Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

milosc z serca czy rozsadku?

Polecane posty

Gość gość

Witam. Jestem dojrzala kobieta z dwojka prawie doroslych dzieci, po rozwodzie i w zwiazku z...kawalerem nie majacym zadnego doswiadczenia jesli chodzi o zwiazek. Owszem, byl w relacjach nawet 6 letnich, ale bez wspolnego mieszkania. Moj mezczyzna jest wspanialym czlowiekiem majacym na uwadze dobro wszelakie w tym moich dzieci. Cos, czego mi brakuje w tym wzwiazku to trwala troska o mnie, ponad wszystko. Natomiast ja jestem uwazana przez niego jako dojrzala jednostka potrafiaca zadbac i zatroszczyc sie o siebie. On woli myslec o moich dzieciach, ich samopoczuciu, jego siostrzencach, moim siostrzencu dedykujac sie im bez reszty. Ja w tym wszystkim , tak jak mowi, jestem bardzo wazna, ale sa sprawy wazniejsze. Jestem kobieta i potrzebuje znac swoje miejsce w jego zyciu i ilekroc widze jego hierarchie tylekroc zastanawiam sie, czy to wszystko ma sens? Kocham go-to wiem, wiem, ze mnie kocha, wiem, ze dba o moje dzieci, wiem, ze jest zainteresowany problemami innych ale dlaczego pomimo to czuje sie na ostatnim miejscu? Chwilami mysle zeby tym wszystkim walnac....ale rozsadek podpowoada mi ,, zobacz jakim on jestst czlowiekiem, zobacz jak trktuje twoje dzieci, zobacz jaki jest zyczliwy wzgledem innych,, ...I to wszystko nie pozwala mi podjac decyzji. Bo ja , jako jego kobieta czuje sie niedowartosciowana. Prawie nigdy nie zauwaza jak sie fajnie ubiore, jak zaloze ponczochy, jak sie postaram, bysmy niezwyczajnie spedzili wieczor. Dla niego, jak powiedzial, najwazniejsze bym byla z nim na wersalce i bysmy razem ogladali tv. To jego szczyt szczescia. A ja? ja chcialabym troche beztroskosci zwlaszcza, ze do niedawna bylam zobowiazana wzgledem moich dzieci. Teraz one sa dorosle, labo praie, i moglabym wreszcie robic to co lubie. Ale chcialabym to robic z nim. Nie ma mowy! Jasno powiedzial, ze on woli wieczory w domu, ze naszym celem jest wyksztalcenie dzieci(moich), ze mozemy kupic lodke i cieszyc sie zyciem. Praktycznie: jestem uziemiona w domu, ciagle w dzinsach i podkoszulku.Robie kolacje i czekam az wroci z pracy. W szfie obcas 18 i kilka sukienek na wyjscie... Czuje sie jak stara zona.... Ale on jest fantastyczny dla moich dzieci! I dlatego nie wiem co robic!!!!??? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boisz si go zostawic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli jesteście ze sobą tyle czasu, to może zwykła rozmowa by coś zdziałała? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trafiłaś na wspaniałego faceta, niestety po tym, jak życie wypaliło już cały jego ogień, a twój zawsze tylko się tlił i teraz ma ochotę buchnąć. Naprawdę musisz z nim porozmawiać o tym, w sposób najlepiej jednak emocjonalny (płacz, jeśli musisz.) Wyjaśnij mu, że chciałabyś mieć tę parę *swoich* pięknych chwil które pozwolą ci wierzyć za te X lat, że niczego nie żałujesz, że chcesz, żeby on się dowiedział jak jest wspaniały i odwzajemnił się tym samym, et cetera, et cetera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bucior
Jak już czujesz że za mało o Ciebie dba to żuć go nie marnuj mu życia. Pijawko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem pijawka. Poza tm nie wiem, co masz na mysli uzywajac tego zwrotu? Jestem kobieta samowystarczalna jesli chodzi o sprawy ekonomiczne. Mam wlasne mieszkanie i dobra pozycje w pracy. Nie sadze, zeby to mialo jekiekolwiek znaczenie w tym zwiazku. On rowniez jest samowystarczalny. Jesli chodzi o rozmowy to probowalam z nim rozmawiac. Poczatkowo stwierdzal, ze on juz taki jest, ale gdy insynuowalam inne, bolesne rozwiazania to prosil, zebym pomogla mu byc troche takim jakim bym chciala go widziec. Dpdam, ze moj mezczyzna nie umial przytulac mnie w nocy. Uwazal, ze to nie jest konieczne i ze w poprzednich zwiazkach kobietom na tym nie zalezalo. Nauczyl sie przytulac mnie noca....to piekne uczucie :) Ale ja nie wiem ile czasu mu potrzeba zeby nauczyc sie innych rzeczy? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najważniejsze, że chce sie zmienić dla Ciebie :) to znak, że mu zależy, nie przekreślaj go, przejmij inicjatywę, przytul go czasem, pocałuj, zaproponuj wyjście, nie każdy facet jest taki sam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bucior
99% związków rozpada się przez to że kobieta liczy ,że GO zmieni. Albo akceptujesz tego kogo masz, albo idziesz dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok. Majac 40 lat i troche doswiadczenia to raczej sie wie, ze milosc to nie motyle w brzuchu a raczej caloksztalt. To wybor swiadomy, czy z dana osoba chcemy isc przez zycie. To kwiestie charakterialne, plany, projekt na przyszlosc troche seksu i swiadomosc, ze chce sie byc razem. Kompromis i zaakceptowanie innosci. Troche poswiecenia i podobno wspolne hobby. Nie wiem. Wiem, ze kocham tego czlowieka, wiem, ze mnie kocha a jednak nie potrafi mi tego okazac. Zawsze wazniejsze sa inne sprawy. I tu nie chodzi o moja zazdrosc( jak moglabym byc zazdrosna, ze dba o moje dzieci?) ale o fakt, ze w jego myslach ja nie jestm najwazniejsza nawet jesli sie kiepsko czuje to powinnam odwiezc corke do lekarza, bo ma zatoki...To taki przyklad.     

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te kobiety z którymi on miał do czynienia to chyba jakąś patologią były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bucior
A to nie pijawka tylko kwoka. Ja mam być najważniesza i się umościć na dobre w jego głowie. Ja najważniejsza! Już Cię to boli? Że Ty nie najważniejsza? Kwoka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) tez tak mysle, ale nigdy mu tego jasno nie powiedzialam. Z czasem zrozumialam, ze to kobiety zawsze staraly sie o niego. Owszem, jest bardzo przystojny i moje pierwsze wrazenie sprawilo, by sklasyfikowac go do tzw. facetow na jedna noc! Nie chcialam mu dac satysfakcji i bardzo dlugo traktowalam go malo powaznie :) Nie przypuszczalam, ze pod takim aspektem fizycznym kryje sie tak piekna osobowosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bucior. Moze ja nie rozumiem. Mozesz mi wyjasnic do czego potrzbna jest druga osoba? Podobno ta najbardziej wyjatkowa z wszystkich na swiecie. Przeciez kazdy ma matke i ojaca dla ktorych jestesmy najwazniejsi, ktorzy sie o nas troszcza a pomimo to czlowiek pragnie bliskosci z drugim czlowiekiem. To nie wstyd i symptom niedowartosciowania jesli sie pragnie byc kims waznym w zyciu drugiego czlowieka. Uwazam, ze praca jest wazna( bardzo), ze dzieci sa wazne(bardzo) ale najwazniejsza jest druga osoba. To nie znaczy , ze ten ktos ma zrezygnowac z wlasnego zycia, ale wazne jest by posrod codziennosci miec dac odczuc, ze to wszystko ma sens, bo jestes ty... Ja tak to widze. Ale moze sie myle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bucior
Nie , nie mylisz się, ale trzeba odrobinę poluzować smycz. Nastawić się na dawanie, a nie na branie, a co gorsza ciągłe przelicznie czy jestem dla niego najważniejsza czy nie. Pewnie i tak jesteś, ale jak mu się zepsuje auto, to będzie najpierw chciał go sholować do domu a potem Cię bzyknąć co nie znaczy, że auto jest ważniejsze od Ciebie. Jak córka ma zatoki to trzeba ją zawieźć do lekarza, a to że Cię boli głowa... to trzeba było nie mieć dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bucior, jestes troche okrutny! Nie moglam przewidziec mojego zycia majac 20 lat. Nie moge nie cieszyc sie moimi dziecmi, bo sa wspaniale. Nie bede Ci ukrywac, ze nigdy nie myslalam, ze wychowanie mlodziezy jest tak trudne. Tez bylam nastolaka, ale nie pamietam zeby bylo tak ciezko czasm( mowie tu z perspektywy rodzica). To czego nie umiem sobie wytlumaczyc to fakt dlaczego mojemu mezczyznie nie brakuje spedzenia czasu ze mna i tylko ze mna.? Oczywiscie mam tu ma mysli fragmenty czasu, bo przeciez oboje pracujemy, sa dzieci, siostrzency, rodzice jego i moi. Gdy sa okazje, by przejsc sie po lesie razem to on od razu gwizdze na siostrzencow i wycieczka jest wspolna. Gdy moglibysmy pojsc na kolacje razem to on zwoluje moja siostre i jej meza...tak jakby nie chcial byc ze mna sam na sam. A mnie brakuje bycia ze soba...tylko ze soba. Kilka minut dziennie. Czy to tak duzo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćWwa
Nawet nie musiałam czytać calości, gdyby mi mój facet powiedział,że są sprawy ważniejsze ode mnie to bym go pogoniła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok. ale przeciez my kobiety wiemy, ze nawet jesli mezczyzna mowi ze jestesmy najwazniejsze to i tak wiadomo, ze praca, kariera hobby sa ponad wszystko.Uwazam, ze caly haczyk tkwi w tym jak bardzo mezczyzna jest przekonujacy gdy mowi ze jestesmy najwazniejsze. U mojego brak tego ,,cwaniactwa,,. On mowi tak jak jest. Nie probuje klamac. Dla mojego meza bylam najwazniejsza - tak mi dawal to odczuc a pomimo to przegral mieszkanie w wyscigach konnych. Czuje sie zagubiona i probuje racjonalnie spojrzec na moja relacje. On jest ok. Jest wspanialy dla wszystkich. A dla mnie? No wlasnie...nauczy sie z czasem , czy raczej nie? Boje sie. Obawiam sie. A z drugiej strony wiem, ze nie mozna miec czlowieka na 100% takiego jakiego by sie chcialo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bucior
A to akurat wiem o czym mówisz. To typ człowieka. Byłem kiedyś w takim związku , że ona jak mieliśmy iśc na spacer to szukała jeszcze dodatkowych głów. To są zwylke puści ludzie, których rozmowa we dwójkę męczy, bo nie potrafią rozmawiać, Jak jest gwarno i głupkowato to się dobrze czują. Też bym potrzebował kogoś na wspólny czas WE DWOJE . i tylko we dwoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmmm przykro mi bardzo,. tez doszlam do takich wnioskow, ze on taki po prostu jest. Ale jest cos co mnie wstrzymuje od podjecia decyzji definitywnej. On bardzo pragnie sie ,,nauczyc,, byc dobrym partnerem. Rezultaty sa...powolne ale sa. Satysfakcje tez! Dostaje od niego kwiaty. Jestem pierwsza kobieta, ktorej on daruje kwiaty, pamieta o rocznicach i urodzinach. Staram sie go rozumiec. Staram sie pozytywnie przyjmowac jego zmiany na lepsze wzgledem mnie. ...cos co zawsze bylo dla mnie oczywiste dla niego nie jest. tylko kto powiedzial, ze moj swiat jest lepszy od jego? Ile czasu potrzeba, by naprawde zrozumiec? a moze sie nie da??? moze nasze poglady sa zupelnie rozne? Fakt jest taki, ze on do tej pory zyl spokojnie( bez kwiatow, przytulan i momentow we dwoje) , ja do tej pory zylam zawsze majac to czego on nie umie mi dac. Jak to pogodzic? czekac czy sie poddac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bucior
Poddać. Nie będzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak kategorycznie? Wydawalo mi sie, ze mozna sie wiele wspolnie nauczyc.... Bedzie bolalo...bardzo jakby co. Czy aby na pewno warto rezygnowac ze zwiazku gdzie wszystko jest ok procz tych malych epizodow? Czuje sie.podlamana :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bucior
Zmień sobie nick na bardziej osobowy. Bo Ty kobieto chcesz wszystko zmieniać podporządkować, uczyć i obserwować czy jest efekt. Komu jest trudno wychować nastolatki? Ano temu kto je chce wpuscić i utrzymać na własnych torach. To samo z partnerem. Poddaj się, szkoda życia, to nie wychodzi. Taka osoba co zmienia dzieci , męża, to w psychologii toksyczna matka, żona. Drugą stoną medalu jest wzbudzenie w tych osobach poczucia wdzięczności, poczucia użależnienia itp . Sorki, że tak piszę, przedzedź sobie to co piszę przez sitko i odrzuć co nie pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×