Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moze przyszla mamusia

GRUDNIÓWKI 2014

Polecane posty

Gość laktatorek
Kasia będzie teraz lato to jak się sika to jej nie przebieraj i niech tak trochę pochodzi - córce bardzo się to nie podobało, zresztą do tej pory jest tak że jak chociaż trochę pomoczy np rękaw wodą to od razu chce się przebierać. Nie wiem czy macie podwórko bo w domu to może być trochę strat ;) my musieliśmy zmienić narożnik, bo była plama na plamie, bo jak już wołała to często jeszcze nie zdążyła. Jak widzi Martę, że jest w pieluszce i ją przebieracie to jest jej pewnie trudniej zrozumieć, że duża z niej dziewczyna. Córka wołała ok 2 lat, ale kupę jeszcze jakiś czas robiła w pampa i jak wiedziałam, że wstrzymuje to tylko na zrobienie kupy zakładałam, no chyba że wcześniej dała się namówić na nocnik. Prześlę Wam fotki mojej małej rowerzystki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to bardzo wcześnie przeszłaś. nie powinno dziecko najpierw samo siadać? chyba ,że jest rozłożona i mały leży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelia już od tygodnia w spacerowce bo do gondoli sie nie mieści... przypinam ją szelkami i podnosze pod takim katem jak ma w leżaczku. Przypinam bo inaczej sie podnosi do siadu... Pasuje jej, mi też. Gondola niby 76 cm w srodku ale Amelia juz miala nogi podkurczone :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja gondola ma 83 cm. Mój Misiu choć duży jest jeszcze względnie się w niej mieści. Do siadania też pierwszy. Wystarczy mu dać palec...chwyta i już siedzi- czort. Też ciekawy świata...a gondola głęboka to na razie ino drzewka i niebo ogląda:-) no ale dopiero 4 i pół mieciąca ma więc nie mam zamiaru w spacerówce go już męczyć...jeszcze się nasiedzi...na razie niech z brzuchem do góry leży:-) v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćagnieszka
Zuzia znowu ma katar. Paskudny bo spać nie może, przez co i ja ostatnie dwie noce może ze trzy godziny spalam. W dzień też zdrzemnąć się nie ma jak więc zaczynam czuć się jak zombi. Mąż ma taki sen że mala to już dobrego koncertu narobić musi żeby się obudził a mi wystarczy żeby się wiercić bardziej zaczęła i po spaniu. Zapuszczam jej wode morską, dziś w ciągu dnia już trochę było lepiej. Wysłałam Wam zdjęcia mojego skarbka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Jak się tak ciepło zrobiło to też mi przez myśl przeszła spacerówka, ale już sobie wyobrażam jakby się siłował i chciał siadać a ja myślę, że to jeszcze nie czas. Samym podnoszeniem doprowadza mnie do białej gorączki - oczywiście sam nie usiądzie, ale robi "brzuszki" i marudzi przy tym, bo chce a jeszcze nie może i niech tak na razie zostanie. Mam porównanie jak koleżanka córki siedziała bardzo szybko i głowę niby sztywno trzymała a co chwila ta głowa jej opadała i teraz jeżdżą do ortopedy i w ogóle nie ma za prostych nóg a córcia ma takie, że sama jej zazdroszczę i dopóki mogę to będę małego bronić przed zbyt szybkim siedzeniem, bo niby chłopakowi krzywe nogi dodają trochę uroku, ale ja traktuje dzieci równo :) Mówię oczywiście o takiej spacerówce z wózka 3w1 bo te są bardziej stabilne, bo mamy też taką parasolkę po córce, ale ta poczeka na następną wiosnę, bo niby też się rozkłada, ale oparcie mniej sztywne. Aga Zuzia fajna dziewczynka - zaraz prześlę Ci hasło to będziesz mogła nasze obejrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19870210
oczywiście miałam na myśli leżenie w rozłożonej ewentualnie lekko podnoszę ale minimalnie tak jak właśnie w leżaczku i też pasami jest przypięty bo z chęcią to już by chodził gdyby mógł a o siadaniu nie wspomnę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
hej hej:) no ja się przyznam, ze mam fb i owszem..ale jako, że najwięcej tu swoją przyszłą rodzinę obsmarowałam to teraz jakby obawy mam przed pełnym spersonalizowaniem się... :) My na szczęście mamy wielką gondolę..z resztą cały ten wózek to moloch na wielkich kołach:) bo my z lubym oboje wysocy to mieliśmy obawy, że młody od razu będzie wielki poza tym zwykłe wózki przy nas jak zabawkowe wyglądają;)...mój tata się śmiał, jak młody jeszcze był w brzuchu, żebyśmy mu wersalkę kupili lepiej od razu...po co łóżeczko..luby ma dwa metry więc cała moja rodzina, choć tez nie kurduple ( tata ma jakieś 186) to mają jakiś dziwny respekt przed jego wzrostem haha... a ja jestem cała szczęśliwa, bo każde szpilki mogę ubrać bez zastanowienia;D oczywiście też pomyślałam już o spacerówce, bo Seba jak nie śpi to się awanturuje w wózku troszkę..myślę, że mu tam nudno...ale trudno będzie musiał przetrzymać, nie ma co przyspieszać biegu wydarzeń..póki się mieści w swojej gondoli będzie nią jeździł...choć tez się pcha do siadania jak wariat... mamy w końcu z lubym nasze zaproszenia więc teraz jeździmy na wariata i rozdajemy..byliśmy w weekend pod Słupskiem u mojej rodziny... i młodego tam każdy wytarmosił, wycałował... a temu w to graj...cieszył się jak głupi do sera...poznał swoich przyszłych chrzestnych, bo na światków i chrzestnych wzięliśmy moja kuzynkę z mężem, żeby pod ołtarzem nie robić tłumu...a z powodu którego chodzę cała szczęśliwa, bo pierwszym pomysłem na chrzestną była młodsza siostra lubego;/ w zasadzie próbowała się wprosić..ale jako, że wcześniej ustaliliśmy z lubym, że świadkowie i chrzestni to mają być te same osoby, to powiedziałam mu w tej sytuacji, że młoda jak bardzo musi to chrzestną może być ale moją świadkową nigdy w życiu nie będzie, bo by mi zepsuła całe moje wesele jakby koło mnie siedziała i może jeszcze do kibla ze mną łaziła suknie potrzymać...więc luby se przekalkulował i jej powiedział, że nie może być tą chrzestną, żeby właśnie przy ołtarzu tłumu nie robić, bo chrzestnymi będą świadkowie..czyli moja ukochana kuzynka z mężem...są w naszym wieku i na wesoło jest z nimi więc będzie na pewno kupa śmiechu:) a mi kamień z serca, że mi się pod nogami nie będzie młoda pałętać..swoją drogą to już też jest niezła desperacja żeby się samemu na chrzestną pchać..no i nie wiem czy o to, czy o święta...czy jaki inny ciort ale od świąt młoda sobie odpuściła...w sensie nie przyłazi, nie narzuca się ze spacerami...generalnie NIC z tych rzeczy..może się obraziła daj Panie Boże..ale dla mnie wielka ulga i oddech..a nie chcę myśleć, co by było gdyby tą chrzestną została...chyba by mnie do grobu wpędziła swoją nadgorliwością... ale wracając...byliśmy tam z tymi zaproszeniami i młodego na rękach miało sto milionów osób z mojej rodziny a ten se gaworzyła, uśmiechał się i bajerował...a wczoraj byliśmy u teściów...i u teściowej płakał od wejścia do wyjścia....aż się luby zaczął w drodze powrotnej zastanawiać na głos co z jego rodzicami jest nie tak, że tak dziecko reaguję, bo już drugi raz wpadł u nich w histerię;D a ogólnie to na co dzień całkiem zadowolone z życia dziecko jest i obcych tez się nie boi.. nie wiem..ale trochę się śmiałam w duchu;D Dzisiaj idziemy na szczepienie znowu;/ pewnie będzie płakało to moje dziecię...spróbuję mu pierś przystawić..a i pewnie Pan doktor zacznie coś mówić o rozszerzaniu diety a mi się nie spieszy... tam gdzie byliśmy teraz w weekend jest dziewczynka urodzona tydzień po Sebie..nadawali jej butli, kaszek i herbatek a teraz przy cycu jest zadyma i za bardzo nie chce..więc na głos Cię i siebie laktatorku pochwaliłam potem do lubego, że ja się w sumie Ciebie słucham w tych sprawach i teraz widzę, ze dobrze na tym wyszłam...to też był pełen wdzięczności dla Ciebie, bo widział jaką tamta młoda przy cycu histerię zrobiła...a ta moja (druga) kuzynka (mama tej malutkiej) do mnie, że ona młodej już daje inne rzeczy bo się boi, że potem nie będzie chciała..no tak w perspektywie całego życia to ten miesiąc robi różnice..a ja mówię, że tylko cyca daje i młody ciągnie jak złoto i przybiera tak, że dwa razy większy jest od młodej..to wielkie oczy na mnie robili jakbym dziecku krzywdę robiła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Kochana, jeszcze nie raz ludzie beda tak na Ciebie patrzec. Juz to przezylam przy starszej i jej diecie. Poczytuj sobie to za komplement:-) U mnie dziwili sie, ze nie daje mleka normalnego po roku tylko nadal bebilon. No i jak mozna parowek roczniakowi nie dawac. Uchodzilam za wariatke. Starsza mimo ze na bebilonie to od 5mca jej rozszerzalam i zeby jakos ucierpiala to nie sadze. A bedziecie stosowac blw czy normalnie? Wczoraj bylo rtg, Marta grzeczniutka, dzis ortopeda popoludnu. Mikolajkowa, jak dluzej Cie nie ma to czlowiek teskni:-) U mnie okres:/ 5dni spozniony, ale za to bolesny jak wczesna faza porodu:/ Wczoraj znowu mialam zalamke, wspomnienia pierwszej ciazy. Ani zadna rocznica itp a jakos mnie naszlo:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
mikołajkowa straaaasznie mi się miło zrobiło... DZIĘKUJĘ :) jak byłyśmy w ciąży starałam się pisać, że karmienie to ciężka praca i na samym początku mogą być takie problemy, że jak się chce karmić to trzeba dużo przetrwać i to nie jest tak, jak często się czyta, takie proste a zmęczenie to wróg nr 1, bo sama przeszłam ciężkie chwile przy córce, same te karmienia po 3 godziny, to jak sobie przypomnę, to czasem sama nie wiem jak dałam radę, gdzie to było moje pierwsze dziecko i sama nie wiedziałam, czy czasami nie jest tak jak mówią mi w około, że tak długo karmię, bo nic jej nie leci, że ją głodzę, że męczę itd... i gdyby spojrzeć na to, że mleko mi samo nie leciało, to na serio w ciężkich chwilach można by było w to uwierzyć i powiem Wam, że pisząc to miałam nadzieję, że komuś dodam wiary w siebie i pisałam to też dla siebie, żeby wbić sobie w głowę, że tym razem też mi się uda. Po porodzie starałam się już pisać mniej, bo nie każda karmi piersią a ja wiem, że słuchanie wtedy takiej fanatyczki karmienia może wkurzać i nie chciałam żeby ktoś poczuł się źle dlatego, że nie kp, bo to decyzja każdej kobiety i obojętnie jak karmi to przecież kocha te swoje cuda najmocniej na świecie. Karmienie nauczyło mnie dużo cierpliwości i to nie jest przeczytane gdzieś w książce tylko takie własne odczucie i dla mnie było i jest to bardzo ważne. Jestem przekonana, że karmiąc butelką nie raz by było, że musiałabym coś dokończyć innego, ugotować obiad o konkretnej godzinie, posprzątać itd i np mąż czy mama by karmili a nie ja a tak to karmię i wszystko inne musi poczekać - mi to odpowiada :) Teraz dosyć mocno motywuję siostrę i ona jest już nastawiona, że łatwo nie będzie, bo wolę, aby tak się nastawiła niż później jak ja jakieś depresje łapała, że nic jej nie leci i ostatnio tak mi się chciało śmiać, bo opowiadała, że jej teściowa (osobiście bardzo lubię tą kobitkę) nie może się już doczekać wnuczki ( i wcale się nie dziwię, bo kilka dobrych lat czekali a dopiero pierwszy raz zostaną dziadkami) i namawia siostrę żeby rodziła na miejscu a nie w Poznaniu, bo przecież nie zdążą dojechać itd a siostra się wkurzyła i bezpośrednio się spytała czy chodzi jej o to, że od razu chciałaby ich w szpitalu odwiedzić i zobaczyć to potwierdziła, że o to jej właśnie chodzi i siostra już się boi, że będzie nadgorliwa i nie da im trochę swobody, więc ją nastraszyłam, że jak przejdzie na mm to dziecka nie zobaczy :P Zmotywowała się jak nic :D A tak w ogóle to cieszę się, że w końcu już nie będzie u niej takiego porządku w chałupie :) zawsze mamy z tego ubaw jak przyjechała do nas ciocia i najpierw była u nas (ha, ha córka była mała i bałagan na kółkach) a później pojechała do siostry i ją wychwaliła, że u niej to taka harmonia :D A tak wracając do kp a raczej nie karmienia piersią to podziwiam kobiety, które otwarcie mówią, że kp nie wyszło bo było za ciężko, że nie dały rady itd... ale jak słyszę jak ktoś mi mówi, że w piesiach było pusto, że sama woda to nóż w kieszeni się otwiera, bo to tylko kwestia czasu, czasem tych 3 godzin karmienia, zrozumienia na czym polega kryzys laktacyjny, że czasem tak jest, że dziecko "wisi na cycku" i w ogóle całego mechanizmu działania tej nazsej mlecznej maszyny... a powtarzając mity o karmieniu przyczyniamy się do tego, że wielu kobietom się nie udaje. A chyba każda potwierdzi, że jak się przetrwa początek to później naprawdę jest fajnie. mikołajkowa tak jest, że miesiąc w perspektywie całego życia to tak jak ułamek sekundy i niczego nie będę przyspieszać i co z tego, że jak córka była mała to inne dzieci poduszkami były podpierane (niby już siedziały), były sadzane a same nie siedziały, w chodzikach zapieprzały, nie chodziły a już buty miały i uczone były chodzenia trzymane pod paszki... mnie to nie obchodziło, bo satysfakcję to mam teraz jak patrzę na jej proste nóżki, jak usłyszałam od pediatry "no w końcu jedna na milion z prostym kręgosłupem". A nie mam nic przeciwko spacerówce jak jest rozłożona, ale wiem, że gdybym zmieniła teraz gondolę na spacerówkę to nie koniecznie mnie, ale moją mamę by kusiło, aby podnosić oparcie coraz wyżej i wyżej i w końcu dziecko by się złapało i podniosło, bo wiadomo, że każde dziecko woli wszystko widzieć a żadne nie wie, że jeszcze mu nie wolno. Ja ostatnio zamawiałam zaproszenia dla siostry, bo pracują w Niemczech a najwyższy czas, bo mają wesele w lipcu... tak w ogóle to w maju mamy wesele szwagra, później chrzciny u siostry i właśnie w lipcu wesele siostry, więc impreza za imprezą. Blw u córki nie stosowałam, bo jak zaczęłam wprowadzać inne jedzenie to ona i tak miała to w nosie i wybierała moje mleczko i wtedy myślałam, że robię coś nie tak, że ona nie chce jeść - teraz poczytałam, że to jest normalne, że kp to do roku mleko z piersi to i tak jest podstawa a inne jedzenie to tylko dodatek, bo ona zjadła łyżeczkę, dwie i nie chciała nic innego a później już z przyzwyczajenia zostało karmienie łyżeczką. Tak w ogóle to chyba za bardzo chciałam, żeby się nie ubrudziła, jedzeniem nie bawiła itd, więc trochę nie dałam jej swobody w jedzeniu... myślę, że teraz trochę zmienię podejście... no czas pokaże. Wydaje mi się też, że synek będzie miał większy apetyt, bo córka raczej z tych niejadków kiedyś była - teraz już lepiej jak nie ma wolnego dostępu do słodyczy. Mamy teraz fajne krzesełko do karmienia (żadnych ceratek, podkładka do jedzenia wyjmowana i tylko wystarczy umyć), które tylko czeka aż zacznie sam siedzieć, więc będziemy próbować. A ostatnio dla synka szwagra na roczek kupiliśmy fajny samochodzik i myślę, że naszemu też kupimy bo na serio fajny, choć nie wiem jak sprawdzi się w użytkowaniu http://allegro.pl/jezdzik-chodzik-pchacz-deluxe-3w1-muzyka-dzwieki-i5211748425.html Mój coś dzisiaj więcej śpi... aż jestem w szoku, bo na dwór jeszcze nie wychodziliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Kasiu utrata dziecka zostaje w głowie chyba do końca życia, ale masz swojego Aniołka, który nad Wami czuwa... W ciąży z córką przez pierwsze miesiące w ogóle nie potrafiłam się cieszyć, bo nie wierzyłam, że dotrzymam do końca ciąży... strasznie się bałam i wiem, że gdyby coś się stało to byłoby mi strasznie ciężko, bo miałam chwile załamania jak tak długo czekałam a co dopiero w takiej sytuacji - podejrzewam, że jest to ogromna tragedia dla kobiety. Moja mama poroniła dwa razy i jak czasem coś tam wspomni to widzę jak to do tej pory przeżywa. Żadna kobieta nie powinna tego przeżywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
mikołajkowa, bo tak jest, że jak mamie coś nie odpowiada to dziecko to wyczuwa i jakby to napisać... ha, ha Twój synek Twoją "sympatię" do teściów wysysa z mlekiem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Hej dziewczyny. Dawno sie nie odzywalam, bo mam nawal roboty w domu. W niedziele bylam na studiach, zaczynaja mi sie powoli kolokwia i egzaminy. Mam zrobic projekt do niedzieli a z Malym to juz nic nie jest proste teraz. A i w niedziele komunia mojej siostry wiec tez wypadaloby pojechac cokolwiek pomoc. Ale z Malym to nie bedzie pomaganie a glownie przeszkadzanie. Maz mi na razie nie moze pomoc, bo na budowie mielismy hydraulikow w tamtym tygodniu a dzisiaj nam robili wylewki posadzek. I on musial ogolnie tam podszykowac wszystko a ja dodatkowo obiad dla czterech chlopa wiecej. Cale lozko prania do wyprasowania mam, ale chyba sie wezme dopiero jutro, bo wczoraj i dzisiaj pogoda u nas 24 stopnie i zL na dworze nie siedziec. Wiec spacerujemy sobie w ta i w tamta strone po 10 razy dziennie. Nawet nie wiecie jak sie ciesze, ze na wsi mieszkam. Jak bylam mala to tak zazdroscilam tym miastowym tego MIASTA a teraz? za nic bym sie nie przeprowadzila. A jak cieplo to i ludzie wychodza na ulice i zawsze ktos zagada. I dwie sasiadki maja dzieci tez ze stycznia i tak chodzimy z tymi wozkami.:) no wszystko byloby dobrze gdyby nie ta moja tesciowa. Ale to jest zolza. Nie ma osoby na wsi kto z nia gada, bo ona sie ze wszystkimi kloci. teraz maz jej troche nagadal zebysie ogarnela i przestala pic, bo nie bedzie potem wnukowi mowic ze ma babcie alkoholiczke. Kobieta 45 lat, ubiera sie jak mlodziezowka, brzuch(ol) na wierzchu, poobwieszana milonem wisiorkow, lancuszkow itp. A pierscionki ma na kazdej rece (i wszystko zloto lub srebro). Robi z siebie woelka Pania bo 10 lat pracowala za granica i postawila sobie chalupe taka ze ho i drugi dom obok na dzialce, w stanie surowym, ktory oddala mojemu mezowi. No i jak oddala to nie powinno jej juz obchodzic co my tam robimy. Ale nieeeeee.... ona z morda do mojego meza, dlaczego grzejnik nie w tym miejscu co ona chciala?! Normalnie myslalam ze padne. I na wszystko ma odpowiedz, wszystko wie jak powinno byc i oczywiscie wszystko chce wiedziec. I jak czegos nie doslyszy to "ale co?" razy sto. pokazywalam babci cos tam jak poszlysmy na budowe i oczywiscie musiala zobaczyc z okna od siebie i wyszla. No i jak cos tam pokazuje ze to tu bedzie. A ona ale co. No to mowie co. A ona: no tak tu bedzie to, a tam to i to, a tam tamto. Wnerwila mnie na maksa. Powiedzialam mezowi ze albo zasadzimy cos gestego i zaspawamy boczba furtke do niej albo ja tam mieszkac nie bede. No i on jej mowi o tym zeby sie w koncu ogarnela i ze my tam jalowce bedzie sadzoc i ze furtke zaspawa. To ta sie tylko szyderczo zasmiala i poszla. Potem z tekstem do niego ze ona Michala nie musi widywac, bo go no urodzila czy cos tam cos tam. To jest taka ciezka osoba. Ja nie wiem jak mam z nia rozmwiac. Na sam jej widok mi sie niedobrze robi. W ogole nie bede sie chyba odzywac i tyle. w sumie dzieki Bogu i tak sie obrazila, bo poklocila siez drugim synem i moj maz sie i tak wtracil i jest wielce obrazona i na nie. A kij jej w tylek. Ja mam dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Kasia nie wiem co czulas i co musisz czuc, ale Aniolkowi jest dobrze tam gdzie teraz jest. Ja ostatnio podwozilam nowa kolezanke ze studiow i tak gadalysmy przez droge o weselach itp. no i opowiadala ze byla w ciazy niedawno, wzieli slub ale poronila. I nie wiedzialam co powiedziec. Ja sie tu ekscytuje Michasiem jak glupia a jej musialo byc tak ciezko. Ja to mam wyczucie no:( a mojemu to chyba zab wychodzi. taka gulka ma dziasle mu sie zrobila i taka biala i tam rece pcha tylko i w nocy i budzi z miauczeniem. Chyba dolna prawa dwojka... :) na dworze mi tyle teraz spi ze przez tydzien w domu tyle nie przesypia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, no niestety miewam takie załamki, z czasem pojawiają się chyba one coraz częściej, a może częściej gdy takie maluchy są wokół. Po prostu musze się wtedy wypłakać i jest ok. Najczęściej robimy to razem z mężem. Bo to nie tylko kobiety przeżywają. No nic, nie chcę tutaj wchodzić na dołujące wątki, bo przecież to temat o naszych dzieciaczkach a nie traceniu maluszków. Poza tym to bardzo ciężki temat i nie każdego interesuje. My dziś po ortopedzie. Juz sami nie wiemy o co biega. Mc temu wszystko było git i rtg robiliśmy teraz tylko po to by sprawdzić, bo obciążenie genetyczne spore jest. Niby rtg nie jest bardzo złe, ale usg już gorsze. No i wracamy do szerokiego pieluszkowania 24/7, przez kolejne 2 mce. Teraz czy facet chce nas na kase naciągnąć czy rzeczywiście coś jest nie halo. Człowiek już nie wie co ma myśleć. Możnaby iść gdzieś indziej, no i jak ktoś powie że nie trzeba tego pieluszkowania a okaże się ze byłokonieczne. I bądź tu mądry....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Kasiu jak Ci pomoże to pisz o swoim Aniołku. Może to dziwnie zabrzmi, ale jak tak długo się staraliśmy o córkę to później jak się udało to sama sobie wyobrażałam co będzie jak poronię i nie potrafiłam myśleć pozytywnie, po prostu bałam się cieszyć a ciąża minęła mi za szybko, bo dopiero ostatnie miesiące poczułam, że chyba się uda i była wielka radość. Co do ortopedy to kiedyś słyszałam, że niektórzy naciągają i czytałam, że niby tylko w Polsce jest takie cuś jak szerokie pieluchowanie, ale piszę co słyszałam, bo za bardzo się nie znam i jakoś nie drążyłam tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19870210
czasem trzeba się wygadać i wypłakać zwłaszcza po stracie dziecka! U mnie przygotowania do chrztu pełną parą i powiem wam że żeby mi się tak chciało jak mi sie nie chce to było by dobrze ale cóż trzeba sie zmobilizować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćagnieszka
Fajne te wasze dzieciaczki:). Zuzia złapała jakiegoś wirusa, a my z mężem zapalenie migdałków leczymy. Dobrze że pogoda nie dopisuje to przynajmniej spacerów nie żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Agnieszka uwazaj na to zapalenie migdalkow. Jezeli to jakies bakteryjne to najlepiej z maseczka do Zuzi podchodzic. Moj Michal zlapal to od meza wujka, ktory z nami mieszka i wtedy wyladowalismy z nim na szpitalu ze wczesnym stadium sepsy. A jaka wirusowka? Tak w ogole to dopiero zobaczylam Twoja Mała- slicznotka mala:) u nas pogoda w miare. Slonce dzisiaj caly dzien ale taki chlodnieJszy wiatr. Ale w zaciszu mam miejsce na tarasie takie, ze tylko wyprowadzilam wozek a Michas zasnal. :) Ewema co tam u Ciebie? A Gosia grudniowa mamusia sie tez dawno nie odzywala :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
hejo..:)u nas szczepienie w miarę... trochę płakał ale bardziej płakał dzień wcześniej u teściowej hehe..młody 17-ego miał 4 miesiące a już waży 8375 także mamy z nim trening;D w zasadzie was to nie zdziwi pewnie bo Wasze skarby też nie małe ale u mnie naokoło same wypierdki do niego, ze jakby ręką zdzieli to wióry by leciały;D no i mamy pierwszego zębola...prawa dolna jedynka..opukana łyżeczką, oficjalnie zatwierdzona przez lubego..tylko od prezentu się miga ten luby, że niby pierwsze słyszy...myślałam, ze po tych kolkach młody da nam odpocząć ale nie ociąga się chłopak...już wiem czemu te noce takie dziwne były i w zasadzie jak na ząbkowanie to na razie jest całkiem lajtowo..ale na wszelki wypadek już kupiłam coś przeciwbólowego w razie niepohamowanego płaczu..no i maścią mu smaruję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dajesz Mikolajkowa jeszcze debridat moze? Mika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
nie daję..myślałam o tym żeby dawać, bo po nim spał jak zabity i nic mu nie było ale nie wiedziałam jak lekarza o to poprosić..powiedziałam mu o tych jego nocnych akcjach, bo akurat nocą przed szczepieniem dał czadu tak, ze myślałam, ze zejdę..obudził się o 2:30 i zaczął się kopać, miotać..cyca nie chciał...to go podniosłam żeby sobie odbił może..a ten se zaczął nawijkę do kijka...środek nocy a temu się na gadanie zebrało...no to zapytałam lekarza co to może być, to ten mnie zapytał, czy dziecko jakichś większych emocji nie miało na 2-3 godziny przed zaśnięciem...a ja do niego, no ze akurat dzień wczesniej bylismy u teściów i strasznie tam płakał, ze sie uspokoić go nie dało....no to doktorek stwierdził, że dziecko w nocy przeżywa wszystkie emocje z dnia a najbardziej te 2-3 przed zaśnięciem, więc już sie powinno je wyciszac i nawet nie zabawiac już za bardzo...mówię mu, ze bąki tez przy tym puszcza..a on, ze to nie ma już raczej wpływu i to tak przy okazji raczej...więc skończyły mi się argumenty..:) więc wychodzi na to, ze mam emocjonalne dziecko..co by nie było takie dziwne, bo jak same zauwazyłyście może mniec to po mnie;) no i troche na tego zęba tez zwalam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
hehehe "mniec"..polska język trudna język hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
mikołajowa gratuluję ząbka... my nadal bezzębni ;) Córka identycznie często się w nocy budziła i nagle ząb się pojawiał, miałam wrażenie, że budzi się co 15min... teraz jeszcze wszystko przed nami. A jak do końca jeszcze się nie wyrznął więc jeszcze może go trochę męczyć, bo pewnie dziąsło bardziej wrażliwe. Dzisiaj mijają dwa tygodnie od kiedy córka miała ospę i na razie mały nic nie złapał, więc jest nadzieja, że jednak pojedziemy na wesele całą bandą ;) Moja córka dzisiaj do mnie: "mamo mój braciszek to nasz mały skarb, ja jestem duży skarb a ty mamo jesteś wielki skarb" ha, ha no wielki to się zgadza ;) Wczoraj było spotkanie w przedszkolu i mąż został poproszony żeby zostać dłużej i pani przedszkolanka mówi, że córcia rozstawia chłopców po kątach, mówi co mają robić, zachowuje się jak dziecko dużo starsze niż 4 letnie, na śniadaniu zamiast jeść to buzia się jej nie zamyka, bo siedzi z taką co też lubi gadać (a ja zastanawiałam się dlaczego zdarza się, że przynosi śniadanie do domu) i mąż jej doradził, że ma na śniadanie sadzać ją przy innym stoliku i dzisiaj śniadaniówka była pusta, więc poskutkowało... a na koniec dodała, że jest cholernie inteligentna - coś mi się wydaje, że pewnie nie raz miała z nią rozmowę, bo córka czasem dosłownie gada jak stara. Podobno jak jakieś dziecko np płacze to podchodzi, zaczyna tłumaczyć, pocieszać i już sama nie wiem czy to dobrze czy źle, bo poprosiła męża nie po to żeby ją chwalić chyba. A jak mąż mi o tym powiedział to od razu skwitowałam, że wychodzi wychowanie bez klapsów a tłumaczenie, tłumaczenie i jeszcze raz tłumaczenie jej każdej sytuacji kiedy coś źle robi i później to naśladuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
a dziękuję..:)chociaż niepocieszona jestem, że mu się tak spieszy..człowiek się nie może nacieszyć i nasłodzić tym swoim małym dzidziolem i chciałabym żeby to wolniej wszystko szło...ale co zrobisz, już mu przecież nie cofnę tego;) no to niezła aparatka Wam rośnie laktatorku:) może Panią przedszkolankę przerasta jej inteligencja, bo pierwsze słyszę, że za to się na dywanik trafia;) a ja wolę takie dzieci niż takie flegmy...no chyba, że zaczynają być przemądrzałe i bezczelne to wtedy moja sympatia spada proporcjonalnie...moja kuzynka miała taką małą mądralę..na szczęście młoda z tego wyrosła, bo nieźle dawała popalić..włącznie z głośnym wybrzydzaniem i komentowaniem prezentów jakie ode mnie (lub kogoś) otrzymała..no ale czego wymagać od dziecka skoro kuzynka (jej mama) głośno przy młodej opowiadała komu popadnie, że dziecko jest w tym roku obrażone na mikołaja, bo nie dostała jednego prezentu ze swojego listu do niego..jakiegoś pieska za 300 zł...dostała mnóstwo innych rzeczy mega drogich i tańszych...no ale jak tu się cieszyć jak pieska nie ma.. teraz mam jeszcze pytanie z serii pielęgnacyjnej...booo..ja nie jestem fanką tego sterylnego chowania dziecka, żeby mu wszystko po 100 razy wyparzać i żeby się czasem nie wybrudziło..a niech se zeżre trochę piachu:P ale do czego zmierzam..kończy mi się proszek do prania dla młodego i kusi mnie, żeby już prać mu w naszym..nie z oszczędności-stąd ten mój prolog..tylko nie wiem czy to tak dobrze te dzieci chronić przed wszystkim...ja mam wrażenie, że z tego się właśnie te alergie biorą...jak to jest u was?? długo macie zamiar prać młodym w dzieciowych proszkach?? doktorek nakazał dać już mafefkę czy jabłuszko...a ja jakoś tak nie wiem...no zwlekam:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja też zwlekam z tym:-) gdy będzie w 6 m-cu to pod koniec 6-tego zacznę wprowadzać gluten i wtedy stopniowo dołączać będzie mafefka...ziemniaczki...jabłuszko...ma czas:-) a jeżeli chodzi o pranie to ja już od dawna piorę w "dorosłym" proszku...od małego prałam w płynie bobini, a gdy mały miał gdzieś...no nie wiem...tak ok.2,5 m-ca piorę dodając kapsułkę ariel...i wszystko jest ok...tylko jego ciuszki piorę osobno- bez naszych v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i się sprawdza:-( tak jak mówił wczoraj mój kumpel, że na majójwkę zapowiadają 30℃...10 na piątek, 10 na sobotę i 10 na niedzielę:-):-):-):-):-):-):-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Majówka że hej v:-):-):-):-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wow! Jak mały otwiera kachel widać mu biały punkcik na dziąsełku na dole:-) łyżeczka jeszcze nie stuka bo ząbek jeszcze pokrywa błonka ale jest!jest!jest! Mały ma 4,5 m-ca...ewenement wśród rodzeństwa...jego brat miał 7m-cy i kilka dni jak miał ząbka a siostra 6 m-cy i kilka dni...i zacznie się podgryzanie cycola v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
My z pyskowaniem i takim zachowaniem walczymy od samego początku i my sobie dajemy z nią radę bardzo skutecznie, ale trzeba się czasem nagadać, ale za to moja mama nie rozumie jak się mówi, że ma nie pozwalać na to czy na tamto, bo na serio czuję, że córka zacznie to wykorzystywać a na pewno nie pozwolę żeby wchodziła komuś na głowę. Myślę, że może właśnie przedszkolanka trochę odpuściła z konsekwencją i może miała jakaś "dorosłą" z nią dyskusję. Ostatnio mieli konkurs wśród przedszkoli na rysunek i całość naszkicowała sama i zaczęła kolorować i nagle się jej znudziło i poszła do swojego pokoju, więc żeby było szybciej (czas nas trochę gonił) pokolorowałam jej dosłownie dwa kwiatki (na całej wielkiej kartce A3 było ich na serio sporo) i u jednego z ludzi zostawiła niepokolorowaną szyję, więc maznęłam jej ten kawałeczek. No i wchodzi córka i siada do kolorowania i nagle wielki lament "mamo ja tych kwiatków nie malowałam, a ta szyja miała być nie pomalowana, dlaczego mi taką przykrość zrobiłaś, pani mówiła, że mamy to sami malować, popsułaś moją pracę i moje zadanie..." no po prostu pierwszy raz nie wiedziałam co mam dziecku powiedzieć :P Skończyło się na obiecaniu, że całość już sama zrobi a te dwa kwiatki musiałam choć trochę wymazać gumką i jak sama poprawiła to już było ok. Mąż był w szoku jak wśród tych wszystkich kwiatków zobaczyła które nie malowała i to dosłownie w sekundzie jak tylko usiadła do dalszego malowania. Co do prezentów to ona zawsze cieszy się ze wszystkiego, teściowa często mi mówi, że jest w szoku że mała kolorowanka może sprawdzić dziecku tyle radości. Co prawda niczego za bardzo jej nie brakuje, bo od kiedy się urodziła to ma swoją skarbonkę i każdą kasę na urodziny i inne okazje nigdy jej nie zabieraliśmy i np teraz kupiła sobie za swoje trampolinę, teraz ma ochotę na rolki, więc też jej kupimy, bo ja do tej pory nie potrafię jeździć czy na rolkach czy łyżwach a chciałabym. A z trampoliny ostatnio mama korzysta... najpierw trochę pobiegamy a później wskakuję z nią i skaczemy. Muszę poczytać, bo może jakoś specjalnie można spalać oponkę z brzucha ;) Co do proszku to też piorę w naszym, choć mam jeszcze dziecięcy i korzystam z niego jak mam mniej ciuszków i ręcznie jadę a jak piorę rzeczy córki i syna w pralce to już zwykły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×