Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Gość WAZNE PRZECZYTAJ PROSZE
Mezczyznie jest z kolei trudniej przyznac sie samemu przed soba i w obliczu innych, ze cos z nim nie tak. Nam, kobietom jest o wiele latwiej. Facet ma swoje ego, mysli zupelnie inaczej, czuje sie nikim i jest mu zwyczajnie wstyd przyznac sie do choroby czy slabosci. AUTORKO, nie sluchaj rad niczyich w tym topiku. Sama wiesz, co jest dla Ciebie i dla niego najwazniejsza. Ludzi, ktorzy tu pisza, ich zdania beda podzielone: zostaw go albo walcz o to malzenstwo i td. Sama musisz dac Wam czas, tymbardziej, ze jestescie mlodym malzenstwem. Nie sluchaj nikogo. Nikt z nich nie przechodzil tego, co ja czy Twoj maz przechodzili, czy Ty i Wasze rodziny, a pisac jest latwo. Sama dojrzejesz do podjecia wlasciwych decyzji. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty z godziny 14.22 a skąd wiesz co przechodzi maż autorki? Psychiatrą jesteś i diagnozę przez neta postawiłaś? A może jej mąz to zwykły cham, nieudacznik i krętacz i teraz razem ze swoją wredną mamuśką kombinują co tu jeszcze zrobić, żeby zgnębić autorkę do tego stopnia, że ulegnie i zgodzi się na wszystko, bo jak nie to mąz znów ją zostawi samą, a ona będzie cierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WAZNE PRZECZYTAJ PROSZE
WIEM, bo bylam i zachowywalam sie identycznie jak on i jego matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość997
Jest jedna wielka różnica między Tobą WAZNE PRZECZYTAJ PROSZE a mężem autorki. Ty sama zwróciłaś się po pomoc a mąż autorki jest w takim momencie swojego życia że uważa że jemu pomoc jest nie potrzebna. Namawiasz autorkę żeby jechała i prosiła go o to żeby się leczył. Ona już to robiła wiele razy! Nawet umówiła ich do psychologa. Uważam, że to najgorsze co by mogła teraz zrobić, pisać do niego listy, błagać o powrót, o to żeby się leczył itp. Napisałaś że widocznie on nie sięgnął jeszcze dna żeby chcieć coś zmienić. Otóż to, on w tej chwili czeka aż autorce "przejdzie" i będzie mogło być tak jak kiedyś. Nie wierzy że ona go zostawi. Myślę że jakby poważnie zobaczył, że jeśli nie będzie chciał się zmienić to zostanie sam i może wtedy przyjdzie jakaś refleksja nad swoim życiem tak jak było to u Ciebie. Zresztą każdy człowiek jest inny, Ty masz syna a i tak nie było to wcześniej powodem żeby walczyć o swoje życie, żeby było lepsze. Ja uważam że autorka powinna się skupić teraz na sobie, na swoim zdrowiu fizycznym i psychicznym. Zamiast ciągle zamartwiać się swoim mężem w końcu powinna pomyśleć o sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WAZNE PRZECZYTAJ PROSZE
Gosc997, absolutnie sie z Toba zgadzam. Nigdzie nie radzilam autorce aby jechala teraz do meza. Nie czytalas uwaznie moich postow. Ja jej nie pisze co ma robic tylko pisze jak wszystko wyglada z perspektywy czlowieka, ktory cierpi na depresje. Autorka zrobi co uzna za sluszne i dojrzeje do tego, zeby podjac wlasciwe decyzje. AUTORKO, dbaj tylko o siebie , zebys byla zdrowa i szczesliwa, nie patrz na nikogo. Kieruj sie tym, czego TY chcesz i sobie zyczysz. Jest szansa, ze maz sie ocknie. A moze i nie. To ON SAM takze musi dojrzec do tego aby podjac wlasciwe decyzje. Niczym nikogo nie uda sie zmusic. Zycze Ci powodzenia i uwierz mi prosze, bylam i zachowywalam sie identycznie jak Twoj maz, majac wokol siebie ludzi takich jak Ty, Twoja rodzina, ktorych uwazalam za wrogow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
WAZNE PRZECZYTAJ PROSZE sorki, faktycznie źle zinterpretowałam wyjazd do niego, to autorka coś o tym wspomniała. Właśnie człowieka siłą do niczego nie zmusisz. Autorka zrobi co będzie uważała za słuszne. Jeśli chodzi o moje zdanie to uważam, że sęk leży w tym czy ten człowiek będzie chciał pracować nad sobą. To jest jedyna droga żeby w ogóle autorka mogła walczyć o ten związek. Jeśli on nie będzie na tyle silny żeby chociaż spróbować to czy to w ogóle ma sens? Ja rozumiem, że ludzie mają problemy emocjonalne, zmagają się z wieloma chorobami na podłożu psychicznym ale jeśli nie chcą nic z tym zrobić to jakim prawem mają ciągnąć na dno i siebie i ukochaną osobę? Autorka jest wrażliwą, nie głupią osobą ale ona też potrzebuje pomocy żeby być silniejszą. Żeby w końcu mogła cieszyć się życiem. Życzę żeby podjęła mądrą decyzje. Niektórzy marnują swoje lata żeby pomóc osobie którą kochają i nic z tego nie mają tylko ból i cierpienie. Skupiają się na ukochanej osobie i nie widzą że sami potrzebują pomocy. Ciesze się bardzo że otrząsnęłaś się WAZNE PRZECZYTAJ PROSZE. Nie wszystkich na to stać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WAZNE PRZECZYTAJ PROSZE
Dzieki, zrobilam to dla syna i dla siebie. W koncu musialam zaczac byc dla niego matka zanim wkroczy w okres dojrzewania. Zgadzam sie z tym, co piszesz gosc997. Ja tez sie ciesze, ze sie otrzasnelam. Tyle lat zmarnowalam na zyciu w depresji i bez leczenia. Pozdrawiam Was. Autorko, pisz nam, ja bede zagladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
Będę pisać, trochę mi z tym lepiej że ktoś to czyta i coś doradzi, że mogę się gdzieś wypowiedzieć, będę więc pisać jak tylko będę wiedziała coś nowego. Otóż to, mąż musi sam zrozumieć że potrzebuje pomocy. Tak czy inaczej, ja w środę idę do tego psychologa sama, jestem ciekawa co na to wszystko powie. Nie wiem tylko jak ja wytrzymam te wszystkie nadchodzące dni. Jestem w takim stanie, że wolałabym znać już prawdę nawet tą najgorszą, a nie tkwić w takim zawieszeniu, bo to ono mnie wykańcza. Nie mogę spać, gdyby nie rodzice to bym też nic nie jadła, w ogóle zastanawiam się jak to możliwe że mi kiedyś spakowało cokolwiek, przecież wszystko ma ten sam smak. Ledwo żyję, a tu już jutro do roboty, L4 się skończyło, trzeba jakoś funkcjonować. Wiele bym dała chociaż za to żeby wiedzieć co chciał mi powiedzieć wczoraj przez telefon. Czy ja dobrze w ogóle zrobiłam że nie odebrałam, jak myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WAZNE PRZECZYTAJ PROSZE
Nie obwiniaj sie i nie drecz. Wkrotce czeka Cie rozmowa z psychologiem i on pomoze Ci sie uporac z tym calym zagmatwaniem. Trudno powiedziec czy powinnas byla odebrac telefon od meza czy nie. Ja bym odebrala bo wole wiedziec cokolwiek niz nic. Ale to ja. Moze nie bylas na to jeszcze gotowa. A moze dobrze, ze nie odebralas. Naprawde, nie wiadomo. Skup sie na sobie, pracy, rodzinie. Maz jesli bedzie chcial to sie odezwie, jest dorosly. Byc mozeza jakis czas podejmie sie leczenia. Byc moze nie. JA na samym poczatku nie zdawalam sobie sprawy z tego, ze potrzebuje pomocy. Wedlug mnie to inni byli nie normalni i wszyscy przeciwko mnie. Po latach zdalam sobie sprawe, ze potrzebuje pomocy, zaczelam czytac ksiazki o tej tematyce, wiedzialam juz wtedy, ze cos ze mna nie tak ale mimo wszystko kazda pomoc odrzucalam, wierzac, ze sama sobie poradze. Jednak nie radzilam sobie, i coraz bardziej pograzalam sie w paranoi i moich czarnych myslach. Dopiero w ubieglym roku zwrocilam sie o pomoc do lekarza. Niestety, przerwalam leczenie, wierzac, ze czuje sie lepiej i jakos to bedzie. Nie bylo. Dopiero 7 miesiecy temu zaczelam leczenie na powaznie, PROZAK, terapie, a na 19-tego czerwca mam wizyte u psychologa w cztery oczy. Zaluje, ze tak pozno podjelam leczenie i zdalam sobie sprawe z tego, ze jest mi ono potrzebne. Odzyskalam rodzine i siebie dopiero po tak wielu latach. :( Mezczyzni wszystko inaczej pojmuja i odczuwaja dlatego uwazam, ze bedzie trudno z nim. Ale tak jak juz powiedzialam, TY jestes tu najwazniejsza, walcz przede wszystkim o siebie, nic nie planuj i zyj dniem dzisiejszym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
Postaram się, choć tak jak piszę nie jest mi łatwo. Ja tego telefonu nie odebrałam dlatego, że bałam się od niego usłyszeć czegoś złego, np że chce rozwodu i że mnie nie kocha, a dwa nie chciałam się wpędzić w kolejną telefoniczną pyskówkę, nie miałam na to siły. To nie jest tez tak, że nie odbieram bo jestem zawzięta, po prostu mam jakiś dziwny strach i sama siebie nie poznaję, bo byłam normalną, wesołą dziewczyną, planowałam wakacje, dzieci, wszystko, a przez te parę dni stałam się wrakiem, który boi się własnego cienia. Minęło już parę nocy od czwartku gdy wyjechał, a mnie budzi ciągle jeden i ten sam sen, że "wchodzę do pokoju i widzę ogołocone regały z jego rzeczy". Jeżeli w końcu jakoś tam normalnie śpię i nagle się bez powodu budzę to wydaje mi się, że on jest obok, że słyszę jego oddech, albo że coś do mnie mówi. Dzisiaj w nocy zamknęłam drzwi na klucz do pokoju bo bałam się, że jak nagle w nocy przyjedzie i stanie przede mną to ja nerwowo po prostu nie wytrzymam, że znowu będę mieć jakiś atak albo nie wiem co. Nie wiem co się ze mną dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
Trochę przeszłam już w życiu, jeszcze zanim poznałam Kubę. Śmierć bliskiej osoby, kradzież bardzo dużej sumy pieniędzy gdy pracowałam za granicą i różne inne rzeczy, o których nawet nie chcę pisać. Ze wszystkich się pozbierałam, wszystkie mnie na swój sposób jakoś też wzmocniły można powiedzieć, ale NIGDY nie czułam się tak jak się czuję teraz. Nigdy też nie wracałam do swoich wspomnień i nie przysłoniły mi one radości z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, pogódź się z myślą, że z tym człowiekiem szczęśliwa nie będziesz. Im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla ciebie. No chyba, że masz zamiar tkwić w takim zawieszeniu przez cale życie i udawać słomianą wdowę. Twój mąż się nie zmieni i takie atrakcje będzie ci fundował dość często, jak tylko coś mu nie podpasuje, bo to taki typ człowieka nienadający się do założenia rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
No póki co to jest szansa, że się wyleczy z tego, tylko najpierw będzie musiał sam chcieć podjąć leczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zain
Autorko, przeczytałam wszystko. Jesteś żenująca w tym skomleniu, ja wiem ,ze mozna kogoś kochać ale moja godność , duma , zdrowy egoizm ponad wszystko :o Weź sie ogarnij, jęczysz jak nastolatka a nie dorosła kobieta .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tja jak zwykle łatwo kogoś oceniać, bo ja nie skomlę, bo nie zrobiłabym tak samo. Gówno się wie jakby się zrobiło dopóki w takiej sytuacji czy innej się nie jest. Aż mnie ciekawi jak zakończy się ten temat, będę go śledzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No więc ja kiedyś byłam w podobnej sytuacji, z resztą wspomniałam już wcześniej. Też mi pierwszy mąz wywijał tego typu numery, ze bez powodu zwiewał z domu do mamusi i tatusia, albo wychodził rano do pracy i wracał po kilku miesiącach i nie latałam za nim jak głupia, nie żebrałam, żeby wrócił. Wybaczyłam raz gdy wrócił po tygodniu, bo okazało się, że spodziewamy się dziecka. Wybaczyłam kolejny raz, gdy wrócił po 3 miesiącach, bo dziecko było już na świecie i potrzebowało ojca. Trzeciego razu nie wybaczyłam i nastąpił koniec małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
No właśnie chodzi o ten "powód" bo założę się, że mój maż nie uważa, że uciekł "bez powodu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale mój były też tak uważał. Za każdym razem wymyślał coraz to nowsze idiotyzmy tylko że ja nie miałam ochoty robić z siebie wariatki, bo uważałam, że zasługuję na normalnego mężczyznę, który wszelkie problemy potrafi rozwiązywać wspólnie z żoną, a nie zachowuje się jak nadąsany siusiu majtek, bo mu koleżanka nasiusiała na piasek i babka mu nie wyszła, to zabiera zabawki i z płaczem ucieka do innej piaskownicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko każdy mąż który ucieka od żony z błahego powodu to idiota kretyn nieudacznik. to taki pseudo mężczyzna nie wart żadnego zaineresowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda jedynie, że mąż autorki nie wywinął takiego numeru przed ślubem, wtedy byłaby jasna sytuacja. Wszystkie te jego małe akcje o których pisała to tak naprawdę mogła mieć nadzieje, że mu to wszystko przejdzie, że się naprostuje, wiadomo że każdy ma wady, a nikt też nikogo nie lustruje na wszystkie sposoby. Jeżeli jest faktycznie chory lub ma problemy z osobowością (a raczej tak jest z tego co autorka pisze) to też nie odbiera tego na pewno tak, że zrobił zła rzecz. Ja go tu nie bronię oczywiście, bo kawał chama z niego tak czy siak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, przeczytaj książkę "Potęga podświadomości" Murphy'ego i nie pozwól tym swoim lękom się panoszyć. Uwolnij swojego męża od winy a siebie od niego i żyj dalej w równowadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
Wszystko przeczytam co trzeba będzie, tylko najpierw na serio muszę wiedzieć na czym stoję. Właśnie przyszło mi do głowy to co wczześniej tu ktoś napisał, że być może on nawet NIE WIE że zrobił źle. Przypominam sobie, że jak rozmawialiśmy dzień wcześniej (po tym jak mi zarzucał że chciałaby aby z pracy zrezygnował wcześniejszej bo mu wciskałam że za mało zarabia itp) to powiedział mi, że owszem firmy na razie nie chce ("Jestem jeszcze młody mam jeszcze czas na firmę"), ale zarejestruje się do urzędu i będzie szukać pracy, a tak w ogóle to oni będą mu tam szukali pracy bo "to przecież jest ich obowiązek". Do głowy mi nie przyszło, że być może chce to zrobić w swoim mieście, zapomniałam że tutaj u mnie mąż nie jest jeszcze zameldowany. Nie chciał się zameldować bo "zmiana papierów, prawa jazdy, tablicy rejestracyjnej przecież dużo kosztuje", nie chciał też wcześniej zapisać się do urzędu bo "jak jakiś potencjalny pracodawca go zauważy to jak się dowie, że on był zapisany do BEZROBOTNYCH to już go takiego nie będzie chciał".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co ci powiem autorko? Mam nadzieję, że ten Twój mąż jest jednak faktycznie chory. Bo jeśli nie jest to po prostu jest kawałem chama. I wierzę Ci, że były z nim dobre, wspaniałe, cudowne chwile, bo nawet właśnie kawał chama potrafi być do rany przyłóż wiele wiele wiele razy w życiu. Jestem dużo starszą osobą od Ciebie, wierzącą, nie jestem zwolenniczką rozwodów. Dlatego właśnie piszę, że mam nadzieję, że jest chory i się a) zechce zacząć leczyć, b) zacznie leczyć, c) wyleczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
Nie wiem czy już o tym pisałam, bo już się trochę gubię, ale w chwilach równowagi emocjonalnej Kuby, że się tak wyrażę, zdarzało się że dosyć negatywnie wypowiadał się o zachowaniu swojej matki, mówił wprost, że ona "potrzebuje leków, ma problemy psychiczne" itp. Zawsze powtarzał mi, że jestem dla niego ważna, że jestem nie tylko żona ale również przyjacielem i tym podobne, a z drugiej strony gdy była któraś z kłótni o wiadome tematy potrafił wykrzyczeć "bo ja tutaj nawet jednej bliskiej osoby nie mam". Chryste....oszaleję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zain
Nie nakręcaj sie autorko , zrób sobie herbatki , zjedz tabliczkę czekolady . Jezeli masz coś na sen to weź , wystarczy juz myślenia . Co ma byc to będzie , przed przeznaczeniem nie uciekniesz :) . Idź na spacer z psem bo ja zaniedbalas , zwierzątko nic nie jest winne. Dobrze ,ze telefonu nie odebrałas jak ma coś do powiedzenia to powie w odpowiedniej chwili :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On prędzej czy później wróci z bardzo prostego powodu - nie będzie miał z czego żyć. Nie wiem jakie tam są jego relacje z matką, ale wątpię żeby taka kobieta jak ona utrzymywała bez gadania dorosłego syna. Ważne jest żeby nie zamydlił Ci oczu. Zawsze wiedział że nic się złego nie stanie bo jakby co to Ty służysz oparciem i emocjonalnym i finansowym. Myślę, że dobrze że nie odebrałaś tego telefonu, potrzebujesz teraz spokoju. W końcu nadejdzie ten moment, że on znów zadzwoni bądź wróci i Ty musisz już być wtedy na tyle silna żeby spojrzeć na to wszystko w miarę obiektywnie. Nie możesz dawać się znów wykorzystywać. Jak dosięgnie dna tak jak ktoś tam wcześniej pisał to może oczy mu się otworzą. Zobaczy że nastoletnie lata już dawno minęły i może wiele stracić. Może to zobaczyć ale też nie musi...Będzie chciał się albo na prawdę zmienić albo będzie udawać żeby nie zostać na lodzie. Będzie próbował grać ofiarę, wzbudzić litość albo zacznie karmić pustymi słowami że się zmieni byle na chwile Cie zadowolić. Musisz być na to przygotowana i sama ocenisz co wtedy zrobisz. Wiem że nie masz siły, że masz wszystkiego dosyć ale przed Tobą ciężkie chwile autorko i życzę dużo dużo sił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj autorko ,troche w życiu przeżyłam i mogę powiedzieć Ci jedno Ty swoją miłością męża nie zmienisz ,nam kobietom właśnie tak sie wydaje ale to jest błędne myślenie .Z chorobą nie da się walczyć ,chorobe trzeba leczyć ,wydaje mi sie ,ze Twój mąż cierpi na psychopatie a może i inne choroby bo jak piszesz jest dobrze jeśli wszystko jest po jego myśli ,jeśli Ty postępujesz tak jak on chce a najmniejszy sprzeciw wywołuje agresję. Psychicznej choroby ,zaburzeń osobowości nie widać jak złamanej ręki ,taki człowiek nie widzi potrzeby leczenia ,raczej powie Ci ,ze to Ty powinnaś sie leczyć bo z nim jest ok .Sam leczył się nie będzie ale Ciebie swoim postępowaniem zniszczy ,ciągły stres zniszczy Ci zdrowie,jeśli nie podejmie leczenia uciekaj jak najdalej nie poświecaj siebie dla takiego człowieka i może lepiej ,że już teraz pomyślisz o sobie niż za kilka zmarnowanych lat jako wrak człowieka. Jeśli możesz dowiedz się na jaką chorobę choruje jego matka bo może to jakieś obciążenie dziedziczne .Super ,że idziesz do psychologa może da Ci coś na uspokojenie oraz wzmocni Ciebie. coś podpowie.Życze Ci siły w rozwiązaniu problemu i pamietaj o jednym to jest Twoje życie i Twoje decyzje ,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimoa
Oj ja tez zmagam sie z mężem, tyle ze on pracuje natomiast w domu jak cokowlwiek zrobi to z wielką łaską, nie reaguje na moje prosby, nie spełnia ich wogóle bo: nie chce mu się, pozniej, zapomnial, nie zdążył i tak w kółko. Ja tez pracuje wiec wymagam zeby mi chociaz troche pomógł. Oprócz tego kłamie mnie, kręci, wychodzi non-stop z domu, koledzy, wogóle ze mną nie spędza czasu, nie wychodzi ze do znajomych, na imprezach jestem sama, w dodatku oszukuje mnie z wypłatą, wpędził w długi, nie mam juz sił, coraz częsciej mnie obraża, przeklina itp. Jest bardzo nieodpowiedzialny, niedojrzały, czuje sie podle, nie ma do mnie szacunku. Dla mnie tez slub jest świętoscią, wierzyłam ze na dobre i złe, ale od ślubu jest tylko zle. Mam ciągle kiepski nastrój, chodzę przygnębiony, stresuje sie w domu. Nie mam w nim żadnego wsparcia, poczucia bezpieczenstwa i stabilizacji. Kocham go ale kochac to nie wszystko, myśle o rozwodzie, coraz bardziej dociera to wszystko do mnie, że nie ma sensu marnowac sobie z nim zycia, póki jestem jeszcze młoda i nie mamy dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
Napiszę Wam jeszcze dwa słowa i idę już spać. Faktycznie oderwałam się trochę od myśli i od komputera, ale czy pomogło to nie wiem, znowu nadchodzi noc i znowu wszystko jest jeszcze bardziej do dupy. Powiem Wam, że straszliwie, masakrycznie w tym wszystkim jest mi żal moich rodziców, a szczególnie mojej mamy, bo strasznie to wszystko przeżywa. Chodzi i płacze co chwilę dosłownie, mówi, że czegoś takiego się po nim nie spodziewała itp. Ja staram się dla niej jakoś trzymać, udaję że jestem silna, wylewam swoje żale najwięcej chyba tutaj na tym forum. Mama jest w wieku menopauzalnym, tym bardziej powinna teraz raczej z większym naciskiem zadbać o swoje zdrowie bo wiadomo jak to jest, te hormony kobiece ją już tak nie chronią jak dawniej od wszystkiego itp, no sami wiecie. Tak więc do tego stresu jaki mi zafundował tym swoim zniknięciem z mojego życia ot tak, dochodzi jeszcze stres związany z tym, że boję się że coś się stanie mojej mamie. Już kurwa mać przysięgam wolę tego człowieka nigdy w życiu nie zobaczyć na oczy niż jakby miała przypłacić to wszystko zdrowiem moja rodzona matka, mówię jej żeby się nie martwiła, żeby starała się zrelaksować, ja się martwię o nią a ona o mnie, no po prostu ja z tego wszystkiego normalnie oszaleję!!! Dzisiaj mija dokładnie rok od ślubu i wesela jego siostry z tym szwagrem do którego wtedy dzwoniłam. Dokładnie rok temu bawiliśmy się w najlepsze, wygłupiali, śpiewali jakieś karaoke, tańczyli i świata poza sobą nie widzieli, przynajmniej tak mi się wydawało. Planowaliśmy też w najlepsze nasz ślub i wesele, który już też zbliżał się wielkimi krokami bo był we wrześniu. Matka Kuby już pokazywała różki, ale co tam, myślałam sobie, przecież nie mogę Kubusia mojego kochanego oceniać przez pryzmat matki. Może taka biedna i nieszczęśliwa bo ją mąż zostawił i tak jej się trochę odbiło na zachowaniu, ale przecież to jest nic takiego, Kubuś przecież mnie bardzo kocha i nie zrobiłby mi nigdy krzywdy. Będzie mnie wspierał tak jak ja zawsze wspieram jego. Jakby mi ktoś wtedy powiedział, że coś takiego się stanie to bym mu się zaśmiała w twarz. Nie wierzę! Po prostu nie wierzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
Jestem w pracy, jakoś udaję że funkcjonuję, dobrze że jest koniec roku. Zanim jednak wyjechałam zadzwoniłam na kursy (te które Kuba prowadził) i udałam że jestem zainteresowana zapisaniem się na kurs komputerowy do pana takiego i takiego. Gość mi na to: "a tak uczy tu taki pan, to proszę przyjść jeśli jest pani zainteresowana to panią zapiszemy" Czyli NIE ZREZYGNOWAŁ z kursów, czyli to oznacza że będzie dzisiaj o 16.00 w moim mieście, przynajmniej tyle wiem, że nie pojechał gdzieś za granicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×