Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak duzo slodyczy jedza Wasze poltora, dwuletnie dzieci? Dziennie.

Polecane posty

Gość gość
Klasycznych słodyczy typu batony, kinderki itp. praktycznie nie jada. Sporadycznie w sobotę na deser jedną czasem dwie kostki czekolady. Kaszy nie jada w ogóle - nie lubi. Ze słodkich rzeczy jada jogurt naturalny slodzony owocami, miodem, albo syropem klonowym, chleb z dżemem bez dodatku czystego cukru, słodzony sokiem jabłkowym, winogrona, mandarynki, banany i inne owoce, tosty francuskie posypane odrobiną cukru pudru trzcinowego i od czasu do czasu bułke maślana z rodzynkami albo ciasto drożdżowe, pije tez soki bez dodatku cukru rozcieńczone pół na pół z wodą albo wodę z sokiem malinowym (odrobinę tylko, zeby zabarwić wodę), herbaty owocową słodzona odrobina miodu, wodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwalają mnie teksty " dziecko nie rozumie" - hehe, to, ze dzieciaczki nie mowia tak jak my to nie znaczy, ze nie maja swojego rozumku, male dzieci potrafia duzo przekazac poprzez swoje zachowanie, dzwieki, ruchy. jak wasze dzieci tego nie potrafia to przykre ale sa niedorozwiniete. btw moja nie je takich slodyczy jak czekolada, zelki, lizaki batoniki, drozdzowki, serki, jogurciki je bydynie, kisle, kaszki, jogurty naturalne z owocami, serki naturalne z owocami, nalesniki, ryz z jablkami itd po prostu staram sie jej nie dawac cukru w czystej postaci jak czekolada itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwala mnie, że wasze dzieci niby mają taki wstręt do słodyczy, że nie sięgną w gościach po ptasie mleczko:D akurat.. dzieciak albo "dzik" co się boi łapę wyciągnąć przy ludziach albo zdominowany przez matkę terrorystkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój ma prawie 2 latka ale nigdy nie jadł tego, wymieniono... słodycze dla niego to: biszkopt, kisiel, owoce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"rozwala mnie, że wasze dzieci niby mają taki wstręt do słodyczy, że nie sięgną w gościach po ptasie mleczkosmiech.gif" A co w tym takiego dziwnego ? Jak dziecko w domu nie je takich rzeczy to nie wie jak smakuje . Moje dzieci do 5 lat tez nie jadły slodyczy bo w sumie po co ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:03:44 [zgłoś do usunięcia] gość No widzisz a moja 3 letnia córeczka nie zje ptasiego mleczka .Nie jemy w domu żadnych slodyczy to skąd ma wiedzieć jak to smakuje ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedza ciastko raz w tygodniu i nie marudza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak, mamusie xxl, sexy akrobatki znowu hejtuja mamy, ktore nie daja dzieciom slodyczy i zabraniaja po rodzinie, zeby ci im dawali smieciowe zarcie:D no bo jak akrobatka ze swoim wieprzem wpieprzaja cukierki, bo nie umieja sie opanowac, to przeciez "krzywdy" wlasnemu dziecku nie zrobia, ktore patrzy i taz chce, wiec podaja. i te wasze zdrobinienia: buleczki, nalesniczki, jogurciki - tak jakbyscie chcialy spieścic krzywde, jaka robicie swoim dzieciom, bo jestescie tlustymi lochami bez kontroli nad wlasnym laknieniam. no i oczywiscie jestem przerazona tym, co piszecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:31 ciumciasz sie ciumciasz, niby tyci tyci ale czytajac cie mam wrazenie, ze sie usprawiedliwiasz i tlumaczysz, a w rzeczywistosci dziecko je 2 x wiecej i 2 x gorzej (jesli chodzi o slodycze) niz napiosalas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój ma 3 lata i 3 mies i wcale nie je ,nie lubi co dostanie oddaje bratu (10lat) ten chętny na wszystko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Trudno żebym mu wafelka żałowała skoro sama siadam z połówką czekolady. " i to jest jedyne zdanie, ktore jest powodem ze dajecie dzieciom slodycze. sami to zrecie, wiec nie macie jak odmowic dziecku. nie macie silnej woli a kryc sie przed nim nie bedziecie (za duzo wysilku), wiec rypiecie dzieciom to, co wam smakuje. zenada. a jak ktos uwaza, ze dziecku sie krzywdy nie zrobi od "jednej" slodkosci, nauczania slodkiego smaku od malego, to ja jestem zdania, ze sa gorsze rzeczy, ktore wyrzadzaja krzywde dziecku. a to, ze do 5 roku zycia nie zna smaku czekolady czy jogurciku (kuzwa mac) to chyba nie umrze? a przynajmniej bedzie mialo dobry start w dojrzewanie i rozwijanie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze nie mam dziecka, ale lada moment mi się urodzi;) no i nastawiam się na to, że raczej nie będę mu dawać cukru pod żadną postacią i słodyczy żadnych - tak długo, jak się da... przez te długie lata biedy, itd. powstał taki stereotyp, że "cukier krzepi";) , był trudno dostępny, więc - dziecku dawało się to, co najlepsze - czyli: cukierki przeróżne, ciasto, ciastka; tylko, o ile wtedy, kiedy ja byłam mała - czekoladę, słodycze, itd, kupowało się jeszcze na kartki, każdy batonik był mega wydarzeniem - no to wiadomo, że jak przyjeżdżała ciocia czy wujek, to zawsze z czekoladą, itp, i nie było z tym większego problemu; teraz ten cukier jest wszędzie, we wszystkim, łącznie z przeróżnymi okropnymi tłuszczami; no i trzeba się troszkę inaczej do życia i żywienia nastawiać, niż to robiły nasze mamy - bo mamy inną rzeczywistość; jak my byłyśmy małe to nie było epidemii otyłości - teraz jest, więc też jakoś troszkę inaczej trzeba te nasze dzieciaki żywić, żeby zadbać o ich zdrowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córka jak jest u nas w domu to w sumie dużo słodyczy nie je, 2-3 razy w tygodniu jakaś słodka bułka, czasem domowe ciasto, kakao, kompot hmm.. no rzadko coś więcej. Za to często jeździ do babci na tydzień i wtedy je wszystko co nie powinna: ciasteczka, czekoladę, batoniki, bakusie, serki deserki, pije colę i inne słodkie napoje :o Do mojej mamy to nie dociera i nawet w żywe oczy mi mówi, że ona coli nie pije a jak jadę ją zabrać to widzę jak córcia sama bierze butelkę z colą i pije z gwinta :o Z tym, że ja jestem dosyć liberalna i wychodzę z założenia, że dziadkowie są od słodyczowego rozpieszczania, więc aż tak brutalnie nie ingeruje :P Nie umrze od tego przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam jeszcze jak córka była mała (1-2 lata) to mój dziadek wypalił z tekstem że trzeba jej dać trochę cukru, bo dziecko go potrzebuje do prawidłowego rozwoju :o Załamka normalnie. Moja mama też na samym początku się zdziwiła że nie daje się dziecku do picia wody z glukozą :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzę, jak to wygląda u mojej siostry, która przyjęła taki dość tradycyjny model żywienia swoich dzieci: tzn. od małego dostawali różne słodkie jogurciki, sereczki, bułeczki maślane, itp; takie jedzenie "specjalnie dla dzieci", w tym np. słodkie soczki, itp; no i teraz: jeden synek - przy tuszy, drugi - chodzielec; co najlepsze, okazuje się, że jak się im przytnie słodycze (w tym, te wszystkie "specjalnie dla dzieci" słodkie kaszki, maślane bułeczki, sereczki, itd) - to grubszy chudnie, a ten chudzielec - raptem bez problemu zje porządny obiad - i obaj dobrze na tym wychodzą :) no i też, tak jak patrzę wśród rodziny i znajomych te dzieci wychowywane na takim "dziecinnnym" jedzeniu (sereczki Bakusie, Danonki, jogurciki, biszkopciki, soczki Kubusie, itd) wyrastają na niejadków wybrednych, a te, co nie mają pchane tego całego słodkiego syfu - jedzą jak normalni ludzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ja nienawidze tego argumentu "nie umrze przeciez od tego" czy "krzywda sie dziecku nie stanie od slodycza raz na jakis czas". krzywda tez sie im nie stanie, jak nie beda znaly smaku slodyczy do poewnego wieku i nie bedziecie miec w domu syfow! a to ze babcia ma w d***e twoje prosby jest karygodne, bez wzgledu o jakie prosby dot. wychowania corki bys wystosowala. mama/tesciowa nie ma prawa w to ingerowac i nie stosowac sie do twoich zalecen. w innym wypadku dziecko nie bedzie widzialo w tym nic zlego, jesli babcia mu daje przywolenie na zlopanie coli itp a ty nie. za to z komentarzem wyzej sie zgadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gościa z 16:10:33: wiesz, no też bez przesady, jeśli mama/teściowa zgodzi się z dobrego serca zająć dzieckiem, no to znaczy, że ktoś zgadza się też na jej warunki... takie traktowanie mamy/teściowej w tej sytuacji "ma się stosować do zaleceń" - to jest trochę nie na miejscu... mi tam się podoba podejście tej babki, która zostawia dziecko u babci i nie robi afery z tego dawania słodyczy, bo jest takie po prostu fair - jeśli pobyt u babci zagraża zdrowiu i życiu dziecka, to trzeba po prostu dziecko stamtąd zabrać;) dla tej babci też trzeba mieć trochę szacunku i wdzięczności, bo opieka nad wnukiem nie jest jej obowiązkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:05 napisze ci tak, nie wiem jak bardzo trzeba byc tepym, zeby kupowac dziecku jupiki, danonki, bakusie, kinderki, lubisie czy inne pierdy tylko dlatego ze kampania reklamowa tego produktu kieruje go dla dzieci. jestem w stanie zrozumiec jedynie reakje dziecka, ktore obserwuje takie produkty w sklepie czy supermarkecie, kiedy sa na wysokosci jego wzroku i sie domaga, bo na czekoladce kotek, na soczku piesek, na kaszce misio. moim zdaniem taka grafika skierowana ewidentnie do dzieci nie ma prawa byc umieszczana na produktach niezdrowych typu slodycze, barwione soki. to samo wszelkie reklamy. mam nadzieje, ze kiedys ktos madry w sejmie zaproponuje projekt takiej ustawy, ktora by zabraniala tych praktyk. wiadomo - glupie matki zawsze beda kupowac i dawac dziecku to, co same zra, ale przynajmnie bedzie wiadomo, ze takie produkty nie sa kierowane dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podchodzę do tego tak, że i tak się z tym wszystkim zetknie, więc nie mam co się spinać. To że pije colę nie znaczy że nie lubi nic innego, przeciwnie codziennie musi być mleko albo kakao i to kilka razy dziennie (niezależnie od coli), tak samo lubi jeść ciastka, cukierki itp. ale jest też ogromną fanką ryby pod każdym względem a natkę pietruszki gryzie na żywca prosto z doniczki :D Mama wychowała mnie i brata i oboje mamy się dobrze :) Zgadzam się z 16:05, że te dzieci jedzące tylko bakusie itp. są potem niejadkami. U mojego brata tak jest, że dzieci jadły tylko jedzenie "dla dzieci" i potem był problem i płacz bo nie chcieli jeść "normalnego" jedzenia. A ja córce od małego dawałam kasze, ryby, warzywa i jest dzieckiem prawie wszystko jedzącym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* ryby pod każdą postacią miało być, a nie względem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wiesz, no też bez przesady, jeśli mama/teściowa zgodzi się z dobrego serca zająć dzieckiem, no to znaczy, że ktoś zgadza się też na jej warunki..." No widzisz jak moja córka zostaje u babci to moja mama sama sie pyta co może dac dziecku do jedzenia . Zawsze mówi ze to moje dziecko i to ja jako matka decyduje co ma jeść a czego nie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:15 to, co piszesz zakrawa o absurd. gdybys nie tolerowala bicia, przemocy, to tez bys dawala dziecko babci na przechowanie, bo to jej metody, zasady? a jesli dziecko kocha babcie, to czemu ma do niej nie jezdzic? bo babcia nie jest w stanie sie dostosowac do tak błahej prosby jak zdrowe odzywianie? to ty wychowujesz dziecko i masz prawo rzadc. ja bym nie pozwolila krzywdzic dziecka, tylko dlatego, ze nie wypada zwrocic uwagi czy upomniec osobe, z ktora zostawiasz dizecko. a skoro babcia jest tak nieodpowiedzialna i za nic ma warunki matki, to niech spotyka sie pod jej okiem. a jak przyjdzie z czekoladka to czekoladka fru za okno a babcia za drzwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:24 przeraża mnie to co piszesz, serio :D heh babcia sama gotuje codziennie zupy i nie na żadnych wegetach tylko normalne zupy na mięsie, gotuje domowe obiadki (nie żadne pomysły na..), rozpieszcza wnuczkę naleśnikami, placuszkami, specjalnie na jej prośbę robi sernik na zimno albo galaretkę z owocami. Do głowy by mi nie przyszło żeby się gniewać na mamę ani tym bardziej wyrzucać ją za drzwi, bo daje córce takie produkty których nie daję jej ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawde jestem w szoku ze takie male dzieci jedzą juz słodycze. Pozniej mamy dzieci w przedszkolu z nadwaga czy próchnica bleee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 6 miesieczne dziecko ale w rodzinie np szwagierki mają dzieci dwu i trzyletnie i nie zauważylam aby te dzieci dostawąły słodycze codziennie....sporadycznie kawałek szarlotki domowej lub domowe ciastka .3latek raz w tygodniu jeden batonik kinderczekoladki...Dziwne te wasze zywienia po co slodycze codziennie skoro ja np. sama nie jem?Dorosłym sa zbedne co dopiero dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Podchodzę do tego tak, że i tak się z tym wszystkim zetknie, więc nie mam co się spinać." kolejny mega argument. w ten sam deseń mowia palacze, tylko bardziej na odczepnego, dla zartu, zeby dac im spokoj i ze niby sa tacy cool i tacy zabawni z dystansem do siebie: "i tak kiedys umrzemy, wiec co za roznica, czy umre wczesniej na raka". no pewnie, ze dziecko sie zetknie kiedys ze slodyczami, ale wiedz, ze to, co teraz mu dajesz do jedzenia bedzie jadlo przez reszte zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta... a jak teraz jej nie dam słodkiej bułki to nigdy w życiu jej jeść nie będzie? :D absurdem jest takie gadanie, że na każde moje zdanie ty masz 20 innych docinek i że wszystko to są moje "mega agrumenty" :D nie wiem czy istnieje jakiś sposób żeby obwieścić ci moje zdanie i nie być posądzoną o nie wiadomo co... nie chcę ciebie przekonywać do swoich racji a jedynie powiedzieć co na ten temat myślę, za to ty na siłę próbujesz wciągnąć mnie na swoją jedyną i słuszną drogę życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:29 nie wiem czy jestes autorka tego komentarza, gdzie babka pisze, ze jej dzieci zajadaja sie slodyczami u babci i jest o to zla, czy odnosisz sie calkiem z innej beczki, ale jesli uwazasz ze ok jest jak babcia rozpieszcza dziecko szkodliwymi dla niego jedzeniem, to spoko, twoje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:04 - nie wiem kto i w ktorym komentarzu napisal, ze jak dziecko nie bedzie dostawalo wczesnie slodyczy (mam na mysli te twoja bulke) to juz nigdy ich nie tknie i nie bedzie mialo z nimi do czynienia. ja w kazdym razie pisalam o nawykach zywieniowych, ktore wyrabia sie w dzieciecym wieku. bo dzieci przyzwyczajone do pewnego rodzaju posilkow jadaja je w doroslym zyciu. nie bierz wszystkiego tak doslownie i z wymuszona przesada, tylko zeby sie usprawiedliwic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11ms, biszkopt, delicja, bulka drozdzowa, serek homo - cos z tego codziennie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×