Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

boli was to ze inne nie musza pracowac

Polecane posty

Gość gość

co? pracusie?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boli cholernie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boli je boli, nawet nie wiedza ile teraz trwa urlop :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie pracują i są uzależnione całkowicie od 2 osoby:) swietnie:) pozazdrościć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie , nie boli :) ale za to ciebie chyba coś rusza w temacie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To przykre, ze az tak malo kreatywni jestescie i w kolko powielacie te same watki. Apeluje o odrobine wyobrazni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe mnie nie boli ze inne nie musza- mnie boli ze musze ja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ktoś nie musi to mnie nie boli, jak ktoś musi a nie pracuje i ode mnie nie woła to też mnie nie boli, boli mnie jak któraś nie pracuje i kombinuje jak tu wyciągnąć na lewo jakiś macierzyński czy l4 z moich podatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie by osobiscie bolalo gdybym w ogole nie pracowala..nie wyobrazam sobie prosic meza na przyslowiowe majtki...co prawda pracuje tylko 16 gdz tyg. I zarabiam calkiem ok:) powiedzmy ze za moja wyplate stac mnie wykarmic 2 doroslych I 3, 5 latke, przez caly miesiac I jakis ciuch sobie lub malej, nigdy nie zazdroszcze ani nie zazdroscilam mamom nie pracujacym, kazdy jest kowalem wlasnego losu, to raczej moje sasiadki zazdroszcza mi ze moge sie wyrwac z domu I mam na swoje..do tego nasz laczny dochod, moj I meza pozowolil nam na zakup domku..na wszystko pracujemy razem, nikt mi nigdy nie powie ze na kims zyje..ale zazdroscic mamie niepracujacej? Nigdy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi to lotto każdy niech robi co chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie boli,po prostu nie szanuje kobiet wiszacych na czims garbie (czytaj meza ktory sie zaharowuje a ona zbija baki w domu),obarczanie kogos odpowiedzialnoscia za utrzymanie rodziny to skrajny egoizm i nie rozumiem jak mozna to robic ukochanej osobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak kogoś może boleć że ktoś inny nie pracuje...przecież praca to część naszego życia który nadaje sens istnieniu. Po to się uczymy, szkolimy itp żeby kiedyś pracować mieć pieniądze i mieć komu co zostawić po śmierci np. dzieci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy praca j est sensem życia ? no to chyba zależy czyjego :) większosć pracuje bo musi , część bo chce ale chyba tylko nieliczni uwązają ,ze praca to sens ich życia . I czy to dobrze czy źle dla nich - nie wiem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie musisz szanować takich kobiet , one maja prawo nie szanować ciebie i ok .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przepraszam bardzo a ja jak siedzę w domu bo zajmuje się dzieckiem to znaczy ze wisze na czyims garbie???!!! zycie to sinusoida, raz lepiej raz gorzej, zycze wszystkim pracujacym mamusiom zeby sobie chociaz raz powisialy na czyims garbie i pomyslaly, ze dla reszty spoleczenstwa sa trutniami, tak jak teraz mnie sie ocenia! byl taki czas w zyciu mojego meza ze doslownie nie mial nic, nigdy mu tego nie wypomnialam tylko pomagalam i wspieralam i teraz sam przyznaje ze gdyby nie ja nie osiagnalby tego co ma teraz, a ma bardzo duzo, przepraszam, mamy - czy to znaczy ze wtedy wisial na moim garbie?? jezeli dwoje ludzi sie kocha to tez sie wspieraja i materialnie i niematerialnie a dla mnie to totalna arogancja ocenianie zycia kogos, kogo nawet nie znamy i nie wiemy w jakiej jest sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie boli. Ja nie muszę, mój mąż mógłby sam utrzymać naszą rodzinę na świetnym poziomie bo b.dobrze zarabia. Pracuję, bo chcę. Mam ciekawą pracę, rozwojową. Nie mogłabym być pasożytem. Z szacunku do samej siebie i chęci własnego rozwoju. A jeszcze niezła kasa z tego jest. Czego chcieć więcej? Poza tym praca sprawia mi przyjemność. Nie wiedziałabym co mam w domu z sobą zrobić. Bezproduktywne siedzenie na tyłku to nie dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w kazdej pracy kobieta na szeregowym stanowisku jest traktowana jak smiec , wyzyskiwana poniżana -i jak pracodaqca ma kaprys to moze rzec w kazdej chwili -wypad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co mnie to obchodzi? jak ktos nie musi i nie chce pracowac to niech nie pracuje, dynda mi to:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
potem to się odbije na emeryturce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe, a co Ty liczysz jeszcze na emeryture z ZUS??? jak tam wole sobie sama odkladać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No a ja Wam opowiem coś innego....nie pracuję, choć bardzo bym chciała. Mieszkamy w domu więc na co dzień wiadomo, zajęcia mam w brud no ale nie o to chodzi. Mianowicie co jakiś czas czy to sąsiedzi, czy znajomi wyskakują z pytaniem "pracujesz gdzieś?, a czego nie pracujesz?". Już znudziło mi się odpowiadanie więc mówię krótko :"nie, bo nie muszę" no i wtedy miny są nie tęgie. Fakt faktem, nie musze pracować. Mam na tyle dobrą syt materialną, ze moge pozwolic sobie na siedzenie w domu. Ale osobiście wiem i to odczułam, ze niektórych to na prawdę boli. Przecież to nie moja wina, ze ktoś jest obłożony kredytami, pracuje całymi dniami i ledwo wiąże koniec z końcem, prawda? I nie "pije" tutaj do nikogo. Po prostu mam sąsiadów i ich zachowanie czasami sporo względem mojej rodziny mówi. Pozdrawiam wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardziej to mnie boli ze siedzi taki debil jak ty autorko na kafe i zaklada caly czas te durne tematy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilliana
Nie boli, ale czasem dziwi brak ambicji. "w kazdej pracy kobieta na szeregowym stanowisku jest traktowana jak smiec , wyzyskiwana poniżana -i jak pracodaqca ma kaprys to moze rzec w kazdej chwili -wypad" - ty chyba znasz tylko prace fizyczne. z dobrym wykształceniem kierunkowym nic takiego nie ma miejsca. trzeba się może było uczyć a nie narzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez sie spotkalab z syt, jak gosc wyzej, ze sasiedzi pytali itp, mnie tez, czasem czulam politowanie w slowach, ale odkad kupilismy 2 nowe auto, wyjezdzamy na wczasy zagranice, i zyjemy na wyzszym poziomie, przestali sie pytac, maz zarabia duzo, zarbia wiecej niz 2 racujace osoby na zwyklych stanowiskach, a ja musze byc w domu, bo mamy chorowite dziecko, przyklad 2 tyg temu 3 tyg zapalenie oskrzeli, w grudniu szpital, teraz zapal.spojowek, i ciagle mala w domu, ale ludzie maja bol d**y, a ja mam to w nosie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale wy jesteście głupie szok.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co do braku ambicji - ja mam same koleznaki po studiach, roznych studiach - od technicznych po humany. i co? kazda, ktora musi pracowac, bo jej chlop ledwie przedzie, albo maja kredycik na 20-30 lat, opowoada, ze ona pracuje, bo jest ambitna ;). a na czym ta ambitna praca polega? jedna sprzedaje w sklepie u swoich rodzicow (po filologii), druga jest sekretarka w firmie budowlanej (pani inzynier), dwie kolejne sa referentami w adm panstwowej (po 2 kierunkach ekonomicznych jedna, druga po filologii), kolejna pracuje w szkole jako nauczycielka i tak by wymieniac w nieskonczonosc. zarobki niewielkie, praca malo ambitna - juz najlepsza chyba w szkole... ale sie nazywa, ze sie ambitnie realizuja w pracy ;). a ja sie chwilowo nie realizuje, bo mam dziecko, a przy okazji robie doktorat. no ale ja jestem nieamibitna, bo nie tyram na slabym stanowisku za niska pensje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boli mnie ale noga hahahaha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mnie nie boli, tylko zadroszcze:) pozdrawiam wszystkie mamusie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilliana
ale nie każdy ma nudną i mało rozwojową pracę! Są nie tylko sprzedawczynie, sekretarki, ale też np. dziennikarki, naukowcy, pisarze, informatycy, projektanci, prezesi, osoby na stanowiskach kierowniczych, artyści. nie można oceniać innych tylko perspektywą nudnej pracy za małe pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilliana
doktorat to akurat praca. nawet jak nie masz stypendium, to doktorat jest pewną inwestycją w przyszłość. chyba że robisz go z zamiarem, że nigdy się i tak pracą w zawodzie nie skalasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×