Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pytam bo nie wiem co myśleć

Czy częstujecie obiadem dzieci, osoby dorosłe, które was odwiedziły?

Polecane posty

Gość pytam bo nie wiem co myśleć

emat ten zainspirowany jest wydarzeniem z wczorajszego dnia. Córka (l5) ma nową koleżankę. Dziewczynka odwiedziła nas 3 razy i raz się zdarzyło, że była u nas pora obiadowa. Oczywiście poczęstowałam ją. Wczoraj córka była u tej dziewczynki. Miałam odebrać ją o 14, ale klient, który miał dostarczyć dokumenty pewne zadzwonił, że będzie później. Mogłam to przełożyć ostatecznie, ale wiadomo jak to jest, człowiek chce zrobić jak najwięcej by potem mieć mniej obowiązkówjezyk.gif Zadzwoniłam więc do mamy tej dziewczynki z pytaniem czy mogę odebrać córkę 1,5h później. Ta mama powiedziała, że oczywiście, żaden problem, że ładnie się bawią. Na szczęście klient dotarł wcześniej więc pojechałam po córkę po ok. 35 po moim telefonie. Zdziwiło mnie to, że oni (czyli ta rodzina) siedzieli w salonie, jedli obiad, a moja córka siedziała sama zamknięta w drugim pokoju. I bynajmniej nie chodziło tu o to, że córka chciała zostać w tym pokoju, bo pytałam jej jak było. Powiem szczerze, że trochę mi się to nie spodobało. To nie jest jakaś szczególnie biedna rodzina by musieli oszczędzać aż tak na jedzeniu. Nie wiem, może jestem przewrażliwiona, ale mam jakiś uraz do tej rodziny teraz. Co myślicie o tej sytuacji i jak wy postępujecie w takich sytuacjach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zawsze czestuje kolezankj mojej corki,jesli sie zdarzy,ze akurat mam wyliczone np kotlety,fo rezygnuje ze swojej czesci.Nie wyobrazam sobie sytuacji,ze moje dziecko je a drugie np siedzi glodne w drugim pokoju.Chyba ze ktos nie lubi danej potrawy i omawia grzecznie ale to inna sytuacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No bardzo brzydko - nawet jak mieli odliczone to szlo jakos podzielic - szkoda mi teraz twojej corki - dzieci w tym wieku sa takie wrazliwe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też zawsze czestuję gości jeśli są u mnie w porze obiadowej i tak jak poprzedniczka- jeśli mi brakuje rezygnuję ze swojej porcji na rzecz gościa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli wiem, że będę miała kogoś w porze obiadowej to gotuję taki obiad, by był łatwo podzielny i więcej. Jednak, jeżeliby miałabym niezapowiedzianego gościa a np. akurat kotletów tyle co dla rodziny to byśmy poczekali aż gość pójdzie. Jeżeli wizyta by się przedłużała, a wszyscy byliby głodni, to w takim wypadku rodzina ważniejsza i nikomu nie odejmę od ust by nakarmić obcą osobę :P Gość co najwyżej dostałby kanapki :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytam bo nie wiem co myśleć
córka na szczęście jakoś tego nie przeżyła, tzn nie wzięła tego do siebie. Ja nie chce by córka tam chodziła, ale zastanawiam się czy jeśli nie będę jej tam puszczać to czy nie skłócę dziewczynek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mam na tyle zawsze czestuję , do domu obok czesto przyjeżdza taka rodzina z 2 dzieci i to mlodsze od zawsze do nas przychodzi jak jemy obiad , ale sie zdenerwowałam kiedyś bo zupy wystarczyło mi dla wszystkich a kotletów miałam mniej jednego przekroiłam na pól i dałam jej a ja zjadłam 2 polowe i mloda do mnie powiedziała "A DLACZEGO MI DAŁAS TAK MAŁO ?"od tamtej pory jak tylko widze ze oni przyjechali udaje ze nas w domu nie ma bo oni sobie imprezują a 5 letnie dziecko chodzi od sąsiada do sąsiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy na pewno chcesz mieć stycznośc z tymi ludzi po tym, bo jak córka nadal bedzie tam chodzić to znów mogą być takie sytuacje, oczywiście córka tych ludzi jest Bogu ducha winna, ale brak reakcji to zgoda na takie traktowanie Twojego dziecka, dzieciom w takich sytuacjach jest przykro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko to dziecko - nie jego wina, ze ma takich rodzicow - dla mnie to przyjemnosc jak moge poczestowac. Zawsze kombinuje by starczylo. W wakacje mam codziennie corke sasiadow na kolacji bo maja kolo nas ogrod dzialkowy i czesto bawia sie z moja corka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dla mnie to żaden problem oddać gościowi mojego kotleta. Jak raz zjem mniej sycący obiad czy nawet go nie zjem to nic mi nie będzie. nie chciałabym, zeby ktoś wychodził ode mnie głodny, nie potrafiłabym tez objadac sie obiadem gościa zapychając kanapką. Często, zeby gość nie czuł się niezręcznie, dzielę to co mam na mniejsze porcje- bo niektórzy też nie chcieliby jeść gdyby wiedzieli, ze gospodarz sobie odejmuje od ust :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie ostatnio rozwalil tekst kolezanki mojej corki:Chodzmy do ciebie do domu,cora pyta a dlaczego moze tym razem pobawimy sie w twoim domu?kolezanka na to-U ciebie lepiej,bo ty zawsze masz cos do jedzenia he he...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może wytłumacz córce jak ty byś się zachowała na ich miejscu i że ich zachowanie jest mało kulturalne, a swoją drogą córką ma 5 lat czy 15 bo nie moge doczytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze jak jest u nas dziecko - kolega/koleżanka syna czy od znajomych/rodziny to podczas posiłków zapraszam do stołu również tamte dziecko. Nie ważne czy to obiad czy miseczka truskawek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakie to żenujące
Zdarza mi się poczęstować koleżanke mojej córki gdy sporadycznie odwiedzi nas podczas obiadu.Poczuła bym się zle gdyby dziecko patrzyło jak my jemy.Mięso porcjuje i jest OK. Nie dziwi mnie że jesteś wnerwiona zachowaniem tej rodziny.Na Twoim miejscu nie pozwoliła bym córce chodzic do ich domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze nigdy tak nie było, żeby mi się ktoś na obiad niezaproszony przyplątał, czy to dziecko czy dorosły. Dziecku w takiej sytuacji może jeszcze bym ten obiad dała, bo ono nie odpowiada za to, że ma niewychowanych rodziców, którzy nie potrafią go nauczyć, że w porze obiadowej się odwiedziny kończy. Ale karmić niezaproszoną osobę dorosłą? Z jakiej paki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytam bo nie wiem co myśleć
dzięki za odpowiedzi, tylko mnie utwierdziłyście w przekonaniu, że nie jestem przewrażliwiona:P Co do częstowania osoby dorosłej to ja nie raz częstowałam obiadem znajomych. Ostatnio wpadł męża kolega o 16.30, a my o 17 mieliśmy jeść. Poczęstowałam i jego mimo, że nie chciał, ale ostatecznie zjadł. Chodzi o to,że u każdego obiad jest w różnych godzinach. U koleżanki tej córki je się ok 15, a u nas później. U innej znajomej je się o 13 zupę i o 16 drugie danie. Nie każdy wie kiedy jest u kogo pora obiadowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zawsze częstuję. Jeżeli wiem, że będzie dodatkowa osoba na obiedzie to tak. Natomiast jeżeli nie np. do syna przyjdzie kolega w porze obiadowej (często mamy różnych kolegów o tej porze zwłaszcza w weekendy) to bywa różnie. Jeżeli mam zupę to owszem natomiast jeżeli drugie danie to nie zawsze. U nas jeżeli mąż jest w trasie ( ja obiadów nie jadam a raczej takich typowych obiadów )to gotuję tylko dla syna i tyle co wiem , że zje więc wtedy dla innego dziecka nie mam. Najczęściej wtedy wysyłam to dziecko do domu. Jeżeli chodzi o kolację to zawsze częstuję bo wiadomo, że wtedy zawsze się robi więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak są dzieci u moich i jest pora obiadu, nie wyrzucam do domu, nei zamykam w oddzielnym pokoju, chyba,że jest sztuk powyżej 5 to jakoś dyplomatycznie rozwiązuję.jak jest 2 to daję, może porcje niepełne, ale zawsze podzielę to co mam, nie gotuję na syk, zawsze coś mi zostanie. Za to moje nie chodzą do ulubionych dzieci sąsiadów, jak jhest obiad, a jak trafią pechowo, to zaraz przybiegają do domu. Sąsiadka raz im dała flaczki i mają taki uraz,że zwiewają jak dzikie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze czestuje jestem gościnna nikomu nie odmawiam posiłku tego wymaga kultura i tak zostałam wychowana. Rodzina o której piszesz zachowała się bardzo nieładnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytam bo nie wiem co myśleć
jak można wysłać dziecko do domu? A jak musi je odebrać rodzic to co? Nie rozumiem takich osób. Ciekawe co byś zrobiła w sytuacji w takiej jak byli rodzice tej koleżanki córki. Pewnie też byś moją córkę zamknęła w pokoju. Ja nie rozumiem osób robiących osób na styk, chyba tylko z biedy ktoś tak robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytam bo nie wiem co myśleć
robiacych obiad na styk*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja np. robię obiady na 2 dni i czasem 2 dnia jest "na styk", nie żyję tylko gotowaniem i zwyczajnie nie mam czym poczęstować nieprzewidzianego gościa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak można wysłać dziecko do domu? A jak musi je odebrać rodzic to co? Nie rozumiem takich osób. Ciekawe co byś zrobiła w sytuacji w takiej jak byli rodzice tej koleżanki córki. Pewnie też byś moją córkę zamknęła w pokoju. Ja nie rozumiem osób robiących osób na styk, chyba tylko z biedy ktoś tak robi. xxxx Jeżeli ma odebrać rodzic tzn , że o tym wcześniej wiem i obiad zawsze robię. Co do robienia na styk to może po prostu nie lubię wyrzucać jedzenia (skoro jak pisałam męża nie ma a ja nie jadam obiadow) :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Chodzi o to, że u każdego obiad jest w różnych godzinach." W normalnych krajach wszyscy jadają w podobnych godzinach ;) Tylko w Polsce jak zawsze wszystko musi stać na głowie, i jak widać życie się tylko przez to komplikuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo rzeczywiście poczęstowanie obiadem to taka straszna rzecz i ogromny koszt. Wydaje mi się że tu nie chodzi o pieniądze, a mentalność ludzi, którzy gó/wno spod siebie by zjedli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wszystko jest biale albo czarne...da obiad to dobra matka nie da obiadu to zła,są różne sytułacje w życiu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wszystko jest biale albo czarne...da obiad to dobra matka nie da obiadu to zła,są różne sytułacje w życiu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pytam bo nie wiem co myśleć wczoraj jak można wysłać dziecko do domu? A jak musi je odebrać rodzic to co? Nie rozumiem takich osób. Ciekawe co byś zrobiła w sytuacji w takiej jak byli rodzice tej koleżanki córki. Pewnie też byś moją córkę zamknęła w pokoju. Ja nie rozumiem osób robiących osób na styk, chyba tylko z biedy ktoś tak robi. x x ja też robię obiad na styk, ale nie z biedy, a dlatego, że uważam, że jedzenia się nie wyrzuca, bo są tacy, którym go brakuje. ja w domu nie mam świń, które by resztki zjadały. a co do opisanej sytuacji - to bym po prostu zrezygnowała ze swojej porcji i oddała takiemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ANOOOO
"gość w dom Bóg w dom" Tej zasady trzymam sie od zawsze bo tego nauczyła mnie babcia . Każdy posiłek da się podzielić a nawet jakby było za mało to ja robię sobie kanapki a obiad daje np koleżance moich dzieci .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie bywa roznie. jesli mam niezapowiedzianych gosci i jest pora obaidowa (ktos z rodziny, znajomi itp.) to czestuje. natomiast w przypadku kolezanek corki z sasiedztwa - nie zawsze. dlaczego? - bo nie podoba mi sie to ze dzieci przychodzac do corki nie potrafia nawet powiedziec do nas "dzien dobry" - wiem to wina ich rodziców ze sa niewychowane - kiedys jak czestowalam to chamsko upominaly sie o dokladki - czuja sie u nas za smialo i irytuja mnie niektore ich zachowania np. przychodza i natychmiast im sie chce pic, siku - ja np. mowie zeby bawily sie na podworku bo np. sprzatam to pakuja sie mi do domu niemalze na sile - a najlepiej to zebym ich wpuscila i wlaczyla bajki w salonie i by bylo super tak by przesiedzialy kilka godzin - kiedys przyjechala do mnie kolezanka na kawe, usiadlysmy na tarasie, kolezanka przywiozla jakies ciastka, ja weszlam do domu zrobic kawe w tym czasie dzieci podbiegly do niej i spytaly czy moga sie poczestowac - ona sie zgodzila a jak przyszlam z kawa nie bylo zadnego ciastka na talerzyku :) - uwazam ze jak sa glodne i mieszkaja po sasiedzku i rodzice sa w domu to powinny pojsc i zjesc w domu - ja swojego dziecka nie puszczam do nich (ma 4 lata kolezanki od 5 lat w gore) i tak samo pilnuje por posilkow zeby nie chodzila glodna - wkurzaja mnie sytuacje gdy np. kupie malej jakies slodycze i leza np. w salonie (ona sie nie rzuca na slodkosci) i te dzieci przychodza to od razu wszystko znika a pozniej mala chodzi i chce a tu nie ma te sytuacje dotycza dzieci sasiadow. nie moge inaczej postepowac bo bym sie od nich pozniej nie opedzila - sa smiale i bezczelne (przychodzi ich ok. 7-8 szt.) a wychowania i kultury zero. natomiast jesli chodzi o dzieci znajomych itp. nie mam problemu zeby ich poczestowac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×