Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ciągła frustracja, wieczne niezadowolenie i pretensje do męża

Polecane posty

Gość gość

Tak jak napisałam w temacie...non stop miotają mną te uczucia, ale zacznijmy od początku. Jestem mężatką od 4 lat, nie posiadamy dzieci, za to kupiliśmy mieszkanie na kredyt co łączy chyba bardziej niż dziecko :) (taki głupi żart, choc niestety dużo w nim prawdy). Już przed ślubem miałam wątpliwości, czy dobrze robię wychodząc za tego człowieka,ale ...jak to ja.....nie chciałam robic zamieszania, wszystkiego odwoływac, no i oczywiście stwierdziłam, że pewnie wszystkie panny młode mają taki moment zawachania tuż przed ślubem. Kiedyś wydawało mi się, że bardzo jestem w nim zakochana...wynikało to chyba jednak z tego, że był to bardzo rozrywkowy facet, który miał ogromne powodzenie u kobiet, a ja postanowiłam gonic króliczka i udowodnic, że będzie należał do mnie. Dopięłam swego, tylko po co, skoro okazało się, że w zupełnie inny sposób patrzymy na świat. Interesują nas inne rzeczy i nie bardzo mamy o czym z sobą rozmawiac. Dużo pracujemy, więc niewiele czasu spędzamy razem,ale jeżeli już mamy wspólny dzień wolny każde z nas robi coś innego. Żyjemy trochę jak para wspolokatorów, która dzieli się kosztami utrzymania mieszkania, ale każdy ma swoje życie. Do tego jeszcze muszę go co miesiąc sponsorowac, bo on w ogóle nie potrafi gospodarowac swoją kasą i pod koniec miesiąca musze mu pożyczac pieniądze.....tak,tak nie mamy wspólnego konta, bo ja mu niestety nie ufam w kwestiach finansowych i żeby się czuc bezpiecznie, musze miec swoje konto. Jest jeszcze kolejny problem, on najprawdopodobniej jest już alkoholikiem...codziennie wypija po 3-4 browary, a ja już nie mam siły z tym walczyc. Wiem, że przedstawiłam mojego męża w okropnym świetle,ale ja go właśnie tak widzę, chociaż widzę tez swoje wady. Zdaję sobie sprawę z tego, że ciągle się na niego wydzieram i ciągle mam o coś pretensje, tylko że ja usilnie staram się to zmienic : czytam książki psychologiczne i o rozwoju duchowym, żeby się wyciszyc, żeby się tak ciągle nie wściekac, ale po krótkim czasie ta złośc i frustracja wracają. Jestem wtedy jeszcze bardziej przygnębiona, bo trace nadzieję, że cos wtym naszym związku się zmieni. Może ktoś z Was mi pomoże, może byliście w podobnej sytuacji i udało wam się to jakoś opanowac...........POMOCY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorki......zawahania, teraz zauważyłam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc1
coś z tym robisz, czy tkwisz w tym po uszy tak jak ja i czekasz......w sumie nie wiadomo na co ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscanonim
To ja jestem potworem!!! Ja i mój partner jesteśmy diametralnie rozni: ja -lubiecporzadek on balaganiarz, ja lubię być zadbana i pachnąca on-nie dba o siebie, ja ambitna aż za bardzo on-zawsze zadowolony i nie potrzeba mu nic poza pracą i Internetem, lubimy inne kuchnie, mamy inne poczucie humoru...Mieszkam z jego babcia która ma się za lepszą od innych bo jest jej mąż a dziadek mojego partnera był lekarzem. Babcia przycina mi ciągle że coś robię nie tak w kuchni, a jak bardziej się staram to bardziej mi nie wychodzi!!!!tedc mnie nieznosi bo dalam namowic sie na slub kiedy zaszlsm w ciaze i ogólnie nie szukam z nim kontaktu bo czuję że mnie nie lubi (potrafi siedząc ze mną sam na sam nie odzywać się do mnie i nie reagować na zagadywanie) . Itp itd Jak nie narzekać?Do mojego partnera nie trafią ze chcę z nim zamieszkać oddzielnie. Nie rozumie o co mi chodzi?!Czy jestem malkontentem? Mój partner twierdzi że ciągle narzekam i ucieka ode mnie kiedy mówię co jest nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×