Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anita653

Nagły koniec związku, nie radzę sobie

Polecane posty

Gość gość
tesknie za nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytać umiesz?przeciez temat jest Anity.Żaden facet,tylko młoda kobieta jest autorką wątku. Lepiej gdybać niż przeczytać i potem się wypowiadać? Autorki nie ma od wczoraj wieczorem-temat zamyka,jak napisała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamknąć to sobie możesz gębę, a nie temat na publicznym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka jest jakaś przygłupia i znerwicowana, kto by z nią wytrzymał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
Nawet nie wiem od czego zacząć... jak w kilku słowach streścić 7 l lat mojego życia, 7 bardzo burzliwych lat. Pełnych rozstań, powrotów. Pełnych jego "nie wiem, czy Cię kocham", żeby za chwilę próbował się oświadczyć. Pełnych pojawiających się w jego życiu nowych kobiet, kilku zdrad. I jedynym możliwym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest rozstanie, prawda? No i tak się w końcu stało. Usłyszałam, że mnie nie kocha, że zależy mu na mnie, ale wie, że to nie to. Że próbował sobie wmówić, że mnie kocha i że jestem kobietą jego życia, ale myśli, że to po prostu nie to i dlatego szukał przygód. Że miał po prostu za dobrze. No i że ktoś zawrócił mu w głowie. A prawda jest taka, że miał wszystko, że byłam dla niego dobra aż do granic przyzwoitości. Chociaż przyzwoitość też już dawno straciłam, prosząc, płacząc, błagając. Ja nie potrafię się z tym pogodzić. Robię najgorsze co mogę w takiej sytuacji, narzucam się, proszę o spotkanie, piszę do niego. A on nie ma ochoty na spotkanie, na rozmowy, ale cały czas powtarza, że nie chce się ode mnie odcinać. Może to kwestia tego, że potrzebuje czasu? Pisałam mu po prostu, że już nie będę mu się rzucać na szyję. Że chcę tylko mu coś wyjaśnić, porozmawiać, że w dzień rozstania nie byłam na to gotowa (więc robiłam straszne głupoty) ale teraz bym chciała, na spokojnie. Chciałabym zostać jego przyjaciółką, żeby pokazać mu, że jest we mnie ta kobieta, w której się zakochał. Czy po tak wielu latach i tak wielu przeżyciach.. można zrobić cokolwiek, żeby to uratować, żeby pokazać mu, że z nikim innym nie będzie tak szczęśliwy jak ze mną, że prawdziwa miłość pojawia się w życiu tylko raz? Nie czy... jak to zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
racje dużą ma emilkaaaaa która pisała że należy nie dać po sobie poznać że zeleży nam za bardzo bo później tylko to się odbija przeciwko nam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
jestem tego żywym przykładem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do malinki- odpuśc sobie, nie dzwoń, nie reaguj. Ja po związku pięcioletnim też zostałam porzucona dla innej. chodziłam. pisałam. blagałam. a on mnie wyśmiał. po trzech mies. zadzwonił ale już było za późno. poznałam kogoś innego. A jego znienawidziłam . teraz mineł już dwa lata a on do tej pory czasem zyczy mi miłego dnia ale ja mam już tzw "lepszy model" i nie żałuje. nic nie dzieje sie bez przyczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
Czyli myślicie, że jeśli całkowicie odpuszczę to jeszcze mogę mieć szansę na szczęście z nim? Czy mam już w ogóle do tego nie wracać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozsądniej będzie dla Ciebie jeśli nie będziesz się narzucać. ja straciłam przez byłego pracę którą bardzo lubiłam w dodatku. A teraz mam lepszą i faceta który o mnie dba i mu na mnie naprawde zależy. Ale musisz swoje pewno przecierpieć. Ja cierpiałam i wydzawniałam dwa miechy a teraz tego bardzo żałuję. i sie wstydze. ale wtedy myślałam naiwnie że jakiekolwiek tel. czy sms czy maile go wzruszą i do mnie wróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
A skutek był odwrotny... Zdaję sobie z tego sprawę... przerabiałam to... A kiedy ułożyłaś sobie życie, albo kiedykolwiek.. on chciał wrócić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Malinka,ale do czego Ty chcesz wracać:do kolejnych zerwań/odejść/powrotów/zdrad jego? I Twojej huśtawki emocjonalnej? Wydaje się,że jestes uzalezniona emocjonalnie i psychicznie od tego kogoś i tu jest błąd w Waszej relacji.Tak mi się wydaje,że to trzeba by obgadać/przerobić,itd.Może z terapeutą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21'16 co za poziom?"gębę"? Dziewczyna zachowała się grzecznie,podziękowała za rady i powiedziała,że uwaza temat za zamknięty. A Ty wyskakujesz tu z gębą nie przeczytawszy dokładnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@A kiedy ułożyłaś sobie życie, albo kiedykolwiek.. on chciał wrócić? chciał wrócicćkiedy ja jużukładałam sobie z innym. Poznałam przez neta. Jego znałam z pracy i tam taż właśnie poznał on swoją miłosc jak przyszła nowa do jego działuto mnie zostawił. Przypomniał sobie po ok.pół roku ale ja już zaczynałam sie spotykać z moim obecnym i nie chciałam z nim nawet gadać. Po jakimś czasie porozmawialiśmy i powiedział że z tamta sie pomylił. i chciałby od początku. Ale z mojej str. już za późno było i nie żałuje. Jedyne czego tak jakjuż pisałam to że poniżałam się tak strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez sobie nie radze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się,że na tamten wątek nie ma co iść,bo i po co?przecież-niestety dla Ciebie-masz jasną sytuację:chłopak odszedł. Idż na terapię,podreperuj swoją wartość i tożsamość,bo coś nie halo z tym. Powiedz sama,czy 7 lat zwiazku i żadnych postępów co do wspólnej przyszłości?bez perspektyw?bez zobowiązań?chcesz tak kolejne lata przeyzć ,właściwie przewegetować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
Czyli jednak to prawda, że oni zawsze wracają, tylko że wtedy już nikt ich nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo zmojego doświadczenia a mam już 38l i mam taż za sobą małżeństwo i tego nieszczęsnego co po pół roku se przypomniał to tak wygląda. Ze jak my się staramy to oni biorą nogi za pas:-) jak w drugą str. -olewka to oni czym prędzej wyścigi w drugą czyli do nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odpisując też autorce-przeczekaj. rób na co masz ochotę ale też nie zwierzaj sie zbytnio wspólnym znajomym bo wtedy będzie miał Cie pod kontrolą i nie zatęskni bo będzie wiedział pewno co u Ciebie. Jak nie wie to myśli szaleją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyciągaj wniosków pochopnych po kulku postach,że oni ZAWSZE wracają,Bo tak nie jest i niepotrzebnie sie wkręcasz. Koniec to finito.Tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
dobrze, użyłam złego słowa. Zbyt ogólnie to ujęłam. Ale czy musisz się tak unosić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się nie unoszę tylko wyczuwam,ze bardzo byś chciała,żeby było ZAWSZE a w Twoim(tak jak np w moim)przypadku wcale tak być nie musi i szkoda Twojego czekania/wyobrazeń,itd,itp. O to chodziło.Tylko o to a nie,ze słowa zle użyłas. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
pewnie, że bym chciała a co złego jest w nadziei?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadzieja jest ok. Ale Ty chcesz wracać do toksyka?jeśli tak,to..żyj tą nadzieją,ale zdrowe to nie jest:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
Wiem, że nie jest zdrowe... Nie oceniaj mnie, proszę Ja już się nasłuchałam ocen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie oceniam Cię,ale jesli chcesz zdrowiec po niedobrym długim nie rokującym związku to nie możesz Autorko sie oszukiwać. Teraz Ty jestes najwazniejsza!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
Jestem, wiem... i chcę zacząć żyć, dla siebie, nie dla niego Ale to nie zmienia faktu, że żyję tak samo nadzieją, że kiedy on to zobaczy, zatęskni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pójdż na terapię,bo masz wiele lat uzależnienia od zwiazku/faceta. Nie radż sie kolezanek,itd,bo każda Ci powie co innego.Namiesza w głowie.A Tobie trzeba się wyciszyć i popracować nad swoją wartością,by mieć siłę na przyszłość nie żebrać,nie błagać o uczucia tylko więcej kochać siebie. Dobranoc malinko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka373
Dziękuję Ci... śpij spokojnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×