Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

kto ma dziewczynke i chłopca razem w pokoju

Polecane posty

Gość gość
ZNIKOMA liczba rodzin w Polsce może sobie pozwolić na dom 120m2 więc Twój przykład jest niereprezentatywny ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam jedno dziecko i 68m2 (salon, sypialnia, pokój dziecka). Gdybym miała drugie innej płci to zrezygnowałabym z sypialni aby dzieci nie musiały być razem, bo sama gniezdzilam sie do 16 roku zycia w jednym pokoju z siostra i rodzicami (przedzielonym scianka działową, ale z siostra razem, nawet w jednym łóżku spalam). Byly inne czasy ale nie mogę powiedziec, żeby to były dla mnie wtedy komfortowe warunki, siostra 5 lat mlodsza, nikogo nie zapraszałam bo gdzie? Swojemu dziecku chce zapewnić cos więcej. Co do Ciebie autorko to może jest opcja zrobić aneks w dużym pokoju a kuchnię przerobić na pokój dla jednego dziecka? Bo różnica wieku i płci to jednak trochę problem i nie ma co gadać, ze kiedys ludzie po 10 osob w jednej izbie mieszkali, bo nie o to chodzi aby się cofać, prawda? No i pewnie z rok dziecko pośpi z Wami w pokoju, czy od razu pakujecie go do córki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przecież to normalne warunki, gdzie izba o któej mówisz a gdzie normalne mieszkanie w dobrym stanie, tylko dzielone z młlodszym rodzenstwem? wiadomo ze jak jest dzielony pokoj z wiecej niz 1 osoba to moze byc nieciekawie ale nie porównojmy tego do izdeb, do mieszkania w czworo w kawalerce, ani innych strasznych rzeczy boze swiety ludzie mieszkaja w akademikach, jezdza na kolonie, obozy tam jest i po kilkanascie osob na jeden pokoj! czy wyscie juz całkiem na głowy upadli? to ze jako dzieciak nie mieliscie idealnie to nei znaczy ze to pokolenie ma teraz mieć łabedzie pierze pod tyłek podtykane, przeciez kaleki sobie chowacie masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 latka i malenstwo w jednym pokoju to problem? Nie przesadzajcie. Ja rozumiem ze 10 latki moga juz potrzebowac wlasnego pokoju, ale takie maluchy? I tak napewno bawi sie w wiekszosci w salonie. Mysle ze dzieci spokojnie moga mieszkac w jednym pokoju. Zaczniesz sie stresowac, jak maly bedzie mial gdzies 4 latka, zacznie broic i starszej siostrze moze przeszkadzac, ale teraz? Wydziel jeden kacik dla malenstwa i jeden dla corki, zeby wiedziala, ze ma swoje miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu 16:32 pisałam o izbach bo co chwila ktos pisze "a my żyliśmy w 3,4 na jednym pokoju i żyjemy" - no ok, ja też żyję ale czy to znaczy, ze mam nie próbować polepszać swoich warunków mieszkaniowych? U autorki problemem jest to, ze dzieci raz, ze będą różnych płci a dwa, ze spora różnica wieku, na najbliższe dwa lata ok ale co potem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja opowiem coś z perspektywy dorosłej osoby, która ma już dzieci i której relacja z bratem jest dobra, paradoksalnie dzięki oddzielnym pokojom. Pierwsze sześc la mojego życia mieszkałam z moimi rodzicami w pięknym dwupokojowym mieszkaniu w ładnej kamienicy w centrum dużego wojewódzkiego miasta. Pokoje duże, sloneczne i wysokie. Byłam też małą indywidualistką, która najchętniej czas spędzała sama, dopiero w podstawówce zaczęły się koleżanki a w LO chłopcy. Ale do rzeczy Miałam 6 lat jak mama zaszła w ciążę i oczekiwała mojego brata Ja nie byłam z ego faktu zadowolona i nie chciałam oddać pokoju. Rodzice zamienili się więc na mieszkanie z jakimś starszym małżeństwem, które chciało zamieszkać w pięknej, przedwojennej kamienicy. Przenieśliśmy się do czteropokojowego mieszkania w wielkopłytowcu na obrzeżach miasta. Salon spory, ale pozostałe 3 pokoje- klity maksymalne, ale każdy miał swój pokój, a rodzice sypialnię. Długi czas nie chciałam integrować się z bratem, miał zakaz wstępu do mojego pokoju itp. Dzięki temu nie działał mi tak na nerwy i mogłam złapać dystans i cierpliwość do niego i całej tej sytuacji. Dogadywać się, a potem przyjaźnić zaczęliśmy jak ja poszłam na studia. Nie był już namolnym ciekawskim przedszkolakiem, a ogarniętym chłopakiem. Pomagałam mu w lekcjach, on coraz częściej zwierzał i się, radził się mnie. Kryłam go też przed rodzicami i często podpisywałam złe oceny w dzienniczku. Kiedy wyszłam za mąż i urodziłam synka, wybór chrzestnego był oczywisty. Jak wyjechał na staż do Bostonu o codziennie wstawałam w nocy (inna strefa czasowa) by pogadać na skype z nim. Jak wrócił popłakałam się ze szczęścia. Nie wiedziałam, że tak za kimś tęsknić. Z kolei mój mąż wychował się w pokoju z dwójką rodzeństwa. Jego siostra jest indywidualistką jeszcze większą niż ja. Nawet sobie nie wyobrażam jak musiała się męczyć. Dziś mieszka sama w dużym mieszkaniu, z nikim się nie związała, a na imieninach lub świętach u teściów nie wytrzymuje w jednym pomieszczeniu z innymi ludźmi dłużej niż dwie godziny. mąż nie utrzymuje z nią innego kontaktu. Do mnie zadzwoniła tylko raz po poradę (jestem prawnikiem). Ze swoim bratem zaczął utrzymywać kontakt tylko dlatego, że jego Krystian i nasz Rafałek się przyjaźnią. Ale zarówno ja jak i bratowa męża zauważyłyśmy jedno Oni nie rozmawiają o dzieciństwie. Widać, że mieszanie z rodzeństwem w jedym pokoju nie było takie słodkie. My mężem co do oddzielnego pokoju dzieci byliśmy jednogłośni. Od razu posraliśmy się o kredyt na domek szeregowy. Mieśmy też pieniądze z wesela, sprzedałam kawalerkę, którą miałam po babci, pomogli nam moi rodzice i jakoś wystarczyło. Mam synka i córeczkę młodszą. Każde z nich ma swój pokój, ja z mężem sypialnie a na parterze nawet mam niewielki gabinecik. Moje dzieci często bawią się razem i zazwyczaj w ogrodzie, co mnie cieszy. Jednak, rzadko bo rzadko, zdarza się, że chcą same pobyć i odizolować się na moment jedno od drugiego. Nie wiem, czy moje dobre relacje z bratem są efektem oddzielnych pokoi, ale chyba tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdzie my żyjemy ze osobny pokoj dla dziecka wielu kojarzy sie burżuazja ...porażka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 18.52 Żyjemy w Polandii gdzie warunki mieszkaniowe rodzin są (podobno) gorsze niż na Białorusi !!! Już zrozumiano ? A nora 33m2 dla rodziny młodej to luksus niezykły .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic tak nie zacieśnia więzi społecznych jak brak wlasnej przestrzeni życiowej... najlepiej wszyscy niech mieszkają na 30 m2 w 1 pokoju. Ja sobie nie wyobrażam nie mieć własnego kąta, gdzie mogę się zamknąć jak mam doła i spokojnie posłuchac muzyki, pochodzić w bieliźnie, zwyczajnie pobyć sama... xx Popadasz w skrajnosci :) Nie rozumiesz idei " zlotego srodka' ? :) Muzyki w spokoju ze słuchawkami na uszach posluchasz siedzac sobie na swoim łozku.. Nie potrzeba do tego osobnego pokoju, by celebrowałc ' doła ".. Pobyc samej mozna w wielu innych sytuacjach, chocby na spacerze, trzeba sie jedynie tego nauczyc, jak sie wylaczyc z otoczenia, przydatne na cale zycie :) Można " byc samemu ' nawet w pokoju pełnym ludzi, wystarcy sie skupic, minimum wysilku trzeba włozyc.. Pochodzic w bieliznie ? Serio dzieci maja takie zachcianki ? A czemu niby miałoby to sluzyc ? Dziecinstwo spedzone z moim starszym o 5 lat bratem w jednym pokoju , pozniej jeszcze z babcia na dokladke :), wspominam bez jakis " traum ' czy zaburzen psychicznych :p Moje dzieci , róznej płci tez maja wspólna sypialnie, cala 3 spi w jednym pokoju :) Inne pokoje sa do zabawy i spedzania wspólnie czasu. Jak podrosna i wykarza chęci dostana oddzielne pokoje. Na dzien dzisiejszy ucza sie , co to znaczy mieszkac w rodzinie i miec rodzenstwo. Funkcjonowac w grupie , a nie zyc w izlolacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 18:56 ma 100% racji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Braciszek w okresie dojrzewania spuszcza sie w nocy w łozko (normalne u chłopców ) a obok spi młodsza siostra bleee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gosciu czy ty jestes normalny? Autorka pisze o 5 latce i niemowlaku. Stuknij sie w glowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kolezanka ma 33 lata i od urodzenia pokój z bratem który ma 25 lat.I problemów z tym nie mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem wam jak bylo u mnie. mam 2 lata mlodszego brata. mieszalismy w 4 pokojach. i szczerze, chociaz od moich 7 urodzin mialam przygotowany pokoj tylko dla siebie (wczesniej tata mial tam gabinet) to do 13 roku zycia nie chcialam sie wyprowadzic z naszego wspolnego z bratem pokoju i zrezygnowac ze spania na pietrowym lozku i nocnych harcow i chichotow i wspolnych zabaw. dopiero jak faktycznie zaczelam czuc sie "kobieta" to spalam u siebie. ale i tak wiekszosc czasu siedzialam u niego w pokoju. do dzis bardzo go kocham :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez miałam pokój z bratem ale jak miałam 15 lat rodzice dali bratu inny pokój,on młodszy ode mnie o 2 lata.Szkoda,bo lubielismy gadać do późna,śmiać sie,rodzice nas uciszali zza drzwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×