Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kompulsywna22

kompulsywne objadanie się... pomóżmy sobie !

Polecane posty

Gość gość
pytam bo sama miałam niedowagę teraz ważę "normalniej" ale lepiej się czuję jak jestem szczuplejsza. Ja też pakuję w siebie jak w śmietnik, u mnie to dzieli się na okresy zdrowsze i kiedy płynę.. na tostach na maśle z bekonem zagryzanych czekolada nutellą ze słoika... Pizza, ciasta, kanapki obowiązkowo z górą masła i majonezu, nie znam słowa umiar... tak chciałabym coś doradzić, tak po ludzku... bo sama mam ciężko i znam to jak sie myśli o żarciu non stop.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa powtórzę się... NIE O WAGĘ TU CHODZI - jeśli myślisz ciągle o jedzeniu to masz z nim problem - jeśli jesz w ukryciu, dojadasz po kryjomu, kombinujesz byle tylko coś gdzieś zjeść - masz problem z jedzeniem doradzi mi ktoś z tymi koktajlami? mam taki fajny sprzęcik smoothietogo :) prawie nie używany a i mleko i owocki by się jakieś znalazły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem uzależniona od uczucia przepełnienia i żarcia łapczywie tak, ze niemal się duszę to jest przyjemne:o dla mnie bardzo.. To uczucie jak jesteś obżarta po uszy ale musisz się dopchać słodkim. Słyszałam, ze łatwiej nad tym zapanować jak się nie dojada do syta, dlatego postanowiłam liczyć kcal i jeść regularnie. Na razie działa, aczkolwiek jak każdy ćpun myślę o tym że jak zrzucę to się znowu nażrę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa dokładnie też to znam... mało tego moje połączenia jedzenia są obrzydliwe i nieapetyczne, bo mnie w zasadzie jest wszystko jedno co to będzie, oczywiście najlepiej mcdonaldy, frytki, słodkie, ciasteczka i inne. jak nie mam takich rzeczy pod ręką to co popadnie: parówki, chleb grubo posmarowany masłem, pomidory, ogórki, sery, wędliny, konserwy, pasztety - w sumie to odkryłam że cokolwiek posmaruję ketchupem to smakuje. to jest chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pocieszajace jest to, ze nie jestem jedyna osoba na swiecie z tym problemem, chociaz mam opory, zeby tutaj pisac o swoich doswiadczeniach, bo wejdzie sobie jakies czlowiek, ktory nie ma pojecia z czym sie zmagamy i skwituje, ze to zadne uzaleznienie, tylko slaba wola. Taaa, bo przeciez obzeranie sie jak wsciekla swinia, do bolu zoladka, nie czucie smakow i to okropne samopoczucie po to taka przyjemnosc, ze hej:O Zazdroszcze bulimiczkom, bo one przynajmniej sie tego swinstwa pozbywaja, a moj organizm musi to strawic i juz chyba mam cukrzyce i problemy z zylami:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa no i jak pisałam i jeszcze raz to napiszę - waga tu nie ma nic do rzeczy może my jesteśmy bulimiczkami tylko bez fazy żygania? a żeby było literalnie jeszcze, bo czytam akurat tego Pilcha na dziś dzień to jeszcze jeden fragmencik, z tym żeby zamiaś pić wstawić sobie żreć cytat: Kiedy cię trzepie i kiedy mówisz sobie: muszę się napić, pomyśl, że nie musisz, powiedz sobie, że nie musisz, i uczyń to – nie zmuszaj się do picia. Bo to, że „musisz się napić”, znaczy, że z musu pijesz – unikaj tego musu, zmuś się do niemusu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa z takimi co to by tu napisali słaba wola to w ogóle nie gadałabym ja nie twierdzę że się nie da, mówię tylko że jest k***a ciężko się powstrzymać - proste ja za to zazdroszczę anorektyczkom, nie dlatego że ładniej wyglądają bo jestem typem że w chudości aż takiej nie gustuje, tylko że ktoś w końcu gdzieś zauważa i leczone są a my... pozostawione same sobie. rodzina i znajomi doradzą - nie żryj tyle, ruszaj się więcej, jedz połowę - a to wszystko g***o warte. bo sama wiem że mogę... mogę tak miesiąc mogę tak chyba nawet rok chyba - nigdy nie liczyłam a potem co? potem idę do sklepu kupuję siatę żarcia, żrę w jakimś amoku nie rozpoznając smaków, zapachów, nie patrząc na kalorie, na zdrowie, na nic. żrę aż boli mnie wszystko w środku tylko po to by przez małą malutką chwilę poczuć to dziwne uczucie krótkiego zaspokojenia sama nie potrafię tego nazwać, określić. nic mi to nie daje, a jednak coś mi daje. błędne koło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie budziłyście się jak ważyłyście mniej? Czy zawsze ważyłyście dużo? My nie śpimy, więszkość z nas zdała sobie sprawę z tej choroby kilka lub kilkanaście lat temu (np. ja) i w tym czasie potrafiłam ważyć zarówno 50 kg jak i ponad 90. I tak kilka razy. Niczego to nie zmienia. Zresztą już dawno przestałąm na to patrzez z perspektywy- muszę przejść na dietę i schudnąć X kg. Teraz to już jest- mój stosunek do jedzenia jest chory. I tu jest problem. Nadwaga jest tylko skutkiem ubocznym, jednym z zwielu zresztą. Ażetka- w sumie wszyscy jesteśmy uzależnieni od jedzenia, ci zdrowi względem nas też, może dlatego nie uważam się za takiego typowego nałogwca. W sumie nałogowo też oddychamy i śpimy, bo nasz "nałóg" jest przecież czynnością fizjologiczną. To coś innego niż ćpanie, palenie, alkohol, bo bez tego każdy jest w stanie funkcjonować. To miałąm na myśli, że nie uważam się za nałogowca. Ale przyznałam się przed sobą już dawno, że mam problem i że w moim życiu jedzenie odgrywa większą rolę niż powinno. Wydaje mi się, że odkryłam tego przyczynę, teraz szukam sposóbu jak to okiełznać i wyeliminować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dna to sięgnęłam jak wyjęłam jedzenie wcześniej wyrzucone, tak, ze śmietnika. Można niżej upaść? Chyba nie. Pomysł na koktajle to w sumie pomysł na dietę. Gdyby te koktajle robiły to samo, co robi reszta jedzenia, a nie miały przy tym kalorii, to byłoby całkiem fajnie. Tylko obawiam się, że potem przyjdzie ogromna ochota na coś innego, a wtedy... wiadomo co :( Staram się nie układać diety, bo musiałabym myśleć o jedzeniu za dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa Gwiazdencja333 --- w pierwszej części twojej wypowiedzi zgadzam się z tobą w 100%. już kilka razy pisałam że tu nie o samą wagę , nadwagę czy niedowagę chodzi. natomiast co do nałogu to może troszkę sprostuję. pożywienie to dla mnie zdrowe produkty natomiast kiedy ja [no bo za siebie tu piszę] wpadam w amok żarcia to głównie pochłaniam niejedzenie - syfskie żarcie którego nie śmiem jedzeniem nazwać. gdyby to było nałogowe jedzenie marchewki to chyba nie uznawałabym tego za problem. dlatego uważam się za nałogowca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziei
Ja ciagle sie staczam na dol i marze o osiagnieciu dna, bo podobno od dna czlowiek sie odbija...w moim jednak przypadku ciagle okazuje sie, ze mozna upasc jeszcze nizej...Wydaje ok. 50zl dziennie na jedzenie, czesto wiecej, nie jadam w ogole obiadow, bo ledwo przyjde z pracy, a wpycham w siebie jakis slodki syf. Nie potrafie funkcjonowac bez cukru, juz nawet przestalam obiecywac sobie, ze od jutra na pewno z tym skoncze, bo juz sobie nie wierze. Bola mnie zyly, to biore polopiryne i dalej wp*****lam. Moj organizm jest juz tak zatruty, ze mam pelno syfow i plam na twarzy, a kiedys mialam nieskazitelna cere. Wygladam bardzo zle, jak chora. Juz nie wierze, ze z tego wyjde. Moze bede pierwsza osoba w Polsce ktora zazre sie na smierc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa nie chce pisać o przypadkach chce pisać o sposobach :) myślę o tych koktajlach bo są zdrowe, owocowe, lekkie. chcę się zawziąść, początek będzie trudny ale wiem że się da. ja nie mówię że już nigdy się nie nażrę - chyba zawsze już będę żarłaczem :( też czuję się zatruta i bardzo mi z tym źle, a na rekonwalescencji jestem i nie mogę w siebie takiego syfu już pchać. w szpitalu było lżej bo mi dawali jeść koktajle - pić, miałam problem z przełykaniem po operacji. dzięki temu nie żarłam. teraz jest taki problem że mam tu matkę mojego faceta w domu i nie mogę z nią póki tu jest to nic mi się nie uda to wiem. przez nią żrem jeszcze bardziej z wścieklości i bezsilności. na szczescie juz wkrótce wyjezdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nałogowo się więc nie objadam, za to się nałogowo odchudzam :) Tak od 24 lat. Czasami sięgnięcie dna nic nie daje. Mnie już chyba nic nie rusza, nawet to, ile kasy idzie na to zbędne żarcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beznadziei...masz takie jazdy tylko na słodkie?? A chrom próbowałaś ?magnez ?sylimarol na wątrobę odtruwa.. . Rubensowska sowa koktajle warzywne owocowe z łyżką oleju lnianego pewnie na trochę pomogą i urodę poprawią dostarczą mnustwa witamin i minerałów..sprubuj i pisz o efektach ...pisz co miksujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
beznadziei Nie będziesz pierwsza. Są takie przypadki, ale po co o tym pisać przecież to zepsuje obraz producentom żarcia i słodkiego syfu Gwiazdencjia - znam tgo też jadłam ... śmieci, i zamrożone ciasto gryzłam RubensowaSowa jak wiem z doświadczenia koktaile nie pomogą. Spróbuj planu jedzenia, o kaloryczności - 400 / -500 od zapotrzebowania i nie jedz tego co działa jak wódka dla pijaka. Mnie to pomaga, Boję się tylko, że sama tego nie ogarniesz, ale rozumiem niechęć do dzielenia się z innymi. Miałam to, walczyłam ze sobą 6 lat od chwili gdy sobie to uświadomiłam do momentu pójścia po pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem trochę negatywnie nastawiona do proszenia o pomoc, bo ilekroć po nią szłam, to spotkałam się z jakims nadużyciem, bagatelizowaniem albo bezsilnością. Więc próbuje sama sobie pomóc, czytam ksiązki na ten temat, próbuje różnych metod i tak sobie żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa no więc dziś w formie rozgrzewki zmiksowałam: banan, pomarańcza, 2 jabłka, mleko migdałowe :) pychotka ale pojeść to sobie raczej tym nie pojadłam, przed chwilką dopchałam 4 kromkami z masłem i łososiem. mam nadzieję nic dziś już nie jeść, czytam sobie wasze posty od początku i staram się to troszkę poukładać sobie w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa Gwiazdencjo podzielam twoją opinię w kwestii pomocy. poza tym tak szczerze to przecież gdzieś tam w środku mózgu, podświadomie wiem że nikt tego za mnie nie zrobi, że nikogo to nie obchodzi, że muszę sama sama sama. może nie jestem typem które potrzebuje wsparcia po prostu, zwykle gdzieś tam do wszystkiego dochodzę przemyśleniami własnymi , staram się sobie to wszystko w głowie poukładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wiecie co mnie wkurza z tym całym żarciem? że nie dość że wydaję niepotrzebnie forsę a marzą mi się wyjazdy zagraniczne wakacje, zwiedzanie miejsc cudnych wylegiwanie się na plaży ---- to niee,. a w dodatku odkłada mi się to w postaci tłuszczu i nawet gdybym cudem pojechała na te wymarzone to będę sie chować bo nie wyglądam. i całe życie tak! cholera!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja będąc na diecie jak miałam ochotę po coś sięgnąć zawsze myślałam sobie... po co mam jeść, skoro jadłam niedawno... dla 3 minut przyjemności, które potem zamienią się w kilkudniową depresję? nie warto! Nie znam problemu kompulsów bo ja nigdy nie miałam problemów z objadaniem, bo u mnie jak zjem więcej niż bułkę to mam zapchany żołądek i mnie mdli, ale serio starajcie się przetrzymywać napady... miejcie w domu coś niskokalorycznego czym się da zapchać, pokroju ogórki konserwowe, pieczarki marynowane, jabłka, marchewki i jak macie się zamiar objadać, to przynajmniej zdrowo :D albo kostka twarogu chudego... po jego zjedzeniu zawsze nie umiem nic innego wcisnąć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam dokładnie tak samo- figura do poprawki a w szafach piękne ubrania, buty, na które mogę sobie co najwyżej popratrzeć. Chodzę ubrana jak jakiś kopciuch, byle tylko nikt na mnie nie patrzył i pocieszam się żarciem że tak mam. Błędne koło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""że muszę sama sama sama."" to częsć choroby, izolowanie się. Nie jesteś sama, jedyna, ani wyjatkowa w swojej chorobie. Inni tak samo chorzy mogą Ci tylko pomóc, a tak?? Sama, sama, wyjatkowa i jedyna (pycha, pycha pycha ....) miksuj sobie koktaile :) ciekawe jak długo .... obym była złym prorokiem, ale znam tą chorobę i jej podstępy, a raczej chore działanie mózu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
RubensowaSowa no cóż, Dragonette nic tylko pogratulować, że nie wpadłaś w sidła i nie piszę tego sarkastycznie czy coś. mimo, że mnie mdli i czuję że już więcej nie zjem a i tak jem dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dragonette Nasza choroba to przeciwieństwo Twojej- sama przyznałaś, że nigdy nie miałaś kompulsów. W czasie kompulsu myślenie logiczne się wyłącza. Założe się, że każda z nas tutaj potrafi logicznie myśleć, prowadzimy samochody, pracujemy, uczymy się itd. Zdarzało mi się gadać w myślach sama ze sobą jak czułam, że ten moment nadchodzi. Uda się raz, drugi, a za trzecim razem to będzie silniejsze. I zaczynasz żreć, przegrywasz aż nie otrzeźwiejesz umysłowo, godzinę póżniej albo dzień, albo tydzień. Najśmieszniejsze jest to, że ja nie mam żadnych nałogów- nie pale, piję jak mi gnata do skroni przyłożą, nie ćpam, nie kupuje za dużo, nie biegaam na solarium, nie oglądam Tv itp. Chciałabym być bardziej zajęta, wtedy nie myśle o jedzeniu. Ale wystarczy kilka minut by pójśc po paczkę ciastek. Po tym wszystko przestaje być ważne, liczy się tylko żarcie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie idzie właśnie tych ciastek czym innym zastąpić? czy macie smak na jakiś konkret czy wszystko wam jedno co jecie byle jeść? bo to też ważne pytanko... ja musiałam sama z tego wyjść bo moja psycholog by mnie wysłała do zakładu zamkniętego... poza tym mam bliskich i nie chcę ich krzywdzić swoją słabością.. i piszę cały czas że trzeba samemu sobie poradzić bo do głowy tak na serio nikt nam nie wejdzie i to MY jesteśmy paniami swojego życia... taka moja opinia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaluje, ze nie jestem alkoholiczka, szczerze. Moglabym sie przyznac do swojego nalogu i jeszcze bylabym podziwiana za odwage i chec walki. A powiedzcie komus, ze jestescie uzaleznione od jedzenia. Nikt tego powaznie nie wezmie, nawet psycholog. Ludzie rozumieja, ze mozna miec anoreksje i nie jesc, rozumieja, ze mozna sie opychac i wymiotowac, pic do upadlego, cpac, ale jesc do bolu? Po prostu mamy "slaba wole":O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ dziewczyny ,skoro pracujemy ,mamy rodziny,prowadzimy domy ,jeździmy samochodami itp. Mało tego nie pijemy nie palimy jesteśmy idealne ????? Normalne !!! To o co nam chodzi ??? Po co żremy ??? Wyłazi z nas jakiś jednak problem z głębi duszy ???schowana emocja ,która po wyjściu z nas pokazałaby że jednak idealne nie jesteśmy ????i co by się wtedy stało???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie mamy to coś, ten chory mechanizm, który każe nam zagłuszać pewne rzeczy zamiast je przeżywać. Czy jecie jak jesteście spokojne, szczęśliwe, spełnione? Bo ja nie, ale tych chwil szczęścia mam obecnie niewiele, za to nieprzyjemnych uczuć i emocji sporo, do tego za dużo wolnego czasu w pracy, kasy też nie brakuje, i tak suma sumarum robią się z tego idealne warunki dla mojej choroby by sobie trwała w najlepsze. Jedzenie zagłusza bardzo skutecznie to, czego nie chcemy doświadczyć. Pewnie u każdej z nas będzie to coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wiem już co zażeram i próbuję radzić sobie inaczej z tymi emocjami. Przyznam, że nie zawsze wychodzi. I macie rację - uzależnienia od jedzenia (regulowania emocji jedzeniem nikt poza AŻ nie traktuje poważnie) Nic mnie bardziej nie denerwuje jak tekst jakbyś chciała to byś przestała.... (schudła itd) Nawet uzależnienie od seksu czy hazardu jest traktowane poważnie. A od jedzenia do wyśmiania... przypomina mi się taki serial, 2XL ... jak na początku bohaterki w cukierni mają klasyczny napad choroby i obżerają się ciastkami. Mnie nie wiem czemu nie było do śmiec*******a czułam się w tym obśmiania. Ale powiem wam, że jest światełko w tunelu - naukowcy zauważyli, że uzależnienie od cukry jest tak silne jak od twardych narkotyków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×