Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam już dość swojej żony

Polecane posty

Gość outofcontext
Należy podnieść poziom serotoniny w mózgu poprzez intensywne ćwiczenia fizyczne, dietę z wysoką zawartością węglowodanów i niską białek, terapia związku i techniki radzenie sobie za złością. Są też jakieś suplementy i leki w ekstremalnych przypadkach, ale u nas w Polsce nie są takie rzeczy dostępne. I nie należy pytać o nic wprost.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość outofcontext
Lepiej przeczytać wszystko, to będziesz wiedział czy to rzeczywiście to, bo teraz trudno przepisać całą książkę. Jeżeli ona myśli, że jest idealna i nie w niej tkwi problem, to może z tą terapią jej nie wyjeżdżaj tak pod jej adresem, tylko przedstaw to tak, że to Ty chciałbyś coś zmienić na lepsze w Waszym związku, ale nie ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak właśnie myśli,składa wszystkie winy na mnie a jak już robię tak jak chce to wyszukuje nowych problemów i błędne koło się zamyka,wydaje mi się że wiem w czym jest problem i mówię jej o tym ale nie chce nawet słuchać i twierdzi że to nie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość outofcontext
A czy ona sama wie o co jej chodzi? Mówi w czym problem? Czy oczekuje, że Ty się domyślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona nie widzi problemu,ja się czepiam i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość outofcontext
Terapia to chyba jedyne rozwiązanie. Chyba za bardzo się przyzwyczaiła, że to ty jej nadskakujesz i próbujesz rozwiązywać problemy. Chyba tylko specjaliści potrafią poradzić sobie z takim podejściem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autor tematu dawno wyparowal. Zonie pewnie nie podobalo sie ze byl takim prostakiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorze, nie jestem kiepskim detektywem - założyłeś temat jako pomarańczowy gość, następnie odpowiedział ci niejaki na niebiesko zalogowany rommel, któremu odpowiedziałeś jako niebieski gość - masz niestety pecha, bo zapomniałeś się wylogować, wszyscy niebiescy to posiadacze stałego nicka - wystarczy kliknąć w profil niebieskiego gościa, a wejdziesz w jego profil. Czyj to profil? ROMMELA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie lubię, jak się ze mnie idiotkę robi, bo nią nie jestem, dlatego zraziłam się lekko do rozmów z Tobą, autorze, zresztą - nie jestem w stanie już chyba Ci nic więcej doradzić. Mam tylko pytanie, czy potrafiłbyś u siebie wymienić tyle negatywnych cech charakteru i zachowań, ile wymieniłeś u swojej żony? Umiesz patrzeć obiektywnie? Widzisz u siebie jakieś wady w ogóle? Jaka solidarność jajników? To, że Ci opisałam swoje doświadczenia z jedynej mi znanej perspektywy, czyli z perspektywy kobiety uważasz za stronniczość? Czy to, że próbowałam Ci uświadomić, jaka może być EWENTUALNA przyczyna zachowania żony i co MOŻE czuć, oznacza, że stoję po jej stronie? Otóż nie. Żeby móc obiektywnie spojrzeć na sytuację, musiałabym znać Was oboje. Znać, a nie tylko czytać. Czytając zaś relację jednej ze stron, która z oczywistych względów pokazuje się tutaj w dobrym świetle, mogę jedynie domniemywać. I być może troszkę bronię Twojej żony, ale to tylko z tego względu, że jest ona na przegranej pozycji w twoim poście - nie może się wypowiedzieć jak ona to widzi, nie może się bronić. Zazwyczaj mówi się, że prawda leży gdzieś pośrodku, a wina po obu stronach. Nigdy nie jest tak, że jedna osoba jest całkowicie idealna i bez wad. I przychodzi mi tylko jedno do głowy - poszukaj przyczyn, zanim zaczniesz leczyć. Przeanalizuj w głowie co mogło się stać, może w dalekiej przeszłości, co zepsuło Waszą relację. Uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny, nie można jednego dnia kochać, drugiego nienawidzić. A jeśli winą za całe zło obarczasz żonę, nie dziwię się, że nie chce współpracować. Pomyśl kiedy zaczęło się psuć, w jakich okolicznościach i jeśli ją kochasz i chcesz naprawić, to nie obwiniaj. Czy ona mówiła Ci w ogóle dlaczego tak się zachowuje? A jeśli mówiła, to jaki powód podawała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×