Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

ja mam męża on ma żonę

Polecane posty

Gość gość
"zdrowego rozsądku" nigdy nie ma gdy jest potrzebny - niestety :( przeczytałam historię z 12.21 i wypisz wymaluj moja historia. Jak ważne jest by w odpowiedniej chwili podjąć właściwą decyzję, i nie bać się jej, nie patrzeć na otoczenie, co ludzie powiedzą. Moje szczęście również przeszło mi koło nosa, a ja muszę żyć dalej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przestancie chodzic do psychologów , to tylko pranie wam mózgów .Przypominam , ze wojsko juz dawno stosuje pewne terapie dla celów wojskowych , psycholog to samo tylko dla celów cywilnych . Poczytajcie profesora Puchanicza . Poczytajcie o fali ELF o Harp . Co wywołuje 6.6 HZ co 7,83 HZ a co 10,8 HZ PSYCHOLOG w prawdzie was falami nie czestuje o danej długosci ale to to samo ! czyli manipulacja dla zachowania statusu małzenskiego , to jest panstwu potrzebne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
To co gościu z 10.06.2014 proponujesz? Nie próbować poprawiać swojego samopoczucia, pracować nad sobą? Zostawić wszystko swojemu biegowi, porzucić męża dziecko i biec za uczuciami i marzeniami? Proponujesz rozwód i pójście do kochanka z którym byłam w związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Z tego z co zrozumiałam z Twojej wypowiedzi małżeństwo nie jest dziś żadna wartością... nie warto się o nie starać choćby z pomocą specjalistów. Teraz jest promowany obrazek życia "fast", konsumpcjonizmu, cos nie gra w moim życiu to zmieniam na nowy model nie licząc się z nikim i niczym, z uczuciami dzieci, męża ect. Bo to jest najłatwiejsze.. Rozwieść się zawsze można, przeskoczyć w kolejny związek, a potem w kolejny i dzięki temu będzie rosło z naszych dzieci kolejne społeczeństwo bez wartości, wspólnoty, wzajemnej pomocy.. nieszczęścia. Psycholog nie jest osobą która mówi Ci jak masz żyć, tylko stara się Ci pomoc w rozwiązaniu problemów z którymi nie możesz sobie poradzić. Co do HARP, tak masz rację będzie to manipulacja ludzkimi umysłami, ale jeśli mam jeszcze na cos wpływ i chce dobrowolnie walczyć o swoje szczęście to będą to robić. Całe szczęście jest jeszcze wolna wola..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie ma co popadac w skrajnosci. Moj psycholog nie namawia mnie, nie chce na sile zatrzymac mnie w zwiazku z mezem. On mi tylko pokazuje, ze te schematy, ktore zadzialaly w naszej relacji, zadzialaja w kazdej kolejnej. To bardziej ja mialam faze strachu, bo kosciol, bo pieklo. On sie tylko usmiechna. Tak strasznie jestesmy ograniczeni z kazdej strony, ze juz sami nie myslimy. Idziemy na skroty, bo szybciej, bo latwiej. Ja tak nie chce. Chce sie zatrzymac, poczuc zycie. A nich pedza, niech mowia. Ja chce poznac siebie, swoje potrzeby. Tak, jestem wazna i nie boje sie tego powiedziec. Pewna siebie, spokojna, szczesliwa, poukladana, tylko taka dam szczescie innym. Mowia chcesz zmian, zacznij od siebie, wiec zaczelam. Od siebie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosciu z 14.59, tez sie balam ze bede tak na to patrzyla, ze stracilam tego jedynego, tego super faceta z ktorym moglabym byc szczesliwa. Kurcze, ale to nie prawda. No nie i juz. Ten ON to nie lekarstwo, pigolka na wieczne szczescie. To czlowiek, z ktorym moglabym byc szczesliwa jesli umialabym dostrzegac to szczescie. Przeciez z moim mezem tez bylam szczesliwa, az w koncu przestalam. No jak to mozliwe? Bylo szczescie nie ma szczescia? Teraz jestem szczesliwa, w tej chwili. Slucham piosenki, przy ktorej wzbily motyle w brzuchu, podobny stan do zakochania, slonce swieci, no pieknie jest. Wiem, ze przepadaja nam w zyciu okazje, ze milosc to piekny stan, ale nie mam wplywu na wszystko. Mam na swoje sumienie. I nie wiem czy kladac na szali wsoje nowe zycie z 2ka i swiadomosc,ze poddalam malzenstwo bez walki, nie wiem, czy umialabym sie tym szczesciem cieszyc. Ale to mysl na dzis. Mam takie emocjonalne ewolucje, ze dzis mowie jedno, jutro drugie;) Ale co, nie wolno mi? haha;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej dziewczyny Pisałam ze moja 2 się odezwała po długiej przerwie. Sądziłam ze to już za nami a tu nagle taka sytuacja i wracamy do punktu wyjścia. On mówi ze mu milosc do mnie nie minęła a ja to wiem Brakuje nam odwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj troszke mnie nie bylo i widze ze nie tylko mnie;) A dzialo sie ze szok haha. Rozwodzilismy sie ze dwa razy, schodzilismy, kochalismy i omijalismy szerokim lukiem. Az piep...elo, zatrzeslo, zawialo i jest. Spokoj. Olsnilo mnie po raz dwusetny. Rozwiazal sie najwiekszy problem, problem sexu. Tak, tak, tak, najki, bajki a jednak;) Jest zajefajnie;) Po tylu latach malzenstwa, po kryzysie, pierwszy raz naprawde czuje sie kobieta swojego faceta. I to dzieki rozmowom, psychologowi, ktory nie wiem skad, nie wiem jak, potrafi tak mna zawirowac, wygrzebac z mojej przeszlosci takie rzeczy, ze nagle pytania bez odpowiedzi te odpowiedz maja. Jest fajnie. Otworzylam sie. Na meza sie otworzylam, na wlasne potrzeby. A mowilam, ze jak zajme sie soba to inni tez beda szczesliwi? Maz jest;) Byla 2ka jest o dziwo kumplem. Szczesliwy w zwiazku, albo nieszczesliwy. No coz, daje rade. Gadamy, spotykamy sie. Jest fajnie. Tak, zostaje z zalozeniem ze nigdy wiecej zadnych dwojek;) Moja jedna byla mi starczy;) I wiecie dziewczyny, ja nie wiedzialam ze jestem takim zboczuchem I tego wlasnie bylo mi trzeba. Fajnie, ze moge to robic z mezem, ze sie uzupelniamy, ze wlasciwie mam ich obydwu, tylko w innych relacjach. Juz zdrowych. Pozdrawiam moje panie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)glowa do gory wszytsko sie ulozy z obami facetami 555 www.youtube.com/watch?v=gyBfqKwkdr4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Cześć Dziewczyny :) dawno mnie nie było... Uczuciowo - bardzo się cieszę razem z Tobą ze fajnie układa Ci się z mężem i ze z nr 2 tez macie przyjacielskie klimaty. U mnie proces zmian :) chyba na lepsze jak myślę. Byliśmy z mężem 2 tyg. na wakacjach.. był to czas i dobry ale i trudny, rozmawialiśmy bardzo dużo, przeplatając to drinkami, plażą i seksem który może nie jest jeszcze taki jakbym chciała ale liczę na zmiany :) ).. Z nr 2 kontakt prywatny właściwie się urwał.. pozostał na stopie zawodowej. Jak się z tym czuję - swoje już chyba przecierpiałam ale jest mi trochę przykro, zaczęłam tez dostrzegać sprawy których nie widziałam wcześniej.: ze jednak to był toksyczny układ, ze w jakimś stopniu byłam mu podporządkowana, ze podchodził do naszej znajomości bardzo egoistycznie, ze była ta zazdrość która nigdy by mi nie dała wolności. Uczucia do nr 2 przycichły jakby odeszły, utonęły. Cieszę się też z poprawy miedzy mną a mężem. Postanowiliśmy kontynuować terapię, zdaje sobie sprawę ze może być ciężko ale chcemy tego oboje, chcemy pracować nad naszym związkiem, szczególnie ze już widzimy poprawę. Najważniejsze ze już nie zastanawiam się jak wcześniej czy na pewno zrobiłam dobrze nie będąc z nr 2., mąż mnie wkurza czasem na maksa, kłócimy a potem godzimy, ale brakowało mi tego życia małżeńskiego. Z nr 2 był ciężki moment bo mimo ze powiedziałam mu ze to koniec to dalej "atakował" mnie smsami z wyznaniami miłości i obietnicą ze się wyprowadzi od zony. Tego oczywiście nie zrobił do tej pory. Ja już w pewnym momencie poczułam się bardzo zmęczona tymi smsami i stanowczo poprosiłam aby tego nie robił.. no i chyba się nr 2 obraził :( no cóż mam jednak nadzieje ze uda nam się ułożyć relacje w miarę przyjacielskie chociaż myślę że będzie bardzo trudno. Uczuciowo - miewam czasem takie wahania nastrojów.. czy to w końcu przejdzie uspokoi się ? Tak naprawdę mija dopiero miesiąc od definitywnego rozstania z nr 2..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Uczuciowo -Mam jeszcze jedno pytanie, czy z mężem chodziliście tylko na terapię małżeńską czy przy okazji terapeuta par skierował Was na indywidualne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No hej Mery;) Ciesze sie, ze Wam zaczyna sie ukladac. To powolny proces, ale co nagle to... wiadomo jak sie konczy haha. Za mna pol roku od zerwania. Pol roku lez, brania winy na siebie, zlosci, i calej tej papraniny uczuciowo-zyciowej. Jesli moje slowa beda dla Ciebie pocieszeniem, to uwolnilam sie calkowicie emocjonalnie od 2ki. Wiadomo, ze mowilam ze to juz koniec, ale zawsze gdzies tam byla we mnie nadzieja. 2ka zrobila cos, co sprawilo, ze nadzieja umarla, tym samym zerwal sie lancuch i pekla obroza haha. I nie mam na mysli jego zwiazku z inna kobieta. Raczej to, ze nasze relacje mogly znowu wrocic na stare tory, co uswiadomilo mi, ze ja przeciez od tego uciekalam i ze on w tym momencie zdradzalby tamta kobiete. Tak, moralna sie we mnie obudzila haha. Mialam zacmienie umyslowe, ale juz nie chce. Nie po to sie staralam, meczylam, zeby to zaprzepascic. I ten jeden fakt sprawil, ze mi przeszlo. Calkowicie. Teraz mozemy isc na kawe, ale kazde wraca do swoich polowek z czystym sumieniem. Dla tego spokoju, wiem ze bylo warto cierpiec. Dlatego Merry, tak, to minie, to zagubienie, ta niepewnosc. Wazne, zeby zobaczyc 2ke jaki jest naprawde, czego chce. Bo jesli kocha I Ty kochasz, I probowaliscie wszystkiego by nie byc razem, ale nie wyszlo, to coz, moze takie przeznaczenie. Ale jesli sa watpliwosci, iskra do meza, to mozna rozpalic na tym ogien I koniec, ja to wiem, z doswiadczenia. I tak, mozna kochac meza, zakochac sie raz jeszcze, docenic cos, co moglo sie stracic, milosc, szcunek, wsparcie, przyjazn. Co innego jak sie tego w domu nie ma. Dlatego nie generalizuje i nie potepiam nikogo. Ja z czystym sumieniem moge powiedziec, ze wybralam dobrze, ale nie docenilabym tego, gdybym sama sobie tego prawie nie odebrala. My poszlismy na terapie malzenska, ale psychology stwierdzil ze najpierw powinnismy odbyc terapie indywidualne. Byly wiec takie, potem wspolne, teraz znow indywidualna moja, ale niedlugo znowu wspolna i mysle, ze dwa miesiace i terapia dobiegnie konca. Nie ma uczucia z mojej strony do 2ki, nie ma problem. To to mnie trzymalo, a teraz luzik;) Merry, trzymaj sie, fajnie, ze jestescie na terapii, ze walczycie, ze rozmawiacie. To sie moze skonczyc dobrze. Wierze w to i mam nadzieje, ze nasze historie pomoga innym zblakanym kobietom. Powinien powstac poradnik jak sie odkochac w kochanku. To jedyna droga do naprawy malzenstwa, bo nic nie przeslania logicznego myslenia jak chemia ( nie mylic z prawdziwymi uczuciami) Pozdrawiam cieplutko;) Uczuciowo - nie chcialo mi sie logowac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Leniwe Uczuciowo
Czasem wracam do wpisow, jakie robilam zeby przypomniec sobie co dobrego bylo, jak nam sie poprawia, jakie byly moje odczucia. A wracam wlasnie wtedy gdy jest gorzej. Kilka dni po ostatnim wpisie i jest jakas masakra. Jak to mozliwe? Czasem nie wiem juz co z tym zrobic. Jak bardzo trzeba sie jeszcze zmienic zeby cos naprawic. Ja nawet nie pytam, ja przestaje rozumiec. Ale taka droga mam nadzieje do lepszej przyszlosci. Dobija mnie cisza. Smutno mi gdy on sie obraza. I smuci mnie jego brak inicjatywy, przy ciaglym powtarzaniu ze mu zalezy, ze kocha. A potem bum obuchem w glowe ze jestem obca, ze mnie juz nie zna. Skoro podjelismy decyzje o ratowaniu to czemu mam wrazenie, ze ja tylko cos robie? Nie, no wiem, to tylko moja ocean, subiektywna i pewnie niesprawiedliwa. We mnie nawet juz nie ma zlosci. We mnie jest bezsilnosc. Ciezko byc ta zla. Z kazdej strony slysze, ze powinnam sie postarac, cieszyc sie tym co mam. No i ciesze sie. I grzesze chcac wiecej. Bo chce czuc milosc, miec miosc, doznawac milosci. Nie chce wegetacji. Kazdy moj dzien moze byc ostatnim, wiec chce by byl z ludzmi, ktorych kocham i ktorzy kochaja mnie. Nie chce wegetowac, zyc rutyna, bo tak zyja inni. Chcialabym wyjsc na glupi spacer. Przejsc sie ot tak. Nie chce prezentow, nie chce wycieczek. Chce bliskosci i zainteresowania, a paradoksalnie sama nie umiem tej bliskosci stworzyc. Dlatego potrzebuje jego pomocy i tu niestety mamy problem, ktorego nie umiemy przejsc. Bedziemy to przerabiac na terapii. Bedzie ciekawie. Gdy powiedzialam psychologowi ze jakies wyjscia, wspolny czas organizuje ja, to zpytal czego chce wiecej, bo przeciez spedzam ten czas z mezem. No fakt, cel osiagniety haha. Rozsmieszylo mnie to i pokazalo, ze ten sam czas ma wieksze znaczenie gdy pomysl na niego wychodzi od partnera. Raz ode mnie raz od niego. Tego mi brakuje. To takie glupie, a jednak dla mnie wazne. Od kilku dni mam wrazenie, ze sie rozwiedziemy. Nie dzis, nie jutro, ale za jakis czas. Bo teraz zalepiamy pekniecia glina i predzej czy pozniej znowu pojawia sie szczeliny. Tak, mam dzis fatalne nastawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i c**** Ci w du pe Uczuciowo, rozstań się z mężem i daj mu świety spokój, niech sobie facet znajdzie normalną kobiete a nie poparaną wywłokę która pusczała mu się po slubie, a teraz jak pesudo zmorlaniał to chce żeby koło niej skakal i usługiwał. a w du pe powinien Cię kopnąć z całej siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U i tak dalej
A wlasnie ze ma skakac i juz! Bo ja tak mowie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zołza31
Czy jest sens być z facetem do którego nic się już nie czuje ? 9 lat małżeństwa w tym ostatnie 4 to "papierowe" małżeństwo. Mam przyjaciela od roku którego kocham i męża którego nie kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mozesz wziac rozwod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na co wam 2 facetow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Cześć Dziewczyny Uczuciowo - jak u Ciebie? Przeczytałam z uwagą Twój ostatni wpis. Właściwie mój problem z mężem jest dość podobny ze ja muszę wszystko inicjować, zabiegać o pewne sprawy. Teraz po zdradzie widzę ze trochę zaczęło się to zmieniać, ale niestety jest to ciągła praca. Myślę tez ze bardzo trudno jest zrezygnować z "ja" na rzecz "nas" kiedy druga strona w jakimś stopniu nie spełnia naszych oczekiwań. Właściwie wszystko się rozgrywa o realizację potrzeb - jednej i drugiej strony. Czasem jak mam taki dzień jak Ty to zastanawiam się co bym zrobiła będąc na miejscu mojego męża, gdyby zaczęła kręcić się obok niego jakaś kobieta, myślę ze walczyłabym tak samo jak maż o mnie. Nie chce stracić mojej rodziny - bo teraz już nie tylko jestem ja ale ja, mąż i dziecko, które bardzo kochamy. Z nr 2 mam kontakt w pracy. Nie wracamy już do tematów bycia ze sobą, dla mnie temat jest zamknięty. Chociaż czasem zdarza mi się fantazjować na jego temat, przypominają mi się różne fajne chwile i wtedy się zaczyna... i to są właśnie te momenty kiedy wściekam się wewnętrznie na męża ze nie jest taki w niektórych sprawach jak nr 2. I jak sobie zaczynam to uświadamiać to odrzucam te myśli bo wiem ze one nie pomogą mi odbudować mojego związku. Teraz kiedy wytrzeźwiałam widzę dużo wad w nr 2 które nie dałyby nam szansy na fajny związek. Nr 2 myślę ze dalej cos do mnie czuje, bo nie raz cos tam przez telefon nawiązuje ze chciał dać mi wszystko, ze mogliśmy być szczęśliwi. Ale to już jego problem żeby się z tym uporać. Bardzo zależy mi na moim mężu, teraz mamy jak myślę dobry czas - więcej rozmawiamy itd. W zeszły weekend była tez mega kłótnia w których dzielimy się majątkiem, gadamy o rozwodzie itd. Haha niezłe.. ale cieszę się że do siebie wróciliśmy i staramy się posklejać nasz związek. I teraz dopiero widzę ze naprawdę warto pomimo tego ze mam swiadomosć ze jeszcze będziemy mieli wiele ciężkich sytuacji. Pozdrawiam Ciepło :)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leniwe uczuciowo
Hej Merry;) Milo sie czyta, ze u Was coraz lepiej;) To wszystko przez co przechodzisz, te sprzeczki, podzialy majatku, to jest ta walka. Nie poddalas sie a moglas. Moglas zabrac dziecko, odejsc od meza, zaczac nowe zycie z innym facetem. Umowmy sie, tak naprawde gadanie i oceny innych schodza na dalszy plan jak sie czegos bardzo chce. Liczy sie nasze wewnetrzne JA a jak widac ono nie pozwolilo na odejscie. Zwij to odpowiedzialnoscia, sumieniem, miloscia, jak chcesz. Jestes i sie starasz. To najwazniejsze. Nie trwasz, bo musisz ale bo chcesz, a to wielka roznica. To chcenie daje sile i nie pozwala sie poddac. Zamknelas stary temat. Tak sobie ostatnio pomyslalam, ze zawsze patrzymy na 2ki jak na te idealy, a mezowie? To sa faceci, ktorzy walcza o rodzine. Jak cholernie jest im ciezko, majac swiadomosc ze zona zakochala sie w kims innym. Kurna, zakochala sie. Jakie to jest straszne. Jak wiele wymaga to od nich cierpliwosci, zaparcia, woli walki, zeby nie machnac reka i nie powiedziec "a idz w cholere". Przeciez gdyby chcieli, mogliby. Dostaliby rozwody z naszej winy i mogliby powiedziec ze to zona byla ta zla. Znalezliby inne kobiety, przezyli nowe zauroczenia. Jaka prosta droga i jaka przyjemna. A oni nie, oni walcza. Moze nam sie te sposoby nie podobaja, moze chcemy czegos innego, ale chyba czas powiedziec, ze ci faceci to super chlopy;) Kazdy ma prawo do bledu. My do swoich, oni do swoich ale tak jak my domagalysmy sie swojej szansy, tak i oni maja prawo do swojej. Ludzi to bardzo boli, bo widza nasze historie tylko od momentu zauroczenia. Nie analizuja jak bylo wczesniej. Od tego momentu zaczynaja swoja ocene i zastanawiaja sie jak mezowie moga z name byc, jak nam wybaczyc? A prawda jest bardziej skomplikowana. Oni dostrzegaja swoje bledy, a my swoje. Tylko tak mozemy cos naprawic. Szczerze zazdroszcze nieomylnym nieomylnosci. Naprawde, chcialabym tak przejsc przez zycie, robiac tylko dobre zeczy, nie popelniajac bledow. Merry, trzymam za Was kciuki. Jesli te nasze historie skoncza sie dobrze, to beda nadzieja, dla innych zagubionych, ze warto sie starac, ze warto nie odpuszczac, nawet jak sie ma niezle za uszami;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
I co wpadam w coraz gorszy stan.. Tęsknota za nr 2 jest przeokropna. Za naszymi chwilami, rozmowami, ciałem zapachem, wszystkim.. Czasem rozmawiamy, on mówi ze kocha i tęskni i nie może się pogodzić z tym co jest. Z mężem raz lepiej raz gorzej, seks lepiej, ale nawet wtedy kiedy jest mi z nim super myślę o nr 2. To jest straszne nie potrafię zapanować nad tym uczuciem i tęsknota a czym bardziej się staram tym jest mi trudniej. Organizuje dla mnie i męża wyjazdy - ostatnio jak byliśmy to niby ok ale cały czas mysle jakby super było gdyby to nr 2 był i widział te piękne miejsca razem ze mną. Wiem wiem, załosne :( Czy to kiedyś minie.. czy to uczucie się wypali..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piertolnij się w łeb Merry, ale z Ciebie głupia pista, o losie co za tępa istota !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Leniwe Uczuciowo
Ale z ciebie prostak! Napisalbys, ze nie poddawaj sie, ze jest ciezko, ale robisz dobrze, walczysz o malzenstwo. Ze pokusa jest wielka, ale to jest do przejscia, a ty sam sie pier.. w leb o ile to jeszcze cos da! palant My sie tu ludzie nie wspieramy w zdradzie, ale w ratowaniu! Sa lepsze dni, sa chu...owe, ale wazne, zeby sie nie poddac! Merry, olej idiotow, robisz dobrze. Robiesz to dla dziecka, dla meza, ale i dla siebie. 2ka nie pomaga, ale nie byloby Ci latwiej gdyby sie odcial. Moze nawet byloby gorzej. Tez mam lepsze i gorsze dni. Nie mam zlotego srodka. Tyle sie zmienia we mnie, ze czasem nie daje rady i zastanawiam sie po co to wszystko? Ale przychodza lepsze, gdy widze w tym wszystkim sens. Podobno doswiadczamy tego co jestesmy w stanie uniesc. Gdyby moja 2ka swego czasu mowila mi to co Twoja, to kto wie, moze juz byloby po moim malzenstwie. A moze gdyby Twoja zachowala sie jak moja, ruszylabys do niego i tez byloby po wszystkim? Jestes silna babka. Z taka pokusa radzisz sobie napawde super. Pamietaj o jednym, nie bedziesz sobie plula w brode, jesli nawet cos by poszlo nie tak, bo sie starasz, chcesz. Ale to Twoje zycie, Twoje wybory, twoje uczucia. Pamietaj, ze moja ocena zachodzi na baize moich doswiadczen i to co u mnie sie spelnia, u Ciebie nie musi funkcjonowac. Rob tak jak czujesz. Brzmi dziwnie, ale skoro jestes z mezem, znaczy ze tak wlasnie czujesz, ze to jest dobre, ze tak powinno byc;) Trzymaj sie cieplutko. ciekawa jestem co u Niezlej. Jaka podjela decyzje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Uczuciowo - dzięki za wsparcie. A jak u Ciebie? Jak efekty terapii? Ja widzę ze mąż się stara ale tez widzę jego smutek, z mojego powodu. To mnie dobija - mam wyrzuty sumienia. Jestem nadal rozdarta uczuciowo, bo na uczucia do nr 2 jeszcze niewiele mogę poradzić mimo ze się nie spotykamy. Ale jednak współpracujemy i ten kontakt jest - jeśli nawet tylko służbowy. Mam wyrzuty sumienia do męża ze go zraniłam, ze teraz po wszystkim nie umiem go kochać tak jak bym mogła, ze on zasługuje na miłość w pełnym wymiarze. Maż walczy bo bardzo mnie kocha i nasze dziecko, widzę jak się stara. Trudne czasem to wszystko.. wiem wiem czasem są lepsze dni czasem gorsze :) Ale chce walczyć dalej. Dziewczyny a jak u Was: Ja ta zła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak mam. Lepsze, gorsze dni. Bardzo latwo teraz sie zalamac. Czasami rzucilabym wszystko w diably, tylko co to da? Popisalabym z Toba Merry, ale nie na forum. Nie chce mi sie wylewac zali, ktorych ludzie nie rozumieja, a tym bardziej nie chce mi sie czytac tych wszystkich pomyj, jakie wylewaja. Nie pomaga to w trzymaniu kursu. Szkoda, bo takich jak my jest sporo, a zamiast wsparcia w postanowieniu w jakim trwamy, rozliczane jestesmy za blad, ktory zostawiamy za soba. Szkoda, ze tak to wyglada. Jesli chcialabys popisac, to masz pewnie link do mojej strony. Napisz tam, jesli bedziesz chciala. Trzymaj sie i nie poddawaj;) Uczuciowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Meery
Uczuciowo- podasz mi jeszcze raz linka do Twojej stronki niestety do komputera bede miała dostęp po weekendzie. W telefonie cieżko mi przerzucić te kilka stron . Bede wdzięczna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Uczuciowo, Dziewczyny - gdzie się podziałyście?? Może nie zaglądacie bo już wiele rzeczy się dobrze układa i jesteście szczęśliwe z mężami albo z 2 kami :) Czego Wam życzę. U mnie się działo dużo, i w sumie dzieje nadal. Dzieki terapii z mężem jestem bardziej trzeźwa niż miesiąc temu i zaczęłam oceniać sytuacj***ardziej realnie. Ostatnio zapytałam psychologa czym jest miłość? Nr 2 robi swoje - tzn nie rozstał się z zona i od czasu do czasu zawraca mi głowe, próbuje mącić to co układam. Ale wiecie co - mam wrażenie ze z mężem jest lepiej, jakby jaśniej miedzy nami i to jest plusik w tym wszystkim. Wiecej napisze w weekend :) 3majcie się ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Merry;) Ciesze sie bardzo, ze jest lepiej. Chyba wszystkim jest bo i u mnie wszystko wraca do normy. Z 2ka nie mam kontaktu calkowicie. Nie szukamy go, wiec temat mysle zamkniety. Emocje opadly, przynajmniej te szalone, mieszajace w glowie. Z mezem jest duzo lepiej na wszystkich polach ;) Nie byloby tak bez pomocy psychologa, ktory wyprowadzal mnie powoli na prosta. Ale przede wszystkim meza, ktory mial do mnie anielska cierpliwosc i ktory naprawde mnie kocha. Przez ta cala sytuacje, te problem, moglismy odkryc siebie na nowo. Trwalo to az dwa lata jak zebrac caly kryzys razem. Albo tylko dwa, bo moglibysmy sie meczyc w malzenskiej agonii przez dwadziescia i udawac, ze wszystko jest dobrze. Teraz docieramy sie na nowo. Duzo rozmawiamy, wspieramy sie. Juz nie widze w nim wroga, a przyjaciela. Nie jest wiezieniem, a wyborem. Zawsze mowilam, ze wszystko lezy w uczuciach. Jak sie nie czuje, to czlowiek sie meczy, ale jak czuc sie zaczyna, jak to co bylo dobre wraca, powoli, ale jednak. Mam nadzieje, ze ten stan sie utrzyma. Ze odbudujemy malzenstwo i nasze relacje, wzmocnimy to wszystko i bedziemy silniejsi niz wczesniej;) Zycze Ci tego Merry i sobie, i kazdej zagubionej duszyczce, ktora mysli, ze nic juz dobrego sie nie wydarzy. Trzymaj sie cieplo Merry i sie nie poddawaj;) Uczuciowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Marry
Cześć Dziewczyny! Uczuciowo! - zaglądacie tu czasem, ja postanowiłam napisać co u mnie choć dawno mnie tu nie było :) Z mężem nastąpiła duża poprawa na każdym polu, na razie zawiesiliśmy wspólna terapię ale mamy w planach do niej wrocic i dalej poprawiać związek :) Z 2 mam kontakt sporadyczny, właściwe już mogę odetchnąć bo chyba zajął się swoim zżyciem i przestał mnie w kółko atakować smasami jaki to jest nieszczęśliwy bo ja go nie chce. Mimo wszystko uważam po czasie ze spędziłam z nim naprawdę wspaniałe chwile, które na długo pozostaną w mojej pamięci i gdzieś jednak wzmocniło to moje poczucie wartości i przywróciło moja kobiecość którą utraciłam przez problemy które wygenerował maż. Teraz jesteśmy na etapie naprawy naszego życia pod wieloma względami, jest to ciężka praca z emocjami ale warto. Widzę tez zmianę w naszym dziecku które stało się bardziej radosne i spokojniejsze :) Ja tez jestem mniej rozedrgana i bardziej zadowolona, chociaż czasem jeszcze wracają te uczucia związane z 2, ale na zasadzie wspomnień i tęsknoty za tym co było piękne. Jednak realna ocena sytuacji chłodzi wszystkie powracające tęsknoty. Ciekawa jestem jak u Was? Jak sobie radzicie? jak zmieniło się wasze życie.. wiem jedno myślałam ze nie uda mi się pokonać tego kryzysu z mężem a jednak się udało. Padają cieple słowa i wspieramy się wzajemnie, trudno jest mi wybaczyć to co narobił ale mysle ze jestem już bardzo blisko wszystkiego :) Pozdrawiam Was słonecznie!! Marry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ta zła
hej dziewczyny :) i co tam u Was ? Długo się nie odzywałam bo musiałam wszystko na spokojnie poukładać i chyba mi się udało :) Nie ma 2 !!!! to znaczy czasami do siebie dzwonimy, składamy sobie życzenia, gadamy o dzieciach i koniec. z mężem też jest ok, kilka razy się na niego wydarłam że też jestem człowiekiem a nie tylko robotem wykonującym polecenia, musiał się pogodzić że chcę wrócić do życia zawodowego jak tylko mała pójdzie do przedszkola, więc ogólnie można stwierdzić że naprawdę udało mi się z tego wszystkiego wyplątać :) Jak poczytałam Wasze wpisy to widzę że u Was jest jeszcze różnie, ale trzymam za Was kciuki na pewno Wam się uda i u Was również zapanuje spokój emocjonalny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×