał komfort niż wolność. Nie żałuję, że go przygarnęłam, bardzo go kocham, i cieszę się, że go mam :)))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żebynie niszczył trzeba mu kupi drapak. Nie dadza zwierzakowi drapaka i sie idioci dziwia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pani od kota co sam do domu przyszedl musi być z ciebie fajna babka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×