Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dontstopmenow

Bez ciągłego kupowania sobie nowych rzeczy czuję się bezwartościowa...

Polecane posty

Gość dontstopmenow
bynajmniej dobrze, że nie myślisz o przyszłości, chociaż nawet jeśli nam się wydaje, że to dawno za nami i nas to nie obchodzi to gdzieś głęboko w psychice to w nas siedzi. mimo, że zawsze byłam w klasie dobrze ubrana to nie bawiło mnie znęcanie i wyśmiewanie się z innych, stawałam w obronie tych słabszych. miałam odmienne zdanie i byłam bardziej otwarta i tolerancyjna,miałam własny styl i tok myślenia, co chyba nie było dobrze przyjmowane, bo wychowywałam się w małej miejscowości. byłam zawsze dojrzalsza jak na swój wiek, lepiej dogadywałam się ze starszymi znajomymi. matka też zawsze nie zadowolona, doceniała dopiero coś, co straciła. jak byłam jedną z lepszych uczennic w klasie w podstawówce to i tak jej coś nie pasowało, bo nauczycielka powiedziała jej na zebraniu, że jestem mało aktywna na lekcji , za co był niesamowity oczywiście opieprz. dopiero jak przestałam się uczyć w gimnazjum i sprawiać kłopoty to dopiero doceniła. i to, że jestem neiwierząca do tej pory jej nie pasuje. nigdy nie potrafiła mnie zaakceptować. jak zaczęłam chorować to z początku nie chciała, żebym chodziła do psychiatry, bo wiadomo że tak niby same wariaty chodzą. to ,że toleruję osoby homoseksualne i mam ogólnie własne zdanie też jej się nie podoba. w wielu kwestiach jest bardzo zacofana i staroświecka. ją się nie przejmuję, ale jest to bardzo przykre, kiedy nie można we właśnym domu rodzinnym znaleźć zrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
przeszłości*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostanio czytałem by zneutralizować uczucia trzeba je nazwać i zanalizować: " bynajmniej dobrze, że nie myślisz o przyszłości, chociaż nawet jeśli nam się wydaje, że to dawno za nami i nas to nie obchodzi to gdzieś głęboko" fajnie to zrobiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
bo najważniejsze to zrozumieć przyczynę i istotę choroby, przypadłości, uzależnienia. umieć nazwać swoje uczucia i się nad nimi zastanowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po tej rozmowie poczułaś się lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
można powiedzieć, że tak. ;) trochę wydusiłam z siebie swoje "myśli-dręczycielki" . należę do osób, które muszą się wygadać, nie potrafię sobie za długo dusić emocji w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uciekam spać i życzę ci dobrej nocy cieszę że mogłem być pomocny:) gdybyś chciała ze mną porozmawiać zostawiam maila azyjamon@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
dobranoc i dzięki wielkie za rozmowę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pbss
bylam u psychologa jako dziecko (rodzice sie rozwiedli), stwierdzono tylko, ze mam bujna wyobraznie, dzis sadze ze przezylam rozwod rodzicow jednak duzo bardziej niz im sie wszystkim wydawalo... rowniez nie mialam akceptacji w dziecinstwie, mama mi np. nigdy nie mowila ze mnie kocha, do tego rowiesnicy, potrafila jeszcze obwiniac ze widocznie cos robie, skoro sie wyzywaja... :( z czasem zaczelam byc taka jak oni, wyzywalam/ublizalam/robilam swinstwa osobom, ktore mi nic nie zrobily... choc czulam ze robie zle i nie chcialam taka byc. bylo tego duuuuuuuzo wiecej, ale brak slow, nie chce do tego wracac. psychoterapeuta jednak, przynajmniej takie odnosze wrazenie, nakieruje Cie wlasciwie, pomoze odbudowac swoja wartosc, odnalezc tozsamosc, a psycholog tylko rozmawia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
przepraszam, że tak późno odpisuje, ale zeszłam z komputera :) moi rodzice bardzo mnie kochali, to wiem i często mi to okazywali, ale czasami popełniali dziwne błędy... dużo by o nich pisać. mam do nich żal, że wychowywali mnie w dzieciństwie na grzeczne, kulturalne dziecko, przez co nie mogłam sobie potem poradzić. nie byłam też typowym frajerem, ale po prostu byłam wrażliwa i empatyczna. w wieku dorastania mi się odmieniło, ale nadal we mnie tkwi to wrażliwe, przerażone dziecko, które się co chwilę boi, że ktoś je wyśmieje. ja sama nigdy nikomu nie dokuczałam, nawet jak się zemściłam na upierdliwym dręczycielu to miałam wyrzuty sumienia, mimo, że to było słuszne. muszę pomyśleć o tym psychoterapeucie. dzięki za rady i wsparcie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
ja sama nigdy nie mogłam zrozumieć motywu i powodu tych osób, którzy dręczyli i poniżali innych... często ci, którzy byli wcześniej gnojeni potem sami to robią, tak jak ty to opisałaś. dla mnie to było bezsensowne, wg mnie każdy powinien żyć i zachowywać się jak chce, póki nie czyni nic złego innym. a skoro już piszesz, że sama dokuczałaś potem niewinnym osobom, to szczególne jakim? co cię do tego kierowało? jaka się po tym czułaś ? pytam, bo jestem ciekawa , czym kierują się takie osoby, bo sama do tej pory nie mogę zrozumieć powodu wyśmiewanek co do mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi ale brakuje Ci jakiejś klepki w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
gosc do kogo ten przytyk o piatej klepce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z wczoraj
Wyzywanie się na innych daje małą radochę, tez poczucie ze się jest kimś podobnie jak jest z porównywaniem się do innych. Dla niektórych porównywanie się to namiętność życiowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do dontstopmenow- wiesz, przejęła mnie Twoja historia...sama mam dziecko, synka i chyba też popełniam ten sam bład, co Twoi rodzice...za dużo od niego wymagam, mimo że jest super dzieckiem...nie wiem, jak to u Ciebie wyglądało, może coś wiecej napisz? a o mnie- ja całe życie byłam wyśmiewana z racji mojego wyglądu (blizna na twarzy!)-wierz mi, jedyna rada to taka- tym samym odpowiedziec na wyśmiewanie, nie złośliwe, ale żeby wiedzieli, ze Ty też umiesz być silna, duuużo by pisać, w sumie mogłabym chyba poradnik napisac? :)! ale najważniejsze-umieć sie śmiać z samego siebie, to od razu powala przeciwnika, osłabia go, juz te jego zarciki nie śmiesza publicznosci, skoro Ty sama z tego sie naśmiewasz- odebrałaś wyśmiewcy jego broń!!! pozdrawiam Cie, trzymaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
acha, jeszcze jedno- też przesadnie kocham zakupy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powinnaś zacząć leczyć się ! Ta choroba to zbieractwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego taki temat na erotycznym????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
temat na erotycznym,bo niestety tutaj jest najwięcej czytelników :) do gościa 2014-05-05 09:41:27 - nie wiem jak wygląda twoja sytuacja i twojego dziecka, więc nie jestem w stanie ocenić,czy popełniasz jakieś błędy. moi rodzice, no cóż... właściwie najbardziej była taka moja matka. pochodzę z małej miejscowości, no i niestety tam co ludzie powiedzą to się najbardziej liczy. ona właśnie pochodzi z tej miejscowości, ojciec jest z większego miasta. wiem, że nie ocenia ludzi po miejscu zamieszkania, ale niestety widać dużą różnicę w mentalności, poglądach i spostrzeganiu świata obojga rodziców. oboje są jak ogień i woda - sama się czasem dziwie, jak oni ze sobą wytrzymują :O ale nie o tym rzecz - chodzi o ich błędy wychowawcze. (przepraszam, że tyle się rozpisuje, ale po prostu taka moja cecha - na wypracowaniach z polskiego zawsze brakowało mi miejsca :) ) - matka zawsze naciskała (szczególnie we wczesnym dzieciństwie 5-12 lat) żebym była grzeczną, ułożoną dziewczynką, że nie wolno pyskować do nikogo (chociaż z nią kłóciłam się i to bardzo ostro), szczerze mówiąc - tak jakby uczyła, że masz być pokornym i cichym pieskiem, nie walczyć o swoje, tylko czekać aż ktoś cię zgnoi, ale ty nie możesz oczywiście odpyskować, bo dziewczynce tak nie wypada :( masakra, może w średniowieczu to było na czasie, ale teraz... - pomimo, że w podstawówce byłam bardzo dobrą uczennicą , zawsze było jakieś ale. mimo, że jestem kompletnym debilem z matmy, nawet wtedy miałam z niej 4 i 5. ale oczywiście uczucia, emocje, przeżycia dziecka były nieważne, tylko co nauczycielka powie... byłam indywidualistką, miałam własny tok myślenia a nauczycielki wiadomo - nie podobało im się to, przydupasy i lizusy były na topie. matka cały czas mi zarzucała, że nauczycielki się skarzą, że jestem nieaktywna, beirna na lekcji, odpowiadam dopiero, jak mnie same spytają, ale nie chciała zrozumieć, że po prostu cały czas miałam ten cholerny lęk przed wyśmianiem! do niej to kompletnie nie dochodziło. już nawet nie chciałam jej o tym mówić, bo po cholerę się produkować, skoro nauczyciel powiedział co innego :( nawet jak to nie było prawdą... mimo dobrych ocen i tak się czepiała. - moje zachowanie oczywiście też było "okropne". pomimo, że w dziecińśtwie byłam grzeczniutka jak myszka, bałam się odezwać to zawsze było porównywanie, że tamte dziewczynki to się uczą, tak słuchają rodziców, a ja matki w ogóle nie szanuje... a właśnie przeciwnie, to co matka powiedziała było dla mnie bardzo ważne i wszystko brałam sobie do serca. bałam się zrobić cokolwiek, bo co mama powie, bo mama będzie zła (nie to, że mnie biła, bo w domu nigdy przemocy nie było, raczej psychiczna przemoc)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
ciąg dalszy - bardzo przeżywałam kłótnie rodziców. matka była i jest osobą bardzo nerwową,zacofaną, pedantyczną i czepiającą się o wszystko. ojciec pracował za granicą, więc ogólnie do tej pory mało go znam,mimo,że nadal są razem.ale zazwyczaj co do naszych kłótni nic się nie odzywał, a jak padały jakieś decyzje w mojej sprawie to nic nie mówił albo przytakiwał matce :( a ja tak bardzo potrzebowałam akceptacji, zrozumienia... jak ojciec przyjechał i byłam z nim, to zanim matka przyszła to powtarzałam w kółko do ojca "tato, posprzątajmy w kuchni,tato pomyjmy naczynia, tato,zrób to, o co cięmama prosiła, bo znowu będzie zła i będzie kłótnia" jak patrzę na to z perspektywy czasu to byłam jakaś znerwicowana na punkcie kłótni w domu.. - ciągle mnie też porównywała do swoich bratanków i bratanic.. że oni to tamto itp, a w rzeczywistości wyśmiewali się ze mnie,dokuczali mi, a i tak byli idealni - jako dziecko zawsze liczyłam się ich z zdaniem i ich słuchałam, ale i tak byłam tym niewdzięcznym i niesłuchającym dzieckiem - jak jej powiedziałam w podstawówce, że dzieciaki się ciągle śmieją i dokuczają mi to powiedziała, że co ona z tym zrobi, jak nauczyciel na to nie reaguje to ona i tak nie ma nic co powiedzenia - jak mi czasem nerwy puściły i powiedziałam, co sądzę o pieprzeniu tych głupot to mi zawsze gadała "jak taka jesteś,to nie dziwię ci się, że koleżanki cię nie lubią, zawsze musisz odstawać od innych " :( potem w okresie nastoletnim dużo się zmieniło... przestałam w końcu ich się słuchać, bo na nic dobrego mi to nie wyszło...zrobiła ze mnie nieśmiałą, zakompleksioną osobę...potrzebuję dużo czasu, żeby się rozkręcić.. gdybym się nie zbuntowała, to nie wiem jaką ofiarą życiową bym była. dopiero w wieku 16 lat, przyznała mi rację, że źle zrobiła, wychowując mnie na taką potulną owieczkę - ręce mi opadły... dopiero w tym wieku, gdzie już psychika jest ukształtowana przez tyle lat... i tak było z wieloma rzeczami, doceniła je po czasie...dopiero teraz mówi, jakie ma inteligentne i wrażliwe dziecko... jak w wieku 13 lat zachorowałam na depresję to nie chciała chodzić ze mną do psychiatry, bo się boi "wariatów" i że jeszcze może ktoś ze znajomych może ją zobaczyć w tej wariackiej poczekalni :/ potem to zrozumiała i opiekowała się mną, ale ojciec specjalnie musiał wrócić z Niemiec,żeby być cały czas przy mnie i chodzić ze mną do lekarza. bałam się zostawać w domu sama chociaż na 5 min, bo bałam się,że zwariuje sama albo sobie coś zrobię.. w gorszych stanach bałam sięnawet pokroić chleba, żeby mnie nie pokusiło...ehh przepraszam, że się tak rozpisałam...pewnie zanudzam pierdołami, bo przecież ludzie mają takie problemy, a ja jak zwykle nieszczęśliwa :) jeśli cię to interesuje to przeczytaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
i też rada - nie róbcie ze swoich dzieci marionetki sukcesów... ono też jest człowiekiem i ma nerwy, uczucia, emocje, o wiele bardziej słabsze od dorosłych. nie mówię,żeby kompletnie puścić samopas i zero dyscypliny, ale traktujcie je też jako część siebie. przypomnijcie sobie własne przykre wydarzenia z dzieciństwa i porównajcie je sobie do swojego dziecka - jakbyście się czuli? no właśnie. dziecko nie jest tylko po to,żeby mieć się czym pochwalić przed znajomymi... ono też ma prawo przeklnąć, zdenerwować się, załamać... nawet jeśli niektóre zachowania są dla was dziwne, to starajcie się przynajmniej zrozumieć ich przyczynę... nawet nie wiecie, jak wrażliwemu dziecku jest potrzebna akceptacja, zrozumienie. to naprawdę bardzo wiele. ja tego nie zaznałam i teraz widać skutki.. także ocknijcie się póki macie czas. nie ma co robić z siebie strażnika moralności i dać czasem na luz. dziecko to też człowiek, a wychowanie w stylu dzieci i ryby głosu nie mają, co wolno wojewodzie..., gówniarz ma się zawsze słuchać jest bezsensowne. ja byłam taka sama, jak dzieci opisane w tym temacie: http://f. kafeteria .pl/ temat.php ?id_p=58 24418 usuńcie sobie spację, bo treść jest uznana za spam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piratt
wczoraj pisałem z tobą od początku możemy pogadać prywatnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dontstopmenow
ok, to twój mail ten co przedwczoraj podawałeś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piratt
tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościek
jestes p**********a i tyle, jak ma się za dużo to też się j***e w głowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zakupoholizm po prostu się leczy, lepiej jak najszybciej udać się do psychologa albo do jakiejś poradni specjalistycznej np do http://www.horizon.info.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uriasz
Mnie wyciagnal Jezus... I to w nim mam swoja tozsamosc... nie w rzeczach, czy ludziach... Staraj sie czytac kazdego dnia Nowy Testament a zobaczysz, ze po kilku miesiacach bedziesz kims innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×